Dziś, w miejsce  tradycyjnych tekstów, zaczerpniętych od naszych stałych znajomych, publikujemy ten oto plakacik, jako przykład zasady „maksimum w minimum”. Zamieściła ten „poradnik” na swoim fb profilu Magdalena Grzeszkiewicz-Brzęcka – nauczycielka j. polskiego w Niepublicznej Szkole Montessori „Odkrywcy Świata” w Koninie. My publikujemy go, nieprzypadkowo, w przededniu Dnia Dziecka:

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/Magda.brzecka/

 



Wczorajsze (29 maja 2024 r.) spotkanie w „Akademickim Zaciszu” było poświęcone Żywej Bibliotece – fenomenowi powstałemu w Danii od 2000 r., obecnemu w Polsce od roku 2007.

 

Do rozmowy prof. Roman Leppert zaprosił dr Kamilę Prociów, autorkę książki Żywa biblioteka. Uczenie się (o) inności w społecznościach praktyki”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego DSW..

 

Autorka rozpoczyna swoją książkę słowami: „Prosta koncepcja spotkania i rozmowy z nadzieją na zmianę społeczną. Dialog, który grozi zrozumieniem„.

 

Zainteresowani tym tematem, którzy wczoraj przeoczyli owo spotkanie, albo byli „nieczasowi”, mogą o dowolnej dla siebie porze obejrzeć i wysłuchać  – link poniżej:

 

 

 

Żywa biblioteka – uczenie się (o) inności  –  TUTAJ

 

 

 



Foto :Daniel Gębala [www.mojaswidnica.p]

 

Oto młodzi „funkcyjni” na procesji Bożego Ciała….

 

 

Nie ukrywamy, że nie przypadkiem zamieszczamy właśnie dzisiaj obszerne fragmenty tekstu Klaudii Kierzkowskiej, zamieszczonego 10 maja 2024 r. na portalu <mama:Du>. Dla autorki to przykład czyichś zaniedbań wychowawczych, ale dla nas to signum temporis :

 

 

Współczesne pokolenie nastolatków wyginie. Wystarczy zapytać o Boże Ciało

 

[…]

 

Za komunikacją miejską nie przepadam. Ale gdy nie mam wyjścia, korzystam z niej i nie marudzę. Jednak ten tłok, ścisk i brak powietrza jakoś do mnie nie przemawiają. Mam wrażenie, że zaraz się uduszę albo zemdleję. Wczorajszą podróż autobusem „umiliła mi” grupa nastolatków, która odciągnęła moją uwagę od tego, co niekomfortowe.

 

W godzinach popołudniowych autobusy są zatłoczone. Starsi wracają z pracy, młodzież ze szkoły, zajęć dodatkowych czy spotkań towarzyskich. W sumie mało istotne. Autobus podjechał stosunkowo szybko, o dziwo nie miał opóźnienia. Wsiadłam tylnymi drzwiami i stanęłam obok grupy nastolatków. Pięć, może siedem osób. Towarzystwo mieszane.

 

Od razu zwrócili moją uwagę, bo dość głośno dyskutowali. Śmiali się, nie zwracali uwagi na pozostałych. Nie przejmowali się nikim ani niczym, ale nie mogę powiedzieć, że zachowywali się niekulturalnie. Nie robili niczego złego. Byli swobodni, niczym nieskrępowani. Wyluzowana młodzież. […]

 

Poruszyli temat Bożego Ciała, a dokładniej tego, kiedy w tym roku przypada. I ku mojemu zaskoczeniu, nie zastanawiali się w który czwartek, tylko w jaki dzień tygodnia. – Boże Ciało obchodzimy w tym roku w ostatnim tygodniu maja. Ale w jaki dzień, to nie mam pojęcia – powiedziała jedna z dziewczyn. Zaczęła się dyskusja. Jeden z chłopaków był przekonany, że w poniedziałek. Drugi zaprzeczał. – Obiło mi się o uszy, że wypada w środę – dodał. Zastanawiali się, analizowali. Wspólnymi siłami próbowali znaleźć odpowiedź.

 

Koniec końców ustalili, że w sumie nieważne, w jaki to będzie dzień. Najważniejsze, że tego dnia zajęcia lekcyjne się nie odbywają.

