Foto: www.google.pl
Dziś serwujemy lekturę postu z bloga dr Marzeny Żylińskiej, zamieszczonego na stronie „Budząca się szkoła” 17 grudnia. Jest to zbiór przemyśleń i refleksji wokół tekstów Andrzeja Ledera – autora książki „Prześniona rewolucja” i artykułu „Relacja folwarczna”, opublikowanego w najnowszym numerze Krytyki Politycznej (grudzień 2017). Zapraszamy do fragmentów postu i linku do źródła:
[…] Dlaczego wciąż wielu rodziców i nauczycieli wychowuje dzieci i młodych ludzi w duchu posłuszeństwa, uległości i bierności, a nie w duchu odpowiedzialności i szacunku dla drugiego człowieka? Dlaczego w tak wielu szkołach dzieci muszą pytać, czy mogą wyjąć z torby kredki lub podnieść długopis, który im spadł na podłogę? Dlaczego w tak wielu klasach na lekcjach nie można rozmawiać, bo lekcje polegają na tym, że mówi nauczyciel, a uczniowie mają siedzieć i słuchać? Dlaczego tak wielu nauczycieli skupia niemal całą swoją uwagę na testowaniu i pomiarze dydaktycznym, a nie na tworzeniu w szkole warunków do efektywnej nauki? Dlaczego można odnieść wrażenie, że niektórzy nauczyciele zdają się brać udział w zupełnie absurdalnym wyścigu „Kto zrobi więcej sprawdzianów i postawi więcej ocen”. Przecież ciągłe ocenianie, sprawdziany i klasówki to ciągły stres, a z metodycznego punktu widzenia zupełny brak profesjonalizmu, bo tradycyjny pomiar dydaktyczny oznacza przerwę w procesie uczenia się. Im więcej czasu nauczyciel poświęca w czasie lekcji na sprawdzanie wiedzy, tym mniej zostaje go na naukę. […]
.
Skąd biorą się osoby, które w szkołach stosują oparte na karach i nagrodach metody tresury? Dlaczego tworzą w szkolnych klasach relacje oparte na dominacji silniejszego, dlaczego szkoła jest tak silnie zhierarchizowaną instytucją?
Odpowiedź na te pytania można znaleźć w artykule Andrzeja Ledera „Relacja folwarczna” w najnowszym numerze Krytyki Politycznej (grudzień 2017). Andrzej Leder powtarza tu tezy zawarte w świetniej książce jego autorstwa „Prześniona rewolucja”. I artykuł i książkę warto przeczytać, by zrozumieć, dlaczego tak trudno stworzyć w szkołach kulturę dialogu i dlaczego tak wielu ludzi odrzuca tzw. wychowanie do równości. Dlaczego dyscyplina i związane z nią uległość i posłuszeństwo są dla nich oczywistymi celami w wychowaniu młodego pokolenia. Dlaczego zatem tak trudno zmienić szkołę? Bo zbyt wielu z nas relację folwarczną, opartą na dominacji silniejszego nad słabszym, uwewnętrzniło tak głęboko, że nosi ją w kościach. […]
Jaś nie potrafi nauczyć się czytać, a nauczycielka każe mu czytać na głos przed całą klasą, komentując ironicznie jego dukanie. Inni się śmieją, chłopiec wpada w panikę, wstyd i stres są nie do wytrzymania. Czemu ma służyć publiczne upokarzanie małego dziecka, które ma z czymś problem? Zuzia nie chce śpiewać solo, nauczycielka próbuje ją do tego zmusić, stawia kolejną jedynkę. Prośby nic nie pomagają, ma śpiewać przed całą klasą i koniec. Nauczycielka tłumaczy rodzicom, że musi wszystkich traktować jednakowo, a skoro Zuzia jest uparta, to musi ponieść karę. Franek nie chce rysować szlaczków, zamyka się w sobie, odmawia współpracy na lekcji. Nauczycielka wymaga od mamy chłopca, by ta zmusiła go w domu do rysowania tego, czego nie chciał narysować na lekcji. Rodzinne popołudnia zamieniają się w horror. W końcu chłopiec zostaje przeniesiony do innej szkoły, w której nauczycielka zaczyna z Frankiem rozmawiać i szybko dochodzą do porozumienia, czemu służy rysowanie szlaczków i co można rysować zamiast nich. Po kilku miesiącach pracy nowej nauczycielki blokada puszcza i chłopiec zaczyna w szkole normalne funkcjonować.[…]
Zakamuflowaną przemoc stosujemy wobec dzieci tak często, że nawet tego nie dostrzegamy. Wielu rodziców nie pozwala wyrażać im emocji, które czują. -I czemu histeryzujesz? Przecież nic takiego się nie stało! Natychmiast przestań ryczeć – mówi mama do czteroletniego Stasia. Czy ktokolwiek odezwałby się w taki sposób do dorosłej osoby, która płacze? Jeśli ktoś płacze, to znaczy, że ma ku temu jakiś powód. Ignorowanie dziecięcych emocji i problemów jest jedną z formą przemocy wobec dzieci. […]
To, co pisze Andrzej Leder warto odnieść do tego, o czym piszą badacze mózgu. Zdaniem profesora neurobiologii Geralda Hüthera wymaganie od wszystkich dzieci tego same, w tym samym czasie jest nie tylko wymaganiem niemożliwym do spełnienia, ale i głęboko nieetycznym. To niemożliwe, żeby wszystkie dzieci mogły rozwijać się w jednakowym tempie. Jeśli ktoś zapisałaby w podstawie programowej wymóg, że na koniec roku szkolnego wszystkie dzieci w danym roczniku mają mieć 138 wzrostu, to wywołałoby to tylko śmiech. Ale w odniesieniu do mózgu taki wymóg uznajemy za coś normalnego. […]
Jeśli przestaniemy stosować wobec dzieci przemoc – również tę zakamuflowaną i ukrytą pod płaszczykiem ich dobra, to przejdziemy od świata opartego na szacunku dla siły i stworzymy świat oparty na szacunku dla drugiego człowieka. […]
Cały tekst „Przemoc, której nie widzimy, czyli „Prześniona rewolucja” – TUTAJ
Źródło: www.budzacasieszkola.pl
Ps.
Polecamy także lekturę komentarza Aleksandry, zamieszczonego pod postem z 17 grudnia