Oto obszerne fragmenty tekstu, zamieszczonego dzisiaj na portalu „Strefa Edukacji” w którym podjęty został ważny a przemilczany dotąd problem archaicznego systemu postępowania dyscyplinarnego wobec nauczycieli. Warto przeczytać jego pełną wersję – patrz zamieszczony link:

 

 

Dyscyplinowanie nauczycieli w Polsce przypomina średniowiecze. System zawiera poważne luki

 

W polskich szkołach obowiązuje model odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli, który od lat budzi zastrzeżenia prawników, organizacji społecznych i Rzecznika Praw Obywatelskich. Pokrzywdzony uczeń i jego rodzic nie mają w nim żadnych praw procesowych, a osoby prowadzące postępowania są powoływane przez władzę wykonawczą. Zdarza się, że ten układ chroni nauczyciela przed konsekwencjami. Bywa też odwrotnie. Radca prawny Tomasz Kuśmierek mówi wprost: „W postępowaniu dyscyplinarnym nauczycieli czas zdaje się stać w miejscu, a nawet cofać do średniowiecznych realiów prawnych.

 

Postępowanie dyscyplinarne wobec nauczycieli – jak przypomina Tomasz Kuśmierek – nie jest zwykłą procedurą wewnętrzną szkoły, lecz mechanizmem o charakterze quasi-karnym. – Postępowanie dyscyplinarne wobec nauczycieli, uregulowane w Karcie Nauczyciela, jest w swojej istocie postępowaniem represyjnym, quasi-karnym. Jego celem jest ustalenie, czy nauczyciel uchybił godności zawodu lub obowiązkom, a jeśli tak – wymierzenie mu stosownej kary, od nagany z ostrzeżeniem aż po wydalenie z zawodu. Taki zakres kompetencji pokazuje, że nie mamy do czynienia z „wewnętrzną sprawą nauczycieli”, lecz z procesem, którego skutki realnie wpływają na bezpieczeństwo i prawa uczniów, a także nauczycieli.

 

Kuśmierek zwraca jednocześnie uwagę, że mimo tak poważnych konsekwencji system pozostaje zamkniętym, wewnętrznym mechanizmem środowiska oświatowego, pozbawionym zewnętrznej kontroli i – jak ocenia – wadliwym w swojej konstrukcji. […]

 

Dla osób, które nie miały kontaktu z systemem dyscyplinarnym w edukacji, największym zaskoczeniem jest to, że rodzic i uczeń nie mają formalnie żadnych praw w toku postępowania. Jeśli składają zawiadomienie o niewłaściwym zachowaniu nauczyciela, mogą później jedynie: zostać przesłuchani jako świadkowie, czekać na decyzję. Przede wszystkim jednak – nie mają prawa zaskarżyć rozstrzygnięcia, nawet jeśli uważają je za niesprawiedliwe.

 

W praktyce oznacza to, że pokrzywdzony nie może: ani zajrzeć do akt, ani złożyć wniosków dowodowych, ani uczestniczyć w przesłuchaniach, ani odwołać się od orzeczenia. W wielu przypadkach rodzic nie wie nawet, co ustalił rzecznik dyscyplinarny – bo nie ma dostępu do dokumentów. – Dziecko, którego dobra zostały naruszone – czy to poprzez przemoc psychiczną, zaniedbanie, czy inne uchybienia – jest traktowane w tej procedurze nie jak strona sporu, lecz jak przedmiot, ewentualnie źródło dowodowe, niemy świadek własnej krzywdypodkreśla Kuśmierek.

 

Wykluczenie pokrzywdzonych z postępowania „czyni z konstytucyjnego prawa do sądu fikcję.” […]

 

Rzecznik Praw Obywatelskich i organizacje społeczne zgłaszają ten problem od lat. W żadnej innej grupie zawodowej – lekarzy, adwokatów, radców prawnych – model nie wygląda w ten sposób. Tam pokrzywdzony zawsze jest stroną. W oświacie nie jest. – W przypadku lekarzy czy prawników, ustawodawca dawno zrozumiał, że pokrzywdzony pacjent czy klient musi być stroną postępowania dyscyplinarnego. Dlaczego więc uczeń, podmiot szczególnie wrażliwy i wymagający szczególnej troski, ma być traktowany gorzej? Czy dobro dziecka jest mniej warte niż dobro klienta kancelarii prawnej? – pyta retorycznie.

 

Na problem braku praw procesowych pokrzywdzonych w postępowaniach dyscyplinarnych Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca uwagę co najmniej od 2023 roku. W piśmie skierowanym do ówczesnego ministra edukacji z 3 sierpnia 2023 r. Marcin Wiącek podkreślał, że zgłaszaną przez środowisko akademickie i Stowarzyszenie Umarłych Statutów wadą systemu jest nieprzyznanie pokrzywdzonemu statusu strony, także w sprawach toczących się na podstawie Karty Nauczyciela.

 

RPO pisał wprost, że problem ten dotyczy również szkół: Stowarzyszenie Umarłych Statutów alarmowało w swoim piśmie, iż „analogiczny problem dotyczący nieprzysługiwania pokrzywdzonemu statusu strony dotyczy postępowań dyscyplinarnych prowadzonych na podstawie ustawy (…) Karta Nauczyciela”. Zwracano uwagę, że uczeń „pozostaje w stosunku zależności zakładowej, co osłabia jego już i tak słabą pozycję”, a jego sytuacja jest nawet gorsza niż w szkolnictwie wyższym, bo „nie ma statusu strony (ani żadnych uprawnień) nawet w postępowaniu wyjaśniającym”.

 

Rzecznik podkreślił również, że brak statusu strony uniemożliwia pokrzywdzonemu korzystanie z podstawowych instrumentów ochrony, a poprawa sytuacji wymaga zmian legislacyjnych, o które zwrócił się do ówczesnego ministra edukacji. Mimo upływu czasu wadliwe przepisy pozostają w mocy, a pokrzywdzeni uczniowie i ich rodzice wciąż pozostają poza postępowaniem, które bezpośrednio ich dotyczy.[…]

 

System, który w założeniu miał chronić godność zawodu nauczyciela i bezpieczeństwo uczniów, w praktyce potrafi więc skrzywdzić jednych i drugich. To dlatego – zdaniem Kuśmierka – obecny system nie tylko jest archaiczny, ale wręcz stoi w sprzeczności z zasadami, które Polska już raz została zobowiązana respektować.

 

 

Cały tekst „Dyscyplinowanie nauczycieli w Polsce przypomina średniowiecze. System zawiera poważne luki” 

–  TUTAJ

 

 

Źródło: www.strefaedukacji.pl

 

 



Zostaw odpowiedź