 

Spuściłam głowę i uśmiechnęłam się pod nosem. Nie wtrącałam się, bo w końcu to nie moja sprawa. Jednak starszy pan, który siedział w pobliżu, nie wytrzymał: – Wy nie macie pojęcia o życiu. Boże Ciało zawsze obchodzimy w czwartek – powiedział oburzonym głosem. […]

 

Myślałam, że się zawstydzą, ucichną, czy jakoś mądrze skomentują. Owszem skomentowali, ale jak. – Ekstra, to może i piątek będzie wolny – powiedział jeden z chłopaków, a reszta wybuchła śmiechem. Na następnym przystanku wysiedli. […]

 

Rozumiem, że można o pewnych sprawach zapomnieć, czegoś nie być świadomym. Jednak to, że Boże Ciało co roku odchodzimy w czwartek, wydawało mi się czymś oczywistym. To nie były dzieci, które tak naprawdę o wielu sprawach nie mają jeszcze pojęcia. To nastolatki, które za 3, może 4, lata podejdą do egzaminu dojrzałości. Skończą szkołę i rozpoczną kolejny rozdział życia. Ta niewiedza, być może lekceważenie pewnych spraw, dają do myślenia.

 

 

 

 

Źródło: www.mamadu.pl

 



Oto najnowsza (z 29 maja 202 r.) informacja, z którą wystąpiła na dzisiejszej konferencji prasowej ministra Barbara Nowacka:

 

 

Programy i przedsięwzięcia Ministra Edukacji dla przedszkoli i szkół – w czerwcu rozpocznie się nabór wniosków na dofinansowanie wycieczek i zajęć edukacyjnych

 

 

Podróże z klasą”  i  „Kto Ty jesteś? – Polak mały” – to nowe propozycje Ministra Edukacji dla uczniów i przedszkolaków. W czerwcu br. rozpocznie się nabór wniosków o dofinansowanie wycieczek szkolnych dla uczniów i różnego typu zajęć edukacyjnych, kulturalnych dla przedszkolaków. Przekażemy organom prowadzącym, instytutom badawczym, instytucjom kultury i organizacjom pozarządowym w sumie na obie inicjatywy 70 mln zł.

 

„Podróże z klasą” – to nowe przedsięwzięcie, dzięki któremu uczniowie będą mieli okazję poznać polską tradycję, kulturę oraz osiągnięcia nauki.

 

 

 Wiemy, że bariera finansowa jest poważna, dlatego zdecydowaliśmy się na 100 proc. dofinansowanie wycieczek szkolnych. Wcześniejsze programy ministerialne zakładały niepełne wsparcie finansowe. My chcemy wyrównywać szanse, żeby rodzice nie musieli już dopłacaćpodkreśliła Minister Edukacji Barbara Nowacka podczas konferencji prasowej.

 

„Podróże z klasą”

 

Ogłaszamy przedsięwzięcie ministra edukacji pn. Komunikat Ministra Edukacji o ustanowieniu przedsięwzięcia. . Minister Edukacji Barbara Nowacka podpisała dziś (29 maja br.) Komunikat Ministra Edukacji o ustanowieniu przedsięwzięcia.

 

Już od września uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych będą mogli wyjechać nawet na pięciodniową wycieczkę szkolną. Koszty wyjazdu będą mogły zostać pokryte z budżetu państwa w 100 proc.

 

„Podróże z klasą” – to nowe przedsięwzięcie, dzięki któremu uczniowie będą mieli okazję poznać polską tradycję, kulturę oraz osiągnięcia nauki.

 

–  Wiemy, że bariera finansowa jest poważna, dlatego zdecydowaliśmy się na 100 proc. dofinansowanie wycieczek szkolnych. Wcześniejsze programy ministerialne zakładały niepełne wsparcie finansowe. My chcemy wyrównywać szanse, żeby rodzice nie musieli już dopłacać – powiedziała Minister Nowacka.

 

Warunkiem uzyskania dofinansowania jest uwzględnienie w programie wycieczki wizyty w: muzeum, galerii sztuki, teatrze, operze, filharmonii, centrum nauki, skansenie lub innej instytucji kultury (zwane punktami edukacyjnymi). Uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych będą mogli pojechać na wycieczki, w czasie których odwiedzą punkty edukacyjne wybrane przez organizatorów. Dofinansowanie obejmie m.in. transport, nocleg, wyżywienie i koszty biletów do punktów edukacyjnych związanych z kulturą takich jak muzea, galerie, teatry. W 2024 r. na ten cel MEN przeznacza 60 mln zł.

 

Nabór wniosków rozpocznie się 19 czerwca br. i potrwa do wyczerpania puli środków finansowych. Wniosek może złożyć organ prowadzący za pośrednictwem udostępnionego formularza pod adresem: https://ksdo.gov.pl/. O otrzymaniu środków zdecyduje kolejność złożenia prawidłowo wypełnionego formularza.

 

Jakie wycieczki krajowe będą finansowane?

 

Finansowane będą wyjazdy organizowane przez szkołę w terminie od września do 15 grudnia 2024 r., których program będzie obejmował:

-w przypadku wycieczki dwudniowej – co najmniej dwa punkty edukacyjne,

-w przypadku wycieczki trzydniowej – co najmniej trzy punkty edukacyjne,

-w przypadku wycieczki czterodniowej – co najmniej czterech punktów edukacyjnych,

-w przypadku wycieczki pięciodniowej – co najmniej pięciu punktów edukacyjnych.

