
W sprawie braków na kierowniczych stanowiskach nic w ŁCDNiKP nie uległo zmianie.
Ale nie jestem taki, abym udawał, że nie zauważyłem na fanpage Centrum informacji o wczorajszym spotkaniu z cyklu „O prawie przy kawie”. Które tym razem odbyło się pod takim tytułem: „Bezpieczna wycieczka – spokojny Dyrektor. Prawne i praktyczne aspekty wycieczek szkolnych”. Oto dokumentacja fotograficzna tego wydarzenia:
Niestety, nie znalazłem innych relacji, a szukałem tych, zapowiadanych przed tygodniem, i wcześniej.
Nie tracę nadziei bo wszak ta umiera ostatnia.
Jak w tej piosence zespołu „TILT” z 1990 roku: „Jeszcze będzie przepięknie, Jeszcze będzie normalnie…”
Choć po chwili przypomniała mi się piosenka,z 1922 roku, do której słowa napisał ten sam autor – Jakub Birecki, która stała się przebojem kampanii wyborczej partii wówczas opozycyjnych – przed wyborami z 15 października 2023 roku.
Wiem, że jeszcze będzie pięknie
Przegonimy mrok
Przegonimy całe zło
Które w tym momencie
Cały tekst – TUTAJ
Włodzisław Kuzitowicz
O tym, że z okazji minionego Dnia Edukacji Narodowej Ministra Edukacji nadała kolejnej grupie tytuły Honorowego Profesora Oświaty dowiedzieliśmy się dzięki prof. Boguslawowi Śliwerskiemu, gdyż przeoczyliśmy informację, zamieszczoną na stronie MEN 14 października
I dopiero kiedy na blogu „Pedagog” przeczytaliśmy – datowany na dzień 16 października – tekst, w którym prof. Śliwerski zawarł informację o nadaniu tego tytułu panu Krzysztofowi Nurkowskiemu – nauczycielowi historii w Szkole Podstawowej im. Batalionów Chłopskich w Czarnocinie, dotarła do nas ta wiadomość. A ów tekst na blogu to nie był to przypadek, gdyż wcześniej to profesor Śliwerski opiniował – na prośbę Świętokrzyskiego Kuratorium Oświaty – wniosek w tej sprawie.
Oto fragmenty tego tekstu z bloga i link do jego pełnej wersji:
O Profesorze Oświaty A.D. 2025
Od 2008 roku przyznawany jest wyjątkowym nauczycielom przez Ministra Edukacji tytuł honorowego Profesora Oświaty. Formalnie muszą posiadać co najmniej 20-letni okres pracy w tym zawodzie oraz co najmniej 10-letni okres pracy jako nauczyciela dyplomowanego. Kluczowy jest bowiem znaczący i uznany dorobek zawodowy. Wniosek o nadanie tytułu honorowego profesora oświaty składa w MEN Kapituła do Spraw Profesorów Oświaty (art. 9i ust. 1 Karty Nauczyciela). W różnych latach zmieniała się liczba przyznanych tytułów od 10 do 25, bo każda władza chce wyróżniać tylko nielicznych. Wyróżnieni otrzymują jednorazowo 18 tys. złotych.
Mogłoby komuś wydać się zaskakującym przedłożenie przeze mnie w 2025 roku opinii nauczycielowi Krzysztofowi Nurkowskiemu do wniosku o przyznanie mu powyższej godności. Nie miało to dla mnie znaczenia, że jest On poza centrum uwagi środowisk akademickich, skoro nie pracuje naukowo w jednej ze szkół wyższych w województwie świętokrzyskim. Miałem jednak okazję poznać Jego twórczość i dokonania edukacyjne, o czym pisałem wiele miesięcy temu w blogu.
Znakomicie się stało, że zwrócono się do mnie z prośbą o wyrażenie opinii o K. Nurowskim, skoro kielecki Kurator Oświaty przygotował wniosek o przyznaniu historykowi powyższej godności. Mogłem zatem podzielić się opinią o działalności pedagogicznej pana K. Nurkowskiego, którego nie znam osobiście, ale miałem okazję poznać jego dzieła w ramach współpracy z uczonymi Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach. […]
Wniosek o przyznanie tytułu honorowego Profesora Oświaty panu K. Nurkowskiemu był w pełni zasadny. Zawierał bogate w fakty dane o jego osiągnięciach dydaktycznych i wychowawczych w pracy z uczniami, w tym m.in.:
Krzysztof Nurkowski, jest nauczycielem od przeszło czterech dekad. Jednak powołanie nauczycielskie, uwarunkowane pokoleniowo – jego rodzice związani byli z oświatą, mama nauczycielką/ kierowniczką 4-klasowej Szkoły Podstawowej w wiosce Koryto w gminie Czarnocin, a ojciec głównym księgowym z tzw. Zespole Ekonomiczno – Administracyjnym Szkół we wspomnianej gminie. Powołanie nauczycielskie i niebanalne zajęcia pedagogiczne z uczniami to jedna z wielu gałęzi jego zainteresowań. … […]
Jest swego rodzaju multiinstrumentalistą, bowiem oprócz fascynacji historią, polityką, literaturą, dziennikarstwem czy muzyką, jest utalentowanym
Jestem pod wrażeniem dokonań tego nauczyciela, który jest przez tyle lat oświatowej służby wierny swojej profesji i uczniom małych szkół. Wprowadza ich bowiem w tajniki wiedzy historycznej i społeczno-kulturowej, ale przede wszystkim dzieli się z nimi wyjątkową pasją budowania więzi między wspólnotą szkolną a środowiskiem lokalnym, małą ojczyzną ich codziennego życia. […]
Z perspektywy nauczyciela akademickiego, a wcześniej także nauczyciela wczesnej edukacji w Łodzi doskonale zdaję sobie sprawę, z jak ciekawą osobowością, spotykają się jego podopieczni. Nie każde dziecko szkół wiejskich, ale i wielkomiejskich w naszym kraju ma bezpośredni kontakt z osobą o wielu talentach byłym wokalistą zespołu muzycznego, z działaczem opozycji w stanie wojennym w Krakowie, a zarazem z autorem czterech książek: Był „dwór…”. Obraz wsi i dworu w świetle pamiętników rodziny Bukowskich z lat 1843-1939″.
