Przez fejsbukowe profile koleżanek i kolegów „eduzmieniaczy” podawana jest radosna informacja:
Protest z Wykrzyknikiem znowu nadaje. Przez ostatni tydzień fejsbuk nas usunął i nie wiadomo, kiedy znów to zrobi, bo on tu rządzi. Na razie cofnął bana.
Mamy więc już blog na www.protestzwykrzyknikiem.pl. Łaski bez. I ku pokrzepieniu serc zdegustowanym wczorajszym standupem z 20:00 i zniecierpliwionym, napisaliśmy:
Postanowiliśmy i my dołączyć się do tego radosnego chóru i udostępnić ów tekst, zapowiadany powyżej:
Coś ważnego zadziało się w debacie publicznej ostatnich lat. Może od strajku 2019 roku? Bo jednym z jego skutków było zwrócenie uwagi opinii publicznej na kryzys w edukacji. A potem Przemysław Czarnek pełniący funkcję Najgorszego Ministra Edukacji zadbał o zaistnienie w świadomości społecznej i zmobilizował różne środowiska do oporu wobec jego ideologicznych wojenek.
Publicyści analizujący wyborczy sukces demokratycznej opozycji zwracają uwagę na rolę społeczeństwa obywatelskiego, które przez osiem lat stawiało opór autorytarnym zakusom władzy. Wymieniają przy tym wolne media, uliczną opozycję skupioną wokół KOD-u, Strajk Kobiet oraz organizacje pozarządowe – przede wszystkim środowiska sędziowskie i nauczycielskie. Bo właśnie sprzeciw wobec Lex Czarnek i walka o wolną szkołę były dla przyszłości demokracji równie ważne, jak walka o wolne sądy i wolne media.
Pokłosiem nowego postrzegania wagi edukacji jest to, co obserwujemy w mediach wokół tworzenia się nowego rządu. Na giełdzie nazwisk w pierwszej kolejności pojawili się kandydaci i kandydatki do objęcia resortu edukacji. Wreszcie to ministerstwo przestało być nagrodą pocieszenia dla polityków, dla których zabrakło „ważniejszych” i bardziej prestiżowych stanowisk czy też ostatnim, najmniej znaczącym elementem politycznej układanki. Nie jest też gorącym kartoflem, jak ministerstwo zdrowia, które jakoś nie gromadzi kolejki chętnych. Ministerstwo edukacji stało się wręcz łakomym kąskiem i pożądanym obszarem odpowiedzialności. Można się spodziewać, że politycy widzą tu szansę na sukces – a to dobrze wróży edukacji.
W środowisku nauczycielskim jest silne oczekiwanie zmian. Można zaobserwować gorące dyskusje, w tym również przerzucanie się nazwiskami suflowanymi przez media, które muszą czymś wypełnić przedłużający się czas zawieszenia i blokady informacyjnej wokół toczących się rozmów. Chciałoby się bardzo, aby po Najgorszym Ministrze Edukacji przyszedł ktoś Najlepszy / Najlepsza z najlepszych.
Nauczycielskie fora pełne są też wyliczanek, czym w pierwszej kolejności powinna się zająć osoba zarządzająca edukacją – i poza oczekiwaniem zapowiadanej podwyżki pojawiają się bardzo różne postulaty.
Powszechna jest potrzeba konsultacji ze środowiskiem nauczycielskim, wysłuchania praktyków. Należy jednak pamiętać, że ostatnie lata były czasem wytężonych prac koncepcyjnych i dobrze byłoby zamiast rozpoczynania od nowa procesu konsultacji sięgnąć do raportów z badań czy już wypracowanych koncepcji. Tu warto przypomnieć choćby Raport NOoE (Narady Obywatelskiej o Edukacji), Obywatelski Pakt dla Edukacji wypracowany przez Sieć Organizacji Społecznych SOS i podpisany przez przedstawicieli wszystkich partii tworzących nową większość parlamentarną, Umowę Społeczną dla Edukacji opracowaną przez autorki z Protestu z Wykrzyknikiem w ramach Raportów Liberté!, raport Edukacja i Nauka opracowany przez Radę Konsultacyjną przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet, postulaty Miasteczka Edukacyjnego ZNP, a z programów partyjnych – Edukację dla Przyszłości stworzoną przez instytut Strategie 2050. Źródłem cennych wskazówek może być też dla osób zarządzających edukacją bogata publicystyka – żeby wspomnieć tylko o Pawle Lęckim czy Jarosławie Pytlaku (blog Wokół szkoły).