 

W ramach wycieczki należy zrealizować minimum jeden punkt edukacyjny danego dnia.

 

 

Obowiązkowe punkty edukacyjne w trakcie wycieczki szkolnej

 

Obowiązkowym punktem edukacyjnym jest odwiedzenie: muzeum, galerii sztuki, teatru, opery, filharmonii, centrum nauki, skansenu czy innej instytucji kultury.

 

UWAGA! W przedsięwzięciu nie ma listy punktów edukacyjnych. Konkretne miejsce wybiera organizator wycieczki.

 

Kto może ubiegać się o dotację na zorganizowanie wycieczki szkolnej?

 

Środki finansowe, po złożeniu wniosku, otrzymają organy prowadzące publiczne i niepubliczne szkoły podstawowe i ponadpodstawowe. Przedsięwzięcie jest skierowane dla uczniów w czterech grupach wiekowych:

-I grupa – klasy I-III ze szkół podstawowych,

-II grupa – klasy IV-VI ze szkół podstawowych,

-III grupa – klasy VI-VIII ze szkół podstawowych,

-IV grupa – szkoły ponadpodstawowe.

 

Co można sfinansować z dotacji?

 

Ze środków z dotacji mogą być sfinansowane TYLKO koszty przejazdu, bilety wstępu, zakwaterowanie, wyżywienie, ubezpieczenie uczestników wyjazdu.

 

 

Kryteria dofinansowania wycieczki

 

Czytaj dalej »



Jędrek Witkowski zamieścił wczoraj (28 maja 2024 r.) na swoim fb profilu tekst, w którym  poinformował o wynikach badania opinii młodych ludzi o polityce oraz o kampanii CEO „Młodzi głosują”:

 

 

 

WNIOSEK Z BADAŃ: MŁODZI = ROZCZAROWANI DEMOKRACI

 

 

Dzisiaj w prawie 500 szkołach odbywa się finał kampanii „Młodzi głosują” organizowanej przez Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO). Prawie 100 000 młodych ludzi głosuje w szkolnych wyborach wybierając spośród tych samych partii, na które będziemy głosowali 9 czerwca w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

 

To nasz wkład w edukację obywatelską i neutralną edukacją o polityce. W CEO jesteśmy przekonani, że to bardzo ważny element szkolnych doświadczeń. Badania pokazują, że mamy w tym zakresie wiele do zrobienia. Wg danych ICCS 2022:

 

> 73% ósmoklasistów jest przekonana, że demokracja to najlepsza forma rządów

> 33% uważa, że system polityczny w Polsce działa dobrze

 

> 79% uważa, że posłowie i senatorowie zwykle zapominają o potrzebach ludzi, którzy na nich głosowali

 

> tylko 25% ósmoklasistów uważa, że posłowie i senatorowie dobrze reprezentują interesy młodych ludzi

 

 

Podobnie niepokojące są wyniki zaufania do kluczowych instytucji:

 

– rządowi ufa 28% badanych (Komisji Europejskiej 54%)

 

– sejmowi i senatowi ufa 25% badanych (Parlamentowi Europejskiemu 56%)

 

– partiom politycznym 18%,

 

– władzom lokalnym 56%

 

 

Kampania „Młodzi głosują” przybliża młodym świat polityki, pozwala go analizować z bezpiecznej neutralnej pozycji, pomaga zrozumieć kampanię wyborczą, poznać programy partii, wyrobić sobie własną opinię w tej sprawie. Dzięki samemu głosowaniu wyrabia też nawyk uczestnictwa w święcie demokracji i zachęca do głosowania po osiągnięciu pełnoletniości. Ukłony i gratulacje dla zespołu realizującego projekt: Michał Tragarz, Michał Mazur, Lena Wojciechowska,  Paulina Pękalska,  Paulina Górska.

 

Wyniki szkolnych wyborów ogłosimy 10 czerwca (wszystko po to, by zachować neutralność akcji w szkołach).

 

 

Mówiłem o tym kilka dni temu w rozmowie z PAP przedrukowanej teraz między innymi przez serwis internetowy NOIZZ.pl.

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/jedrek.witkowski.3/

 



W nawiązaniu do tematu zamieszczonej wczoraj informacji – zaczerpniętej z  „Gazety Wyborczej ŁÓDŹ”  – o kryzysie na rynku pracy, poszukującym wykwalifikowanych techników, przekazujemy  informację ze strony MEN, którą zamieszczono tam wczoraj:

 

 

Rada Dyrektorów Szkół i Placówek Szkolnictwa Branżowego

 

 

Członkowie Rady Dyrektorów Szkół i Placówek Szkolnictwa Branżowego, któży uczestniczyli we wczorajszym spotkaniu w MEN

 

 

Rada Dyrektorów Szkół i Placówek Szkolnictwa Branżowego jest ogólnopolskim forum inicjowania i konsultacji zmian w kształceniu zawodowym, w tym proponowanych przez Ministra Edukacji.

