



Oto fragmenty (i link do pełnej wersji) informacji, zamieszczonej dzisiaj (13 listopada 2024r.) na stronie „Gazety Wyborczej”:
Kościół robi krok w tył w sprawie lekcji religii. Rząd zachowuje jednak asa w rękawie
Źródła „Wyborczej” w rządzie: – Biskupi zaproponowali Barbarze Nowackiej kompromisowe propozycje w sprawie ograniczenia lekcji religii w szkołach. Ostateczną decyzję w tej sprawie ma jednak podjąć premier Donald Tusk.
W ubiegłą środę w gmachu Ministerstwa Edukacji Narodowej przy Alei Szucha w Warszawie spotkali się przedstawiciele rządu i Konferencji Episkopatu Polski. Temat: lekcje religii w szkołach. Ministra edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała kilka miesięcy temu ograniczenie lekcji religii do jednej tygodniowo we wszystkich szkołach – od podstawówek aż po ostatnie klasy liceów i techników. Obecnie wszyscy uczniowie mają w planach lekcji – o ile za zgodą rodziców nie zrezygnują z katechezy – dwie godziny tygodniowo. Część polskiego Kościoła katolickiego krytykuje te plany, choć okazuje się, że w trakcie rozmów z rządem biskupi prezentuje zupełnie inne podejście. […]
Po ubiegłotygodniowym spotkaniu rząd i biskupi opublikowali wspólne oświadczenie, w którym czytamy, że „w czasie dyskusji z udziałem ekspertów z obydwu stron podjęto merytoryczny dialog i poszukiwano takich rozwiązań, które byłyby możliwe do zaakceptowania przez obydwie strony. Wobec deklarowanej przez obydwie strony woli osiągnięcia porozumienia, w punktach, w których pojawiły się wątpliwości, zdecydowano o kolejnym spotkaniu i poszukaniu rozwiązania najlepszego z punktu widzenia kształcenia dzieci i młodzieży, a także organizacji pracy szkoły. Obydwie strony zadeklarowały wolę kontynuacji rozmów oraz wolę porozumienia„. […]
Poznaliśmy, nieoficjalnie, kulisy tego spotkania. Dowiadujemy się, że biskupi przyszli do ministerstwa z konkretnymi postulatami. – Na samym początku negocjacji ich stanowisko było twarde. Domagali się obowiązkowych lekcji religii lub etyki dla wszystkich uczniów, na co nie ma absolutnie żadnej zgody po stronie rządu. Po chwili okazało się jednak, że episkopat jest w stanie zgodzić się z propozycjami Barbary Nowackiej. Uczestnicy spotkania usłyszeli, że biskupi akceptują ograniczenie lekcji religii do jednej tygodniowo, ale pod warunkiem, że wejdą w życie od 2026 roku – opowiada jeden z członków rządu.
Cały tekst ”Kościół robi krok w tył w sprawie lekcji religii. Rząd zachowuje jednak asa w rękawie” – TUTAJ
Źródło: www. warszawa.wyborcza.pl
Dzisiaj krótko i treściwie – z fb profilu Krystyny Grzeszkiewicz-Brzęckiej:
A pod tym taki komentarz:
Doceniając starania – wzmacniamy motywację.
Doceniając wysiłek – rozwijamy poczucie własnej wartości.
Doceniając pracę dziecka – wspieramy jego wybory…
Słowa MAJĄ MOC!
Unikajmy ogólników -„Super”; „Brawo!” „Gratuluje” ; „Zuch chłopak!” ; „Mądra dziewczynka”.
Koncentrujmy się na działaniu, i podkreślajmy rolę zaangażowania dziecka, jego wytrwałości, cierpliwości, wyborów itd.
Okazując zaciekawienie- dajemy przestrzeń na docenienie.
10 ważnych zdań, które pomagają doceniać- działanie-
Ważne zdania i ważne są nasze słowa…
Ściskam – dr Kamila Olga – psycholog
Źródło: www.facebook.com/Magda.brzecka/
Oto „gorąca” informacja – wprost z oficjalnej strony MEN
Powołanie zespołu ds. podstawy programowej wychowania fizycznego
[…]
Dzisiaj na wspólnej konferencji prasowej Minister Edukacji z Ministrem Sportu i Turystyki przedstawili członków zespołu ds. podstawy programowej przedmiotu wychowanie fizyczne w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Członkami są nauczyciele i eksperci rekomendowani przez MEN, ministra sportu i turystyki oraz IBE.
– Podstawa programowa z wf-u wymaga zmiany. Młodzież niestety ćwiczy coraz mniej, rusza się coraz mniej, coraz mniej ma kompetencji ruchowych – powiedziała Nowacka. Minister podkreśliła, że niezmiernie ważne jest by polska młodzież była zdrowa, żeby się ruszała, żeby miała jak największą sprawność fizyczną, a szkoła ma w tym bardzo dużą rolę. – Szkoła może być jednym z tych miejsc, gdzie młodzież może zakochać się w sporcie, może nie tylko nauczyć się jak się ruszać, ale i to zwyczajnie polubić – powiedziała minister.
Barbara Nowacka poinformowała, że chce, by zespół opracował nie tylko podstawę programową, ale także rekomendacje.
Sławomir Nitras, Minister Sportu i Turystyki podkreślił, że zmiany wymaga postrzeganie wf-u w szkole, że zajęcia z wychowania fizycznego są również ważne jak z innych przedmiotów. – Musi się zmienić samo postrzeganie wychowania fizycznego i zdobywanie umiejętności ruchowych, które nie są mniej ważne niż wiedza i umiejętności z innych dziedzin, musi nabrać innego znaczenia – powiedział.
