Dzisiejszy tekst Jarosława Pytlaka został zamieszczony na jego blogu 1 listopada. Jest krótki i treściwy – zamieszczamy go bez skrótów. Ale z wyróżnieniami – naszym zdaniem najistotniejszych jego fragmentów – pogrubioną czcionką i podkreśleniami:

 

 

Déjà vu

 

Zapoznałem się właśnie z przedstawionymi oficjalnie do konsultacji społecznych projektami podstaw programowych nowych przedmiotów: edukacji zdrowotnej i edukacji obywatelskiej, które już od września 2025 roku mają być wprowadzone w szkołach. Rok przed zapowiadaną całościową reformą programową. O edukacji obywatelskiej wyraziłem już swoje krytyczne zdanie w jednym z poprzednich artykułów, o zdrowotnej napiszę osobno, natomiast dzisiaj chciałbym podzielić się wrażeniem déjà vu, jakie nieodparcie wywołują we mnie reformatorskie działania resortu Barbary Nowackiej.

 

To już kiedyś było! I to wcale nie tak dawno, więc pamięć mnie raczej nie zawodzi. Ktoś obiecał nam, że zreformowana strukturalnie i programowo szkoła radykalnie podniesie w Polsce jakość i rangę wykształcenia. Kto to był?! Ciepło, ciepło… tak! Anna Zalewska!

 

Kto w pięknej prezentacji przedstawił wielkie plany reformy, opartej na ideach zrodzonych w pisowskim zapleczu intelektualnym na podstawie wzorców ze świetlanej narodowej przeszłości, a ubranych w treści zaraz po dojściu Zjednoczonej Prawicy do władzy? Również Anna Zalewska!

 

Kto przeprowadził „na niespotykaną wcześniej skalę” konsultacje, powołując do udziału w nich ponad 1700 „ekspertów dobrej zmiany”, którzy mogli wnieść wszystkie możliwe poprawki, pod warunkiem, że nie zmieniały one przyjętej już przez władze koncepcji? Anna Zalewska!

 

Kto uszczęśliwił młode pokolenie Polaków oraz ich nauczycieli rozbudowanymi do monstrualnych rozmiarów podstawami programowymi, tak dobrymi, że listę autorów trzeba było wyciskać z MEN przy pomocy sądu? Anna Zalewska…

 

Teraz druga seria pytań.

 

Kto obiecuje, że zreformowana programowo szkoła w perspektywie kilku lat wypuści w świat rzeszę absolwentów promieniejących wiedzą, umiejętnościami, kompetencjami i poczuciem sprawczości, przenikniętych przy tym pięknymi wartościami, z triadą platońską na czele? Barbara Nowacka!

 

Kto po dojściu do władzy zaprezentował profil absolwenta, zrodzony w branżowym zapleczu intelektualnym, inspirowany wzorcami z różnych stron świata (z drobną różnicą, że w owych stronach reformy edukacji rozkładano na lat dziesięć i więcej, a nie na dwa), za to dla odmiany z liberalnym sznytem? Barbara Nowacka!

 

Kto przeprowadził konsultacje profilu absolwenta, dostępne absolutnie dla wszystkich chętnych, którzy mogli wnieść dowolne poprawki pod warunkiem, że nie podważały one zasadniczej koncepcji? Barbara Nowacka!

 

Kto zamierza uszczęśliwić młode pokolenie jeszcze bardziej rozbudowanymi podstawami programowymi, profilaktycznie zachowując w tajemnicy tożsamość ich autorów? Barbara Nowacka!

 

We wszystkich tych działaniach dzielnie wspierana przez Katarzynę Lubnauer.

 

Skutki radosnego reformowania systemu edukacji przez Annę Zalewską odczuły na własnej skórze miliony uczniów (w tym te roczniki, które – wg słów prezydenta Dudy – „po prostu miały pecha”), oraz setki tysięcy nauczycieli, których potraktowano jak szkolne meble.

 

Skutki nadchodzącej reformy, szykowanej kompletnie niezgodnie z międzynarodowymi doświadczeniami – w ogromnym pośpiechu, bez pilotażu i czasu niezbędnego na przygotowanie do niej społeczeństwa, odczują na własnej skórze miliony uczniów i setki tysięcy nauczycieli potraktowanych jak meble.

 

Głosując na koalicję 15 października miałem nadzieję wyrzucić na śmietnik historii dziedzictwo Anny Zalewskiej i praktykę zarządzania edukacją Przemysława Czarnka. Liczyłem na autentyczną, przemyślaną i długofalową zmianę, której symbolem – być może utopijnym – był pomysł ponadpartyjnej Komisji Edukacji Narodowej. Tymczasem mam wrażenie, że co prawda zmieniła się dekoracja i są inni aktorzy, ale na afiszu jest wciąż to samo przedstawienie.

 

 

 

Źródło: https://www.wokolszkoly.edu.pl/blog/deja-vu.html

 



 

Przed rokiem dzień 1 listopada przypadł w środę. Dlatego  felietony – zarówno ten 3 dni przed, jak i ten 4 dni po – nie miały w swych treściach tematyki wspomnieniowej. I dlatego w Dniu Wszystkich Świętych, który w mojej pamięci od lat tak naprawdę  funkcjonuje jako Dzień Zmarłych, zamieściłem tekst, zatytułowany Dziesięcioletni bilans moich wspomnień o Tych Którzy Odeszli” – bo był to 10. rok mojego redagowania „Obserwatorium Edukacji”.