Nurkowski opisuje w swoich publikacjach historię ziemian, pokazywanych w poprzednim ustroju, wbrew prawdzie historyczno-społecznej, jako „wyzyskiwaczy i krwiopijców ludu”. Jak pisze „Przez lata, ucząc historii, zauważałem w powodzi wydarzeń, dat, postaci z kręgów ogólnopolskich czy też światowych, brak odniesień do historii regionalnej, do tzw. Małej Ojczyzny. W wielkim cyklu historycznych przyczyn i skutków, zabrakło mi opisu wydarzeń sięgających w głębokie rubieże historii Polski” (Kielce, 2010, s.5). […]
Odkrywa historię gminy Czarnocin, o której pierwsze źródłowe informacje pochodzą z 1326 roku, ale także dzieje jego przodków przypuszczając, że jego nazwisko może pochodzić od słowa „nurek”, jakim „pogardliwie określano arian w XVI wieku”. Zasłużenie obdarzono K. Nurkowskiego w pierwszych latach transformacji (1992-1994) funkcją zastępcy burmistrza Kazimierzy Wielkiej, a w latach 1998-2002 wybrano go radnym powiatu kazimierskiego. Jako znawca historii tego regionu dzielił się swoimi odkryciami na łamach prasy krajowej i lokalnej,,,,, w miesięcznikach „Teraz”, „Radostowa”, „Tygodniku Ponidzie: i chicagowskim „Kurierze Codziennym”. Współpracuje też z miesięcznikiem literackim „Akant”.
Moja rekomendacja do tytułu Profesora Oświaty była wyrazem podziwu i szacunku dla twórczego nauczyciela, który przekracza wąsko pojmowaną rolę zawodową, łącząc troskę o edukację ze służbą na rzecz dobra wspólnego. Doskonale rozumie aporie oświatowego środowiska bez względu na to, jakiego to miałoby dotyczyć regionu, wsi, powiatu czy miasta. […]
Z tym większą radością przyjąłem wiadomość o przyznaniu panu mgr. Krzysztofowi Nurkowskiemu Tytułu Honorowego Profesora Oświaty.
Gratuluję wszystkim wyróżnionym tym tytułem nauczycielom:
Foto: www.gov.pl/web/edukacja/
-Maciej Borowiecki – z XXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Czackiego w Warszawie oraz Ośrodka Edukacji Informatycznej i Zastosowań Komputerów w Warszawie,
-Wioletta Ćwik – z Publicznej Szkoły Podstawowej im. Antoniego Hedy „Szarego” w Kunowie oraz Centrum Doskonalenia Kadr Oświatowych w Ostrowcu Świętokrzyskim,
-Anna Dolińska – ze Szkoły Podstawowej nr 4 im. Adama Mickiewicza w Bielsku Podlaskim,
-Małgorzata Juda-Mieloch – z Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Kaliszu,
-Marek Kamiński – z Zespołu Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Zawodowego im. Stefana Żeromskiego w Świdwinie,
-Marian Kłeczek – z Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Janiny Garści w Chrzanowie,
-Zbigniew Kozański – ze Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Pedagogiczna dla Młodzieży w Łodzi,
-Agata Lechowicz – z Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Janiny Jarzynówny-Sobczak w Gdańsku,
-Zofia Majerska – ze Szkoły Podstawowej nr 21 im. Gerarda Cieślika w Chorzowie,
-Mariola Małecka – ze Szkoły Podstawowej nr 3 im. Olimpijczyków Polskich w Lęborku,
-Marzenna Modrzewska-Michalczyk – z Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Augusta i Juliusza Vetterów w Lublinie,
-Zbigniew Moskal – z Zespołu Szkół Naftowo-Gazowniczych w Krośnie,
-Krzysztof Nurkowski – ze Szkoły Podstawowej im. Batalionów Chłopskich w Czarnocinie,
-Jan Palacz – z Zespołu Szkół im. Józefa Nojego w Czarnkowie,
–Anna Pędzich-Kuszel – z I Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu,
-Stanisław Pietras – z V Liceum Ogólnokształcącego im. Augusta Witkowskiego w Krakowie,
-Gabriela Rybarczyk-Jochym – z XXV Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Łodzi,
-Anna Małgorzata Samborska – z Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczych w Białymstoku,
-Dariusz Sikora – ze Szkoły Podstawowej nr 3 im. Marii Konopnickiej w Białej Podlaskiej,
-Zbigniew Smutek – z Zespołu Szkół Elektronicznych im. Wojska Polskiego w Bydgoszczy,
-Renata Smyczyńska – z Przedszkola Publicznego nr 12 w Rzeszowie,
-Sławomir Szostek – z Zespołu Szkół Leśnych im. Romana Gesinga w Zagnańsku,
-Mariusz Walak – z Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego w Gorzowie Wlkp,
-Beata Wawrzyniak – ze Szkoły Podstawowej im. Kazimierza Górskiego w Łozinie,
-Jerzy Wójtowicz – z Zespołu Szkół w Tułowicach.
Obecne władze przygotowują zmiany w prawie oświatowym, które mają obowiązywać od przyszłego roku, toteż jeszcze nie wiemy, jaki będzie ich ostateczny kształt.
Cały tekst „O Profesorze Oświaty A.D. 2025” – TUTAJ
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com
W ub. tygodniu – 10 października – Ministra Barbara Nowacka powołała Radę do spraw Równego Traktowania. W jej skład weszły osoby, które na co dzień zajmują się m.in. edukacją i prawami człowieka. Najdziwniejsze w tym wydarzeniu jest to, że nie zamieszczono o tym fakcie informacji ani na oficjalnej stronie MEN, ani na jego fanpage.