CZŁONKOWIE ZESPOŁU
>Karol Czyż – nauczyciel wychowania fizycznego i wicedyrektor Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 8 im. Jana Matejki w Sopocie. Trener rugby, szkoleniowiec. Obecnie trener młodzieżowej reprezentacji Polski Rugby.
>Anna Gawron – nauczyciel wychowania fizycznego w Zespole Szkół Techniczno-Zawodowych w Piekarach Śląskich.
>Agnieszka Kwiecień – nauczyciel w Zespole Szkół Licealnych w Leżajsku, trener i opiekun drużyny szczypiornistek.
>Agnieszka Tymińska – nauczyciel i dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 85 w Warszawie.
>Małgorzata Pawłowska – nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej.
>Maciej Tauber – od 2020 r. członek Rady do Spraw Kształcenia i Doskonalenia Kadr Kultury Fizycznej przy Ministerstwie Sportu i Turystyki oraz wykładowca Akademii Trenerskiej w Instytucie Sportu. Hokeista reprezentujący barwy trzecioligowej Torpedy Warszawa.
>dr Zuzanna Mazur – kierownik Zakładu Teorii i Metodyki Wychowania Fizycznego w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Ekspertka ministerialnego projektu „WF z AWF Aktywny dzisiaj dla zdrowia w przyszłości” realizowanego od 2021 roku.
>Piotr Wróblewski – nauczyciel wychowania fizycznego ponad 30 letnim stażem w pracy zawodowej, doradca metodyczny w zakresie wychowania fizycznego, ekspert do spraw awansu zawodowego dla nauczycieli.
>Monika Pyrek – jedna z najlepszych i najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletek, specjalizująca się w skoku o tyczce. 68 razy poprawiała rekord Polski w skoku o tyczce. Aktywnie działa na rzecz promocji sportu. Założyła oraz prowadzi Fundację swojego imienia, w ramach której realizuje takie projekty jak: Alternatywne lekcje WF, Monika Pyrek Camp, Monika Pyrek Tour, projekt edukacyjnej e-platformy i konferencji dot. dwutorowej kariery w sporcie Siła Sportu czy też Fundusz Stypendialny Skok w marzenia.
>Otylia Jędrzejczak – mistrzyni olimpijska, dwukrotna mistrzyni świata, pięciokrotna mistrzyni Europy na długim basenie, trzykrotna rekordzistka świata. Od 2021 prezeska Polskiego Związku Pływackiego.
Nowa podstawa programowa wejdzie życie od 1 września 2025 roku.
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/
Oto obszerne fragmenty wywiadu z prof.. Zbigniewem Izdebskim, opublikowanego na stronie „Gazety Wyborczej” – i link o jego pełnej wersji:
W szkołach o zdrowiu i o seksie. Prof. Izdebski: „Nie bądźmy naiwni, dzieci i tak się dowiedzą”
Foto: Dawid Żuchowicz
Dr hab. Zbigniew Izdebski, prof.Uniwersytetu Warszawskiego na Wydziale Pedagogicznym – Katedra Biomedycznych Podstaw Rozwoju i Seksuologii oraz Collegium Medicum w Zielonej Górze – prorektor, Instytut Nauk o Zdrowiu – Katedra Humanizacji Medycyny i Seksuologii
Edukacja zdrowotna od września ma zastąpić w szkołach wychowanie do życia w rodzinie. – Mnie nie przestraszają środowiska, które mówią o „seksualizacji” – mówi szef zespołu, który przygotował podstawy programowe do tego przedmiotu.
Karolina Słowik [KS]: Edukacja zdrowotna od września zastąpi wychowanie do życia w rodzinie. I będzie to zupełnie inny przedmiot. Jest pan szefem zespołu, który przygotowywał do niego podstawy programowe. Na czym ta odmienność polega?
Prof. Zbigniew Izdebski, pedagog, seksuolog, specjalista w zakresie zdrowia publicznego [ZI]: – Nie zastępujemy WDŻ-tu edukacją seksualną, choć przez wiele lat o to walczyliśmy. Oczywiście, ten nowy przedmiot zawiera w sobie elementy, które dotyczą edukacji seksualnej, ale ma zupełnie inną formułę, jest zdecydowanie szerszy. Proszę zauważyć, że wchodzimy w różne inne obszary: i zdrowia fizycznego, i psychicznego, mamy kwestie dotyczące odżywiania, zdrowia społecznego. Jest też osobny dział poświęcony dojrzewaniu. Jest o wartościach i o postawach, bo warto uświadomić sobie, że zdrowie jest fundamentalną wartością w naszym życiu na każdym jego etapie. Chcemy, żeby uczniowie zdobyli wiedzę opartą na dowodach naukowych: i tę, która dotyczy szczepionek, i tę o ochronie naszego prozdrowotnego stylu życia. […]
KS: – Ta podstawa programowa ma już swoich krytyków. Szczególnie mocno uruchomiła się strona konserwatywna. Boją się modułu „Zdrowie seksualne” i tego, że dzieci będą „seksualizowane”.
ZI: – Jako społeczeństwo ponosimy konsekwencje zaniedbań w zakresie edukacji seksualnej i zdrowotnej z poprzednich lat. Jest ich wiele u ludzi dorosłych, u rodziców, dziadków.
Ludzie utożsamiają często seksualność tylko z naszą aktywnością seksualną. A proszę zauważyć, że my mówimy o zdrowiu seksualnym jako jednej ze składowych naszego zdrowia. Chciałbym, i to podkreślamy w tym programie, prezentować wiedzę opartą na dowodach naukowych. Nasz przedmiot nie ma charakteru światopoglądowego. Ma być neutralny.