 

Dziś trudno mi uciec od atmosfery wspomnień, mając świeżo w pamięci wczorajsze i przedwczorajsze wizyty na cmentarzach, odwiedzanie grobów, składanie kwiatów i zapalanie zniczy… Pierwszą refleksją, która mi towarzyszyła w tych dniach ,była świadomość, że w od 1 listopada ubiegłego roku nie byłem na pogrzebie nikogo z grona mich bliskich: rodziny i przyjaciół. Jednak nie znaczy to, że w ogóle nie żegnałem nikogo na cmentarzach.

 

8 listopada uczestniczyłem w pogrzebie  dr Izy Muchnickiej-Diakow, która w latach kiedy pracowałem w Zakładzie Pedagogiki Społecznej na UŁ była moją starszą – nie tylko wiekiem  ale i stopniem – „koleżanką z pracy”. Los zrządził, że nieomal trzy miesiące później – 2 lutego  –  towarzyszyłem w ostatnim pożegnaniu dr Brygidy Butrymowicz – także byłej adiunktki w tymże zakładzie.

 

Prawie dwa miesiące wcześniej – 14 grudnia –  uczestniczyłem w ostatniej drodze, młodszego ode mnie o ponad 15 lat, Wojciecha Walczaka, z którym nasze drogi przecięły się w dwu okresach mojego życia. Pierwszy raz zdarzyło się to, gdy podczas Strajku Studenckiego zimą 1981 roku, którego on – jako student psychologii na UŁ – był jednym z przywódców, a ja jako starszy asystent na tymże uniwersytecie  – wtedy jako sekretarz p.o.p. w Instytucie Pedagogiki i Psychologii  tejże uczelni – przebywałem razem z uczestniczącymi w tym proteście studentami – o czym on wiedział, a nawet zwracał uwagę Komitetowi Strajkowemu budynku Instytutu, że „rządzi wami sekretarz partii!”. Ponownie spotkaliśmy się latem 1990 roku, kiedy w wyniku historycznych wyborów 4 czerwca 1989 roku został on Kuratorem Oświaty w Łodzi, a ja byłem w tym czasie, drugi rok, dyrektorem Wojewódzkiej Poradni Wychowawczo-Zawodowej. I On, znając moje „zaszłości”, oraz fakt, iż powołała mnie kuratorka „poprzedniej władzy”  – nie odwołał  mnie z tego stanowiska…

 

11 kwietnia, dokładnie w dniu moich 80-ych urodzin, dotarła do mnie –  niestety z Internetu – informacja , że na zarzewskim cmentarzu odbył się pogrzeb, zmarłego 4 kwietnia, mojego kolegi z „Budowlanki” – Jurka Poprawskiego – jednego z czwórki  naszego Klubu „Kula”. Było już wtedy za późno abym mógł uczestniczyć w pogrzebie. Mogłem Go pożegnać jedynie w myślach…

x            x          x

 

A teraz zarejestruję choć kilka przemyśleń, które w minionym tygodniu powstały pod wpływem informacji, zamieszczanych przeze mnie na OE.

 

Zacznę od zamieszczonego na OE w poniedziałek tekstu Jarosława Pytlaka p.t. Trzeba włożyć dużo pracy, żeby nic się nie zmieniło”. Zacytuję tu dwa jego fragmenty:

 

„W tej krótkiej historii ewolucji doskonale widać tendencję do coraz bardziej szczegółowego opisywania zadań nakładanych na szkołę i nauczycieli. W rezultacie w ostatnich latach pojawiły się wręcz żądania, żeby nauczyciele realizowali tylko podstawę programową, albo żeby w podręcznikach wolno było umieszczać jedynie treści zawarte w podstawie. Zaczęto traktować ją jak program nauczania.[…]

 

Niestety, w dokładnie tę samą tendencję wpisuje się projekt podstawy programowej EO, pomimo tak podkreślanego jako nowość oparcia na profilu absolwenta. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wkładamy, i jeszcze włożymy, mnóstwo ciężkiej pracy, żeby w ostatecznym rozrachunku niewiele się zmieniło.”

 

Nieprzypadkowo materiał ten zatytułowałem „Kolejny ważny tekst doświadczonego praktyka o przygotowywanej przez MEN reformie”. Jak bym przewidział, że wkrótce będę jeszcze zamieszczał kolejne informacje o inicjatywach MEN:

 

29 października

 

> Rząd  przygotowuje kolejną nowelizację Prawa oświatowego – dotyczącą egzaminów

 

> Opinie praktyków i związkowców o koncepcji „multiprzedmiotu” przyroda

 

31 października

 

>Już wszystko jasne. Są projekty podstaw programowych nowych przedmiotów!”