 

Barbara Nowacka podczas uroczystości podziękowała wszystkim członkom Rady za zaangażowanie i w prace nad zmianą szkolnictwa zawodowego.

 

Polska gospodarka opiera się na edukacji zawodowej i technicznej. Przygotowanie młodych osób do rynku pracy to wielkie wyzwanie. Dziękuję, że podjęliście się tej misji. Jesteście naszymi doradcami i ambasadorami edukacji zawodowej, dlatego dziękuję za zaangażowanie i proszę o dalszą współpracę. Jesteśmy gotowi na zmiany, reformy i korekty. Musimy zbudować zrównoważony rynek pracy, rozwijając szkoły branżowe, technika i licea w równym stopniu – powiedziała Minister.

 

Do zadań Rady należy, w szczególności: inicjowanie i opiniowanie zmian w kształceniu zawodowym, organizowanie i wspieranie działań informacyjno-promocyjnych z zakresu kształcenia zawodowego w poszczególnych branżach, w szczególności w środowisku pracodawców.

 

W skład Rady wchodzi 48 dyrektorów szkół i placówek prowadzących kształcenie zawodowe wskazanych przez kuratorów oświaty (po trzy osoby z każdego województwa), tj. dyrektorzy branżowych szkół I i II stopnia, techników, szkół policealnych, centrów kształcenia zawodowego oraz dyrektorzy szkół, placówek tworzących Branżowe Centra Umiejętności (BCU).

 

Do udziału w pracach Rady, z głosem doradczym, Minister Edukacji albo przewodniczący Rady mogą zapraszać osoby, których kwalifikacje, wiedza lub doświadczenie mogą być przydatne w pracach Rady.

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 

 

P.s.

 

Członkami tej Rady z woj. łódzkiego są:

 

-Grzegorz Gajda – dyrektor Centrum Edukacji Zawodowej w Sieradzu,

 

-Elżbieta Urbańska-Golec – dyrektorka Zespołu Szkół nr 1 w Wieluniu

 

-Dominika Walicka  –  dyrektorka Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Łodzi

 

 

 

ZARZĄDZENIE MINISTRA EDUKACJI  z dnia 15 maja 2024 r. w sprawie powołania Rady Dyrektorów Szkół i Placówek Szkolnictwa Branżowego, zawierające m.in. pełen skład tej Rady   –   TUTAJ

 

 



Wczoraj prof. Bogusław Śliwerski zamieścił na swoim blogu tekst, w którym zadeklarował  jednoznaczne poparcie dla  wykorzystania sztucznej inteligencji w edukacji szkolnej:

 

 

 

                                               Samozachwyt nie tylko diagnostów kompetencji cyfrowych

 

 

 

Prof. dr Jarosław Janio z Kalifornii połączył się z USA z uczestnikami niezwykle ważnej konferencji, jaka odbyła się w ub. tygodniu w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, by podzielić się własnym projektem kształcenia nauczycieli w zakresie wykorzystywania sztucznej inteligencji w edukacji szkolnej. W odróżnieniu od polskiego ciemnogrodu, w którym ustawicznie straszy się społeczeństwo patologiami jako rzekomo powszechnym przejawem i skutkiem nowych technologii, opowiada się po raz n-ty wyniki sondaży opinii wśród młodzieży na temat korzystania przez nią z internetu i AI, by zbijać na tym kasę, nie włącza się AI do procesu edukacyjnego.

 

Wszystkie krajowe badania, które były prowadzone pod auspicjami uniwersytetów i podmiotów oświatowych na ten temat są dziś tyle warte, co papier lub bajty rejestrujące ich wyniki. Najłatwiej jest narzekać, biadolić, straszyć, bo w ten sposób wprawdzie poprawia się własną sytuację materialną, ale powstrzymuje procesy koniecznych zmian w polskiej edukacji.

 

Jaroslaw Janio nie narzeka tylko prowadzi zdalnie (za pośrednictwem aplikacji ZOOM) zajęcia ze studentami i nauczycielami akademickimi, nie tylko  w USA, ale i za granicą, spotkania, wykłady, dyskusje, konferencje, w trakcie których uczy ich, w jaki sposób kształcić u ich przyszłych lub obecnych uczniów kompetencje w zakresie wykorzystywania AI w procesie uczenia się. Ma za sobą tysiące godzin rozmów, analiz, wymiany doświadczeń pogłębionych o własną praktykę akademicką.