Przeto musieliśmy skorzystać z tekstu, zamieszczonego na portalu „Gdynia Moje Miasto”. Dlaczego tam zamieszczono tę wiadomość – wyjaśnia jego tytuł. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
Wiceprezydentka Gdyni w Radzie do spraw Równego Traktowania powołanej przez ministrę edukacji
[…]
10 października w Ministerstwie Edukacji Narodowej ministra Barbara Nowacka powołała Radę do spraw Równego Traktowania. W jej skład weszła Oktawia Gorzeńska, wiceprezydentka Gdyni, pełnomocniczka prezydent Gdyni ds. rónego traktowania.
Główne zadania Rady do spraw Równego Traktowania to:
-analizowanie sytuacji poszczególnych grup uczestników systemu oświaty oraz podmiotów systemu oświaty w kwestii równego traktowania,
-identyfikowanie dziedzin wymagających podjęcia działań w zakresie polityk równościowych i przeciwdziałania dyskryminacji w obszarze oświaty i wychowania,
-wspieranie ministra w zakresie realizacji zadań wynikających z Krajowego Programu Działań na rzecz Równego Traktowania na lata 2022-2030,
-opiniowanie dokumentów dotyczących działań ministra w zakresie równego traktowania,
-realizowanie innych zadań zleconych przez ministra.
Skład Rady
W Radzie do spraw Równego Traktowania pojawi sie przewodniczący (minister albo osoba przez niego wyznaczona, jego zastępca (osoba wyznaczona przez przewodniczącego) oraz koordynator do spraw Równego Traktowania w Ministerstwie Edukacji Narodowej.
Członkami rady zostali:
Dorota Bąbiak-Kowalska,
Michał Bomastyk,
Konrad Ciesiołkiewicz,
wona Chmura-Rutkowska,
Magdalena Dropek,
Anna Duniewicz,
Aleksandra Gasztold,
Eliza Gaust,
Oktawia Gorzeńska,
Mikołaj Julian Herbst,
Agata Kobylińska, *
Łukasz Korzeniowski,
Anna Maj-Wydra,
Marta Mazurek,
Elżbieta Mirga-Wójtowicz,
Cezary Obracht-Prondzyński,
Zuzanna Radzik,
Katarzyna Sztop-Rutkowska,
Marcin Skrabka,
Przemysław Sadura,
Tomasz Słupik,
Piotr Sieńko,
Robert Szuchta,
Agata Teutsch.
Źródło: www.gdynia.pl
*Agata Kobylińska jest Pełnomocniczką Prezydenta Miasta Łodzi d.s. Dzieci i Mlodzieży. Oto informacja na Jej fb-profilu
– TUTAJ
Oto fragmenty zamieszczonej dzisiaj na oficjalnej stronie <PREZYDENT.PL> informacji o obecności Karola Nawrockiego na odbywającym się w Łodzi w „Zatoce Sportu” Politechniki Łódzkiej, zorganizowanym przez łódzki oddział IPN, Kongresie Przyszłości Narodowej.
Łódź. Prezydent powołał Radę Młodzieży
Prezydent RP Karol Nawrocki wziął udział w Kongresie Przyszłości Narodowej odbywającym się pod hasłem „Historia mówi przez pokolenia”. Podczas wydarzenia powołał Radę Młodzieży przy Prezydencie RP.[…] – Chcę w Radzie Młodzieży ludzi wolnych i ludzi pozytywnie zuchwałych reprezentujących różne środowiska polityczne, od środowisk konserwatywnych przez liberalne, od prawicy do lewicy – mówił, zwracając się do młodych.
Prezydent podkreślał, że w Polsce mamy wspaniałą młodzież – dobrze wykształconą, świetnie adaptowaną do XXI wieku, gotową do tego, aby robić karierę i w Polsce, i w Europie, i na całym świecie.
Prezydent dziękował młodym ludziom za przyjęcie nominacji do Rady oraz za gotowość do ciężkiej pracy. – W czasie kampanii wyborczej mówiłem, że dzięki naszej młodzieży możemy wspaniale zagospodarować naszą przyszłość, ale podkreślałem też i nie wycofuję się z tego, że chcę Was słuchać – przypomniał.
Ale – jak podkreślił – oczekuje, aby dyskusje Rady kończyły się realnymi projektami ustaw, które sprawią, że polska młodzież będzie najlepiej zagospodarowaną częścią społeczeństwa w całej Europie, że Polska stanie się miejscem dobrym dla młodzieży pod względem mieszkalnym, infrastrukturalnym, gospodarczym, że będziemy stwarzać warunki do pracy i akademickiej, i uniwersyteckiej.
Rada Młodzieży przy Prezydencie RP to pierwsze powołane przez Karola Nawrockiego szerokie gremium doradcze, oparte na zewnętrznych ekspertach.
W jej skład wchodzi 40 osób reprezentujących różne środowiska młodzieżowe: studenckie, harcerskie, katolickie, społeczników, przedstawicieli młodzieżowych rad przy jednostkach samorządu terytorialnego, demograficzne, artystyczne, patriotyczne, ekologiczne, naukowe, prawnicze, wolnościowe.
