
Foto: www.dialog.org.pl
Anita Rucioch-Gołek
Wczoraj, na portalu „Strefa Edukacji” zamieszczono zapis rozmowy, jaką z Anitą Rucioch-Gołek, nauczycielka j. psiego w Szkole Podstawowej w Zbąszyniu, laureatką Nagrody im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata” 2024, przeprowadziła Magdalena Ignaciuk. Oto fragmenty tego tekstu oraz link do pełnej wersji:
„To nie jest mój gruz, proszę pani”. Nauczyciele muszą stawiać granice
[…]
Magdalena Ignaciuk: – Chciałam zacząć od tego, jak to jest w 2025 roku być nauczycielem? Czy jeszcze da się w tej pracy odnaleźć taki sens i poczucie, że to co robię jest misją, jest ważne? Czy to już jest raczej częściej taka walka o przetrwanie, o bycie na powierzchni?
Anita Rucioch-Gołek: – Jak to jest? Wiesz co, w sumie… jakoś to jest. Dobrze chyba? Chociaż jak mam być szczera, to może nawet nie najlepiej. Jak sobie myślę o tym, co mówią inni nauczyciele – szczególnie ci w moim wieku, około pięćdziesiątki, bo to jest teraz takie najbardziej liczne pokolenie w szkołach – to zdecydowanie nie jest łatwo. I mam wrażenie, że wyrażam opinię większości.
Nie chcę narzekać, wiem, że każdy sam podejmuje decyzję o pracy, ale wielu z nas jest po prostu zmęczonych. Przepracowanych. A to, że mamy „tylko 18 godzin przy tablicy” – to frazes. Większość z nas pracuje znacznie więcej, tylko tej pracy nie widać. Szkoła bardzo się zmieniła. I to jest w niej zarazem najpiękniejsze i najtrudniejsze – że zmienia się nieustannie.
M.I. – To, co chyba najbardziej obciąża w pracy nauczyciela, to konieczność nieustannego balansowania między rolą dydaktyka a rolą opiekuna. Problemy uczniów zostają z nami po lekcjach. Trudno od nich uciec.
A.R.-G. –W pracy nauczyciela bardzo łatwo przekroczyć granicę zaangażowania. Kiedy zbyt głęboko wchodzi się w problemy uczniów, a przecież nie jest się ani psychologiem, ani pracownikiem socjalnym, tylko nauczycielem – zaczyna się to odbijać na zdrowiu psychicznym. To pierwszy krok do wypalenia. Zawsze mówi się: „zadbaj o siebie”, „masz swoje życie, bliskich, swoje dzieci” – i coś w tym jest. Trzeba te granice wyznaczać, bo inaczej nie da się w tym zawodzie funkcjonować.
To nie znaczy, że mamy być obojętni. Wręcz przeciwnie – nauczyciele nadal bardzo się angażują, bo widzą, co się dzieje. Ale ważne, by pamiętać, że mamy do dyspozycji konkretne narzędzia – procedury, instytucje, które są po to, by reagować, gdy sytuacja dziecka budzi niepokój. Nauczyciel nie musi wszystkiego brać na siebie.
M.I. – Ale też jest w nauczycielach taki strach. Mam poczucie, że mało kto naprawdę dobrze zna przepisy – prawo oświatowe, Kartę nauczyciela… Często coś się słyszy, coś obiło się o uszy, ale żeby mieć konkretną, pewną wiedzę – to już rzadkość. Niby mamy ścieżkę awansu zawodowego, są egzaminy, do których trzeba się przygotować i poznać te przepisy, ale w praktyce większość z nas uczy się tego „pod obowiązek”, a nie z realnego poczucia bezpieczeństwa czy pewności swoich praw.