Od wielu lat byłem i jestem orędownikiem obowiązkowej edukacji seksualnej. Mówiliśmy o tym razem z prof. Andrzejem Jaczewskim, prof. Barbarą Woynarowska – że jest ona potrzebna w szerszym kontekście zrozumienia siebie i swojego funkcjonowania, że człowiek na poszczególnych etapach swojego życia powinien mieć wiedzę dostosowaną do poszczególnych faz rozwoju. I my wiemy, co jest ważne dla dziecka w czwartej klasie, a co będzie istotne, kiedy jego dojrzałość i kontekst funkcjonowania będą inne w szkole ponadpodstawowej. Chcielibyśmy, żeby również rodzice to zrozumieli.
W sprawy dotyczące edukacji seksualnej jestem zaangażowany już kilkadziesiąt lat. Nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że będą protesty w obronie przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. Prawicowe środowiska od lat go krytykowały, nie chciały, żeby był w szkole.
Mnie nie przestraszają środowiska, które mówią o tej „seksualizacji”, przez lata powtarzały to samo. To nic nowego. Ja codziennie dostaję maile z apelami o moje nawrócenie, wiadomości, że różne stowarzyszenia się za mnie modlą. Moja mama zawsze powtarzała, że modlitwy nigdy nie za dużo. Natomiast myślę, że świat się zmienia i nasza dojrzałość rodzicielska, obywatelska powinna ulegać zmianie. Łatwo protestować, ale warto też siebie samego zapytać: jak ja, jako rodzic, wywiązuję się z funkcji wychowawczej związanej również z tym, że mamy naszym dzieciom przekazywać określoną wiedzę i wartości związane z funkcjonowaniem w społeczeństwie. A jednak zdecydowana większość rodziców nie podejmuje ze swoimi dziećmi tematyki dotyczącej rozwoju seksualnego i seksualności człowieka.
KS: – A jeśli szkoła nie weźmie na siebie tego obowiązku, to dzieci się nie dowiedzą, albo będą skazane na samotne poszukiwania w sieci.
ZI:- Dzieci się dowiedzą. Nie bądźmy naiwni. Dowiedzą się niestety z różnych niepożądanych źródeł. Jeśli szkoła nie da dzieciom odpowiedzi na te pytania w sposób wyważony i właściwy, jeżeli rodzina na to nie odpowie, to przecież jest grupa rówieśnicza. No a podstawowym źródłem informacji o seksualności człowieka jest internet.
I dlatego wprowadziliśmy do programu kształcenia internet jako osobny dział, żeby pokazać dzieciom, co jest rozwojowe, a co może być zagrażające. I możemy sobie w domu zakładać różne blokady rodzicielskie, ale rzeczą oczywistą jest to, że dziecko tak czy inaczej samo dotrze np. do materiałów pornograficznych. Które oczywiście nie są odzwierciedleniem rzeczywistego świata związanego z naszą seksualnością, są wulgarne i zagrażające rozwojowi. […]
KS: – Kto będzie uczył edukacji zdrowotnej? MEN proponuje ten przedmiot katechetom.
ZI:- My w podstawie programowej nie wymieniamy katechetów. Wśród nauczycieli, z którymi można współpracować, są nauczyciele przyrody, biologii, wf, chemii, edukacji dla bezpieczeństwa, etyki.
Ostatnio dziennikarze często powtarzają wypowiedź wiceministry edukacji Katarzyny Lubnauer o katechetach, ale na spotkaniach w resorcie nasz zespół nie miał poczucia, że realizatorami tego przedmiotu mają być właśnie oni. Mowa była ogólnie o przekwalifikowaniu.
MEN pracuje nad kwestią dotycząca kształcenia nauczycieli i to jest w tej chwili ogromne wyzwanie. Dlatego czeka nas niewątpliwie spotkanie z kuratorami oświaty, dyrektorami szkół, nauczycielami, żeby wspólnie przemyśleć dalszą drogę w okresie przejściowym w realizacji tego przedmiotu.
Kiedyś prof. Ewa Syrek na Uniwersytecie Śląskim otworzyła specjalność edukacja zdrowotna – jako kierunek, który miał przygotować do kształcenia nauczycieli. Ale nie było przedmiotu, nie było zainteresowania. Musimy do tego wrócić. To jest niewątpliwie wyzwanie dla nas wszystkich.
Cały tekst „W szkołach o zdrowiu i o seksie. Prof. Izdebski: „Nie bądźmy naiwni, dzieci i tak się dowiedzą” – TUTAJ
Źródło: www.wyborcza.pl
Oto tekst (bez skrótów), zamieszczony 10 listopada 2024 r. na fanpage „Obywatele dla Edukacji”. Podkreślenia fragmentów – redakcja OE:
PRAWA UCZNIOWSKIE CZY SZKOLNA APOKALIPSA? czyli SERIAL W ODCINKACH
1.INFORMACJA Z MINISTERSTWA
W obecnej kadencji MEN zaczął prace zespół, którego zadaniem jest wprowadzić do prawa oświatowego stanowisko Rzecznika Praw Uczniowskich. Na listopadowym posiedzeniu podkomisji ds. jakości kształcenia i wychowania posłowie i goście wysłuchali informacji Ministerstwa. Kiedy w Polsce zacznie funkcjonować urząd Rzecznika Praw Ucznia?
Przedstawiciel MEN, dyrektor Departamentu Komunikacji KACPER LAWERA podkreślił konieczność wprowadzenia przepisów, które będą regulowały umocowanie prawne rzeczników – nie tylko na poziomie krajowym, ale i niżej, samorządy i szkoły. Obecnie w niektórych polskich szkołach funkcjonują tacy rzecznicy, mają też swojego rzecznika, powołanego przez stołeczne Biuro Edukacji, warszawscy uczniowie i uczennice. Ale niemal natychmiast po zmianie władzy, jesienią zeszłego roku, organizacje społeczne zaczęły lobbować na rzecz wprowadzenia przepisów, na podstawie których zostanie definitywnie określony zakres kompetencji uczniowskich rzeczników.