Do Rady Młodzieży weszli:
Michał Adamczuk; Michał Barnaś; Julia Bednarska–Leśniak; Weronika Chmiela; Adam Goleński; Blanka Kiesz; Gabriela Kleczkowska; Miłosz Kozikowski; Mikołaj Krystian; Arkadiusz Lech; Mateusz Łukomski; Teresa Medlakowska; Wojciech Michalski; Adrian Orłów; Marcin Osowski; Adam Paczyna; Karolina Pawlak; Zuzanna Pawłowska; Filip Polejowski; Tomasz Pułtuski; Szymon Rybak; Nina Sławińska; Mikołaj Sobański–Jóźwiak; Sylwester Stachurski; Gracjan Szuwała; Oskar Śliwka; Hubert Taładaj; Adrian Tomicki; Damian Walczyk; Piotr Wasilewski; Karolina Wieczerzak; Antoni Wyligała; Mikołaj Zacny; Małgorzata Żuk,
a także nieobecni podczas czwartkowej uroczystości: Sebastian Czyżyk–Skoczyk; Wiktor Dolata; Maja Jeśmanowicz–Mierzejewska; Martyna Kowacka; Alicja Król; Alicja Wiśniewska.
Prace Rady będzie wspierał zastępca szefa KPRP Adam Andruszkiewicz. […]
Cały tekst „Łódź. Prezydent powołał Radę Młodzieży” – TUTAJ
Źródło: www.prezydent.pl
x x x
Zainteresowanych tym wydarzeniem zapraszamy na stronę dziennika „Express Ilustrowany”. Jest tam krótka informacja, ilustrowana 145-oma zdjęciami.
„Karol Nawrocki w Łodzi. Tak wyglądała jego wizyta w mieście włókniarzy” – TUTAJ
Dzień po dniu, w którym nauczycielki i nauczyciele byli dowartościowywanie – nie tylko kwiatami i pięknym słowem, na portalu „Edunews” zamieszczono tekst Roberta Raczyńskiego, w którym autor podjął próbę znalezienia powodów tak złego (na co dzień) wizerunku nauczyciela/ki. Oto jego wybrane (– subiektywnie, obszerne fragmenty i link do pełnej wersji:
Robert Raczyński – autor bloga „Eduopticum”
Kryzys wizerunkowy
Żyjąc w oświatowo-edukacyjnej bańce, nie sposób uniknąć zastanawiania się nad faktem kiepskiego PR-u, jaki jest udziałem nauczycieli. Wcześniej czy później, każdy przedstawiciel tej profesji, nawet jeśli jakimś cudem osobiście nie zetknął się z pogardą, poniżeniem czy wręcz hejtem w życiu i w Sieci, doświadcza publicznego, bezosobowego pręgieża opinii, pomówień, szyderstw i pretensji. Niedawno zdarzyło mi się przyglądać jednej z sieciowych dyskusji na ten temat i jak zwykle ramy komentarza na forum okazały się dla mnie za ciasne.
Problem jest bowiem bardzo złożony i wymieniane tam (i wszędzie indziej) przyczyny tego stanu rzeczy nie wyglądały na tyle przekonująco, by tłumaczyć skalę zjawiska. W komentarzach, jak zwykle, przeważały mocno emocjonalne wypowiedzi i dwie tendencje: wybielanie bohaterów rozważań oraz podkreślanie wszelkich możliwych ich wad i niedociągnięć. Przedstawianie tej profesji z perspektywy z góry założonych cech, które mają charakteryzować wszystkich jej przedstawicieli i tworzyć im laurkę, do niczego sensownego nie prowadzi. Prowokuje jedynie tych, którzy mają jednak przykre doświadczenia ze szkołą, do mnożenia kontrprzykładów, które statystycznie rzecz biorąc też muszą się zdarzać. Niestety, te złe przeżycia będą zawsze medialnie bardziej nośne – takie są naturalne priorytety naszego postrzegania świata, ukształtowane przez ewolucję. Tak powstałe stereotypy bywają dziedziczone kulturowo, a złe wspomnienia mają większą siłę narracyjną niż pozytywne – na odbiór społeczny zawodu nauczyciela wpływa więc długotrwała pamięć pokoleniowa. Dorośli, którzy obecnie dominują w debacie publicznej, często dorastali w realiach szkoły autorytarnej, pełnej sztywnych rytuałów i hierarchii. Tamte doświadczenia, nawet jeśli z dzisiejszej perspektywy częściowo nieaktualne, mocno kształtują zbiorowy obraz nauczyciela jako figury kontrolującej, anachronicznej i nieempatycznej.
Nie można w tym miejscu pominąć specyfiki efektów pracy nauczyciela – są one odroczone w czasie i trudne do jednoznacznego zmierzenia. Społeczny prestiż zawodów rośnie zwykle wtedy, gdy rezultaty są namacalne i szybkie. […]
Równie istotna jest zmiana modelu rodziny i postępujące rozwarstwienie kapitału kulturowego rodziców. Wielu z nich nie posiada narzędzi, by rozumieć cele edukacji, a spodziewa się po szkole dopasowania do ich indywidualnych oczekiwań. Inni, przeciwnie, mają wysoki, ale odmienny kapitał kulturowy i traktują nauczycieli protekcjonalnie. W obu przypadkach nauczyciel staje się adresatem frustracji i niezrozumienia, wynikających nie tyle z jego działań, co z braku wspólnej ramy interpretacyjnej.
Dodatkowym czynnikiem jest niejasność społecznej misji szkoły, jakąkolwiek spójną interpretację właściwie uniemożliwiająca. Czy szkoła ma przede wszystkim uczyć? Wychowywać? Opiekować się? Kształtować obywatela, czy zaspokajać potrzeby rynku pracy? Ta wieloznaczność powoduje, że różne grupy społeczne przypisują nauczycielom rozbieżne role i oczekiwania, a żadna z tych funkcji nie jest w pełni uznawana i doceniana. Nikt przy tym nie chce przyznać, że proste ich zsumowanie, w dowolnej kolejności priorytetów, jest po prostu nierealne. Efektem jest rozproszenie autorytetu – nauczyciel staje się jednocześnie odpowiedzialny za wszystko i za nic, i takim też staje się jego powszechny, zerojedynkowy wizerunek, zależny od punktu siedzenia. […]
Kwestią zasadniczą nie są jednak same dobre czy złe doświadczenia, wynoszone ze szkoły (bo one pewnie jakoś by się uśredniły), ale pewnego rodzaju nastawienie, czy wręcz uprzedzenie, z którym obecnie dzieci do szkoły przychodzą i, karmione dominującą narracją, nie mogą nie doznać rozczarowania, jako samosprawdzającej się przepowiedni.