 

 

Powiem wprost, bez uciekania się do eufemizmów i metafor. Im dłużej obserwuję kolejne poczynania resortu edukacji pod kierunkiem pani ministry Barbary Nowackiej (byłej „niespełnionej” działaczki lewicowej, która do PO przyszła w 2018 roku – z wyraźnym „parciem na fotele”), tym bardziej tracę nadzieje na to, że polska oświata, a konkretnie nasze szkoły, a w nich uczniowie i nauczyciele, a wokół nich rodzice tych uczniów, doczekają się rzeczywistej zmiany systemu. Nie nazw przedmiotów, podstaw programowych, nie liczby godzin spędzanych w szkole ani czasu przy pracach domowych. Rzeczywistej zmiany filozofii i realiów edukacji – na miarę przyśpieszającej ewolucji świata, świata w którym będą żyli dzisiejsi i przyszli uczniowie!

 

I już nawet śmiać mi się nie chce, gdy czytam o powołaniu w MEN kolejnych rad: Rady do spraw Informatyzacji Edukacji, Rady Dyrektorów Szkół i Placówek Szkolnictwa Branżowego czy Rady Dyrektorów Przedszkoli. I o tych wszystkich wizytach i spotkaniach kierownictwa MEN „w teranie” – z nauczycielkami/ami i uczennicami/niami szkół, które dostąpiły tego wyróżnienia. Jakoś nie potrafię tego odebrać jako formy AUTENTYCZNEGO dialogu WŁADZY z LUDEM.

 

Przynajmniej takiej pewności nabrałem po wystąpieniu pani wiceministry Katarzyny Lubnauer na XI Kongresie Zarządzania Oświatą OSKKO w Łodzi. Te wszystkie spotkania w żadnej mierze nie wyglądają na okazję do wysłuchiwania głosu interesariuszy, raczej na ich indoktrynację, żeby nie powiedzieć – agitację za swoją wizją edukacji…

 

A czasem to wygląda nawet jak… jak pompowanie własnego ego….

 

STOP!

 

Na tym poprzestanę, bo mógłbym zbytni się narazić…

 

Do zobaczenia za tydzień.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

 

P.s.

 

Moje rozczarowanie do sił politycznych, rządzących Polską w ramach „Koalicji  15 października” ma także wymiar lokalny. Nie mogę więc pominąć tego wszystkiego, co od września 2023 roku dzieje się wokół Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego.

 

To, że pani Południkiewicz złożyła wypowiedzenie z pracy, że – podobno – 20 listopada – odbędzie się kolejny konkurs na stanowisko dyrektora Łódzkiego Centrum, to dobra wiadomość. Ale…

 

Ale chciałby, i myślę ze nie tylko ja, dowiedzieć się kto stoi za tą, ciągnącą się już tyle miesięcy, manipulacją i uporczywym lansowaniem owej pani na szefową tej tak zasłużonej , nie tylko dla łódzkiego, środowiska nauczycieli i uczniów. I z przykrością muszę stwierdzić, że wszystko to ma miejsce wtedy, kiedy za oświatę w naszym mieście odpowiada lewicowy wiceprezydent. A taka sytuacja jest w Łodzi od 2014 roku, kiedy lider łódzkiego SLD – Tomasz Trela został wiceprezydentem, w którego zakresie odpowiedzialności znalazła się oświata. A po jego odejściu w 2019 roku do Sejmu, zastąpiła go pani Małgorzata Moskwa-Wodnicka. I trwa tam do teraz. Nie takiego sposobu (zakulisowe machlojki w polityce kadrowej) zarządzania oświatą oczekiwałem od polityków lewicy!!!

 

A swoją drogą zastanawia także dziwna ospałość w reagowaniu na ten stan rzeczy „platformianego” Urzędu Wojewódzkiego i Kuratorium Oświaty….   [WK]



 

Wielu rodziców obawia się tematu śmierci, zastanawia się co i jak powiedzieć, gdy dziecko zapyta. Kiedy powiedzieć, że śmierć to nieodwracalne zjawisko, nie jest snem, ani chwilowym wyjazdem do innego miasta. Jak przekazać dziecku informację o tym, że ten, którego się kochało, który był mu bliski –  odszedł bezpowrotnie…

 

Rozmowy o śmierci jako część codzienności

 

W naszym codziennym życiu pojawia się wiele okazji do poruszenia z dzieckiem tematu śmierci, odchodzenia, przemijania, cyklu życia. Wielokrotnie dzieci same zapraszają nas do rozmów na ten temat. Bardzo dobrą okazją do podjęcia tematu śmierci czy pamięci o tych, którzy odeszli jest listopadowe Święto Wszystkich Świętych. W zupełnie naturalny sposób możemy, nawet już z najmłodszymi, porozmawiać o odchodzeniu. Dobrym pretekstem do rozmów jest również wizyta na cmentarzu, wystarczy wtedy odpowiadać na zadawane przez dziecko pytania i temat sam się „wprowadza” do naszego życia.

 

Ważne jest, aby dziecko oswajać z tym temat, nie robić z niego tabu. Odchodzenie jest częścią naszego życia, naszej codzienności, a więc i życia naszych dzieci. Do ogólnych rozmów o przemijaniu możemy wykorzystać również dziecięcą literaturę, która przychodzi nam z pomocą i w bardzo przystępny sposób pokazuje cykl życia i wprowadza temat przemijania. Nie zostawiajmy naszych dzieci samych z tym tematem, rozmawiajmy z nimi i szczerze odpowiadajmy na ich pytania. To pomoże im przygotować się i nieco oswoić z tematem, łatwiej będzie im znieść stratę kogoś bliskiego, jeśli taka się pojawi w ich życiu.

 

Rozumienie śmierci przez dziecko jest ściśle zależne od jego wieku:

 

>W wieku 0 – 2 lata dzieci nie rozumieją pojęcia śmierci, zjawisko to dla nich nie istnieje. Są natomiast podatne na emocje opiekuna, szczególnie matki. Współodczuwają emocje prezentowane przez rodzica.

 

>Pomiędzy 2 a 5 rokiem życia dzieci uznają śmierć za stan przejściowy, sen. Nie rozumieją jeszcze tego, że śmierć jest nieodwracalna.  Pięciolatki zaczynają szukać związku przyczynowo – skutkowego pomiędzy ich zachowaniem, myślami a śmiercią bliskiej osoby, np. pytają czy babcia umarła, bo byłem niegrzeczny? Zaczynają odczuwać lęk, złość i niepokój związany ze śmiercią.

 

>Pomiędzy 5 a 8 rokiem życia dzieci rozumieją śmierć i wszystkie jej aspekty. Pojawia się pojęcie- nieodwracalność śmierci. Dziecko zaczyna też rozumieć, że wszyscy kiedyś umrą. W tym wieku dzieci mogą być także zainteresowane biologicznym aspektem śmierci. […]

 

 

 

 

Cały tekst ”Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.psychoterapia.plus



 

 

Dzisiaj nie będziemy arbitralnie prezentowali wspomnień o osobach, których my wspominamy.

Niechaj każdy czyni to według swojej woli, we własnej pamięci…

 



Oto ważna informacja, którą dzisiaj (31 października 2024 r.) zamieszczono na stronie MEN:

 

 

 

Edukacja obywatelska i edukacja zdrowotna – projekty rozporządzeń

Ministra Edukacji skierowane do konsultacji publicznych

 

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowało projekty rozporządzeń zmieniających podstawę programową kształcenia ogólnego w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, które wprowadzają do szkół podstawowych nowy przedmiot edukacja zdrowotna, a do szkół ponadpodstawowych: edukację obywatelską i edukację zdrowotną.

 

 

Nowy przedmiot edukacja obywatelska

 

Nowy przedmiot – edukacja obywatelska – będzie realizowany od 1 września 2025 roku w liceum ogólnokształcącym i technikum (w wymiarze 3 godzin w cyklu kształcenia) oraz branżowej szkole I stopnia (w wymiarze 2 godzin w cyklu kształcenia).

 

Szczegółowy wymiar tych zajęć w poszczególnych klasach zostanie przedstawiony w najbliższym czasie w projekcie rozporządzenia Ministra Edukacji zmieniającego rozporządzenie w sprawie ramowych planach nauczania dla publicznych szkół.

 

Przedmiot edukacja obywatelska będzie mógł być nauczany przez nauczycieli posiadających kwalifikacje wymagane do nauczania przedmiotów: historia, historia i teraźniejszość oraz wiedza o społeczeństwie.

 

Nowy przedmiot edukacja zdrowotna

 

Nowy przedmiot – edukacja zdrowotna – będzie realizowany obowiązkowo od 1 września 2025 roku:

 

-w szkołach podstawowych w klasach IV–VIIII (w wymiarze 1 godzina tygodniowo w każdej klasie),

 

-w szkołach ponadpodstawowych: w liceum ogólnokształcącym, technikum oraz branżowej szkole I stopnia (w wymiarze 2 godzin w cyklu kształcenia).

 

Szczegółowy wymiar tych zajęć w poszczególnych klasach zostanie przedstawiony w najbliższym czasie w projekcie rozporządzenia Ministra Edukacji zmieniającego rozporządzenie w sprawie ramowych planach nauczania dla publicznych szkół.

 

Przedmiot edukacja zdrowotna będzie mógł być nauczany przez nauczycieli biologii, wychowania fizycznego, wychowania do życia w rodzinie, psychologów oraz przez nauczycieli, którzy ukończyli studia lub studia podyplomowe w zakresie edukacji zdrowotnej i posiadają przygotowanie pedagogiczne. Stosowne regulacje w tym zakresie zostaną zaproponowane w planowanej nowelizacji rozporządzenia Ministra Edukacji i Nauki z dnia 14 września 2023 r. w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli.

 

 

Projekty rozporządzeń skierowane do konsultacji

 

Do konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych, które potrwają do 21 listopada zostają skierowane projekty rozporządzeń Ministra Edukacji zmieniające rozporządzenia:

 

-w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz podstawy programowej kształcenia ogólnego dla szkoły podstawowej, w tym dla uczniów z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym lub znacznym, kształcenia ogólnego dla branżowej szkoły I stopnia, kształcenia ogólnego dla szkoły specjalnej przysposabiającej do pracy oraz kształcenia ogólnego dla szkoły policealnej .

 

-w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego dla liceum ogólnokształcącego, technikum oraz branżowej szkoły II stopnia.

 

 

Konsultacje rozporządzeń potrwają do 21 listopada br.