W MEN wiosną został powołany zespół, który właśnie zakończył prace wstępne i kieruje projekt do uzgodnień międzyresortowych. Punktem wyjścia prac zespołu stało się określenie czy dookreślenie praw, ale i obowiązków ucznia. Przedstawiono rekomendacje, z których część znalazła się w treści ustawy, inne zostały przekazane do dalszych prac eksperckich.
W ramach dotychczasowych prac padła propozycja wprowadzenia do Prawa Oświatowego nowego terminu, „społeczność szkolna”. W projekcie zostaną też zebrane regulacje dotyczące praw dziecka i uczniów/uczennic, dotychczas rozproszone po innych dokumentach prawnych. Przy okazji tych prac być może ulegnie rewitalizacji instytucja Rady Szkoły, która miałaby się stać organem obligatoryjnym – i w ramach swoich kompetencji wybierać szkolnego Rzecznika Praw Uczniowskich.
Projekt obejmuje „zestaw minimum” praw ucznia, które szkoły mogą poszerzać adekwatnie do swoich potrzeb i kontekstu w jakim działają. Powstanie również katalog obowiązków uczniowskich, jako zbiór zamknięty. Powstaną też organy ochrony praw uczniowskich. W zamyśle system ma być trzystopniowy: krajowy Rzecznik działa przy MEN, wybierany w otwartym konkursie, dysponujący kompetencjami ustawowymi. Ma być niezależny od resortu edukacji, ale obsługa biura będzie zadaniem struktur resortowych. Rzecznik m.in. będzie mógł „badać sprawy na miejscu” i żądać wyjaśnień, będzie też pełnił rolę łącznika i koordynatora prac rzeczników praw uczniowskich powołanych przy kuratoriach, a więc na poziomie wojewódzkim. Ci rzecznicy również mają być niezależni od kuratorów. Rzecznicy wojewódzcy będą dysponowali narzędziami bezpośredniego wpływu, do ich kompetencji będzie też należało inicjowanie i koordynowanie procesów konsultacyjnych. Na poziomie samorządowym projekt zakłada dowolność decyzji o powołaniu gminnego czy powiatowego rzecznika praw ucznia, natomiast w projekcie ustawy znajdą się propozycje kompetencji takowych, jeśliby mieli być powołani.
Szkolny Rzecznik Praw Uczniowskich – stanowisko obligatoryjne w każdej szkole – powinien być maksymalnie związany z uczniami, ponieważ zaś będzie dysponował określonymi kompetencjami (rozeznawanie sprawy itp.), podjęto decyzję, że będzie to nauczyciel. Dlaczego nie osoba uczniowska? Chodzi o to, że w trakcie pełnienia swojej funkcji rzecznik taki może mieć dostęp do danych objętych klauzulą RODO, a tylko osobę zatrudnioną – tu nauczyciela czy nauczycielkę – można prawnie obligować do zachowania tajemnicy w wypadku, gdy pozna je w toku rozeznawania sprawy i wobec której można wyciągać konsekwencje służbowe w razie pogwałcenia tej zasady.
W projekcie ustawy znajdą się też zapisy wzmacniające kompetencje samorządu uczniowskiego oraz narzucające obligatoryjność tego organu oraz instytucji rzecznika praw ucznia placówkom niepublicznym.
Projekt zakłada dokonanie koniecznych poprawek w zapisach Karty Nauczyciela oraz w ustawie o Rzeczniku Praw Obywatelskich, dotyczących współpracy z rzecznikiem praw uczniowskich. Przewiduje się powołanie pierwszego krajowego RPU nie później niż 1 września, a w ciągu kolejnych miesięcy powoływać rzeczników na szczeblu wojewódzkim oraz w chętnych gminach i powiatach. Projekt powinien wejść pod konsultacje publiczne pod koniec listopada, a okres konsultacji zostanie wydłużony do końca stycznia, ze względu na okres świąteczny.
2.”TO WYROK NA SZKOŁĘ”! DRAMATYCZNA REAKCJA POSŁA
W Dniu Święta Niepodległości postanowiliśmy przybliżyć wyniki przeprowadzonego nie tak dawno przez Instytut Badań o Polityce i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego badania sondażowego „Młodzi uczestnicy Marszu Niepodległości. Motywacje, Opinie, Poglądy”. Oto fragmenty tego Raportu i link do jego pełnej wersji:
[…]
O PROJEKCIE
Badania dotyczące zachowań politycznych młodych ludzi od lat są ważnym elementem politologicznych badań empirycznych. Można wskazać następujące obserwacje o charakterze generalnym, które stanowią kontekst dla badań projektu.
Młodzi ludzie:
-rzadziej głosują:
-niechętnie należą do partii politycznych chętniej protestują i biorą udział w demonstracjach,
-nie traktuję obywatelstwa jako obowiązku, ale jako dobrowolne zaangażowanie,
-koncentrują się na wolności na uczestniczenia, a nie na zobowiązaniach typu: płacenie podatków, służba wojskowa, głosowanie w wyborach,
-są bardziej lewicowi lub bardziej prawicowi niż inne grupy wiekowe, bardziej radykalni oraz są bardziej kategoryczni w swoich poglądach.