Stworzenie spójnej koncepcji reformy systemu to proces długotrwały, ale nowe kierownictwo resortu musi w trybie pilnym podjąć konieczne działania ratunkowe. Postulatów jest tak wiele, że trudno ustalić wspólną listę priorytetów. Zmniejszenie liczebności klas? Pomoc psychologiczna dla młodzieży? Reforma CKE i nowa formuła egzaminów zewnętrznych? Przeciwdziałanie wypaleniu i odchodzeniu z pracy nauczycieli? Odchudzenie podstawy programowej? Integracja uczniów i uczennic z Ukrainy? Listę można by ciągnąć długo. I raczej na jej szczycie nie byłoby zapowiadanej przez KO likwidacji zadań domowych…
Wróćmy jeszcze na chwilę do rozpalającej emocje giełdy nazwisk.
Naszym zdaniem – warto uzbroić się w cierpliwość! I nie warto koncentrować się na osobie, która obejmie ten urząd, bo jest to wtórne wobec idei zmiany polskiej szkoły, na którą w ogólnym zarysie zgodziły się wszystkie partie tworzące nową większość. Przerzucanie się nazwiskami, budowanie napięcia wokół wyboru i przekreślanie z góry pewnych propozycji jest szkodliwe, bo może tworzyć niechęć części środowiska wobec nowo powołanej osoby. Przestrzegamy przed doprowadzeniem do sytuacji, że nowy minister / nowa ministra na starcie będzie mieć „społecznego bana”.
Chcemy się również odnieść do pojawiającego się od czasu do czasu hasła, że ministrem edukacji powinna być osoba bezpartyjna, bo tylko tak można uniknąć konfliktów i partyjnych przepychanek. Podzielając oczekiwanie odpartyjnienia szkoły i rozumiejąc obawy, aby oświata nie stała się partyjnym łupem, chcemy zwrócić uwagę na kontekst polityczny. Jesteśmy w konkretnej sytuacji, powstaje koalicyjny rząd złożony z wielu podmiotów o różnym potencjale społecznego poparcia. Nowa większość musi wyłonić osoby zdolne do zarządzania poszczególnymi obszarami, ustalić zasady współpracy i zakres kompetencji. A wszystko to w niesprzyjających okolicznościach kreowanych przez ustępujący rząd i związanego z tym środowiskiem prezydenta. Dobrze więc mieć na uwadze, że obsada stanowisk jest efektem gry kompromisów – i nie budować nierealistycznych oczekiwań.
Pamiętajmy cały czas, że kluczowe są kierunki polityki oświatowej. Krzepiące jest, że wszystkie środowiska tworzące nową większość wnoszą do koalicji cenny kapitał. Posłowie i posłanki wszystkich tych ugrupowań angażowali się w działania na rzecz edukacji, jak choćby tropienie przekrętów programu Willa Plus czy opór wobec Lex Czarnek. Wszystkie ugrupowania podpisały Obywatelski Pakt dla Edukacji – więc można liczyć, że ktokolwiek pokieruje oświatą, będzie realizować jego założenia. Czeka nas teraz trudny czas przełomu. Czeka nas też długi marsz, bo głębokich systemowych zmian nie da się i nawet nie należy wprowadzić z miesiąca na miesiąc. Szkoda się spalać w kibicowaniu tym czy innym osobom, w obstawianiu faworytów czy kontestowaniu pojawiających się propozycji.
Źródło: www.protestzwykrzyknikiem.pl