Prof. Bogusław Śliwerski zamieścił wczoraj (10 marca 2024 r.) na swoim blogu obszerną recenzje pracy autorstwa dr Rafała Pląska, zatytułowanej „Polski system szkolny po roku 1989. W kręgu demokratyzacji, centralizacji oraz komercjalizacji”. Jest to obszerna, pogłębiona, krytyczna analiza tego opracowania, a co za tym idzie – zamieszczamy jedynie kilka wybranych jej fragmentów, odsyłając linkiem do pełnej treści tego tekstu:

 

 

Bezkrytyczna i pełna błędów analiza polityki reform oświatowych w latach 1991-2022

 

Znakomicie, że https://24naukowa.com.pl/polski-system-szkolny-po-roku-1989-w-kregu-demokratyzacji-centralizacji-oraz-komercjalizacji,id29589.html wydał w Uniwersytecie Warszawskim rozprawę dotyczącą polskiego systemu szkolnego po roku 1989, gdyż potrzebne są makropolityczne studia zarówno w kształceniu studentów, doktorantów jak i dla prowadzenia badań naukowych. W pierwszej części książki autor dobrze rekonstruuje wybrane przez siebie teorie socjologiczne i politologiczne, które miały pomóc jemu i czytelnikom w poznaniu poglądów różnych autorów na temat demokracji, centralizacji i komercjalizacji.

 

Niestety, w żadnym stopniu nie znajdują one swojego miejsca zarówno w polityce oświatowej władz centralnych, jak i w części badawczej młodego naukowca. Wystarczyłoby sięgnąć do uzasadnień sejmowych projektów ustaw oświatowych, a nie do samych ustaw, by przekonać się, że z naukowym punktem widzenia żaden ze sprawujących władzę w resorcie edukacji ministrów nie miał z pedagogiką szkolną i porównawczą nic wspólnego. Oni nawet nie rozumieli tego, czym zarządzali, bo kierowanie MEN miało  nadal ma im służyć do budowania politycznego poparcia dla siebie i swojej partii. […]

 

Trochę dziwię się recenzentom wydawniczym tego tytułu, że nie zwrócili uwagi R. Pląskowi na ewidentne błędy merytoryczne i metodologiczne, które może popełnić młody badacz jako outsider systemu szkolnego, ale już nie jako autor monografii w Uniwersytecie Warszawskim. Tak to niestety jest, że jeśli nie zgromadzi się dokumentacji procesów zmian, to opieranie ich analizy głównie na wtórnych źródłach, czyichś poglądach prowadzi do reprodukcji także błędnych tez, które będą powielane przez kolejne pokolenia. […]

 

W tytule rozprawy jest mowa o polskim systemie szkolnym po 1989 roku, a na stronie 90 zapewnia nas: „Każde z zagadnień analizowane było tak, by zwrócić uwagę na najważniejsze zmiany, jakie zachodziły w jego zakresie w latach 1989–2022”. Jednak zaglądając do treści rozdz. IV. 1. „Struktura systemu szkolnego”, dowiemy się, że reforma zaczęła się dopiero w 1991 roku:

 

„Struktura systemu w latach 1991–1999 była zbliżona do obowiązującej w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej po roku 1961”. A gdzie są dwa lata, które poprzedzały przyjęcie przez Sejm pierwszej postsocjalistycznej „Ustawy o systemie oświaty”?  […]

 

Fatalna jest w tym wydaniu rekonstrukcja zmiany ustroju szkolnego w 1999 roku. Jak pisze na s.92:

 

„Kolejnym obowiązkowym szczeblem kształcenia powszechnego stały się wspomniane już trzyletnie gimnazja. Szkoły ponadpodstawowe przemianowano na ponadgimnazjalne. Wszystkie szkoły średnie przekształcone miały być w trzyletnie licea profilowane, zaś szkoły zawodowe przeznaczone miały być dla ok. 20% absolwentów gimnazjów”    

 

Przemodelowanie ustroju szkolnego w 1999 roku było kluczową jakościowo zmianą, która miała na celu dostosowanie polskiego systemu edukacji do większościowych rozwiązań ustrojowych w krajach Unii Europejskiej, w których po sześcioletniej  szkole podstawowej (lub po sześcioletnim cyklu kształcenia podstawowego jak np. w dziewięcioletniej szkole w Czechach) pojawiała się szkoła średnia I stopnia, jaką było gimnazjum.

 

Dla dr. R. Pląska szkoły średnie zaczynały się dopiero po gimnazjum. Absurd, świadczący o braku wiedzy z zakresu komparatystyki i polityki oświatowej negatywnie ciąży na jego narracji.[…]

 

Zgodnie z zapowiedzią autora książki spodziewałem się holistycznej analizy i w duchu radykalnego humanizmu analizy polityki oświatowej. Sam to zresztą zapowiedział:

 

Procesy demokratyzacji, centralizacji i komercjalizacji polskiego systemu szkolnego, a także kwestia przeobrażeń natury edukacji jako dobra właśnie w perspektywie radykalnej zmiany opisane być mogły przy uwzględnieniu większości dyskursywnych niuansów” (s. 80). 

 

Tymczasem nad tym, co było patologią w makropolityce oświatowej R. Pląska przechodzi do porządku dziennego, nie dostrzega jej, mimo iż jest na ten temat literatura pedagogiczna! Przykładem jest zlekceważona przez niego kwestia, o której tak niekompetentnie pisze na s. 94-95:

 

Obniżaniu wieku szkolnego towarzyszył chaos, związany m.in. z niedostatecznym dostosowaniem szkół i programów nauczania, protestami rodziców oraz – last but not least – problemami organizacyjnymi wynikającymi choćby z braku miejsc zarówno w przedszkolach, jak i szkołach, (…)” .