 

Jeszcze półtora roku temu nie rozmawiano o sztucznej inteligencji, ale dzisiaj nie wolno unikać nie tylko pozytywnych debat na jej temat, ale czas przejść do ofensywy, by przekonać się, że AI może być znakomitym wsparciem dzieci i młodzieży w ich rozwoju indywidualnym i społecznym a zarazem sprzyjać skutecznemu przeciwdziałaniu nie tylko możliwym patologiom, ale przede wszystkim może realnie wzmocnić motywację do uczenia się, rozwój zainteresowań młodych pokoleń, odkrywanie i wspomaganie ich pasji poznawczej, talentów, zainteresowań.

 

Nie będę tu referował wykładu prof. J. Janika, bo zapewne będzie dostępny na portalu Zespołu Pedagogiki Medialnej, którym kieruje przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN prof. APS Maciej Tanaś wraz z zespołem współpracowników własnej uczelni oraz Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Rzeszowskiego.

 

Rewolucja edukacyjna trwa, toteż jej powstrzymywanie, by wzmacniać procesy wykluczenia społecznego, analfabetyzmu informacyjnego, kulturowego, ekonomicznego, technicznego itp. jest niczym innym jak sabotażem z udziałem polskiej szkoły, jej nauczycieli i władz oświatowych. Naukowcy koncentrujący się na diagnozach wiedzy i umiejętności zamiast na łączeniu wszystkich możliwych sił społecznych i politycznych, by wyrwać polską edukację z „rąk staroświeckich cyników”, sami uczestniczą w powiększaniu zjawisk patologii cyfrowej w środowiskach socjalizacyjnych i edukacyjnych.

 

Od 2011 roku wydatkowano z budżetu państwa miliony złotych na diagnozy, cyfrową szkołę, hybrydowe kształcenie, rozdawnictwo sprzętu elektronicznego uczniom klas czwartych i ich nauczycielom, a przy okazji dochodziło do malwersacji pieniędzy publicznych, o czym świadczą liczne afery za rządów PO/PSL, Zjednoczonej Prawicy i obawiam się, że nadal ten proces będzie miał miejsce, bo kolejne środowiska czekają na swoje zyski.

 

Tymczasem w skali powszechnej nie ma żadnej strategii rozwoju młodych pokoleń oraz koniecznej zmiany w edukacji szkolnej. Uciekają nam sąsiadujący z Polską młodzi Czesi, Niemcy, Ukraińcy, Litwini, że nie wspomnę o absolwentach szkół z nieco odleglejszych państw. Z przerażeniem konstatuję narcystyczny zachwyt nad własnymi badaniami sondażowymi, także longitudinalnymi diagnostów kompetencji cyfrowych, których wnioski powinny służyć przede wszystkim politykom i władzy wykonawczej a nie ignorantom i cynicznym populistom do utrzymania się u władzy kosztem trudnych do odrobienia strat w (wy-)kształceniu polskiej młodzieży.

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com



Oto fragmenty tekstu, zamieszczonego dzisiaj (27 maja 2024 r.) na stronie wyborcza/pl  ŁÓDŹ, oraz link do jego pełnej wersji:

 

„Chcą zarabiać 7-8 tys. zł na rękę, a nie wiedzą nic”. Rynek pracy szuka techników

 

 Foto. Pixabay.com

 

 

Zdobyć technika z doświadczeniem to jest dramat. Niektórzy mają papiery zawodowe i się zatrudniają, wówczas okazuje się, że nic nie umieją i idą na zwolnienie lekarskie – mówi Radosław Ochej, właściciel firmy Electro Point z Łodzi. Jego firma specjalizuje się w obsłudze technicznej obiektów, na rynku istnieje od 10 lat. Radosław Ochej jest jednym z moich rozmówców, których zapytałam o to, jak wyglądają poszukiwania pracowników na stanowiska techniczne. […]

 

 – W zawodach technicznych kształci się mało osób, a jeszcze mniej ma pojęcie o trzymaniu młotka i wkrętarki – zauważa przedsiębiorca. – Przychodzili do mnie studenci z innych branż, dramatycznie to wygląda. Nie ma techników, a tzw. technik budynkowy musi umieć wszystko z grubsza, mieć wiedzę na każdy temat. Ludzi tak naprawdę interesują tylko zarobki, a wiedzy nie mają żadnej. Chcą zarabiać 7-8 tys.zł na rękę, a nie wiedzą nic. […]

 

O problemach ze znalezieniem techników mówi także Monika Banyś z agencji pośrednictwa pracy Personnel Service. Widoczne jest to także w badaniu „Barometr Polskiego Rynku Pracy”, który prowadzi agencja.