[…]
PATRIOTYZM WEDŁUG UCZESTNIKÓW MARSZU
Respondenci utożsamiali udział w marszu z patriotyzmem. Dzięki tym odpowiedziom można wnioskować na temat tego, w jaki sposób respondenci rozumieją patriotyzm. W wypowiedziach na temat patriotyzmu najlepiej ujawnia się wpływ kontekstu wydarzenia na odpowiedzi respondentów, przekładający się na emocjonalny, a nawet pełny ekscytacji przekaz. I tak respondenci zwracali uwagę, iż to w rodzinie buduje się patriotyzm oraz nabiera szacunku i miłości do ojczyzny. Szacunek jest przez nich rozumiany jako przestrzeganie norm wynikających z tradycji danej cywilizacji i narodu. Symptomatyczne jest, że respondenci rzadko łączyli patriotyzm z przyszłością lub aktywnością życia codziennego (tylko jedna osoba).
„Patriotyzm to na pewno odpowiedzialność, ale też taka świadomość historyczna i społeczna tego, gdzie żyjemy i że ta wolność, którą mamy teraz, nie jest nam dana na zawsze i nie jest nam dana, też za darmo. Walczyły miliony osób abyśmy, my teraz mogli żyć w wolnym kraju”.
Miłość, umiłowanie ojczyzny jest też wspomniana przez ankietowanych w kontekście miłości do innych ludzi: „(..) bycia dumnym, właśnie z tego co było, z tego co my teraz mamy (…) No ja myślę, że ukochanie też innych jakby ludzi w około”.
Wyjątkowo często pojawia się wątek wspólnoty w definiowaniu czym dla nich jest patriotyzm. Ankietowani uważają, że należy podkreślać rzeczy, które nas łączą i wspólne interesy Polaków. Honor, duma, kultywowanie pamięci o przodkach ale też obrona dobrego imienia Polski na zewnątrz są kolejnymi wątkami w pojmowaniu patriotyzmu przez ankietowanych. „(…) ojczyzna załóżmy, jakiś [człowiek] słyszę krzyczy honor, duma, no coś takiego bym powiedziała chyba”. „(…) myślę, że duma z naszych przodków z tego jak walczyli z autorytarnymi rządami, to jest coś ważnego”.
Według ankietowanych patriotyzm najpełniej można zaprezentować w sytuacji zagrożenia państwa lub też konfliktu. Patriotyzm albo nie wiąże się dla nich z czasem pokoju, albo łączysię z koniecznością obrony dobrego imienia ojczyzny: „[trzeba] uszanować swój kraj, żeby bronić dobrego imienia swojego kraju”.”kultywowanie pamięci, myślę, że jakoś tak bronienie tej ojczyzny jednak przed atakami powiedzmy” „w czasach pokoju, bo wtedy musimy dbać o wolną Polskę, musimy bronić jej imienia, musimy szanować ją”. […]
Cały tekst raportu „Młodzi uczestnicy Marszu Niepodległości. Motywacje, Opinie, Poglądy” – TUTAJ
Źródło: www.kas.de/documents/
Miniony tydzień w mediach – nie tylko polskich, ale i światowych – upłynął pod znakiem amerykańskich wyborów prezydenckich i zdecydowanego zwycięstwa DonaldaTrampa. Nie dziwi więc, że na portalu <wp.parenting> zamieszczono tekst, zatytułowany „Pomysł Donalda Trumpa na edukację. „Ucieszą się kreacjoniści”. Postanowiłem podzielić się z Wami moimi refleksjami, które ów tekst wywołał. Dlatego nim przejdziecie do lektury kolejnej części tego felietonu proponuję przeczytać ów tekst – TUTAJ
Dla lepszej płynności moich wywodów zamieszę przed każdym jego wybrany fragment. Zacznę od tego, który nie był dla mnie zaskoczeniem:
„Plan Trumpa może także objąć ograniczenie inicjatyw związanych z edukacją na temat społeczności LGBTQ oraz wiązać się z likwidacją treści dotyczących równości, różnorodności.”
Znając – z przywoływanych przez media wypowiedzi na wiecach przedwyborczych – jego poglądy, akurat ten cel mnie nie dziwi. Można powiedzieć, że jest oczywistą konsekwencją jego prezentowanego wielokrotnie światopoglądu. Zaskoczyła mnie metoda, którą chce on zastosować, aby położyć kres tej „deprawacji” nieletnich:
„Zdaniem nowego prezydenta […] tego rodzaju programy powinny być decyzją lokalnych społeczności.”
Jak doskonale wiecie w naszym kraju mamy w tej samej sprawie swoje doświadczenia. Wszak to lokalni działacze samorządowi partii rządzącej w Polsce przez 8 lat – do wyborów „15 października”, ogłaszali gminy, miasta „strefami wolnymi od LGBTQ”, i aby to zmienić zwolennicy równości i praw mniejszośći zrobili w tych ostatnich wyborach wszystko, aby władzę w państwie przejęły partie, które wprowadzą państwowy zakaz takiej dyskryminacji…
Jak wynika z innego fragmentu tego tekstu –koncepcja prezydenta-elekta, to edukacja zdecentralizowana:
„Jakie są główne założenia programu edukacyjnego Trumpa? W dużej mierze skupia się on na oddaniu władzy w ręce rodziców („give power back to parents”). Będzie to oznaczać, że rodzice dostaną więcej możliwości wpływu na to, czego uczą się ich dzieci, ale też na wybór szkoły.”
Sądząc po ogólnym wydźwięku całego tego tekstu mam prawo sądzić, że poinformowanie o tych zamiarach ma być dowodem na destrukcyjne, antywolnościowe, cele projektu owego byłego i przyszłego prezydenta USA.