 

Nawet nie doczytał, że powodem obniżenia wieku obowiązku szkolnego nie była pedagogiczna czy psychologiczna podstawa reform, ale ekonomiczna (wypuszczenie na rynek pracy o rok wcześniej absolwentów powszechnej edukacji, bo związki zawodowe nie zgodziły się na wydłużenie wieku emerytalnego o 3 lata, tylko na 2 lata. W ZUS zabrakłoby kasy, więc ten jeden rok miał tę lukę wypełnić!).

 

Gdzie zatem jest tak zapowiadany radykalizm krytyczny???  W teorii, owszem, kiedy o nim pisze, ale już nie we własnych badaniach. […]

 

Opublikowany schemat 7 „Struktura podmiotów systemu szkolnego” powinien zawierać ustawowo właściwe nazwy, a więc: nadzór pedagogiczny i organ prowadzący. Tymczasem zamiast tego mamy: „nadzór merytoryczny-edukacja” (sic!) i „koordynuje politykę oświatową na swoim terenie” (sic!) (s. 108). Co to jest?

 

Kiedy pisze o konkursach na dyrektora szkoły, to operuje jedynie informacją o podmiotach zasiadających w komisji związanych z tym manipulacjach kolejnych władz resortowych, ale zupełnie nie dostrzega, że stanowią one grę pozoru. Pisała o tym nie tylko Maria Dudzikowa. No, ale jak chce się być badaczem paradygmatu radykalnego humanizmu, to trzeba mieć wiedzę, a nie powielać informacje i regulacje prawne resortu edukacji. […]

 

Zdumiewa też powiązanie przez socjopedagoga idei demokratycznych ze sprawą obecności w polskim systemie szkolnym treści o charakterze ideologicznym, a prezentowanych na przykładzie nauki religii w szkole (s. 134).  Na s. 135 pisze:

 

„Choć trudno jednoznacznie mówić o światopoglądowo ideologicznej konstrukcji systemu, pewne jego elementy – przejawiające się w szkolnej codzienności – sugerują, że istnieje co najmniej domniemanie określonego porządku narracyjnego. Konkordat między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską – prócz zagadnień należących stricte do polityki międzynarodowej  – w art. 12 reguluje bowiem także kwestię nauczania religii w szkole, nadając jej dość specyficzny status”

 

Status lekcji religii ma jednoznacznie fakultatywny charakter. Tym samym jest demokratyczną gwarancją dla tych dzieci,  których rodzice chcieliby, aby były one formowane w duchu wartości religijnych. Jednak autor książki postanawia odmawiać wynikającego z umowy międzynarodowej zasadnego statusu temu przedmiotowi jako równorzędnego innym przedmiotom, bo jest finansowany z budżetu państwa i nadzorowany przez władze Kościoła katolickiego, a nie przez MEN. Co ma jedno do drugiego?  […]

 

Rozdział IV. 4. „Elementy finansowania systemu szkolnego” nie ma żadnej wartości poznawczej a tym bardziej krytycznej, refleksyjnej. Autorowi zabrakło albo kompetencji albo wyobraźni, by dostrzec, że nie wystarczy przepisywać z oficjalnych dokumentów powinności i danych na temat zapisanych w rozporządzeniach i ustawie regulacjach prawnych w powyższym zakresie. Widać, że zupełnie nie radzi sobie z tą materią.

 

Czytelnik  nie dowie się zatem z jego książki, jaki jest rzeczywisty udział finansów w utrzymaniu oświaty publicznej i wspieraniu szkolnictwa niepublicznego. Jak dzielone są pieniądze publiczne oraz jakie sfery funkcjonowania szkół pochłaniają większość subwencji oświatowej. Przemilcza, nie dostrzega dramatu nauczycielskiej profesji, która od trzech dekad utrzymywana jest na poziomie najniższej płacy krajowej a nawet poniżej niej. Gdybym rzeczywiście przejął się paradygmatem krytycznym w badaniach oświatowych, to zmiótłbym z powierzchni Ziemi to, jak resort edukacji dewastuje polską edukację od przeszło trzydziestu lat.

 

Niestety, rozczarowała mnie ta książka, której autor dobrze porusza się w teoriach nauk społecznych, natomiast nie poradził sobie z prowadzeniem badań oświatowych.* Mam nadzieję, że z biegiem lat, przy intensywnej pracy samokształceniowej i korzystaniu z kompetentnych recenzentów, odzyska szanse na doskonalenie własnego warsztatu badawczego, bo rozprawy z socjologii i politologii potrafi czytać i analizować.

 

 

Cały tekst „Bezkrytyczna i pełna błędów analiza polityki reform oświatowych w latach 1991-2022”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 

 

*Nas zastanowiło dlaczego prof. Śliwerski ani jednym zdaniem nie wspomniał, że książka ta powstała na podstawie rozprawy doktorskiej jej autora, zatytułowanej „Polski system szkolny po roku 1989. Między demokratyzacją i uspołecznieniem a komercjalizacją?”, której promotorką była prof. dr hab. Anna Wiłkomirska. Praca została obroniona na Uniwersytecie Warszawskim 16 kwietnia 2021. Dostępna jest także jedna z recenzji tej rozprawy. Oto jej końcowy fragment z konkluzją:

 

[…]

 

 

 

Cały tekst recenzji owej rozprawy doktorskiej, autorstwa prof. Marii Czerepaniak-Walczak z Uniwersytetu Szczecińskiego  TUTAJ

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź