Wczoraj wieczorem Monika Rosa – posłanka KO, przewodnicząca sejmowej Komisji do Spraw Dzieci i Młodzieży, zamieściła na swoim fejsbukowym profilu informację, którą powinni poznać także nasi Czytelnicy:
Jak najszybciej potrzebujemy regulacji w zakresie zwalczania treści ukazujących seksualne krzywdzenie dzieci oraz ograniczających działalność sieci pedofilskich.
Z nadzieją patrzę na tzw. regulacje UE CSAM * przygotowaną na wzór rozwiązań amerykańskich.
O 6 proc. w ciągu zaledwie pół roku wzrosła liczba materiałów związanych z wykorzystywaniem seksualnym dzieci, generowanych przez sztuczną inteligencję!
Internet Watch Foundation wskazuje, że materiały związane z wykorzystywaniem seksualnym dzieci generowane przez sztuczną inteligencję są tak realistyczne, że wyglądają jak prawdziwe. Dzisiaj sztuczna inteligencja potrafi * przygotować nie tylko realistyczne fotografie, ale również video, w którym trudno znaleźć zniekształcania czy inne poszlaki wskazujące na generyczność.
Te treści są dostępne nie tylko w darknecie, ale w powszechnym obiegu. Generowane są z „inspiracją” zdjęć dzieci zamieszczanych w sieci. Takie treści powodują silną traumę, wśród tych którzy stali się obiektami przekształcenia przez AI.
Oglądanie takich treści jest równie szkodliwe i niepokojące, jak filmy ukazujące wykorzystywanie dzieci.
Dziś prawo nie nadąża za rozwojem technologii. Wciąż jesteśmy spóźnieni z regulacjami.
Obecnie Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad ustawą, która ma ograniczyć dostęp do pornografii dla osób nieletnich. Jej założenia mamy poznać w grudniu. Za to w listopadzie w Sejmie będziemy poruszać ten temat i dyskutować jak ochronić dzieci przed pornografią i przemocą seksualną w internecie.
Więcej – TUTAJ
Źródło: www.facebook.com/RosaMonikaAnna/
*Podlinkowanie tych fragmentów tekstu – redakcja OE
Oto trzy informacje o spotkaniu wiceministry Katarzyny Lubnauer z uczniami szkół ponadpodstawowych województwa łódzkiego. Jako pierwsza – oczywiście – ta oficjalna, ze strony MEN:
Okrągły Stół Uczniowski w Łodzi
W poniedziałek w XXVI Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi odbyło się spotkanie uczniów szkół ponadpodstawowych z województwa łódzkiego z Sekretarz Stanu Katarzyną Lubnauer. To drugi organizowany przez MEN Okrągły Stół Uczniowski.
Wiceminister Lubnauer w swoim wystąpieniu podkreśliła rolę uczniów w projektowaniu zmian. – Nie da się zmieniać szkoły, jeżeli o zmiany nie pyta się ich głównych interesariuszy. Czyli uczniów – powiedziała.
Uczniowie przedstawili swoje uwagi i pomysły dotyczące zmian w oświacie. Młodzież pytała między innymi o plany zmiany podstawy programowej. Interesowało ich także wprowadzenie nowych technologii w szkołach.
Katarzyna Lubnauer mówiła o wprowadzonych w tym roku zmianach, uszczupleniu podstawy programowej, likwidacji przedmiotu HIT, zmianach w organizacji lekcji religii, nowych przedmiotach: edukacja zdrowotna i obywatelska. Powiedziała również o prowadzonych pracach nad profilem absolwenta, który będzie określał kompetencje, z którymi uczeń będzie kończył edukację szkolną. Obecnie trwają konsultacje na temat wstępnego profilu absolwenta i absolwentki. Profile te zostaną poddane szerokim konsultacjom, a przygotowane będą podstawą do opracowania zmian w edukacji, dzięki czemu będzie ona w większym stopniu odpowiadać na wyzwania XXI wieku.
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/
x x x
A oto krótka notatka o tym wydarzeniu – nie z oficjalnej strony, a jedynie z fanpage ŁKO:
Mnóstwo pytań, poruszonych kwestii i problemów. Taki był dzisiejszy „Okrągły stół uczniowski” czyli debata wiceminister edukacji Katarzyny Lubnauer z uczniami szkół ponadpodstawowych z całego województwa łódzkiego. Wzięło w nim udział 120 młodych ludzi z 66. szkół. Młodzi ludzie podkreślali, że chcą rozmawiać, chcą mieć także wpływ na edukację, reformy i kształtowanie szkoły na miarę XXI wieku. Spotkanie odbyło się w XXVI Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi’
Źródło: www.facebook.com/permalink.php?story_fbid
x x x
Więcej informacji tym spotkaniu można pozyskać ze strony łódzkiego dziennika „Express Ilustrowany”. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
Wiceminister edukacji w ogniu uczniowskich pytań – debata młodzieży z Katarzyną Lubnauer w XXVI LO w Łodzi
Oglądaj VIDEO i zdjęcia
Foto: Grzegorz Galasiński
Po co nam matura ustna i czy Wiedźmin wejdzie do kanonu lektur? Uczniowie szkół średnich z województwa łódzkiego wzięli w ogień pytań Katarzynę Lubnauer, wiceminister edukacji. Spotkanie „przy okrągłym stole” odbyło się w poniedziałek 21 października br. w XXVI Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi i było drugim takim wydarzeniem w skali kraju. Uczestniczyli w nim przedstawiciele zarówno liceów, jak i techników oraz szkół branżowych – łącznie 120 osób z 60 placówek. […]
Po co nam ustna matura i czy Wiedźmin wejdzie do kanonu lektur?
-Dlaczego egzaminy ustne na maturze są obowiązkowo objęte 30-procentowym progiem zaliczenia, skoro w większości nie liczą się w rekrutacji na studia?