Na tym tle uświadomiłem sobie, że już nie wiem, która koncepcja organizacyjna systemu oświaty jest postępowa, a która wsteczna. Bo właśnie przypomniałem sobie niedawne wystąpienie prof. Bogusława Śliwerskiego podczas panelu „Jak mądrze i trwale reformować system oświaty?”, który odbył się w ramach XI Igrzysk Wolności. Przywołał on w swej wypowiedzi – jako niezrealizowany ideał – postanowienia pierwszego zjazdu NSZZ „Solidarność”, a konkretnie to, odnoszące się do edukacji:
„Zostało wówczas zapisane że po pierwsze nastąpi decentralizacja ustroju szkolnego, a to oznacza że już nigdy więcej minister Edukacji Narodowej nie będzie sterował ręcznie, mechanicznie i ideologicznie tym jak mają funkcjonować szkoły czy przedszkola, jak mają pracować nauczyciele. Innymi słowy, nie bez powodu pierwszą ustawą polityczną kluczową dla państwa i rodzącej się wtedy demokracji była ustawa o Samorządzie. I ta ustawa zobowiązywała niejako, czyli jakby dawała taką ścieżkę otwarcia dla rządzących i polityków, by rzeczywiście powiązać samorządność z pełną samorządnością oświatową. […] …po raz pierwszy w dziejach polskiej oświaty zostało zapisane, że oto będziemy edukację budować wspólnie z uczniami, rodzicami i nauczycielami. Ale bez indoktrynacji partii władzy. Partia rządząca ma zagwarantować środki do funkcjonowania edukacji publicznej.”
[Źródło: www.www.facebook.com/]
Od tamtego zjazdu minęły 43 lata. Mieliśmy w Polsce już kilkanaście rządów, kilkadziesiąt osób płci obojga zasiadało na fotelu ministra edukacji. Przez cały ten czas (prawie) żyjemy w przekonaniu, że jesteśmy państwem demokratycznym, w którym wszelka władza pochodzi z nadania obywateli. Ale czy nie możemy powątpiewać w poziom realizacji owego wolnościowego postulatu owego zjazdu w Hali Olivii?
A teraz czytam, że zamiar prezydenta-elekta, aby „oddać władzę w ręce rodziców”, to dowód na jego wsteczne poglądy. Zaś rządząca koalicja, nie rezygnując z modelu scentralizowanego systemu oświaty, twierdzi, że jest gwarancją nowoczesności, otwartości i tolerancji w polskim systemie szkolnym.
Ale to jeszcze nie wszystkie refleksje zrodzone podczas lektury tekstu „Pomysł Donalda Trumpa na edukację. ‘Ucieszą się kreacjoniści’ ”. którymi chcę się z Wami podzielić. Bo przeczytałem tam, taki oto pogląd jego autorki:
„Myślę jednak, że szczególnie w dużych miastach, szkoły czarterowe, porównywane do polskich szkół społecznych, na pewno będą się starały przeciwdziałać pomysłom nowego prezydenta. Będzie to jednak zależało od tego, w jakiej formie będzie chciał je wprowadzić w życie.”
Gdy polskimi szkołami publicznymi zarządzali ministrowie tacy jak Zalewska, Piontkowski i Czarnek – ostoją normalności i nadzieją na podejmowanie niezbędnych reform stały się w Polsce szkoły niepubliczne. Teraz cala nadzieja na normalność w amerykańskiej oświacie jest w szkołach czarterowych, finansowanych ze środków publicznych, ale działających jako przedsiębiorstwa prywatne. Mogą one zignorować wszystkie wytyczne stanowe, z wyjątkiem standaryzowanych egzaminów.
Dlaczego ten szczegół tak przykuł moją uwagę? Bo przypomniałem sobie ideę bonu oświatowego, zwanego także bonem edukacyjnym. Może obserwacja tego, co będzie się działo z edukacją w Stanach w okresie kadencji Donalda Trampa jako prezydenta przekona naszych polityków, prezentujących się jako miłujący wolność i demokracje, do takiej właśnie – radykalnej wizji finansowego upodmiotowienia rodziców uczniow, przy jednoczesnym zrównaniu szans na dobrą edukację?
No, chyba, że jestem niepoprawnym idealistą, który ciągle wierzy, że jest możliwe bycie politykiem, dążącym do sprawowania władzy, ale nie traktującym swoich potencjalnych wyborców, jak treser cyrkowych zwierzątek, który po to daje im smakołyki, aby utrwalić pożądane przez siebie ich zachowania….
Włodzisław Kuzitowicz
Dzisiaj prezentujemy tekst autora, który także od dawna nie gościł na OE. Jest nim prof. Stanisław Czachorowski – prowadzący blog „Profesorskie Gadanie”:
Biologia wokół nas – trzy książki
Lubię czytać literaturę faktu. I często wracam do podstawowych faktów biologicznych. Ukazała się właśnie trzytomowa „Biologia wokół nas”, dostępna także w formie e-booka. Nie jest to pierwsza i nie jedyna całościowa książka, obejmująca podstawowe działy biologii (zobacz też Biologia Campbella).
„Biologia wokół nas”* to typowy, dobry podręcznik do biologii. Przydatny licealistom, studentom i nauczycielom. Oraz wszystkim tym, którzy realizują uczenie się przez całe życie. Bo w biologii ciągle się coś zmienia. Jest to najszybciej rozwijająca się dziedzina nauki w wieku XXI. Pojawiają się nowe odkrycia i nowe ujęcia np. powiązań filogenetycznych. Zatem, jeśli chcesz być na bieżąco z wiedzą biologiczną, to sięgaj do takich podręczników jak „Biologia wokół nas”. By rozumieć otaczający nas świat.
W omawianym podręczniku jest wszystko co potrzeba. Może być dobrym uzupełnieniem do szkolnych podręczników do biologii na poziomie liceum. Przyda się także studentom i nauczycielom biologii na każdym etapie (łącznie z przyrodą). Podzielenie na trzy osobne tomy jest wygodne w czytaniu. Da sie utrzymać w ręku i można czytać nawet w łóżku.