 

 

 

Projekty  rozporządzeń  –  TUTAJ   i   TUTAJ

 

 

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 

 



Dzisiaj proponujemy lekturę tekstu, zamieszczonego 29 października 2024 r. na stronie  wyborcza.biz. Na początek wybranych fragmentów, ale później poprzez link – pełnej wersji:

 

 

Biegle obsługują smartfony, nie znają obsługi komputera.

Smutna prawda o młodzieży

 

Foto: Shutterstock

 

Informatyka w szkole bazuje na archaicznych metodach pracy i przestarzałych podręcznikach. – Przywykliśmy do takiego systemu pracy. Czas się otrząsnąć – mówi ekspert.

 

Konrad Wojciechowski: – Czy nauka informatyki jest nadal potrzebna w szkołach, skoro dzieci i młodzież niemal nie odkładają smartfonów?

 

Marek Grzywna, trener edukacyjny, nauczyciel informatyki w Szkole Podstawowej nr 23 im. Kawalerów Uśmiechu w Toruniu, wyróżniony w konkursie Nauczyciel Roku 2022: – Informatyka jest kluczowym przedmiotem szkolnym, chociaż często bywa traktowana jak mało ważna pozycja w planie lekcji, zwłaszcza w kontekście pogoni za ocenami z innych zajęć, z których uczniowie zdają egzaminy końcowe. To duży błąd, zważywszy na potrzeby rynku pracy, który promuje znajomość nowych technologii czy sztucznej inteligencji. Prowadzę szkolenia, więc odwiedzam wiele szkół. Dostrzegam potężne deficyty w umiejętnościach cyfrowych uczniów, ale też nauczycieli. A wie pan, co jest najgorsze?

 

– Co takiego?

 

– W szkołach nadal króluje archaiczne podejście w przekazywaniu wiedzy. Nauczyciele informatyki korzystają z przestarzałych podręczników i materiałów. Ten sam podręcznik, wykorzystywany przez lata, nie zawiera przecież aktualnych treści. Bazuje natomiast na przebrzmiałych przykładach. A podstawa programowa jasno określa, jakie kompetencje technologiczne powinien nabyć polski uczeń.

 

–  Jakie umiejętności są mu potrzebne?

 

Na pewno przyda się znajomość obsługi pakietu biurowego, tworzenia korespondencji seryjnej, czy korzystania z tabel przestawnych. Bo jeżeli spotykamy np. w sekretariacie biura osobę z pokolenia Z, okazuje się, że ma ona duży problem z obsługą komputerowych urządzeń: skanerów, drukarek, a często nawet myszki czy klawiatury. Dzieje się tak, gdyż zetki od dzieciństwa używały wyłącznie ekranów dotykowych.

 

– Czyli dzieci i młodzież obcujące ze smartfonem albo tabletem nie mają wiedzy o komputerach, bo korzystają z kieszonkowych urządzeń, które nie mają nic wspólnego z edukacją, a jedynie z intuicyjnym użytkowaniem?

 

Idealnie pan to ujął. Młodzi ludzie świetnie obsługują narzędzia cyfrowe, tylko że to jest bardzo powierzchowna wiedza. Ich umiejętności sprowadzają się do korzystania z gier czy aplikacji. Co więcej, jeśli młody człowiek zauważa brak kompetencji w danym kierunku, nie szuka rozwiązania np. na YouTubie – odkłada zadanie i wstydzi się przyznać, że nie potrafi poprawnie go wykonać. Dlaczego nie próbuje? Bo nie został tego nauczony. Winę ponosi szkoła i forma prowadzenia zajęć w sposób podawczy. Nauczyciel prowadzi wykład, uczniowie robią notatki, wykonują ćwiczenie i czekają na koniec lekcji. Przywykliśmy do takiego systemu pracy. Czas się otrząsnąć. […]

 

– Edukacja informatyki ma być podporządkowana? Głównie dostarczaniu młodych ludzi na rynek pracy, do branży IT, która ciągle potrzebuje pracowników?

 

Informatyka jest niezbędna do rozwijania kompetencji przydatnych w życiu codziennym. Natomiast edukacja informatyczna powinna być realizowana na wszystkich przedmiotach w szkole. Również na polskim czy matematyce można korzystać z aplikacji, udostępniać uczniom materiały do nauki.

 

– Ile lekcji informatyki tygodniowo jest w podstawie programowej?

 

– Niestety, tylko jedna godzina. To przedmiot traktowany po macoszemu, doklejony do planu zajęć. Bo jak planować działania z uczniami, które wymagają pracy przez dłuższy czas niż trwająca czterdzieści pięć minut godzina lekcyjna?

 

[…]

 

 

 Cały tekst „Biegle obsługują smartfony, nie znają obsługi komputera. Smutna prawda o młodzieży”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wyborcza.biz

 



Oto zamieszczona dzisiaj (30 października 2024r) na stronie MEN informacja o powołaniu kolejnego zespołu doradczego – tym razem ze środowiska dyrektorek/dyrektorów przedszkoli:

 

 

Rada Dyrektorów Przedszkoli

 

W gmachu Ministerstwa Edukacji Narodowej odbyło się pierwsze spotkanie Rady Dyrektorów Przedszkoli, podczas którego wiceminister Katarzyna Lubnauer wręczyła powołania do nowo powołanej Rady.