 

Był taki moment, gdy niemal wszyscy młodzi ludzie szli na studia, taki był trendmówi Monika Banyś. – Często wybierali studia typu: socjologia, ekonomia, przez długi czas mieliśmy nadwyżkę ekonomistów. Rynek pracy ich weryfikował, a obecnie jest tak, że ludzie, którzy decydują się na zdobyciu konkretnego fachu, mogą osiągnąć zarobki, których dla ludzi po studiach typu: filozofia, socjologia nie są po prostu osiągalne.

 

Aż 12 z 29 deficytowych zawodów należy do kategorii: specjaliści z fachem w ręku. Są to cieśle, stolarze, dekarze i blacharze budowlani, elektrycy, elektromechanicy i elektromonterzy, pracownicy robót wykończeniowych w budownictwie, spawacze, ślusarze, kucharze, mechanicy pojazdów samochodowych, monterzy instalacji budowlanych, murarze i tynkarze, operatorzy i mechanicy sprzętu do robót ziemnych oraz operatorzy obrabiarek skrawających. […]

 

Praca w Łodzi dla technika elektryka

 

Na podstawową pensję w wysokości 7 tys. zł brutto może liczyć w Łodzi elektryk-instalator. Pracodawca nie wymaga nawet CV, liczą się dla niego umiejętność wykonywanie instalacji do systemów CCTV, SSWiN oraz KD, a także montażu i naprawy instalacji teletechnicznych i elektrycznych w budynkach komercyjnych. Na liście wymagań są także diagnozowanie i usuwanie usterek w instalacjach, praca z różnymi typami przewodów, kabli, gniazd i wyłączników oraz zapewnienie zgodności z obowiązującymi przepisami i normami bezpieczeństwa.

 

Kandydaci muszą mieć wykształcenie zawodowe lub techniczne w dziedzinie elektryki, stosowne uprawnienia oraz doświadczenie.

 

Takich ofert na rynku jest dużo, kandydaci mogą w nich przebierać.

 

 

Cały tekst „Chcą zarabiać 7-8 tys. zł na rękę, a nie wiedzą nic”. Rynek pracy szuka techników”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.lodz.wyborcza.pl/lodz/

 



Kolega Jarosław Pytlak wrócił do wcześniejszego zwyczaju zamieszczanie nowych tekstów na swoim blogu w weekendy. Śpieszymy więc z publikacją tego z minionej soboty  na stronie  „Obserwatorium Edukacji”:

 

 

 

Alerty z Krakowa w sprawie oceniania

 

Gabrielę Olszowską, następczynię niesławnej Barbary Nowak na stanowisku Małopolskiego Kuratora Oświaty, szczęśliwie nie pochłonęła bez reszty urzędnicza rutyna. Bardzo cenię jej wypowiedzi, pojawiające się regularnie w prasie i mediach społecznościowych, na tematy, które uważa za ważne z perspektywy swojego ogromnego doświadczenia praktyka pedagogicznego.

 

Ostatnio opublikowała dość lekki w tonie, ale poważny w treści post na fejsbuku, dzieląc się swoimi obawami wobec trwającego już sezonu wystawiania ocen w szkołach. Pozwolę sobie zacytować go tutaj w całości.

 

x            x          x

 

„Za miesiąc koniec szkoły… a tu same alerty RCB przychodzą… gdybym to ja tak mogła wysłać alercik…

– Czy wiedzą, czym jest ocenianie…

– Czy pamiętają, że nie wystawianiem stopni?!

– Czy wiedzą, że mają się posługiwać wymaganiami…

– Czy myślą wymaganiami…

– Czy stosują dostosowania…

– Czy wiedzą, że przy przewidywanej niczego się nie zdaje…

– Czy w ogóle wiedzą, co to za ciekawe narzędzie…

– Czy zarzucili tę koszmarną średnią, a patrzą na rozwój i przyrost wiedzy i umiejętności…

– Czy wiedzą mimo pokus, że formy sprawdzania są jednakowo ważne względem siebie?

– Czy wiedzą, że klasyfikuje się z całego roku… bo to roczne podsumowanie…

– Czy wiedzą, że nie klasyfikuje się, jeśli większość wymagań jest niespełniona ze względu na nieobecności, a nie ze względu na brak stopni szkolnych…

   Oby ta burza nas minęła…

Sprawdzę w książce „O!Cena w szkole. Nieodrobione lekcje. Od przepisów do sztuki”, jakie problemy mogą się jeszcze pojawić.”

x           x          x

 

Większość niepokojów wyrażonych w cytowanym poście podzielam. Co więcej, obawiam się, że na część pytań padłoby więcej odpowiedzi „nie” niż „tak”. Nawet powszechna lektura książki „O!Cena w szkole” niewiele by zmieniła. Obecna sytuacja stanowi wypadkową wielu czynników, wśród których nieświadomość/brak wiedzy nauczycieli jest tylko jednym, raczej nie najważniejszym. To także kwestia ugruntowanej tradycji, sposobu myślenia nie tylko samych nauczycieli, ale również uczniów i ich rodziców, kulejącej współpracy w zespołach pedagogicznych, funkcjonowania nadzoru pedagogicznego, biurokratycznego podejścia organów prowadzących, systemu kwalifikacji do szkół ponadpodstawowych. Jak widać, część tych przyczyn ma charakter systemowy i apelowanie do nauczycieli, a nawet ich intensywne dokształcenie, nie zmieni zbyt wiele.