Co jest tego przyczyną? Trudno tu wskazać jednego, konkretnego winnego. Osobiście winiłbym czynnik kulturowy – upowszechnienie postmodernistycznego przesłania o równoważności każdej treści, rozumianego (błędnie) jako równouprawnienie faktu i bzdury. Nieco upraszczając wywód, można twierdzić, że ta narracja dostała od historii fory w postaci narzędzia propagacji o niespotykanej w dziejach sile. Na dodatek, wiadome medium ma do przekazania treść populistyczną, której przeciętny odbiorca raczej się nie oprze: Wszyscy mają rację, wszyscy wszystko wiedzą, autorytety są zbędne i fałszywe, istnieją tylko po to, by nas zniewolić. Mamy do czynienia z nowym wcieleniem starej jak świat rewolucji ludowej – odwiecznego buntu ignorancji wobec krępujących ją zasad, ucieleśnianych przez tych przedstawicieli „establishmentu”, którzy ośmielają się twierdzić, że wiedzą coś lepiej i starają się uczynić z tego przekaz normatywny – lekarzy, prawników, nauczycieli, etc. Z wymienionych, tylko nauczyciele nie posiadają dziś decydujących „argumentów” w publicznym sporze o wszystko i wyniki tej konfrontacji właśnie obserwujemy w pełnej krasie. […]
Do tego mamy jeszcze populizm rządzących z prawa i z lewa, a także działalność edukacyjnych szamanów, którzy dostrzegli zapotrzebowanie na proste rozwiązania (i ogólne przyzwolenie na takie zapotrzebowanie) i kręcą na tym własne lody. Większość tych „obudzonych”, „nicniemuszących” i „wyzwolonych z systemu” pełni rolę ludowych trybunów, krzyczących do tłumu, to, co ten chce usłyszeć – że jest biedny i uciśniony. A jeśli mamy uciśnionych, to ktoś ich musi uciskać. Będzie to oczywiście (zawsze opresyjne) państwo, narzucające (autorytarne/zbędne/niewłaściwe) programy nauczania i nauczyciele (żołnierze systemu/klawisze) programy te realizujący. […]
Nie mam zamiaru (ani tyle tupetu), by twierdzić, że środowisko nauczycielskie nie ma nic za uszami, ale wiele z tego brudu powstaje w wyniku bezsilności, której nie uleczą żadne szkolenia. To także skutek nieporadnej, choć psychologicznie usprawiedliwionej obrony przed bezpardonowym atakiem i niemożliwości ustalenia aksjologii swojego własnego działania, w obliczu sprzeczności oczekiwań, stawianych przed tą profesją. Eufemizmem będzie powiedzieć, że nie wszyscy nauczyciele radzą sobie z przedstawionymi powyżej realiami. Czysto biologiczne wykruszanie się kadry, która swoje, nie tylko miękkie kompetencje pedagogiczne opiera na wiedzy i doświadczeniu, a nie na wytartych sloganach z bieda-kursów, kompensowane jest w sposób losowy. Przybywa ludzi zupełnie wypalonych, niepotrafiących poradzić sobie psychicznie nie tylko z opisywaną presją, ale i z własnymi problemami, niespecjalnie odmiennymi od tych trapiących ich uczniów. Coraz więcej oportunistów, zdolnych nagiąć się do wszystkiego, podążyć za każdą bzdurą, byle nowomowa w teczkach i papierach się zgadzała. Rośnie liczba tych, którzy uwierzyli, że w oświacie nie chodzi o… edukację. Zaczynają dominować czekający na świętego Grala dydaktyki i metodyki, objawianego raz po raz przez internetowych guru. Nie brakuje też zupełnie zdezorientowanych, niezdecydowanych, których ekspertów od wszystkiego słuchać i której narracji dać wiarę, będąc już niezdolnymi do tworzenia własnej.
Warto tu podkreślić fakt, że środowisko nauczycielskie jest bardzo rozproszone i pozbawione silnej, jednolitej reprezentacji. W przeciwieństwie do wspomnianych lekarzy czy prawników, nie istnieje wyraźny głos środowiska, który kształtowałby opinię publiczną w sposób spójny. Niejednomyślne, poróżnione związki zawodowe skupiają się głównie na aspektach płacowych i protestach, przez co nie budują pozytywnej narracji zawodu. To sprawia, że nauczyciele w debacie publicznej występują raczej jako rozproszone jednostki niż jako wspólnota zawodowa.
Spora część podmiotu edukacji to zauważa i nie jest w stanie wykrzesać z siebie poważania dla profesji, która swojej własnej, spójnej narracji i tożsamości nie posiada lub nie potrafi wyartykułować. Dobrych i szybkich rozwiązań tego problemu nie widzę. Nie dlatego, że brakuje mi wyobraźni, ale z powodu przekonania, że skrzywionej percepcji oświaty publicznej i jej kadry nie da się naprostować, bez działań obliczonych na dekady. Nie sądzę, by zapoczątkowały je nadzwyczaj mądre decyzje jakiegoś ministra-demiurga (zwłaszcza takiego, który nie potrafi do szkół wprowadzić przedmiotu, który podobno jest priorytetem, wykonuje gesty pod publiczkę i dziwi się, że przynoszą efekty przeciwne do założonych i chce podnosić prestiż profesjonalistów, każąc im pozostawać dyspozycyjnymi i nie płacąc im za to). Lepiej już było. Póki co, mamy wizerunkowy kryzys na resortowe zamówienie, ale zmierzamy do maksimum wychylenia na sinusoidzie ludzkich nastrojów. Te nastroje nie zmienią się, żeby zrobić nauczycielom przyjemność – tę zmianę może wymusić jedynie realna groźba załamania systemu. Co będzie czynnikiem odwracającym tendencje, nie wiem, ale nowy trend kulturowy z pewnością kiedyś nadejdzie. Podejrzewam, że wymusi na szkole (a raczej na jej dysponentach) otrzeźwienie (nie da się nadal trzymać kursu na przetrzymanie, nie bacząc na realia), samoograniczenie (promowanie koncepcji człowieka orkiestry, wykonującego dwadzieścia zawodów, zamiast jednego, raczej się nie sprawdza) i racjonalność (uczenie wszystkich wszystkiego za darmo, to owszem, mission, ale impossible) – czyli coś, co przywróci, najpierw tożsamość nauczycielom, a potem normalność w ich społecznym odbiorze.
Notka o autorze:
Robert Raczyński – anglista, tutor, nauczyciel chyba nie tylko angielskiego, ale z dystansem do misji, metodyki i nauczania masowego, dydaktyczny oportunista. Kiedyś uczył w śp. gimnazjum, dziś w liceum. Prowadzi blog Eduopticum, o oświacie, edukacji i ich funkcjonowaniu w kulturze.
Cały tekst „Kryzys wizerunkowy” – TUTAJ
Źródło: www.edunews.pl
„Dziecko to jutro!” pod takim hasłem odbyła się wczoraj uroczystość nadania imienia Janusza Korczaka oraz wręczania sztandaru Powiatowemu Zespole Szkół i Placówek Oświatowych w Brzezinach.
W uroczystości uczestniczyli honorowi goście: Arkadiusz Kubik – Wicekurator Oświaty i Wychowania w Łodzi, Arkadiusz Garnys – Wicestarosta Powiatu Brzezińskiego, Krzysztof Orłowski – Przewodniczący Rady Powiatu, Anna Kulik – Zastępca Burmistrza Miasta Brzeziny, Anna Klepczarek – Przewodnicząca Rady Miasta Brzeziny
Najważniejszymi gośćmi byli jednak uczniowie Zespołu Szkół im. Janusza Korczaka.
Wzruszającym momentem uroczystości było przekazanie przez fundatorów – Stowarzyszenie INNI – pięknego sztandaru. Sztandar został przekazany do rąk uczniowskiego Pocztu Sztandarowego. W jego skład weszli: Wojciech Białecki, Sandra Kubiak i Magdalena Paszkiel.
Delegacja uczniów szkoły podstawowej złożyła również uroczyste ślubowanie, które miało w czasie wydarzenia szczególny charakter. Wśród nich znaleźli się pierwszoklasiści, rozpoczynający swoją edukacyjną przygodę w PZSiPO w Brzezinach.
Zwieńczeniem uroczystości był występ grupy uczennic i uczniów, którzy wykonali montaż słowno- muzyczny, prezentujący Patrona Szkoły – Janusza Korczaka. Scenariusz przedstawienia napisała pani Mariola Tyralska – nauczycielka tej szkoły.
Na podstawie przesłanych przez organizatorów materiałów
oraz zdjęć zamieszczonych na fanpage PZSiPO w Brzezinach
Opracowal Włodzislaw Kuzitowicz
Po wielu latach, w których jako były uczeń i były dyrektor „swojej” BUDOWLANKI”, świętował w tej szkole „Dzień Nauczyciela”, dziś, jako redaktor OE – Włodzisław Kuzitowicz – dzisiaj, już jako emeryt z 20-letnim stażem, uczestniczyłem w obchodach „Dnia Nauczyciela” w Zespole Szkół Budowlano-Technicznych przy ul. S. Kopcińskiego w Łodzi:
Pierwszym elementem obchodów było spotkanie uczniów klas pierwszych oraz nauczycieli, podczas którego złożyli oni ślubowanie;
Po tej ceremonii odbyła się, tradycyjna w tej szkole, część artystyczna – w wykonaniu uczennic i uczniów szkoły.
Tym razem była to inscenizacja (rzekomego) „Radia Budowlanka”. Tematem tej ”audycji” była historia ubiorów uczniów, na przestrzeni minionych stu lat. Ilustracją były nie tylko wyświetlane zdjęcia, ale także „modelki” i „modele, ilustrujący jak dziś uczniowie (w domyśle – w „Budowlance”) mogą przychodzić na lekcje:
Ostatnim akcentem tej części spotkania było obdarowywanie przez uczennice i uczniów nauczycielek i nauczycieli pięknymi różami”
x x x
Druga część, adresowana tylko do nauczycielek i nauczycieli, odbyła się w wersji spotkania przy stolach, ze słodkim poczęstunkiem i kawą lub herbatą. .Redaktora OE wskazuje strzałka.
Zanim uczestniczący w tym poczęstunku przystąpili do konsumpcji i nieformalnych rozmów, pani wicedyrektor Barbara Gałwa – w imieniu nieobecnej dyrektorki – wręczała dyplomy przyznania Nagrody Dyrektora Szkoły. Oto- przykładowo – trzy nagrodzone osoby:
Przy tej okazji pani wicedyrektor poinformowała, że wieloletnia nauczycielka wychowania fizycznego – pani Marlena Drab – otrzymała w miniony piątek Nagrodę Prezydenta Miasta Łodzi. Nie moglem sobie odmówić pamiątkowego zdjęcia z obu Paniami:
Fotki 1 – 7: www.facebook.com/zsbt.lodz/
Fotki 8 – 10: hwww.facebook.com/zsbt.lodz/
Poniżej zamieszczamy życzenia Łódzkiego Kuratora Oświaty:
Źródło: https://www.kuratorium.lodz.pl/
Redaktor „Obserwatorium Edukacji” dołącza się do powyższych życzeń i kieruje je – jako wyrażające także jego intencje – do wszystkich czytających ten informator oświatowy nauczycielek i nauczycieli – czynnych i tych będących już „w stanie spoczynku”.