 

 

Rada Dyrektorów Przedszkoli jest ogólnopolskim forum inicjowania i konsultacji nowych rozwiązań organizacyjno-prawnych w środowisku dyrektorów przedszkoli i szkół oraz osób kierujących innymi formami wychowania przedszkolnego, w tym proponowanych przez Ministra Edukacji.

 

Wiceminister Katarzyna Lubnauer mówiła o zmianach w podstawie programowej i wyzwaniach jakie stoją przed wychowaniem przedszkolnym. – W przedszkolach przybywa dzieci wymagających specjalnej pomocy, dlatego w potrzebach oświatowych na przyszły rok przewidziano środki na wsparcie w ocenie funkcjonalnej dzieci – zapowiedziała wiceminister.

 

Na zakończenie spotkania z członkami Rady spotkała się również Minister Edukacji Barbara Nowacka.

W skład Rady wchodzi 16 dyrektorów * przedszkoli.

 

Do zadań Rady należy, w szczególności: inicjowanie i opiniowanie zmian w wychowaniu przedszkolnym oraz organizowanie i wspieranie działań informacyjno-promocyjnych z zakresu wychowania przedszkolnego, w szczególności w środowisku oświatowym.

 

Do udziału w pracach Rady, z głosem doradczym, Minister Edukacji albo przewodniczący Rady może zapraszać osoby, których kwalifikacje, wiedza lub doświadczenie mogą być przydatne w pracach Rady

 

 

Skład Rady Dyrektorów Przedszkoli  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 

 

*Ciekawe w tej informacji jest użycie formy „dyrektorów” choć w gronie 16 osób jest tylko dwóch mężczyzn – pozostałe są kobietami.  A przecież w MEN feminatywy są w codziennym użyciu…

 

Przy okazji – jest wśród tych osób dyrektorka Niepublicznego Przedszkola „Mały Domek” w Zgierzu pani Patrycja Kociemska. [WK]

 

z

 



 

 

Nawiązując do deklaracji, zamieszczonej w tekście z 24 października b.r.Ważne, prawdziwe, choć nadal nieoficjalne, informacje!”, że „będę z uwagą śledził rozwój tej nowej sytuacji i informował o kolejnych wydarzeniach w sprawie obsady stanowiska dyrektora ŁCDNiKP”  informuję:

 

Dzisiaj  mam już potwierdzoną informację, iż nie doszło do wydarzenia o którym informowałem w Felietonie nr 541, że „jutro zbiera się rada pedagogiczne Centrum Kształcenia Praktycznego w celu wybrania delegatów do komisji konkursowej.[…] Ciekawe: ile osób będzie w tym uczestniczyło i kto zostanie wybrany…”  

 

Po prostu – nie było quorum.

 

A poza tym – pani p.o. Połudnukiewicz nadal (do końca października) na urlopie, pan z-ca Szymański także nieobecny… Podobno chory.

 

I to by było „na tyle”. Jak usłyszałem od ćwierkających ptaszków, przelatujących w pobliżu budynku przy ul. Kopcińskiego 29 – „pełne bezhołowie!”…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

redaktor

„Obserwatorium Edukacji”

 

 

 

 

 

 



Na dzień dobry w środowy poranek 30 października  proponujemy tekst ze strony Centrum Edukacji Obywatelskiej. Najpierw w skróconej wersji, ale potem KONIECZNIE w pełnej wersji – po kliknięciu linka:

 

 

Odpolitycznienie szkół i wyrzucenie z nich działalności propagandowej po 1989 r. było niewątpliwie konieczne. Również dzisiaj większość Polaków myśli o polityce krytycznie, podpisując się pod postulatem separacji jej od szkoły. Paradoksalnie jednak dla skuteczności edukacji obywatelskiej konieczne jest znalezienie w programie nauczania miejsca dla politycznych zagadnień.

 

Edukacja obywatelska nie cieszy się w ostatnich latach dobrą opinią. Krytyczne słowa na jej temat padają ze wszystkich stron – nauczycieli i dyrektorów, ekspertów edukacyjnych, władz oświatowych, wreszcie polityków różnych opcji, a także opinii publicznej. Krytyka ta jest odbiciem negatywnej oceny tego, co dzieje się w przestrzeni publicznej oraz pokazuje rozczarowanie dorosłych poglądami młodzieży i formami jej (niewielkiego) zaangażowania społecznego. Szczegółowa analiza tej złej sytuacji wykracza poza ramy tego tekstu, warto jednak wskazać na jedną, podstawową przyczynę nieadekwatności obecnego podejścia do edukacji obywatelskiej. Chodzi o jej zupełne odseparowanie od sfery polityki, szczególnie krajowej.

 

Cztery filary

 

Na program edukacji obywatelskiej w najbardziej ogólnym ujęciu składać się powinny cztery filary: lokalny, krajowy, europejski i globalny. Jesteśmy bowiem nie tylko obywatelami Polski, ale też swojej miejscowości, Unii Europejskiej, coraz częściej też czujemy się obywatelami świata.