A.R.-G. –Nie czujemy się pewnie w kwestiach formalnych. Nauczyciele często nie znają dobrze przepisów, a to rodzi niepewność. Z drugiej strony – mamy przecież wsparcie. Związki zawodowe oferują pomoc prawną, nawet jeśli nie jesteś ich członkiem. Są fora internetowe, grupy, możliwości konsultacji. Informacja jest dostępna – tylko trzeba mieć odwagę, żeby po nią sięgnąć. I nie zostawiać problemów wyłącznie sobie.
Myślę też, że duży problem mamy z komunikacją – zarówno między sobą jako nauczycielami, jak i w relacji z uczniami. Sama pracuję z dziećmi w duchu komunikacji bez przemocy i widzę, że to naprawdę działa. One się wtedy inaczej zachowują, reagują z większym spokojem i zaufaniem. Nie mam problemów z dyscypliną, mimo że nie jestem osobą opresyjną czy surową. To bardzo mocno łączy się z tematem dobrostanu nauczyciela – dlatego tak wielu z nas mówi, że jest im ciężko.
Zamiast skupiać się na tym, że uczniowie „nic nie robią”, „siedzą z miną”, „nie mają zeszytu” – warto zadać sobie pytanie: czy to w ogóle jest o mnie? Czy to, że uczeń nie przeczytał lektury, naprawdę powinno tak bardzo mnie dotykać? Może to nie moja odpowiedzialność, tylko jego i jego rodziców?
Mam wrażenie, że nauczyciele często biorą na siebie zbyt wiele. Obwiniamy się, że uczniowie źle napisali egzamin – jakby to była tylko nasza wina. A prawda jest taka, że nawet jeśli wkładamy serce w tę pracę, nie jesteśmy w stanie zbawić świata. I trzeba sobie na to pozwolić. […]
M.I. – Pod tym względem doświadczonym nauczycielom jest po prostu łatwiej. Często słyszymy zarzuty typu: „ona nie ma własnych dzieci”, „jest za młoda, żeby coś wiedzieć”. A przecież każdy nauczyciel kiedyś zaczyna. Nie da się być od razu doświadczonym pedagogiem z dwudziestoletnim stażem.
A.R.-G. –Nie da się – to prawda. Ale z drugiej strony, jak patrzę na młode nauczycielki, które do nas przychodzą, to widzę w nich coś naprawdę wyjątkowego. Mają świeżość, odwagę, zadają pytania: „Dlaczego robicie to w taki sposób? Przecież to nie ma sensu.” I to jest piękne. Młody nauczyciel to dzisiaj zjawisko – naprawdę coś fenomenalnego.
M.I. – Często słyszymy, że doświadczeni nauczyciele są wypaleni, że im się już nie chce, że tylko czekają na emeryturę. I że fajnie by było, gdyby przyszło trochę świeżej krwi – ktoś młodszy, z nowym spojrzeniem. A kiedy taki młody nauczyciel rzeczywiście przychodzi, zaczynają się zarzuty: że nic nie wie, że nie ma doświadczenia, że się jeszcze musi nauczyć. I koniec końców nie bardzo już wiemy, jakich nauczycieli chcielibyśmy mieć w szkole – i skąd ich właściwie brać.
A.R.-G. –To też zależy od środowiska. Ja pracuję w jednej szkole w małym miasteczku – wszyscy się znają, wszystko się niesie. Jest i marketing szeptany, i pozytywny, i negatywny. Więc z jednej strony łatwiej, z drugiej – trudniej.
Mam takie przekonanie, że po pierwsze, jak jesteś autentyczna i niczego nie udajesz, to to jest chyba pierwsza taka cecha fajnego nauczyciela. Takiej autentyczności, szeroko pojętej. I nie chodzi mi o to, żeby nie mieć swojego zdania – można krytykować, mówić otwarcie, że coś w szkole nie działa, że coś się nie podoba. Ale co innego krytyka, a co innego ciągłe narzekanie.