-Skoro podstawa programowa została odchudzona, to dlaczego my tego nie odczuwamy?
-Czy pracując na profilem absolwenta MEN bierze pod uwagę rozwijanie umiejętności miękkich i w jaki sposób?
-Czy szkoła będzie uczyć autoprezentacji i wystąpień publicznych, retoryki?
-Co z psychologami w szkołach, którzy są, ale nie budzą zaufania uczniów, nie chcą się rozwijać, a bazują na wiedzy sprzed 10-20 lat?
-Czy zmieni się system oceniania?
-Czy brane są pod uwagę zmiany kanonu lektur, np. wprowadzenie do niego sagi o Wiedźminie Sapkowskiego?
-Czy będą zmiany w ustawie lex Kamilek w kontekście problemów z realizacją praktyk zawodowych przez uczniów techników i branżówek?
To tylko niektóre z pytań, jakie postawili uczniowie Katarzynie Lubnauer, wiceminister edukacji. Spotkanie „przy okrągłym stole” odbyło się w poniedziałek 21 października br. w XXVI Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi i było drugim takim wydarzeniem w skali kraju. Uczestniczyli w nim przedstawiciele szkół średnich z całego województwa łódzkiego. Reprezentowali zarówno licea, jak i technika oraz szkoły branżowe. Wszyscy byli zgodni co do jednego – spotkanie z osobą reprezentującą ministerstwo edukacji daje im nadzieję na to, że ich spostrzeżenia, pomysły, postulaty oraz poruszone przez nich tematy będą brane pod uwagę. Tak też deklarowała na początku spotkania minister Lubnauer.[..]
– To są rozmowy merytoryczne, choć pani minister nie do końca przechodzi do tematu – zauważa Oliwia Łubińska, maturzystka z I LO w Kutnie. – Bardzo często odpowiedzi na pytania są całkiem obiegowe, nie dochodzą do konkretnego wniosku. Ja np. przedstawiłam swoją propozycję wprowadzenia zajęć przywództwa w polskich szkołach, a otrzymałam odpowiedź na temat szczepionek i ich skuteczności, co nie do końca było odpowiedzią na moje pytanie. Niemniej uważam, że jest to pożyteczna obrada – możemy swojej opinie przedyskutować z innymi uczniami, przedstawić swoje chęci działania na rzecz zmian w polskim systemie edukacji. Uważam, że potrzebnych jest więcej zajęć, które stawiają na umiejętności miękkie, praktyczne, a nie teoretyczne. Zdobywanie ich polegałoby na działania wolontaryjnych i udzielaniu się w lokalnej społeczności. Warto odchudzić programy, co już jest przewidziane, ale dochodząc do głębi problemu, jakim jest nałożenie zbyt wielu przedmiotów na uczniów.
– Dla uczniów jest to spotkanie ważne, bo mogą bezpośrednio rozmawiać z panią minister, która ich postulaty przekaże dalej i liczą, że dotrą one do rządzących – mówi Magdalena Dudkiewicz, dyrektor XXVI LO. – Na co dzień skarżą się głównie na to, że mają dużo nauki, że nie wszystko przyda im się w przyszłości oraz na próg zdawalności 30 procent w przypadku przedmiotów dodatkowych.
Źródło: www.expressilustrowany.p
W niedzielę wieczorem Marek Pleśniar zamieścił na swoim fb profilu tekst, który postanowiliśmy udostępnić na OE:
Czy da się ustandaryzować człowieka? Padło pytanie o niewielkie zainteresowanie nowymi pomysłami na „profil absolwenta” szkół. A oto odpowiedź (moja, nie służbowa):
To chyba wie każdy, kto rozmawiał ostatnio z nauczycielami i dyrektorami? Sam to powiedziałem publicznie na kongresie OSKKO, państwu projektantom z IBE: „to bardzo ambitny projekt, ale jest obawa, że nie będzie go miał kto wprowadzać„.
x x x
Dlaczego więc małe zainteresowanie? Bo mamy kompletną demobilizację kadry. Ludzie nie chcą robić za darmo kolejnej reformy, którą za 3 lata ktoś odwoła. Wybory niedługo.
Nie chcą budować kolejnych gimnazjów, które ktoś za kilka lat zlikwiduje. Spalali się przy tym, uczyli jak wychowywać polskich nastolatków. Myślicie, że to łatwe? A oni to zrobili.
Nie chcą – za darmo – wprowadzać kolejnych „nadzorów ewaluacyjnych” które ktoś spieprzy i rozmyje. Byłem przy tym jak rozmywali. Pisaniu wymysłów, tabel, literowych oznaczeń, których nikt nie zrozumie i nie będzie chciał. A kolejny rząd zlikwiduje. Byłem przy tym jak likwidował.
Nie chcą – za darmo – namawiać rodziców, jak kiedyś my, na sześciolatki w 1. klasie. Bo rząd znowu się tchórzliwie potem z tego wycofa ze strachu przed dwojgiem ludzi. A dyrektorzy jak głupi przekonywali po wywiadówkach że „teraz jest ta chwila, że demografia”. Te wszystkie opowieści które MEN pokazywał na konferencjach i rysował wykresy. A potem świeciliśmy oczami za władzę, bośmy jej uwierzyli i popularyzowali te pomysły. Odwołane bo państwo E. krytykowali.
x x x
Jedyna prawdziwa reforma była ćwierć wieku temu i wiązała się z radykalną zmianą sytuacji materialnej nauczycieli. Obiecano nam, że jak zbudujemy gimnazja i nauczymy się jak myśli młodzież, to one ruszą. Żebyśmy wytrzymali, likwidowali i budowali. Wiecie, że na każde nowe gimnazjum przypadała zlikwidowana podstawówka? Jak obok robili gimnazjum, to mi przekazano pół dodatkowego tysiąca dzieci z budynku tego nowego gimnazjum. Bo ja miałem podstawówkę obok. I pewnego dnia zamiast 600, miałem 1100 dzieci w szkole. I nie 50 a 100 nauczycieli. Ale orano nami lód na rzece, jak silnymi końmi. I zaoraliśmy.
