Foto: www.dziennikzachodni.pl
Wczoraj na profilu dr Żylińskiej znaleźliśmy taki wpis:
Pierwszy dzień w czwartej klasie, smutny dzień
To mail pani Hanny, mamy dziewczynki, która rozpoczęła naukę w klasie IV. Chyba nie umiem tego skomentować …
„Taki dzień, jak dziś, uświadamia jeszcze bardziej, jak taki ruch jak BSS jest potrzebny, jak potrzebne jest to, co robicie. Dziś był pierwszy dzień szkoły, pierwszy taki prawdziwy, bo były już lekcje. Nowi nauczyciele, nowe przedmioty – córka jest w IV klasie więc wszystko dla niej było nowe.
I taki smutek po powrocie. W każdym zeszycie wklejone zasady obowiązujące na danym przedmiocie + system oceniania i obowiązki ucznia. Drobniutkim druczkiem gęsto zadrukowana kartka, co wolno, czego nie wolno, za co piątka, za co jedynka. I to pewnie też jest ważne, by dzieci miały jasność, co je czeka. Ale ŻADEN (naprawdę żaden) nauczyciel nie zapytał nawet dzieci, jak mają na imię!!!!! Do cholery, jak dorosły człowiek idzie do pracy, to może się przedstawić i powiedzieć o sobie kilka słów. Ktoś się nim interesuje, dla kogoś jest ważny, nawet często ma „mentora” który wprowadza go w obowiązki, czasem nawet są jakieś spotkania integracyjne. A to są małe dzieci, które mam wrażenie mało kogo w szkole obchodzą :((( Nie umiem się z tym pogodzić, że ktoś tak traktuje moje dziecko.”
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska
Redakcja OE także nie widzi potrzeby szerszego komentowania – nasz tytuł wystarczy..