Bardzo mnie boli, kiedy nauczyciele źle mówią o swojej pracy – tak publicznie. Kiedy słyszę: „u nas w szkole to już wszystko źle”, „a ta ministra znowu coś głupiego wymyśliła”. I mówią to do ludzi, którzy nie mają pojęcia o systemie edukacji, o tym, jak to wszystko działa. I myślę sobie: kurczę, nie mów tak – bo to nie tylko twoja frustracja, to też wpływa na to, jak ludzie postrzegają nas wszystkich.
Bo jak ktoś z zewnątrz to słyszy, to myśli: „skoro nauczycielka tak mówi, to chyba naprawdę jest źle.” A przecież to nie jest rozmowa w gronie profesjonalistów, tylko w przestrzeni publicznej. I to robi różnicę
Cały tekst „To nie jest mój gruz, proszę pani”. Nauczyciele muszą stawiać granice” – TUTAJ
Źródło: www.strefaedukacji.pl
Oto dwie informacje o tym samym spotkaniu, które odbyło się dzisiaj – jakże inaczej je opisujące:
Ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej
Spotkanie zespołu ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli
W Ministerstwie Edukacji Narodowej odbyło się dziś posiedzenie Zespołu ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli poświęcone omówieniu konsekwencji prawnych uchwały Sądu Najwyższego w zakresie czasu pracy nauczycieli.
Podczas dyskusji uczestnicy spotkania podjęli temat dotyczący rozliczania nauczycielskich godzin nadliczbowych w związku uchwałą Sądu Najwyższego, który rozstrzygnął, że wobec nauczycieli mają zastosowanie przepisy Kodeksu pracy w zakresie pracy w godzinach nadliczbowych.
Uczestnicy przyjęli propozycję Pani Minister Barbary Nowackiej rozpoczęcia prac w grupie roboczej nad wypracowaniem niezbędnych rozwiązań prawnych w zakresie czasu pracy nauczycieli w związku z wyrokiem Sądu Najwyższego. Do udziału w pracach tej grupy zostali zaproszeni przedstawiciele organizacji jednostek samorządu terytorialnego, eksperci Państwowej Inspekcji Pracy, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Finansów.
Podczas spotkania omówione zostały również wyniki uzgodnień i konsultacji projektu ustawy o zmianie ustawy – Karta Nauczyciela.
W piątkowym posiedzeniu Zespołu ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli uczestniczyli również wiceministrowie: Katarzyna Lubnauer, Paulina Piechna-Więckiewcz oraz Henryk Kiepura.
Źródło: hwww.gov.pl/web/edukacja/
x x x
A teraz informacja o tym spotkaniu ze strony ZNP:
Komentarz ZNP po rozmowach w MEN
[…]
– To było długie, merytoryczne i nerwowe spotkanie Zespołu – mówił prezes ZNP Sławomir Broniarz. – Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że zmiany, o które apelował ZNP – ta nowelizacja Karty Nauczyciela – może nie wejść w życie 1 września. To spotyka się z bardzo dużym rozczarowaniem naszego środowiska i pojawia się pytanie, dlaczego ten czas został zmarnowany i dlaczego te propozycje nie były szybciej procedowane. Należało pracować dzień i noc, biorąc pod uwagę fakt, że wiele rozwiązań miało wejść 1 września i na to nauczyciele czekają.
Dodał, że minister edukacji zapewniała, że dołoży starań, aby nowelizacja weszła w życie od września br., ale w lipcu są tylko dwa posiedzenia Sejmu a w sierpniu jedno. – Dlatego pesymistycznie się do tego odnosimy – komentował prezes ZNP.
– Drugim wątkiem jest brak prac nad obywatelską inicjatywą ZNP. Nie rozumiemy, dlaczego sejmowa podkomisja nie podjęła pracy nad projektem. Przypomnę, także panu premierowi, że obywatelski projekt ZNP jest w Sejmie od stycznia 2024 roku.