Bo na razie wierzyliśmy. Ruszyły te szkoły. Polska wystrzeliła w rankingach OECD – do dziś jesteśmy w topie. Na pudle. Na razie.
x x x
Anno 2024. Panuje nieufność i wiedza, że na pewno ten zawód będzie trzeba uprawiać za pensję minimalną. I co rząd – to odwrót od nowych pomysłów.
Zniechęciliście – rządzący i nie tylko oni – wykonawców Najważniejszego Zawodu Świata do entuzjazmu. To teraz poważnie rozważcie sami, jak nas przekonać do zaufania. Piłka po waszej stronie. Nie chcą za darmo? Kiedyś chcieli. Bo wam wierzyli.
A entuzjaści? Są. Zwiali na swoje. I im płacicie za edukację dzieci, jak płacimy dentystom, bo nikt nie chce implantów z NFZ.
Więc z kolejnymi implantami naprawdę pomyślcie, czy nam je wciśniecie.
[dziękuję Ewie Radanowicz za prowokację do wpisu]
Źródło: www.facebook.com/marek.plesniar/
Foto: www.wolterskluwer.com/pl-pl/
XI Kongres Edukacja i Rozwój w hotelu Windsor w Jachrance.
Już po raz jedenasty Wolter Kluwer Polska – krajowy oddział międzynarodowedwego wydawnictwa prawniczego specjalizującego się w publikacjach skierowanych do branży prawniczej i ekonomicznej oraz branży ochrony zdrowia, które w naszym kraju prowadzi także na swojej stronie internetowej odwiedzaną przez nas „podstronę „oświata” zorganizowało Kongres, poświęcony aktualnym problemom polskiej edukacji. Oto informacja jaka dzisiaj tam zamieszczono:
Ruszył XI Kongres Edukacja i Rozwój
Radzenie sobie z permanentną zmianą, to motyw przewodni XI Kongresu Edukacja i Rozwój, który odbywa się w dniach 21-22 października w Jachrance. Podczas wydarzenia poruszone zostaną istotne tematy dotyczące: standardów ochrony małoletnich, zmian w finansowaniu oświaty i zmian demograficznych. Wśród tematów znajdą się także kwestie dotyczące cyberbezpieczeństwa, nowych technologii i sztucznej inteligencji.
System edukacji w ciągłej budowie
Temat zmian w oświacie poruszyła również Elżbieta Piotrowska-Albin, pełnomocnik Zarządu ds. Rozwoju Edukacji w Wolters Kluwer Polska. – Zmiana jest immanentną częścią oświaty, bo jest koniecznym elementem każdej zmiany politycznej – mówiła. Wyraziła nadzieję, że kongres stanie się okazją do wymiany poglądów pomiędzy przedstawicielami samorządów, kadry zarządzającej oświaty, środowisk eksperckich. – To wydarzenie jest szczególnie ważne ze względu na to, że będziemy celebrować trzydziestolecie miesięcznika „Dyrektor szkoły”, było to czasopismo, które wypełniło lukę informacyjną i stało się forum wymiany myśli i doświadczeń w czasach, w których kształtowały się podstawy obecnego ustroju, ustroju samorządowego i systemu oświaty – mówiła. – Naszą rolą jest wspieranie Państwa we wszystkich momentach, w których potrzebujecie wiarygodnej informacji, rzetelnych wyjaśnień i omówień, dobrych wzorów, podparcia się autorytetami oraz narzędzi operacyjnych – wskazywała.
O mądrym wdrażaniu nowych rozwiązań mówiła Oktawia Gorzeńska, wiceprezydentka miasta Gdyni, odpowiedzialna za edukację i kulturę w wystąpieniu: „Zmiana jest pewna, jak się z nią zmierzyć w oświacie?”. – Pytanie, które ja zawsze stawiam sobie, jako osobie, która odpowiada za zespół, za ludzi, którzy są w tym procesie ze mną, to to, jak podejść do tej kwestii, żeby zmiana, szczególnie w oświacie, była przemyślana, bo my od niej nie uciekniemy – podkreślała. Wskazała, że kluczowe dla wdrożenia nowych regulacji są konsultacje.
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/xi-kongres-edukacja-i-rozwoj,529599.html
Wczoraj po południu, kiedy byliśmy na panelu o reformowaniu edukacji w ramach „Igrzysk Wolności”, Jarosław Pytlak zamieścił na swoim blogu kolejny, obszerny, tekst, który nie możemy nie upowszechnić. Sami przekonacie się, że podjął w nim mało nagłaśniany, ale niezwykle istotny czynnik, zupełnie lekceważony w okresie edukacji młodych ludzi, a przecież stanowiący w przyszłości dzisiejszych uczniów istotny element sprawczego funkcjonowania w ich dorosłym życiu. Oto obszerne fragmenty tego tekstu i link do jego pełnej wersji:
O sprawczości młodych – reformatorom pod rozwagę
17 września wziąłem udział w czwartej edycji dorocznej debaty eksperckiej „Gotowi na przyszłość”, tradycyjnie poświęconej sprawom młodego pokolenia. Na tapecie wydarzenia zorganizowanego przez Fundację Civis Polonus w ramach programu „Równać szanse” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, znalazła się tym razem „Sprawczość (nie)dozwolona”, czyli kwestia wspierania dzieci i młodzieży w odkrywaniu własnej sprawczości. Rolę gospodarza i zarazem moderatora dyskusji pełnił Janusz Schwertner, redaktor naczelny portalu Goniec.pl. Za punkt wyjścia do wielowątkowych rozważań posłużyło stwierdzenie, że niskie poczucie sprawczości jest, obok samotności i niskiej samooceny, jedną z przyczyn kryzysu psychicznego dotykającego dzisiaj wielu młodych Polaków.