„Biologia wokół nas” ma układ dobrego podręcznika. Każdy rozdział zaczyna się ciekawym nawiązaniem do współczesnych problemów, np. jak ocieplenie klimatu wpływa na koralowce lub jak szukać życia na Marsie. Na początku każdego podrozdziału zawarte są cele kształcenia. To przydatne będzie zwłaszcza nauczycielom. Cele sformułowane są w formie poleceń np. „Wymień główne cechy charakterystyczne wspólna dla wszystkich organizmów żywych”. Taka forma ułatwi także samodzielne uczenie się z tego podręcznika. Zawartość każdego podrozdziału jest bogato ilustrowana zdjęciami, schematami, porównaniami. Z pewnością ułatwiają one zrozumienie zawartej w podręczniku treści. Na koniec pojawia się „Podsumowanie i ocena” czyli zwięzłe podsumowanie treści podrozdziału i propozycje aktywności w ramach powtórzeń, np. „gdyby odkryto życie na innej planecie, to w jaki sposób można by określić, czy jego pochodzenie różni się od pochodzenia organizmów ziemskich?”. Z pewnością ułatwi to powtarzanie z przetwarzaniem treści. To cechy dobrego podręcznika, zwłaszcza do samodzielnej nauki. Każdy rozdział kończy się wyróżnionym kolorowo podsumowaniem – różowe kartki łatwo wyszukać w książce, bez konieczności długiego kartkowania. W podsumowaniu znajdują się także pytania, ułatwiające samokontrolę zrozumienia treści.
W „Biologii” znajdziemy sporo odwołań i przykładów różnorodnych badań naukowych. Ułatwi to rozwój myślenia naukowego i zrozumienie tego, jak nauka poznaje rzeczywistość.
Każda z trzech części kończy się takim samymi dodatkami: A. Drzewo życia (z filogenezą i zwięzłym, słownikowym opisanie wszystkich pojawiających się na ilustracji taksonów), B. Analiza danych: podstawy statystyki, C. Niektóre jednostki miar stosowane w biologii. Całość dopełnia słownik terminów biologicznych.
Treść, szata graficzna z ilustracjami, powtórzenia itp. są przykładem dobrego podręcznika. A takowy z biologią przyda się w każdym domu. W wersji papierowej lub e-bookowej.
*Biologia wokół nas, H. Craig Heller, Sally D. Hecker, David W. Hall, Marta J. Laskowski, David M. Hillis, David Sadava. Tłumaczenie: Robert Konieczny, Przemysław Malec, Maria Pilarska, Aneta Słomka, Alina Stachurska-Swakoń, Łukasz Czepiński, Paweł Jedynak, Jan Pukalski, Adrian Arendowski, Jakub Baczyński, Agnieszka Adamska, Joanna Śliwowska. Wydanie/Copyright: wyd. I, 2024, Wydawnictwo Naukowe PWN. Duzy format, miękkie okładki.
Źródło: www.profesorskiegadanie.blogspot.com/
Wczoraj (7 listopada 2024 r.) na stronie „Dziennika Gazeta Prawna” zamieszczono tekst, informujący najważniejszych wynikach badania, przeprowadzonego rzez pracowników naukowych UW na próbie 828 młodych stażem (do 5 lat w zawodzie) nauczycieli, pracujących w szkołach i przedszkolach w Warszawie . Oto fragmenty tego tekstu i linki do jego pełnej wersji oraz do raportu z tego badania:
Polska szkoła to szkoła braku. Oto czemu młodzi nauczyciele z niej uciekają
Jeszcze do niedawna 90 proc. nauczycieli deklarowało zadowolenie ze swojej pracy, dziś połowa chce opuścić szkołę. Jakie są tego powody zbadały i opisały trzy polskie badaczki: dr Joanna Dobkowska, prof. Anna Zielińska i prof. Małgorzata Żytko.
Jak podkreślają w raporcie „Młodzi nauczyciele odchodzą ze szkoły” badaczki, nastroje wśród nauczycieli uległy znaczącej zmianie. Przełomowy był rok 2015. To od tego momentu w dużych miastach widoczna jest tendencja do odchodzenia ze szkół, uwarunkowana ciągłymi i często słabo uzasadnionymi zmianami w systemie edukacji, niskim statusem ekonomicznym oraz trudnymi warunkami pracy. „Ogromne znaczenie ma także spadek prestiżu społecznego nauczycieli, na który wpływ mają media oraz oficjalna narracja dotycząca przedstawicieli tej profesji” – czytamy w raporcie.
Wcześniejsze raporty, które poruszały m.in. kwestie związane z zadowoleniem ze swojej pracy, wskazywały na to, że nauczyciele – choć chcieliby więcej zarabia – to ogólnie są zadowoleni z tego zawodu. Badaczki cytują tu badania IBE czy Talis. Z obu wynika, że początkujący nauczyciele w większości odczuwają satysfakcję z pracy w szkole. W badaniu Talis ponad 90 proc. nauczycieli zgadzało się ze stwierdzeniem, że lubi pracę w swojej szkole, wysoko oceniało też jej jakość. Jedynie 17 proc. badanych chciałoby zmienić wykonywany zawód, gdyby miało taką możliwość.
Z najnowszego badania wynika, że o zmianie zawodu myśli 49,2 proc. nauczycieli. „Ten wynik jest niepokojący i nasuwa pytanie, jak będzie wyglądała szkoła i edukacja za kilka lat, jeśli młodzi nauczyciele zaczną rezygnować z pracy w zawodzie. Trudności w pracy młodego nauczyciela, brak wystarczającego wsparcia w miejscu zatrudnienia przy nasilaniu się czynników zniechęcających do wykonywania tego zawodu doprowadziły do deprecjacji pracy nauczycieli i skłaniają część z nich do podejmowania radykalnych decyzji o odejściu z zawodu” – czytamy w raporcie.