 

1.Wymiar lokalny. Pierwsze lata po upadku komunizmu to powrót do idei samorządności lokalnej (reforma samorządowa w 1990 r.). W tym kontekście naturalne było, że budowanie edukacji obywatelskiej zaczęło się w wolnej Polsce właśnie od skupienia na poziomie lokalnym, w tym na promocji samorządności i tożsamości lokalnej. Pierwszy kompleksowy program edukacji obywatelskiej nosił tytuł „Kształcenie Obywatelskie w Szkole Samorządowej” i był typowym przykładem koncentracji tej edukacji na poziomie lokalnym.

 

2.Wymiar europejski. W związku z perspektywą bliskiej akcesji do Unii Europejskiej, pod koniec lat 90. i na początku XXI w. edukację obywatelską uzupełniono o poziom europejski (często niesłusznie redukowany do tematów dotyczących unijnych instytucji i folkloru państw członkowskich). Masowy ruch związany z wejściem Polski do UE doprowadził do trwałego zakorzenienia tego elementu edukacji obywatelskiej w szkołach.

 

3.Wymiar globalny. Z powodu postępującej globalizacji naszej gospodarki i społeczeństwa (oraz pod wpływem unijnej polityki rozwojowej), od ok. 2005 r. zaczęto do szkół wprowadzać elementy edukacji globalnej, której celem jest wyjaśnienie młodym ludziom, jak funkcjonuje współczesny, zglobalizowany świat, a także przygotowanie ich do życia w nim. Edukacja globalna nie stała się dotychczas tak popularna jak europejska, ale od dekady widzimy powolny proces jej upowszechnienia w polskich szkołach.

 

4.Wymiar krajowy. Przez cały ten okres edukacja obywatelska związana z poziomem krajowym nie cieszyła się dużym zainteresowaniem ani władz oświatowych, ani organizacji pozarządowych. Była skoncentrowana na sposobie funkcjonowania instytucji publicznych i ich formalnych prerogatywach oraz prawach obywatela, więc stanowiła raczej edukację prawną niż sensu stricto obywatelską. Nieliczne ważne inicjatywy związane były z wyborami powszechnymi, dostrzegano bowiem oczywistą wagę aktu wyborczego i zaskakująco niską w Polsce frekwencję wyborczą. Nigdy jednak nie podjęto próby uzupełnienia edukacji obywatelskiej dotyczącej poziomu krajowego o kwestie polityczne dotyczące sztuki rządzenia krajem, dzielenia ograniczonych zasobów czy dbania o dobro wspólne. Ambitnie prowadzone inicjatywy pojedynczych nauczycieli, którzy starali się z uczniami śledzić politykę i o niej rozmawiać, pozostały raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę.

 

 

A dalej tekst ma jeszcze takie części:

 

 

Unikanie tematu […]

 

Rozczarowana młodzież […]

 

Neutralność polityczna […]

 

Tekst kończy ten fragment:

 

Otwarta dyskusja

 

Jedną z metod, która świetnie realizuje założenia i postulaty edukacji o polityce, jest metoda otwartych dyskusji z uczniami, ponieważ:

 

a) pokazuje młodzieży, że na wiele pytań dotyczących wspólnoty politycznej nie istnieje jedna prawidłowa odpowiedź;

 

b) zachęca do analizowania alternatywnych rozwiązań i poszukiwania konsensusu między nimi;

 

c) przyczynia się do rozwijania tzw. tolerancji politycznej (czyli uznania poglądów innych niż nasze własne za legitymizowane w dyskursie publicznym), która jest kluczowa dla odbudowy wspólnoty – przekraczania istniejących w społeczeństwie podziałów oraz przywracania pierwotnych znaczeń pojęciom takim jak „polityka” i „konflikt”.

 

Kontrowersyjne tematy dotyczą ważnych i realnych kwestii publicznych, które wzbudzają emocje i wywołują znaczącą niezgodę w społeczeństwie. Przyszłość polityki prorodzinnej i programów społecznych, wiek emerytalny, wysokość podatków, priorytety polityki zagranicznej, kwestie światopoglądowe – każda z tych kwestii nadaje się do dyskusji z uczniami.

 

Uda się ona, jeśli:

 

– będzie dotyczyła istotnego dla uczestników zagadnienia, jako części edukacji obywatelskiej oraz podjęcie próby nadrobienia zaległości w tym obszarze wydaje się absolutnie kluczowe, choć przy obecnym stopniu polaryzacji sceny politycznej i opinii publicznej będzie to bardzo trudne. Jest jednak konieczne, jeśli chcemy odbudować głęboko podzieloną wspólnotę.

 

 

 

 

Cały tekst „Polityka w szkole”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.ceo.org.pl



Proponujemy lekturę – na początek obszernych fragmentów, ale także całego  – tekstu Bogdana Bugdalskiego, zamieszczonego dzisiaj na „Portalu dla Edukacji”:

 

 

MEN szykuje eksperyment w szkołach. To może się nie udać

 

 

[…]

 

> Ministerstwo Edukacji Narodowej myśli o zastąpieniu przedmiotów biologia, chemia, geografia i fizyka jednym – przyrodą.

 

> Przedmiotu mają uczyć pojedynczy nauczyciele lub zespoły nauczycielskie. Holistycznie – na czym uczniowie tylko zyskają.