 

Prezentując tutaj post pani Olszowskiej pragnę przede wszystkim zwrócić uwagę, jak niezwykle złożonym systemem naczyń połączonych jest narodowa edukacja. Boję się wizji zapowiadanej reformy, do której kluczem ma być tylko nowa podstawa programowa, oparta o profil absolwenta. Rysująca się wiara, że z jednego elementu da się wywieść wszystkie inne, wydaje mi się utopijna. Żeby zilustrować powyższe stwierdzenie, pozwolę sobie poszerzyć listę alercików RCB pani Gabrieli:

 

– Czy [nauczyciele] mają odpowiednie warunki pracy, a przede wszystkim czas, by móc głębiej podejść do kwestii oceniania poszczególnych uczniów?!

 

– Czy mają wsparcie dyrektorów i pozwalające na to zapisy w dokumentach szkolnych, aby zmieniać rolę i sposób oceniania?!

 

– Czy są w stanie wprowadzać takie zmiany nie po partyzancku, ale w całych zespołach pedagogicznych, ze zrozumieniem ze strony rodziców uczniów oraz dyrektorów i nadzoru pedagogicznego?!

 

– Czy mają w sobie siłę, by nie ulegać presji rodziców i samych uczniów, dla których stopień to zaspokojenie potrzeb klienta a nie odzwierciedlenie przyrostu wiedzy i umiejętności?!

 

– Czy nie utoną pod rosnącą listą dostosowań, które powodują, że skuteczne dostosowywanie wymagań w dużej klasie szkolnej może przekraczać ludzkie możliwości?! Czyli, czy system masowej edukacji jest zdolny obsłużyć wszystkie indywidualne potrzeby? I czy aby na pewno musi?!

 

– Czy poradzą sobie z oczekiwaniem rodziców i dużej części uczniów stopni, stopni i jeszcze raz stopni, oczywiście punktowych i jak najwyższych?!

 

– Czy nie ugną się pod presją uczniów i rodziców na dobre stopnie na świadectwie w ósmej klasie, od których zależą przecież szanse w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych?

 

– Czy znajdą inne niż oceny metody motywowania uczniów do nauki, w czasach, gdy nawet szpagat z przewieszką uczyniony w klasie przez nauczyciela nie jest zdolny konkurować z najnowszym filmikiem dowolnego influencera na Tiktoku?! I czy znajdą w sobie siłę, by poszukiwać innych źródeł motywacji dla uczniów, nie mając gwarancji, że jest to w ogóle możliwe?!

 

 

Takie pytania mógłbym mnożyć, ale już tyle pozwala wykazać, jak bardzo złożony jest problem jednego wycinka systemu, fakt, że budzącego ogromne emocje Chciałbym wierzyć, że koncepcja nowej reformy zacznie się od naszkicowania jej wszystkich węzłowych elementów, wśród których podstawa programowa zajmie należne miejsce jednego z wielu.

 

A co do westchnienia pani Gabrieli z końcówki jej posta, pozostaje mi skomentować ze smutkiem, że burza nas nie ominie. Nadejdzie niezawodnie, a właściwie już trwa, jak co roku o tej porze. Co gorsza, w związku ze zmianami klimatu… społecznego, okaże się jeszcze bardziej niszcząca niż dawniej. Choć oczywiście, nauczyciele wciąż mają pewną moc, by łagodzić jej skutki. Także dla zachęty ku temu pozwoliłem sobie napisać tutaj o „alercikach” pani Kurator.

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/

 

 

 

P.s.

 

Polecamy także zamieszczone na blogu pod tym tekstem komentarze.



 

Z wydarzeń ubiegłego tygodnia, a właściwie tekstów na ich temat, dwa były takie, że muszę podzielić się refleksjami, które wzbudziły w mojej głowie.

 

Pierwszym była informacja z czwartku, że W Łodzi ogłoszono wyniki nietypowego konkursu dla uczniów podstawówek. Streszczając – dowiedzieliśmy się z informacji zamieszczonej na oficjalnej stronie ŁKO, że już ósmy raz  Szkoła Podstawowa nr 7 w Łodzi, zorganizowała konkurs na najlepszy film, wykonany przez uczniów szkół podstawowych – w tym roku nawiązujący do słów „Szczęście niejedno ma imię”. Co w tym tekście stało się źródłem moich refleksji?