Jestem przekonany o słuszności powyższej diagnozy. Uważam przy tym, że to my – dorośli sumiennie wypracowaliśmy ów kryzys w ciągu ostatnich dwóch-trzech dziesięcioleci. Ograniczyliśmy przestrzeń, która kiedyś była domeną młodych – w szczególności mam na myśli zanik podwórek i bytujących tam „band”, a w istocie grup koleżeńskich, uczących się w praktyce układania relacji społecznych. Sprawujemy totalny nadzór nad aktywnością szkolną uczniów, wspomagany wszechobecną elektroniką, zamieniwszy przy tym odwieczny sojusz dorosłych mieszkańców „całej wioski” na niekończącą się wojenkę rodziców z nauczycielami, rozgrywaną na oczach dzieci. Narzucamy sposoby spędzania czasu. Na okrągło recenzujemy wszystko i wszystkich, wciągając młodych także w problemy, które nie powinny ich jeszcze dotyczyć. Opisujemy dzieciom świat językiem dorosłych, oczekując od nich dojrzałości i roztropności w postępowaniu i relacjach międzyludzkich, często nawet większej niż prezentujemy sami. Wyposażeni w cały arsenał modnych psychologicznych narzędzi ingerujemy w życie społeczne dzieci, a potem dziwimy się, że mają kłopot z samodzielnym nawiązywaniem i utrzymywaniem relacji. Co gorsza, odcięliśmy sobie drogę odwrotu, utrwalając ten stan rzeczy regulacjami prawnymi, obarczającymi rodziców w domu, a nauczycieli w szkole pełną odpowiedzialnością za bezpieczeństwo i funkcjonowanie młodego człowieka. W rezultacie każdy przejaw jego nielicencjonowanej przez dorosłych inicjatywy, mogący skutkować choćby tylko w promilu przypadków jakąś szkodą, zagraża opiekunom konsekwencjami prawnymi, i jako taki jest profilaktycznie tłumiony. O prawie do błędu, po obu stronach zresztą, można w tym kontekście w ogóle zapomnieć. […]
* * *
Debata „Gotowi na przyszłość” zbiegła się czasowo z oficjalną prezentacją przez Instytut Badań Edukacyjnych projektu profilu absolwenta przedszkola i szkoły podstawowej. W myśl założeń polityków kierujących obecnie Ministerstwem Edukacji Narodowej ma on być kamieniem węgielnym głębokich zmian, zapowiadanych na (zbliżający się bardzo szybko) wrzesień 2026 roku. Sprawczości nadano rangę jednego z trzech głównych celów edukacji, obok nabywania przez uczniów wiedzy i kompetencji, co dowodzi, że świadomość problemu, jaki mamy w tej kwestii z młodym pokoleniem, dotarła już nawet pod najwyższe strzechy.
Niestety, wyjaśnienia zawarte w publikacji prezentującej projekt odbiegają od obrazu nakreślonego w debacie „Gotowi na przyszłość”. Autorzy z IBE zadeklarowali wprost, że poczucie sprawczości „powinno być kształtowane w szkole”. Tymczasem z debaty wyraźnie wynikło, że instytucjonalna edukacja ma bardzo ograniczony wpływ w tym zakresie, na pewno daleko mniejszy niż rodzina, czy nawet aktualna sytuacja społeczno-polityczna w kraju i na świecie. I choć oczywiście można wprowadzić w szkole zmiany sprzyjające podnoszeniu poczucia sprawczości u uczniów, to z natury rzeczy nie będzie ona miejscem wiodącym w tym procesie. Obciążenie instytucji, nawet zreformowanej, odpowiedzialnością za coś, co przekracza jej możliwości oddziaływania, grozi fiaskiem i rozczarowaniem. […]
* * *
Zacznijmy od tego, czym jest sprawczość. Młodzi ludzie, których wypowiedzi cytowano podczas debaty, podkreślali przede wszystkim możliwość podejmowania decyzji, realizowania własnego planu. Zdecydowanie, jakaś forma samodzielności jest niewątpliwie matką sprawczości (za ojca uznałbym zaufanie, czyli obecnie jedną z najbardziej nieobecnych wartości w naszym społeczeństwie). Ale to zbyt mało.
Sprawczość nie jest kompetencją, którą można zdobyć w procesie kształcenia. Tym bardziej nie jest zasobem wiedzy – nie można się jej nauczyć. Powszechnie używa się określenia „poczucie sprawczości”, co sugeruje pewien stanu ducha, a ten kształtuje się na podstawie doświadczeń życiowych. Nie ma sprawczości bez wiary w możliwość kształtowania swojego życia osobistego, ale także bez zdolności układania relacji z otoczeniem. […]
Rutyna dnia szkolnego, to lekcje, najczęściej ze zmieniającymi się co 45 minut nauczycielami, przedzielone krótkimi zazwyczaj przerwami. Podczas lekcji panuje wiążący nauczyciela i uczniów reżim „realizacji podstawy programowej”. W czasie przerw ledwo starcza czasu na załatwienie potrzeb fizjologicznych. Po zakończeniu zajęć wszyscy z ulgą opuszczają placówkę edukacyjną, a nawet gdyby chcieli pozostać i coś zrobić, to albo autobus gminny właśnie odjeżdża, albo czekają zajęcia pozaszkolne, albo są jakieś inne ograniczenia. Gdyby, nie daj Boże (z punktu widzenia dyrektora), uczniowie chcieli coś na terenie szkoły zrobić sami, to niezbędne byłoby zapewnienie im opieki. Tymczasem nie ma na to pieniędzy, a o pasjonatkę czy pasjonata gotowego poświęcić czas pro bono jest coraz trudniej.