Włodzisław Kuzitowicz
Kolejny tydzień zaczynamy o tekstu prof. Bogusława Śliwerskiego, który został przez niego zamieszczony wczoraj na jego blogu „Pedagog”. Jest to kolejny, tym razem profesorski, a więc syntetyczny i obiektywny, obraz różnych punktow widzenia na procedurę oceniania uczniów w sześciostopniowej skali. Tekst zamieszczamy bez skrótów:
Ocenianie szkolne między informacją zwrotną a fetyszem cyfry
Źródło: BŚ we współpracy z ChatGPT 5.
Kiedy nauczyciele rozmawiają ze sobą na forach edukacyjnych (w mediach społecznościowych) o ocenianiu, widać, jak wiele emocji kryje się w tej wydawałoby się czysto metodycznej sprawie. Prowadzone przez nich dyskusje pokazują, że ocena szkolna przestała być neutralnym narzędziem pomiaru, a stała się polem napięć między uczniami, rodzicami i nauczycielami.
Jednym z najczęściej podnoszonych problemów jest mechanizm nieustannego poprawiania ocen. Nauczyciele zauważają, że wielu uczniów traktuje sprawdzian nie jako okazję do sprawdzenia wiedzy, lecz jako pierwszy krok do poprawy. Jeden z pedagogów opisywał przykład swojego syna, który w czwartej klasie odkrył, że nie musi uczyć się na bieżąco: wystarczy napisać sprawdzian słabo, poczekać kilka lekcji, podczas których materiał zostanie omówiony, i poprawić na piątkę. Matka przyznała bezradnie: „Nie miałam argumentów. Dziecko szybko zrozumiało, że szkołę można przechodzić strategią poprawek”.
Zjawisko to powiązane jest z innym problemem, który można określić mianem fetyszyzacji stopnia szkolnego. Ocena przestaje pełnić rolę informacji o postępie ucznia w nauce, a staje się dla niego nagrodą lub karą. Rodzice pytają: „Co Jasiu musi poprawić, żeby dostał czwórkę?”, zamiast „Czego Jasiu się nauczył?”. Nauczyciele sami przyznają, że często wciągani są w tę grę, bowiem skala 1–6 staje się celem samym w sobie, a nie środkiem do osiągania celów. Jak zauważył jeden z uczestników dyskusji: Dopóki ocena będzie ważna sama w sobie, nie ma szans na skuteczną informację zwrotną.
Swoistą rolę odgrywają tu e-dzienniki. Gdy w latach 90. rodzic widział oceny tylko na wywiadówkach, miał więcej dystansu. Dziś wielu rodziców loguje się codziennie, a czasem kilka razy dziennie, by sprawdzić stopnie swojego dziecka. Jak zauważa jedna z dyrektorek: „E-dzienniki podkręciły rodziców i nauczycieli – mamy więcej ocen, a mniej spokoju”.
Do tego dochodzą niejasności prawne i statutowe. Niektóre szkoły stosują progi procentowe (np. 90–99% – bardzo dobry), co wydaje się obiektywne. Jak zwracają uwagę eksperci, takie podejście opiera się wyłącznie na ilości punktów, a nie na jakości opanowania wymagań. Prowadzi to do sytuacji, w której uczeń z fizyki potrafi poprawnie rozwiązać dwa zadania rachunkowe, ale nie rozumie podstawowych pojęć i mimo to dostaje dobrą ocenę.
Najwięcej kontrowersji budzi ocena niedostateczna, która w praktyce rzadko jest stawiana. Jednak przez uczniów traktowana jest jako „wyrok”, który decyduje o ich przyszłości. W efekcie cała skala ocen ulega deformacji. Stopień „dopuszczający” przestaje być realnym komunikatem, a trójka staje się de facto słabą dwójką. Nauczyciele przyznają, że czasem uczeń dostaje ocenę dopuszczającą „za samo siedzenie w klasie”, bo nikt nie chce stawiać jedynek, by nie trzeba było z nich się tłumaczyć przed rodzicami i dyrekcją szkoły.
Powyższe przykłady pokazują, że problem oceniania nie sprowadza się tylko do kwestii technicznych. To jest raczej zderzenie różnych oczekiwań i kultur edukacyjnych: presji rodziców, systemu prawnego, tradycji szkolnej i wyobrażeń nauczycieli oraz uczniów o sprawiedliwości.
Co można zrobić? Wielu pedagogów wskazuje na potrzebę większego stosowania oceniania kształtującego, czyli udzielania uczniom informacji zwrotnej: co uczeń zrobił dobrze, co wymaga poprawy, a nad czym powinien pracować. To jednak wymaga zmiany myślenia zarówno wśród nauczycieli, jak i rodziców. Jak trafnie zauważył jeden z forumowiczów: Bez zmiany mentalności większości z nas nie ma szans, a zmiana przepisów też nie wystarczy.
Ocenianie mogłoby więc stać się czymś więcej niż tabelką w dzienniku, narzędziem dialogu między nauczycielem, uczniem i rodzicem. Dopóki jednak będziemy widzieć w nim przede wszystkim środek do behawioralnego nagradzania i karania, dopóty ocena pozostanie fetyszem, a nie pomocą w uczeniu się. Od ponad trzech dekad powraca w Polsce problem oceniania uczniów, co świadczy tylko i wyłącznie o patoedukacji.
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com
W minionym tygodniu na OE przez pierwsze trzy dni dominowały wieści z XIX Kongresu Zarządzania Oświatą, który w Zakopanem zgromadził ponad 1200 uczestniczek i uczestników. Teraz dodam tylko, że – tradycyjnie – przygotowywane jest przez jego organizatorów „Stanowisko OSKKO” – wypracowane na Kongresie, które – gdy tylko zostanie opublikowane – zamieszczę na OE.