– Wiele emocji wywołał też temat rozliczania godzin ponadwymiarowych i sprawa pracy podczas wycieczek szkolnych – mówił prezes ZNP. – Dlatego w poniedziałek zbierze się nadzwyczajne posiedzenie Prezydium ZG ZNP, które odniesie się zarówno do propozycji odłożenia w czasie wejścia w życie nowelizacji Karty Nauczyciela, jak i do propozycji dotyczących rozliczania godzin.
W lutym br. Sąd Najwyższy orzekł, że praca wykonywana przez nauczyciela ponad tygodniowe normy czasu pracy jest pracą w godzinach nadliczbowych w rozumieniu przepisów Kodeksu pracy a płacenie za przekroczenie norm czasu pracy, czyli za nadgodziny, jest zasadą w polskim systemie prawnym.
Godziny nadliczbowe są to godziny realizowane ponad tygodniową normę czasu pracy, czyli ponad 40 godzinę pracy w tygodniu. Związek Nauczycielstwa Polskiego – w ramach dotychczasowych prac Zespołu ds. pragmatyki – przedstawił już MEN konkretną propozycję rozwiązania kwestii rozliczania godzin nadliczbowych.
Źródło: www.znp.edu.pl
x x x
Na stronie Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, do chwili publikowania tego materiału, nie znaleźliśmy informacji o tym spotkaniu – ZOBACZ TUTAJ
Dopiero dzisiaj, pięć dni po ogłoszeniu oficjalnych wyników II tury wyborów prezydenckich, zaladając że już opadły emocje związane z ich wynikami, postanowiliśmy udostępnić tekst, zamieszczony 20 maja na blogu CEO. Jako że jest on bardzo obszerny zamieszczamy jedynie jego fragmenty, ale zachęcamy do zapoznania się z jego pełną wersją . patrz link w zakończeniu tego materiału:
Między 5 a 16 maja młodzież w niemal 700 szkołach z całej Polski zagłosowała na kandydatki i kandydatów, startujących w wyborach na Prezydenta RP. Oznacza to, że blisko 200 000 uczennic i uczniów miało okazję stanąć przed podobną decyzją jak dorośli wyborcy i wyrazić swoje poglądy.
Program „Młodzi głosują” to ogólnopolska inicjatywa edukacyjna stworzona przez Centrum Edukacji Obywatelskiej, w której uczniowie i uczennice szkół podstawowych (od klas VI) oraz ponadpodstawowych organizują prawdziwą lekcję demokracji w praktyce. Młodzież samodzielnie przygotowuje szkolne wybory, prowadzi kampanie profrekwencyjne, powołuje komisje wyborcze i zlicza głosy, a nawet organizuje debaty na ważne dla nich tematy – często pomijane przez starszych polityków. Centrum Edukacji Obywatelskiej wspomaga nauczycieli, udostępniając gotowe scenariusze lekcji, które pozwalają w angażujący, ale bezstronny sposób prowadzić zajęcia o urzędzie prezydenta i wyborach, a także oferując przewodniki projektowe, webinaria, plakaty i inne materiały wspierające. Wszystko, żeby niepełnoletni mogli poznać mechanizmy demokracji przez doświadczenie. Celem projektu jest zwiększenie zainteresowania polityką wśród młodzieży oraz kształtowanie nawyków obywatelskich na przyszłość. W edycji 2025 – powiązanej z wyborami prezydenckimi – uczniowie ponownie wcielili się w rolę wyborców. Poniżej podsumowujemy wyniki tej symulacji oraz płynące z nich najważniejsze wnioski.