 

> Nauczyciele nie dają temu wiary i w rozwiązaniu MEN widzą wiele problemów dla uczniów oraz dla siebie.

 

[…]

 

Zamiana ma dotyczyć szkół podstawowych, w których obecnie uczniowie klas IV mają przyrodę, a w kolejnych latach uczą się już chemii, biologii, geografii i fizyki.

 

Stworzenie z kilku przedmiotów jednego przedmiotu, jakim są nauki przyrodnicze, jest o tyle istotne, że wtedy czynimy z nauczania przyrody równie ważny element edukacji, jak matematyka, język polski czy historia, które są przedmiotami uczonymi w dużo większym, szerszym zakresie godzinowymtłumaczyła plany resortu wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer. […]

 

Zapewniła przy tym, że nowego przedmiotu będą mogli uczyć zarówno pojedynczy nauczyciele, jak i zespoły nauczycielskie. Wprowadzenie jednego przedmiotu zamiast czterech nie oznacza, że uczniowie nie będą się już uczyli chemii, biologii czy fizyki. Uczniowie tylko na tym zyskają, bo holistyczne podejście do przyrody i zjawisk w niej zachodzących sprawi, że będzie ona dla nich bardziej zrozumiała.[…]

 

Dla nauczycieli sprawa nie jest już taka oczywista. Bo tu jest za dużo znaków zapytania.

 

Według Jacka Rudnika, z-cy dyrektora SP nr 11 w Puławach, te zmiany na pewno nie wpływają dobrze na samopoczucie nauczycieli. Bo tu od razu rodzi się pytanie, czy jak do klas V-VIII wejdzie przyroda, to nauczyciele po chemii, fizyce będą mieli kwalifikacje do jej nauczania.

 

Dlatego postuluje on: – Niech kierownictwo MEN zostawi oświatę w spokoju, bo tylko zmienia i zmienia. Człowiek nie zdąży się do jednego przygotować, a już jest drugie. Dopiero było okrojenie podstaw programowych, teraz jest edukacja obywatelska, a już są zapowiedzi, że od 2026 r. zamiast chemii, biologii, fizyki i geografii będzie przyroda. Więc dobrze by było, żeby ministerstwo przygotowywało zmiany, ale ich nie wprowadzało w pośpiechu. Można dać szkołom rok czy półtora, żeby mogły się przyzwyczaić do nowych przepisów, wdrożyć je, a dopiero później wprowadzać kolejne.[…]

 

Kolejne ważne pytanie dotyczy kwalifikacji, a więc tego, czy wszyscy nauczyciele przyrody, biologii, chemii, fizyki i geografii będą mogli tego przedmiotu uczyć, czy też będą musieli się znowu dokształcać.

Bo jeśli nauczyciele biologii czy geografii będą musieli robić dodatkowe studia podyplomowe, żeby mogli uczyć kolejnych składowych przedmiotu przyroda, to będzie kolejna katastrofa – prognozuje.

 

Zdaniem Jacka Ślósarza, dyrektora ZSO w Myślenicach, bez tego się nie obejdzie. Nauczyciel biologii może zupełnie nie czuć fizyki, i odwrotnie.

 

Co więcej, jeśli już zrobi te kwalifikacje, to będzie takim nauczycielem podstawowym, który właściwie z niczego nie będzie dobry. Ze stratą dla młodzieży. […]

 

Zdaniem Jacka Ślósarza ta reforma wywoła taki sam skutek, jak ta sprzed lat, kiedy to wprowadzono wieloprzedmiotowość i nauczyciele, którzy tracili godziny zajęć pracy techniki, plastyki, muzyki, masowo zaczęli robić studia podyplomowe, zdobywając kompetencje do nauczania matematyki, chemii czy fizyki. […]

 

Dyrektor ZSO w Myśleniach podkreśla, że planowana obecnie zmiana – jeśli wejdzie – będzie kolejnym ciosem dla fizyki w szkołach ponadpodstawowych. Powiększy przepaść dzielącą uczniów szkoły podstawowej i średniej, w której fizykę dopiero poznają. […]

 

Do planowanej zmiany odniosła się również Rada Krajowego Sekretariatu Nauki i Oświaty NSZZ „Solidarność”, a więc reprezentująca środowiska szkolne i uczelniane, oczywiście ją odrzucając. W przyjętym w tej sprawie stanowisku wskazała m.in., że propozycja ministerstwa doprowadzi do znaczącego obniżenia poziomu wiedzy i umiejętności dzieci i młodzieży, a w konsekwencji zapaści polskiej edukacji w zakresie przedmiotów przyrodniczych. […]

 

Przedstawiciele Solidarności wskazali ponadto, że badania amerykańskich naukowców wykazały, iż jeśli uczy się nie poszczególnych przedmiotów, ale tworzy się międzyprzedmiotowe bloki, jakim byłaby przyroda, bez uzupełniania wiedzy na zajęciach dodatkowych, o 30 proc. spada efektywność nauczania.

 

Nie trzeba dodawać, że na zajęcia dodatkowe szkoła powszechna nie ma pieniędzy.

 

 

 

 

Cały tekst „MEN szykuje eksperyment w szkołach. To może się nie udać”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/