Mianem przestrzeni sprawczości określam zakres działań, jakie w szkole mogliby podejmować uczniowie. I w zasadzie, wyjąwszy projekty edukacyjne i społeczne, które z bólem, ale jednak kiedyś zadomowiły się w gimnazjach, by razem z nimi odejść potem w niebyt, takiej przestrzeni brakuje. Tym bardziej brakuje zapotrzebowania, czyli jasno określonej w programie działania każdej szkoły oferty pod adresem młodych, że ich inicjatywa i pomysły są ważne, mogą być artykułowane i realizowane.
No i wreszcie wola, aspiracje młodych ludzi. Ze środowiska rodzinnego przynoszą ich coraz mniej. Ja już dobre dziesięć lat temu ze zdumieniem odkryłem wśród swoich uczniów, że… nie mają marzeń. A jeśli już, to wyłącznie materialne. Chciałbym dostać nowy komputer – jeszcze się zdarza. Zrobię wszystko, żeby zostać strażakiem, lekarzem, podróżnikiem, dziennikarzem itd. (niepotrzebne skreślić) – niezwykle rzadko. Można oczywiście spojrzeć na to optymistycznie – że ogrom możliwości nie wymusza decyzji, ani tym bardziej marzeń, albo pesymistycznie, że zniszczyliśmy na wczesnych etapach edukacji, także w rodzinach, to kiedyś naturalne (choć nie odwieczne, raczej nabyte w toku rozwoju społecznego) – snucie planów i marzeń o swojej przyszłości. […]
* * *
Nie ukrywam swojego sceptycznego podejścia do koncepcji reformy ‘2026 zakotwiczonej w profilu absolwenta. Powodów jest kilka i wkrótce o nich napiszę, ale też muszę podkreślić, że sama wizja absolwenta autorstwa IBE nie budzi mojego sprzeciwu. Wiedza i umiejętności w określonych obszarach, katalog kompetencji, sprawczość wreszcie, to wszystko jest w porządku. W tym miejscu jednak postawię dwa pytania natury fundamentalnej.
Czy w ogóle jesteśmy w stanie, a jeśli tak, to w jaki sposób zmienimy w ramach reformy szkołę, żeby znalazły się w niej: czas, przestrzeń i zapotrzebowanie niezbędne do rozwijania poczucia sprawczości u uczniów?!
Do tego celu nie wystarczy stworzenie najlepszych nawet podstaw programowych, bo lekcje szkolne są jedynie niewielkim wycinkiem czasoprzestrzeni, w której wykuwa się poczucie sprawczości ucznia.
Czy mamy zamiar, a jeśli tak, to czy wiemy w jaki sposób stworzyć przestrzeń dla sprawczości nauczycieli?!
Tu mój niepokój jest jeszcze większy, bo w tym pytaniu kryje się wiele kwestii, począwszy od sposobu kształtowania wynagrodzeń, poprzez organizację pracy szkół i przedszkoli, warunki pracy, sposób działania nadzoru pedagogicznego czy retorykę władz, aż po sposób ujęcia roli nauczyciela w podstawach programowych. To ostatnie podkreślam, bo zapoznałem się z dostępną na razie roboczą tylko wersją podstawy programowej edukacji obywatelskiej. Ministra Nowacka już wskazała ją jako pewien przewidywany wzorzec, a na pewno poligon doświadczalny reformy (ma bowiem obowiązywać już od września 2025 roku). Z konkretnymi uwagami poczekam na oficjalne konsultacje projektu tego dokumentu, ale już teraz zwracam uwagę, że nie jest on sformułowany w sposób zakładający nauczycielską sprawczość.
I jeszcze jedna myśl na marginesie debaty i projektu profilu absolwenta. Zwróciło moją uwagę, że wszelkie rozważania i zapisy w zasadzie dotyczą pojedynczego ucznia. Nawet jeśli mowa o współdziałaniu i grupie, ujęte jest to z perspektywy jednostki. Tymczasem praktyczne doświadczenie, jakie wyniosłem z działalności harcerskiej i pedagogicznej podpowiada, że działanie grupowe, cel dla całej grupy i sukces całej grupy odciska się też pozytywnie na poczuciu sprawczości każdego z jej członków z osobna. Może to truizm, ale uważam, że nie bez znaczenia, ponieważ w szkole znacznie łatwiej jest stwarzać przestrzeń i możliwości dla sprawczości grupom uczniów, w których każdy przyczynia się do sukcesu na miarę swoich możliwości. Tymczasem modne dzisiaj pielęgnowanie indywidualizmu raczej przeszkadza niż pomaga w budowaniu spójnej społeczności sprawczych ludzi.
Cały tekst „O sprawczości młodych – reformatorom pod rozwagę” – TUTAJ
Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/
Dokumentujemy naszą dzisiejszą obecność na panelu „Jak mądrze i trwale reformować system oświaty?” – który dzisiaj w godz. 12:30 – 13:30 odbył się w ramach przebogatego programu „XI Igrzysk Wolności” – w sali Besement hall łódzkiego Centrum EC 1.
Uczestniczący w panelu
Siedzą(od lewej): Iga Kazimierczyk, Bogusław Śliwerski, Renata Czaja-Zajder i moderatorka – Anna Schmidt-Fic.