 

Otóż fakt, że o tym konkursie dowiedziałem się po raz pierwszy, gdyż po raz pierwszy napisano o tym na stronie Kuratorium Oświaty, i po raz pierwszy na jego uroczystym podsumowaniu i ogłoszeniu zwycięzców obecny był wicekurator. A tym wicekuratorem – jak już wcześniej informowałem – jest Jarosław Krajewski. Co w tym dziwnego?  Właściwie to może nic, ale pewnie nie wszyscy czytający kojarzą fakt, iż organizatorem tego konkursu jest szkoła, której dyrektorem – od września 2002 roku, aż do powołania go w dniu 14 maja b.r.  na stanowisko łódzkiego Wicekuratora Oświaty – był Jarosław Krajewski!

 

 

Natomiast w piątek zamieściłem materiał, zatytułowany „Informacje o X edycji Olimpiady Zwolnieni z Teorii”. Ciekawi jesteście co w tej informacji, z pozoru nie zawierającej sensacji, dało mi asumpt do komentowania jej w tym felietonie?

 

A no fakt, że jeśli ktoś nie zagląda na stronę polsatnews.pl, nie mówiąc już o fanpage „Zwolnieni z teorii”, a mieszka na terenie województwa łódzkiego i słucha Radia Łódź, to mógł dowiedzieć się z tego źródła, że „dziesięć projektów społecznych z województwa łódzkiego zdobyło Srebrne Wilki, nagrody w olimpiadzie „Zwolnieni z Teorii”. A  na dodatek autor tej informacji poprzestał na podaniu jedynie dwu nazw tych szkół: Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 5 w Łodzi  i  II LO w Bełchatowie.

 

I do piątku nie miał pojęcia, że to sukcesy, ale odniesione niejako w „drugiej  lidze”, bo w owym konkursie przyznawano nie tylko „Srebrne Wilki”, ale przede wszystkim „Złote Wilki, i że na  liście tych ostatnich wyróżnień nie było żadnej szkoły z terenu województwa łódzkiego…

 

To ciekawy przykład „inteligentnego” sposobu sprzedawania informacji o braku sukcesu, jako o wielkim osiągnięciu. Brawo redakcja „Radia Łódź”!

 

x          x          x

 

 

Ale jest jeszcze jedna sprawa, o której muszę napisać w tym felietonie.

 

Otóż w środę zamieściłem na OE informację o rozmowie, jaka odbyła się – wyjątkowo we wtorek wieczorem – w „Akademickim Zaciszu”. I materiał ten zatytułowałem O tym, że proces kształtowania wartości odbywa się nie tylko na lekcjach w szkole”.

 

A że link do moich materiałów zawsze zamieszczam na moim fejsbukowym profilu, to po jakimś czasie pojawił się tam taki komentarz prof. Romana Lepperta:

 

 

Uznałem, że wiele osób czytało te słowa prof. Lepperta, więc odpowiem Koledze Romanowi właśnie tutaj:

 

 

 Romku,

 

wiem, wiem – wiodącym wątkiem Waszej rozmowy była wojna w Ukrainie. Ale nie była to rozmowa wojskowych, nie była to także rozmowa polityków o tym co dzieje się, nie tylko u naszego napadniętego sąsiada, ale – w konsekwencji tej napaści – także w naszym kraju. Była to rozmowa pedagogów, podczas której „przepytywanym” był  doktor habilitowany, który – jak to podają źródła – interesuje się pedagogiką krytyczną oraz edukacyjnymi wymiarami działań organizacji pozarządowych i grup nieformalnych. I który jest autorem niedawno wydanej książki o tytule ’Kto, jak nie my?’ Wspólnota i działanie na Dworcu Głównym we Wrocławiu”. Zresztą, zapowiadając to wydarzenie na Facebooku, informowałeś, że będziecie rozmawiać o tej książce. Czyli nie o wojnie, a o tym, co w jej wyniku stało się bodźcem dla wielu Polek i Polaków do podejmowania działalności charytatywnej na rzecz jej ofiar – uciekinierek i uciekinierów z terenów objętych działaniami wojennymi, którzy tak licznie szukali schronienia w Polsce.

 

I , jak ja to zinterpretowałem –  jako wychowawca z wykształceniem wyniesionym z obszaru pedagogiki społecznej, w ostatecznym rozrachunku było informacją o powstaniu swoistego  środowiska wychowawczego, w naturalnych warunkach kształtującego postawy altruistyczne i pomocowe, albo inaczej – utrwalającego w uczestniczkach i uczestnikach tej działalności  wartości z kręgu „humanizmu stosowanego”.

 

A poza tym miałem świadomość, ze zamieszczam ten materiał na „Obserwatorium Edukacji”, miejscu, które ma określoną kategorię czytających…

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz