Foto: Jacek Turczyk/PAP[www.edukacja.dziennik.pl]
Marcin Smolik – dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej
W poniedziałek 3 kwietnia prof. Bogusław Śliwerski zamieścił na swoim blogu „Pedagog” tekst, który wpisuje się w prezentowany na OE wątek egzaminów dla uczniów z Ukrainy.Oto ten post z niewielkimi „wycięciami” jego fragmentów
Kompromitacja dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcina Smolika
Po zapoznaniu się z informacją Centralnej Komisji Egzaminacyjnej na temat tego, jak będą konstruowane arkusze maturalne dla uczniów-obywateli Ukrainy, doszedłem do wniosku, że poziom dostosowania ich treści do potrzeb zdających jest w 2/3 sensowny, natomiast w 1/3 – najzwyczajniej w świecie – absurdalny! Jak mają być przygotowane arkusze z rzekomym dostosowaniem do potrzeb zdających?
Nie budzą zastrzeżeń zasady opracowania arkuszy dla dwóch przedmiotów maturalnych:
2) arkusz z matematyki na poziomie podstawowym […]
3) arkusz z języka obcego nowożytnego na poziomie podstawowym […]
Natomiast kuriozum, nieporozumieniem jest arkusz 1 z języka polskiego:
1) arkusz z języka polskiego na poziomie podstawowym – arkusz treściowo tożsamy z arkuszem w formie standardowej („100”), z dostosowaniami, tj. instrukcje oraz polecenia tłumaczone na język ukraiński, ale: teksty i zadania w języku polskim, zapisywanie rozwiązań zadań – w języku polskim
Dyrektor CKE – Marcin Smolik uważa, że wystarczy przedłużenie czasu na napisanie pracy z języka polskiego (do 255 minut na poziomie podstawowym oraz do 270 min. na poziomie rozszerzonym), gdyż jest możliwość korzystania ze słownika dwujęzycznego w wersji papierowej lub elektronicznej (język polski – język ukraiński i język ukraiński – język polski) na egzaminie z języka polskiego. Słownik musi zapewnić szkoła lub uczeń (?).
To „gratuluję” dobrego samopoczucia p. dyrektorowi, dla którego uczeń polskiego pochodzenia powracający do kraju z innego państwa (np. Wielka Brytania, Niemcy, USA, itp.) jest na takim samym poziomie, jak nastolatek z Ukrainy, który nie ma pochodzenia polskiego. Dla M. Smolika ofiara wojny to po prostu cudzoziemiec, któremu nie należą się inne rozwiązania.
Proponuję, by dyrektor CKE dr M. Smolik zdał po 2 miesiącach pobytu na Ukrainie egzamin z języka ukraińskiego, gdzie polecenia będzie miał przetłumaczone na język polski, natomiast teksty i zadania oraz zapisywanie ich rozwiązań będzie musiał wykonać w języku ukraińskim. Może wraz z ministrem edukacji zdadzą taki egzamin? Polecam! Już w sieci krążą memy!
Absolutnie skandaliczną jest wypowiedź dyrektora CKE w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej:
Kiedy prowadzące z nim wywiad Klara Klinger i Anna Wittenberg wskazują M. Smolikowi na kuriozalność wymagań z języka polskiego na egzaminach państwowych dla ósmoklasisty i dla maturzysty, ten odsłania w swojej odpowiedzi nie tylko nieczułość, brak empatii i zrozumienia sytuacji, w jakiej znalazły się dzieci uchodźców wojennych, ale zarazem dowodzi braku przyzwoitości pedagogicznej mówiąc:
Wymagałoby to zmiany ustawy. Na dodatek obok systemu powstałby podsystem dla kilku tysięcy dzieci. Proszę mi wierzyć, moja pierwsza reakcja też była taka, żeby zwolnić z egzaminu dzieci uchodźcze. Ale zaczęliśmy patrzeć bardziej długofalowo i doszliśmy do wniosku, że to mogłoby się obrócić przeciwko nim. Bo zacząłby się hejt, że zabrały miejsca polskim dzieciom, że miały preferencyjne warunki (DGP, 1-3.04.2022, s. A24).
Ta władza nie potrafi przyznać się do poważnych błędów, nie cofnie absurdalnych rozwiązań. Dyrektor wypowiada się jako pluralis majestatis, czyli członek jakiegoś ukrytego gremium politycznego! To niech poda się do dymisji, jak nie może zrozumieć, że w trzy miesiące żaden obcokrajowiec nie nauczy się języka polskiego i nie zrozumie obcych mu tekstów literackich!
Jan Paweł II określał nieczułych narratorów istotami odczłowieczającymi, zdehumanizowanymi. No, ale w tle pobrzękują wrogowie nauki społecznej KK, którzy współtworzą tę władzę.
Cały post „Kompromitacja dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcina Smolika” – TUTAJ
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com