Nie widzę powodu, aby komentować uroczyste ogłoszenie kto został „Nauczycielką Roku 2025” oraz „Nauczycielką Jutr@ 2025”.a także konferencji, będącej naszym wojewódzkim podsumowaniem ogólnopolskiego Tygodnia o Przeciwdziałaniu Przemocy, która nie odbyła się w żadnej placówce doskonalenia nauczycieli, ani poradni psychologiczno-pedagicznej lub szkole, lecz w Bibliotece Publicznej w Piotrkowie Trybunalskim.
Pozwólcie, ze choć kilka zdań poświęcę na moje refleksje, których źródło leży w informacji o stanowisku „Stowarzyszenia Umarłych Statutów”, które ustami swego wiceprezesa – Arkadiusza Jaworskiego, ustosunkowało się do pomysłów MEN, które to w nowelizacji ustawy Prawo oświatowe planuje przesunąć obowiązek tworzenia rad szkół i placówek z 1 września 2026 r. na 1 września 2028 r., a także zlikwidować wszystkie sądowe i dyscyplinarne kompetencje rzeczników praw ucznia, zarówno na szczeblu krajowym jak i jego wojewódzkich odpowiedników.
Generalnie: Wiceprezes sceptycznie podchodzi do postulatu rezygnacji ze stworzenia centralnych przepisów dotyczących praw i obowiązków ucznia. Zauważa, nie jest tak jak przedstawiają to dyrektorzy szkół, że wewnętrzne regulaminy szkolne są kształtowane przez szkolną społeczność – w praktyce regulacje są opracowywane przez dyrekcję szkół.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Arkadiusz Jaworski sceptycznie podchodzi także do postulatu rezygnacji ze stworzenia centralnych przepisów dotyczących praw i obowiązków ucznia. Jak zauważa, nie jest tak jak przedstawiają to dyrektorzy szkół, że wewnętrzne regulaminy szkolne są kształtowane przez szkolną społeczność – w praktyce regulacje są opracowywane przez dyrekcję szkół.
Przypominam, ze przeciw powoływaniu Rzeczników Praw Ucznia w szkole opowiedziało się Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, a także nauczycielskie związki zawodowe: Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” oraz Wolny Związek Zawodowy. Związek Nauczycielstwa Polskiego ni zajął w tej sprawie oficjalnego stanowiska, ale podczas spotkań jego przedstawicieli z kierownictwem MEN także nacisał na ograniczenie uprawnień rzeczników praw ucznia w obszarze skarg na dyrekcje szkół i nauczycieli.
https://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/9887481,nie-chca-superprokuratorow-w-szkolach-men-odpowiada-na-protesty-nauczycieli.html
Jesteśmy więc świadkami ciekawego spektaklu, kiedy to władza centralna występuje jako rzeczniczka większego wpływu uczniów (i ich rodziców – w ramach Rad Szkół) na funkcjonowanie szkół, a oponentami ich ograniczenia są związki zawodowe i stowarzyszenie, reprezentujące punkt widzenia nauczycieli i kierownictwa szkół.
I kto ma w tej sprawie rację? Ministerialne elity, czy vox populi?
x x x
I o jeszcze jednym problemie – tym razem moim osobistym, muszę tu napisać. Bo od piątku, kiedy to po raz pierwszy w całej historii mojej aktywności w mediach społecznościowych zostałem oskarżony o hejt, nie mogę przestać o tym myśleć !
A było tak:
Otworzyłem, jak zwykle, stronę na fejsbuku i wśród najnowszych postów zobaczyłem zdjęcie pewnej fb-znajomej, na którym stoi ona obok wysokiego mężczyzny, a obok przeczytałem – cytuję z pamięci, gdyż ten materiał został jeszcze tego samego dnia skasowany:
„Mój Syneczek Tomeczek (a może było to ”mój Synuś Tomuś”) zawiezie mnie dzisiaj na konferencję w….”
Zalajkowalem (chyba nawet serduszkiem) i chcąc w ten sposób podkreślić rażącą rozbieżność użytych słów (syneczek Tomeczek) w stosunku do obrazu , gdzie mama stoi obok wyższego od siebie, dorosłego syna, napisałem taki krótki komentarz – cytuję także z pamięci, bo i on został skasowany:
„Syneczek Tomeczek – w rozmiarze XXL”
I nagle, po krótkim czasie pojawiła się taka reakcja owej fb-znajomej:
Oniemiałem, a po chwili tak odpisałem:
Dosłownie po kilku chwilach zobaczyłem kolejny tekst:
Nie dziwicie się, że cala ta sytuacja tak mnie wzburzyła. Owo nieuzasadnione moim niewinnym żartem oskarżenie o hejt, świadomie i konsekwentnie podtrzymane przez kogoś z tytułami naukowymi, osobę popularną w naszej oświatowej bańce, naprawdę mną wstrząsnęło. I w pierwszym odruchu odpisałem:
Ten trzyliterowy dopisek, to – oczywiście – reakcja skrzywdzonej mamusi….
Minęły już trzy doby, a ja nadal próbuję wyciszyć emocje, zracjonalizować całą tą paradoksalną sytuację.
Właśnie przypomniałem sobie o konferencji w Jaworznie: „Wiem, rozumiem, nie wykluczam”. Muszę zapoznać się z filmową relacją z tego wydarzenia – może się czegoś dowiem jak z takich sytuacji wychodzić, może zrozumiem moją oskarżycielkę… Ale nie wykluczam, że i to nie pomoże….
*Hejt – to obraźliwe, agresywne lub nienawistne zachowania skierowane przeciwko innym osobom, które mogą przybierać formę słów, komentarzy, memów, grafik lub nagrań. [Więcej – TUTAJ]
Włodzisław Kuzitowicz





