Widok ogólny sali Besement hall podczas trwania panelu
Relację z tego wydarzenia zamieścimy po opracowaniu zgromadzonego materiału. [WK]
Skoro już w piątek zamieściłem na OE „Podsumowanie działań i zaniechań Rządu Donalda Tuska w sferze edukacji”, a wczoraj tekst Igi Kazimierczyk „Kolejna recenzja dotychczasowej polityki edukacyjnej rządu Tuska”, to oczywistą oczywistością będzie kontynuowanie – także w tym felietonie – owego wątku wspomnieniowo-rozliczeniowego, dla którego bodźcem stała się pierwsza rocznica wyborów 15 października 2023 roku.
Zacznę od przywołania fragmentu tekstu z „Portalu Samorządowego”, zatytułowanego „Ruszyła giełda nazwisk. To oni mogą zastąpić ministra Czarnka”, który zacytowałem na OE zaledwie cztery dni po owych wyborach:
„Platforma Obywatelska stawia na resorty siłowe i finanse. Polska 2050 na dyplomację i klimat. PSL chce zawładnąć gospodarką, a Lewica stawia na edukację. Takie są szczegóły rozmów o tworzeniu nowej koalicji.”
Czy taka wersja obsady tego stanowiska jest dla oświaty dobrym rozwiązaniem? Nie podejmuję się tu i teraz snuć na ten temat prognoz. Trochę się boję takiego przeskoku z jednaj (prawicowo-narodowej) skrajności w drugą – lewicowo-liberalną.
A czy kandydatka tej partii na ów fotel – pani Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (lat 39) – jest tą osobą, która sprawdzi się w roli ministry edukacji? Nie podejmuję się wyrokować w tej sprawie. Ale wiem jedno: wolę kogoś, kto – potencjalnie – może nie zawieść nadziei, od powrotu na ten urząd osoby, która już raz tam była i – przez swojego premiera – została odwołana i zastąpiona dziennikarką…”
Kolejną okazją do rozmyślania o nowym kierownictwie MEN było podanie wiadomości, że od 12 grudnia zasiądzie tam Barbara Nowacka. Dlatego udostępniłem na OE, zamieszczony 11 grudnia na jego fb profilu, post Jaroslawa Blocha. Oto jego ostatni akapit:
„Przed nami kolejna zmiana władzy i kolejny minister edukacji. Ma nią być Barbara Nowacka. Co można radzić nowej pani minister? Pewnie tego aby nie dopadła jej klątwa gmachu z Alei Szucha. By nie zapomniała po co tam idzie. A po co tam idzie? Dobrze żeby wiedziała. Szkoły mają już dość rewolucji i dość wszystkowiedzących egocentryków. Dobry minister to taki o którym mało słychać, ale zwykła codzienność pokazuje, że żyje się lepiej… Powinna postawić przed sobą dwa zadania: odbudowę prestiżu zawodu nauczyciela (nie zdąży tego zrobić, ale może zacząć…) i zmianę przeładowanych podstaw programowych (czego też nie zdąży zrobić, ale może zacząć, chyba że zrobi to po łebkach, odtrąbi sukces i dołączy do grona egocentrycznych wszystkowiedzących…). Jeśli poważnie potraktuje swoją rolę, czeka ją ciężka praca u podstaw podczas której powinna słuchać tych, którzy pracują codziennie z dziećmi i młodzieżą, bo jak przekonało się już kilku ministrów, bez przekonania i docenienia ludzi pracujących w tym systemie, żadnej dobrej zmiany się nie zrobi.”
I tak od owego 12 grudnia jesteśmy świadkami, kibicami/krytykami podejmowanych przez nią decyzji. Mając w pamięci kompetencje jej poprzedników i poprzedniczek warto przypomnieć, że Barbara Nowacka to osoba, która szkołę ostatni raz oglądała w maju 1994 roku, kiedy zdawała maturę w VI Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Reytana w Warszawie. Później już nigdy z żadnymi szkołami nie miała nic wspólnego. Co gorsze – jej najbliżsi współpracownicy – z wyjątkiem Izabeli Ziętki – także nie mają w swoim dorobku lat pracy nauczycielskiej – oczywiście nie mam na myśli doświadczeń w szkołach wyższych. Aby mnie pani Katarzyna Lubnauer nie oskarżyła o przemilczanie jej dorobku zawodowego, śpieszę donieś, że nie tylko ze źródła mojej pamięci (wszak znam ją od 1993 roku, kiedy wstąpiła do Unii Demokratycznej), ale i z Wikipedii wiem, że „krótko pracowała jako nauczycielka w VIII Liceum Ogólnokształcącym”.
Powie ktoś, że po to, aby zarządzać siecią piekarni nie trzeba umieć zagniatać i wypiekać chleby i bułki, a aby być prezesem spółki komunikacji miejskiej nie trzeba być doświadczonym motorniczym tramwajów albo kierowcą autobusów. Tak, to prawda – w tego typu menedżerskim zarządzaniu nie trzeba. Ale… Ale czy zgodzilibyśmy, aby szefem sieci banków został ktoś, kto nigdy w banku nie pracował?
Niestety, skład obecnego rządu pełen jest takich, a nawet jeszcze większych, absurdów. Ministrą Zdrowia jest Izabela Leszczyna, która z placówkami ochrony zdrowia nigdy nie miała nic wspólnego, ale za to . „pracowała jako nauczyciel polonista i współpracowała z nauczycielami oraz dyrektorami szkół i placówek oświatowych jako konsultant Regionalnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli „WOM” w Częstochowie.
Za to ministrem obrony został lekarz z zawodu – Władysław Kosiniak-Kamysz, który wojska nie miał szansy poznać nawet podczas studiów, bo za jego czasów studenci nie mieli już studium wojskowego.