[…]
Jak twierdzą badaczki, aby poprawić sytuację w polskiej szkole, status społeczny i ekonomiczny nauczycieli wymaga radykalnych zmian. – Decyzje w tym zakresie muszą być podejmowane na szczeblu centralnym, ponieważ niezbędne jest wzmocnienie prestiżu zawodu, które przełoży się na społeczny wizerunek nauczycieli i ich poczucie uznania, potrzebne są także zmiany prawa. Ewentualna rezygnacja z Karty Nauczyciela wymaga przyjęcia innego aktu prawnego, w którym zostałyby precyzyjnie określone prawa i obowiązki nauczycieli, a także wskazana droga kariery i perspektywy awansu materialnego tej grupy zawodowej. Konieczna jest również kampania społeczna, której celem będzie ukazywanie roli i znaczenia edukacji oraz zawodu nauczyciela dla przyszłości narodu i społeczeństwa. Nauczyciele i ich praca powinni być przedstawiani w mediach częściej oraz w rzetelny sposób. Potrzebne są działania, które wzmocnią rangę zawodu nauczyciela zarówno wśród społeczeństwa, jak i decydentów oświatowych – czytamy w raporcie.
Ważnym aspektem jest także podnoszenie kwalifikacji nauczycieli w zakresie współpracy z rodzicami oraz ogólnie – zmiany w kształceniu nauczycieli, w tym podniesienie jakości przygotowania praktycznego i „przenikania się” przygotowania teoretycznego z analizą doświadczeń.
Cały tekst: „Polska szkoła to szkoła braku. Oto czemu młodzi nauczyciele z niej uciekają” – TUTAJ
Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/
Raport „Młodzi nauczyciele odchodzą ze szkoły” – TUTAJ
W tym roku szkolnym nie zamieszczaliśmy jeszcze żadnego tekstu Danuty Sterny. Dzisiaj postanowiliśmy powrócić do zeszłorocznej tradycji zaglądania na jej blog i publikowania tekstów, które zwróciły naszą uwagę:
Ocenianie przy pomocy jednopunktowej tabeli
Tabele oceniania są bardzo cenionym sposobem oceniania w różnych szkołach na całym świecie. Znane są różne typy tabel, które w USA znane są pod tytułem – Rubriksy. W tym wpisie o tabeli jednopunktowej, której typ jest tym, jaki używamy w szkołach polskich w ocenianiu kształtującym.
O innych rodzajach tabel pisałam w innych wpisach. Tym razem o tabeli jednopunktowej. Jest to tabela, jaką do lat proponujemy w ocenianiu kształtującym nauczycielom w Polsce, aby ułatwić im formułowanie informacji zwrotnej do pracy ucznia. Autorka artykułu Danah Hashem, z którego korzystam, zaleca nauczycielom stosowanie właśnie tego typu tabeli. gdyż ta forma jest jasna i wygodna.
Nasza tabela jednopunktowa, składa się z trzech kolumn. W pierwszej są zawarte poszczególne kryteria sukcesu, w drugiej miejsce na wprowadzenie znaków: +, co oznacza w porządku; +/- coś do poprawy; – kryterium nie spełnione. Trzecia zaś kolumna służy do wpisaniu uwag oceniającego w przypadku oznaczenia – lub +/-. Na koniec tabeli pozostawione jest miejsce do wpisania wskazówek dla ucznia do rozwoju.
Wszelkie tabele służą ocenie kształtującej, a nie sumującej. Są bardziej pożyteczne dla ucznia niż stopnie, punkty, procenty i symbole, które stanowią oceną sumującą.
Danah Hashem jest zwolenniczką tabeli jednopunktowej w ocenianiu i przywołuje 10 jej zalet:
1.Tabela jednopunktowa daje klarowany obraz mocnych i słabych stron pracy ucznia.
2.Daje możliwość skomentowania każdego z kryteriów sukcesu i sformułowania wskazówek do poprawy.
3.Skupia się na konkretnych, wcześniej określonych wymagań.
4.Pozwala na podejście kreatywne ucznia do pracy, gdyż go nie ogranicza.
5.Nie zwiera sztywnych wskazówek i tym samym zachęca uczniów do tworzenia własnych pomysłów.
6.Działa przeciwko porównywania się wzajemnego uczniów. Każdy uczeń otrzymuje unikalną informację zwrotną, która jest specyficzna dla niego i jego pracy, i nie można tych uwag ze sobą porównywać.
7.Odciąga uczniów od skupienia się nad oceną w postaci stopnia. Tabela jest oceną opisową – zindywidualizowaną informację zwrotną bez oceny stopniem.
8.Wiersz poniżej tabeli jest miejscem na wskazówki dla ucznia – jak ma się dalej rozwijać. Dzięki temu uczeń otrzymują jasne wyjaśnienia dotyczące poszczególnych kryteriów ocen, ale może też otrzymać uwagi rozwijające.
9.Tabela zwiera mało tekst, i znacznie mniej wymaga pracy ze strony nauczyciela niż pisanie wyczerpującego komentarza. Stanowi większą szansę, że ograniczona forma słowna lepiej zostanie przez ucznia zapamiętana.
10.Daje szanse na docenienie ucznia i celebrowanie jego sukcesu.
Stosowanie tabel oceniania jest tendencją do przywrócenia właściwej roli ocenie: wspierania i pielęgnowania prawdziwej nauki uczniów.
Inspiracja artykułem Danah Hashem
Źródlo: www.oknauczanie.pl
