Wczoraj (9 czerwca 2022 r.) portal OKO.press zamieścił tekst Antona Ambroziaka „Karać i zamykać. Resort Ziobry przepycha anachroniczną ustawę o resocjalizacji”. Oto jego obszerne fragmenty:
[…] Projekt ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, którym zajmuje się Sejm, liczy 913 stron, a prace nad nim trwały od 2016 roku. Jak przekonywał minister Michał Woś, celem zmian jest dostosowanie środków resocjalizacyjnych do współczesności, ale z uwzględnieniem stopnia demoralizacji dzieci i młodzieży.
Przepisy, które dziś obowiązują faktycznie są archaiczne – pochodzą z 1982 roku, ale eksperci martwią się, że nowy projekt wcale nie przybliży nas do nowoczesnych metod resocjalizacji. Raczej pogłębi system restrykcyjnych kar i zamknie dzieciaki w alienującym systemie, co zamiast ułatwić, tylko utrudni im powrót do życia społecznego.
Paralizator, kajdanki, izba adaptacyjna
Resort Ziobry chce, by sprawcy najcięższych przestępstw, takich jak zabójstwo, gwałt, czy pedofilia, trafiali obligatoryjnie do zakładów poprawczych, a nie do objętych mniejszym rygorem, półotwartych młodzieżowych ośrodków wychowawczych.
Ustawa obniża też wiek, w którym nieletni może odpowiadać przed sądem rodzinnym, np. za kradzież – z 13 do 10 lat. Ministerstwo chce również, by w ośrodkach resocjalizacyjnych kary obowiązywały do 24., a nie 21. roku życia. To oznacza, że najmłodsze i najstarszego wychowanka może dzielić aż 14 lat różnicy.
W ustawie jest też długa lista środków przymusu bezpośredniego, które mogą być użyte wobec nieletniego przebywającego w placówce wychowawczej:od siły fizycznej, po obezwładnienie, kajdanki na ręce lub nogi, kaftan bezpieczeństwa, pas obezwładniający, pałki, pociski niepenetracyjne, chemiczne środki obezwładniające, paralizatory.
W ustawie legalizuje się też instytucję izby adaptacyjnej, czyli izolatki. Odosobnienie w systemie więziennym jest uznawane za surowy środek dyscyplinujący. W zakładach wychowawczych będą do izb będą trafiać osoby w okresie adaptacji, z którymi trzeba przeprowadzić wywiad, ale także wychowankowie, którzy potrzebują „indywidualnej pracy”. Twórcy projektu założyli, że do takiej sytuacji może dojść, jeśli „wcześniejsze oddziaływania psychologiczno-pedagogiczne i środki dyscyplinarne okazały się nieskuteczne”. Jest to więc najsurowsza ze wszystkich możliwych kar przewidzianych dla nieletnich w systemie, który ustawodawca nazywa resocjalizacją. […]
W bogatym katalogu środków dyscyplinarnych znajdują się: upomnienie, nagana, zawiadomienie rodziców lub sądu rodzinnego, cofnięcie zezwolenia na rozmowy telefoniczne, korzystanie z internetu lub udział w zajęciach kulturalnych. Dyrektor placówki może też podjąć decyzję o ograniczeniu kontaktu małoletniego z rodzicami lub opiekunem prawnym. Musi co prawda przedstawić powody i wysłać informację do sądu rodzinnego, ale de facto ma kompetencje, by odizolować wychowanka od najbliższych.
Szkoły zastąpią sądy?
Zupełną nowością jest za to przyznanie części kompetencji właściwych wymiarowi sprawiedliwości dyrektorom szkół. Podczas pierwszego czytania ustawy w Sejmie, w kwietniu 2022, minister Michał Woś tłumaczył, że chodzi o to, by „zatrzymać machinę państwa wobec występków na właściwym poziomie”. Tym właściwym poziomem ma być więc szkoła, a nie sąd rodzinny. Chodzi oczywiście o mniej poważne czyny, nieściganie z urzędu.
W takiej sytuacji dyrektor będzie miał możliwość zastosowania „środków oddziaływania wychowawczego”. Przepisy te dotyczą więc wszystkich uczniów, nie tylko tych objętych nadzorem kuratorskim. Czym są środki oddziaływania wychowawczego? Głównie pracami społecznymi na rzecz szkoły. […]
Przepisy pozwalają też na zastosowanie „środków oddziaływania wychowawczego” w sytuacji, gdy dyrektor zaobserwuje u ucznia „przejawy demoralizacji”. Nie trudno wyobrazić sobie konserwatywnego nauczyciela, dla którego tatuaż u nastolatka, czy nieszablonowy strój będzie właśnie przejawem demoralizacji. Organizacje uczniowskie, w obawie przed nadużywaniem władzy przez szkoły, domagały się, by zamknąć katalog kar i wymierzać je za zgodą rodzica (co toku prac nad ustawą udało się w części osiągnąć). […]
System uczy adaptacji do systemu, nie do życia
Agnieszka Sikora, z Fundacji „Po drugie”, która zajmuje się problemem bezdomności wśród młodych, uważa, że jednym z największych problemów polskiej resocjalizacji jest fakt, że system wsparcia po prostu się urywa. „Ludzie opuszczają placówkę, wracają do domów, do tego samego środowiska – jak matka piła, tak dalej pije, jak ojciec bił, tak dalej bije. I te osoby nie mają możliwości same zacząć żyć inaczej” – mówi OKO.press.
„System jest też silnie zinstytucjonalizowany. Opiera się na placówkach, w których są kary i nagrody. Ludzie uczą się adaptacji do instytucji, a nie życia w społeczeństwie. Do naszej fundacji często trafiają osoby, które teoretycznie zamknęły proces resocjalizacji, ale jedyne, czego się po drodze nauczyły to, jak lawirować, by dostać przepustkę. Zmiana w ich głowach, czy w ich kompetencjach jest żadna.
Być może w Fundacji Po Drugie mamy spaczony obraz polskiej resocjalizacji, bo nie trafiają do nas „gwiazdy” systemu, ci który się udało, tylko ci, którzy sobie nie poradzili. Ale najlepszą metaforą tego zamkniętego świata jest dziewczyna, która całe dzieciństwo spędziła w placówce, a gdy wyszła dziwiła się, że w sklepach sprzedają kajzerki nieprzecięte na pół. Bo u niej w okienku na stołówce zawsze wydawali inaczej” — dodaje Sikora. […]
Także pomysł oddanie w ręce szkół kompetencji sądu uważa za nietrafiony. „Szkoła powinna być miejscem, w którym się uczy, a nie karze. Nawet jeśli dziecko popełni błąd, zrobi coś złego, powinno mieć możliwość naprawy. Konsekwencje są ważne, ale w innym duchu niż zamiatanie korytarzy. Jaką lekcję wyniesie z tego młodzież? Wydaje mi się, że ktoś chciał wprowadzić do systemu sprawiedliwość naprawczą, ale nie do końca zrozumiał jej istotę” — mówi Sikora. […]
Cały tekst „Karać i zamykać. Resort Ziobry przepycha anachroniczną ustawę o resocjalizacji” – TUTAJ
Źródło: www.oko.press
Plik PDF z projektem Ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich – TUTAJ