W wolnej chwili poczytajcie w Wikipedii biogramy pozostałych ministerek i ministrów i zobaczcie jakie były ich doświadczenia zawodowe i jakim obszarem życia naszego państwa teraz kierują…
Na zakończenie nie mogę się powstrzymać przed poinformowaniem, że za chwilę wychodzę, aby zdążyć na godzinę 12:30 do EC 1, gdzie w sali Besement hal, w ramach trwających tam od piątku „Igrzysk Wolności”, odbędzie się panel dyskusyjny na temat „Jak mądrze i trwale reformować system oświaty?”.Oto screen fragmentu programu tego wydarzenia:
Oczekujcie relacji z mojej tam obecności…
Włodzisław Kuzitowicz
P.s.
Tuż przed zamieszczeniem tego tekstu na OE dotarła do mnie informacja, ze – niestety – pan prof. Roman Leppert, z powodu choroby, nie będzie uczestniczył w debacie, jak to zapowiedziano w programie „Igrzysk Wolności”. [WK]
Oto post, jaki na swoim fejsbukowym profilu, 15 października – w rok po wyborach do Parlamentu – zamieściła Iga Kazimierczyk, której poglądy na temat oczekiwań w sprawie reformy edukacji mogliśmy poznać w minioną środę w „Akademickim Zaciszu”:
Rok temu do wyborów szło społeczeństwo obywatelskie – ludzie, którzy stali na ulicach w obronie różnych, ważnych dla nich spraw, trybunału konstytucyjnego, sądów, puszczy, praw kobiet, edukacji. Do wyborów szli obywatele i obywatelki, którzy po inwazji Rosji na Ukrainę w niemalże kilka godzin byli w stanie przyjąć w swoich domach setki tysięcy rodzin, uciekających przed niebezpieczeństwem.
Do wyborów szli ludzie, którzy nauczyli się demokracji, na własnej skórze doświadczyli tego, że ten system demokratycznego ustroju powinien opierać się właśnie na nich – na ich zaangażowaniu, wiedzy, aktywności. Do wyborów szli ludzie, którzy wiedzieli, że demokratyczne państwo, aby jechało gładko do przyszłości, musi być wyposażone w dobrze naoliwiony silnik, skonstruowany z takich komponentów jak prawo, zasady i instytucje a olej do tego silnika to ludzie i ich zaangażowanie.
Krótko po wyborach odbyłam dziesiątki rozmów, wyrażając przekonanie, że władza – zwłaszcza w edukacji – po prostu nie może nie wykorzystać potencjału obywateli i obywatelek, którzy na ulicach i we własnych działaniach realizowali szybki kurs rozszerzonego WOSu. I dekonstrukcja tego przekonania przychodziła etapami. Zaraz po wyborach władze w MEN zamiast wziąć na warsztat inicjatywy i pomysły, które w edukacji się pojawiły, wystartowało z pomysłem zakazu prac domowych. Zamiast racjonalnej analizy założenia, jakim było powołanie Komisji Edukacji Narodowej, które cieszyło się poparciem tak nauczycieli, jak też dużej części opinii publicznej, MEN wstrzymało prace nad zmianą systemu edukacji niemalże na rok, ograniczając ją jedynie do dyskusji o tym, jaki ma być absolwent/ka polskiej szkoły – z pominięciem analizy warunków w jakich ten absolwent ma się kształtować i z unikaniem dyskusji o tym, że ten absolwent/ka przecież nie wykształci się sam/a.
Oczywiście, podwyżki były ważnym gestem – ale trochę zmarnowanym, bo na nim przecież można było zacząć budować stabilny sojusz z tymi, którzy szkołę na co dzień tworzą. Oczywiście, zatrzymano hejt wobec nauczycieli i nauczycielek. Ale samo zatrzymanie działań negatywnych, nie jest działaniem zmierzającym do budowy czegokolwiek. Edukacja, podobnie jak demokracja, jest dobrem, zasobem i kapitałem, które są wspólne. I nie da się ich zmienić z za biurka, takimi metodami, o jakich mówimy, że nie można ich stosować w szkole – czyli ja mówię a wy róbcie.
W demokratycznym przedwyborczym wzmożeniu, tak jak w każdym ludzkim działaniu, pojawiały się emocje. A emocje mają to do siebie, że jeśli są ignorowane, to psują się jak pozostawione na stole jedzenie. Jeśli zaangażowanie i autentyczna pasja nie są zauważone i odwzajemnione, to szybko kwaśnieją i zamieniają się w zobojętnienie, zniecierpliwienie, negację, opór.
Źródło: www.facebook.com/iga.kazimierczyk/
Foto: www.gov.pl/web/premier/
Członkowie rządy premiera Donalda Tuska po zaprzysiężeniu przez Prezydenta – 12 grudnia 2023 roku.
Wczoraj (17 października 2024 r.) „Portal dla Edukacji” zamieści obszerny tekst, w którym jego autor – Bogdan Bugdalski zaprezentował swoisty bilans polityki rządu „Koalicji 15 października” w sferze edukacji. Oto fragmenty tego tekstu i link do pełnej wersji:
Rząd traci szansę na wydostanie zawodu nauczyciela z totalnej recesji
Od czasu wyborów 15 października 2023 r. w oświacie wiele się zmieniło – nauczyciele otrzymali rekordowo wysoką, 30-proc. podwyżkę płac, więcej swobody i zrozumienie ze strony władz. Rząd nie poszedł jednak w reformowaniu systemu wynagrodzeń dalej. Wiele oczekiwanych przez społeczeństwo reform wciąż jest na etapie wstępnym. […]
Dziesięć miesięcy rządów koalicji demokratycznej to jeszcze nie czas na podsumowania, ale rok, jaki minął od wyborów, zmusza do refleksji. Czy w tym czasie coś udało się zmienić w oświacie, która tak mocno poparła tę koalicję w wyborach, czy widać efekty tych zmian? Na te pytania można odpowiedzieć bezpiecznie – i tak, i nie. Nie ulega jednak wątpliwości, że zmieniło się bardzo dużo, choć jak zapewne powie wielu: nie tak dużo, ile mogłoby się zmienić. […]
W oświacie wiele się zmieniło, ale najbardziej atmosfera
Pierwszymi działaniami, jakie podjęło kierownictwo MEN, była wymiana wszystkich kuratorów oświaty i wskazanie, że teraz nadzór pedagogiczny nie będzie służył karaniu, a wspierał nauczycieli i dyrektorów placówek w ich pracy. Momentem, który miał pokazać, że pod rządami koalicji demokratycznej tak to już będzie, było odwołanie 15 grudnia 2023 r. małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, zaledwie dwa dni po zaprzysiężeniu Donalda Tuska.
Tym samym z pracy szkół zniknął efekt mrożący, a nauczyciele uzyskali większą autonomię działania. Oczywiście mam świadomość, że nie każdy się z taką oceną zgodzi, że część czytelników stwierdzi, iż MEN karmi teraz dzieci i młodzież ideologią lewacką, ale będzie to przesada. Bo choć niewątpliwie niektóre działania obecnego kierownictwa resortu pozwalają tak sądzić, to nie jest ich wiele i nie stanowią one głównego nurtu zmian.
Duże znaczenie miały także spotkania kierownictwa z tzw. stroną społeczną – ze związkami zawodowymi działającymi w środowisku oświatowym oraz z przedstawicielami organizacji pozarządowych. Więc te początki były naprawdę obiecujące.
Niestety z biegiem miesięcy te spotkania nieco przycichły a impet, z jakim w nowe zadania wkroczyło MEN, został wyhamowany poprzez dość kontrowersyjne i raczej najmniej pilne zmiany, które mocno rozgrzały atmosferę środowiska szkolnego. To oczywiście była zapowiedź całkowitego wyrugowania prac domowych z procesu kształcenia w szkołach podstawowych oraz likwidacji nauki religii w szkołach. Skończyło się na mniej drastycznych zmianach – zakaz zadawania prac domowych został ograniczony do klas 4-8, a religię wykreślono z ocen liczonych na średniej na świadectwie oraz wprowadzono możliwość tworzenia międzyklasowych oddziałów. Natomiast religia w szkołach została i to w wymiarze dwóch godzin tygodniowo. I wiele wskazuje na to, że tak już zostanie.[…]
MEN traci szansę na zwiększenie atrakcyjności zawodu nauczyciela
Wydaje się, że MEN straciło impet w zmienianiu polskiej rzeczywistości oświatowej, zwłaszcza tej związanej z wynagrodzeniami i warunkami pracy nauczycieli. Dobre słowa płynące z ust minister Nowackiej na temat pracy nauczycieli są oczywiście ważne, ale nie zmieniają tego, że koalicja rządząca traci szansę na wydostanie zawodu nauczyciela z totalnej recesji. Bo jak słusznie wskazują przedstawiciele związków zawodowych – podwyżka 30-proc. była ogromna (choć kwotowo niewielka – raptem 1500 zł brutto), ale stworzyła jedynie podstawę do dalszego budowania prestiżu zawodu.
Więc szkoda, że MEN i cały rząd nie postanowiły jej wykorzystać i zaoferować środowisku podwyżkę przynajmniej przewyższającą prognozowaną inflację. Obecnie zarysowana perspektywa wzrostu płac o 5 proc. znów jest poniżej jej poziomu, a więc znów zmniejszy się atrakcyjność zawodu. A to na pewno nie skłoni młodych ludzi do pracy w tym zawodzie.
Cały tekst „Rząd traci szansę na wydostanie zawodu nauczyciela z totalnej recesji” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl
Dzisiaj proponujemy lekturę tekstu dr Marzeny Żylińskiej, który zamieściła w środę 6 października 2024 r. na swoim fb profilu:
Pokaż, co umiesz! W czym jesteś naprawdę dobry?
Wszyscy wychowaliśmy się w systemie nastawionym na wyszukiwanie błędów i tego, czego uczniowie (być może jeszcze) nie umieją. Tak też skonstruowane są obecne testy egzaminacyjne. Koncentrują się na szukaniu błędów. Nieważne, że tekst który napisała XY jest rewelacyjny. Za wybitne walory nikt nie dostanie żadnego dodatkowego punktu. Osoby sprawdzające prace, dostają szczegółowe wytyczne, za co mają punkty odejmować.
Czas zmienić podejście! W życiu sukces zależy od tego, co umiemy, w czym jesteśmy naprawdę dobrzy! Nikt nie sprawdza, czy fizyk na pewno zna daty panowania królów, nikogo nie interesuje, czy mechanik samochodowy zna układ oddechowy żaby. Fizyk ma się wykazać tym, co najlepsze w swojej dziedzinie, a mechanik samochodowy w swojej.
P.S.
Niech Was nie zmyli tytuł książki neurobiologa Geralda Hüthera. On nie twierdzi, że wszystkie dzieci są genialne, ale wyjaśnia, że każde ma jakąś silną stronę, a szkoły powinny pomagać uczniom w odkrywaniu i rozwijaniu. Bo jeśli mamy silne strony (a wszyscy je mamy), którymi potrafimy przykrywać nasze deficyty (które też wszyscy mamy), to droga do sukcesu jest otwarta.
Żeby dostać nagrodę Nobla wystarczy dokonać czegoś wielkiego w jednej dziedzinie. Inaczej jest w szkole. Żeby dostać świadectwo z paskiem, trzeba być bardzo dobrym ze wszystkich przedmiotów.
Ile dzieci poświęca czas na poprawianie ocen z przedmiotów, które ich kompletnie nie interesują, kosztem czasu, który mogłyby poświęcić na rozwijanie swoich pasji?
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/