Wyniki symulacji wyborów 2025 – Młodzi głosują inaczej
W szkolnej symulacji „Młodzi głosują 2025” młodzież oddała głosy na 13. kandydatów startujących w wyborach Prezydenta RP. Zdecydowany prym wśród młodych wiedli kandydaci spoza głównego politycznego nurtu. Sławomir Mentzen (lider Konfederacji) zdobył w głosowaniu młodzieży 19,1% poparcia i uplasował się na pierwszym miejscu. Adrian Zandberg (kandydat partii Razem) uzyskał 17,4% głosów, zajmując drugie miejsce tuż za Mentzenem. Dopiero na trzeciej pozycji znalazł się przedstawiciel głównej partii rządzącej – Rafał Trzaskowski z wynikiem 13,2%, o włos wyprzedzając Joannę Senyszyn, która otrzymała 12,6%. Wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość Karol Nawrocki znalazł się na siódmym miejscu – 6,9% głosów młodych, przegoniony również przez Magdalenę Biejat – 10,5% i Grzegorza Brauna – 9,2%. Pozostali kandydaci otrzymali poniżej 5%, w tym Krzysztof Stanowski – 4,5% i Szymon Hołownia – 3,1%.
Warto zauważyć, że Trzaskowski i Nawrocki, którzy weszli do II tury prawdziwych wyborów prezydenckich, cieszyli się relatywnie niskim poparciem wśród młodzieży, wspólnie otrzymując jedynie 20% poparcia (o 41 punktów procentowych mniej niż w oficjalnych wyborach).
Frekwencja w szkolnych wyborach wyniosła 53%, co oznacza, że głos oddało ponad 100 000 uczennic i uczniów. Poniżej analizujemy, dlaczego młodzi najchętniej głosowali na Mentzena i Zandberga, dlaczego kandydaci głównych partii nie zyskali ich przychylności, a także co mówią nam te wyniki o postawach młodego pokolenia.
Dlaczego młodzież wybrała Mentzena i Zandberga?
Najmłodsi wyborcy biorący udział w symulacji wyłamali się z klasycznej polaryzacji politycznej. Zamiast powielać dominujący w dorosłej polityce podział na konserwatywny obóz opozycyjny (PiS) i najsilniejszą w rządzie liberalną KO, młodzież tłumnie poparła kandydatów spoza mainstreamu. Najwięcej głosów dostały skrajnie odmienne ideowo postaci: wolnorynkowo-narodowy Sławomir Mentzen i lewicowy Adrian Zandberg. Jak pokazały sondaże exit poll, Mentzen i Zandberg zdobyli najwięcej głosów także w grupie 18–29 lat w prawdziwych wyborach, zdecydowanie wyprzedzając mainstreamowych konkurentów. Z tą różnicą, że przewaga Mentzena była w grupie 18-29 lat jeszcze większa, a poparcie dla wszystkich kandydatów lewicowych zdecydowanie niższe. To zjawisko wskazuje, że młodzi nie boją się głosować na kandydatów o jednoznacznych, wyrazistych poglądach – są gotowi poprzeć zarówno partie mocno lewicujące, jak i antysystemową prawicę, rzadziej głosują na partie, które od lat rozdają karty w polityce.
Dlaczego to właśnie Mentzen i Zandberg okazali się dla młodzieży najbardziej atrakcyjni? Oto kluczowe według nas powody:
Wyrazistość i autentyczność przekazu: Młodzi wyborcy cenią polityków konsekwentnych i wyrazistych, którzy nie boją się głosić jasno zdefiniowanych poglądów. Mentzen i Zandberg prezentują odmienne wizje, ale obaj robią to wiarygodnie i bez oglądania się na polityczne kompromisy. W odczuciu wielu młodych kandydaci ci wydają się bardziej autentyczni niż ci z głównego nurtu, którzy stawiają na kompromis i łagodzą przekaz z myślą o starszym elektoracie – taki styl nie trafia do młodzieży. „Młodzi nie obawiają się popierać kandydatów o wyrazistych, nawet skrajnych poglądach” – komentuje Michał Mazur, koordynator programu „Młodzi głosują” w Centrum Edukacji Obywatelskiej – „jednocześnie szczerość i spójność przekonań liczy się bardziej niż przyporządkowanie do tradycyjnej lewej czy prawej strony”. Taką tezę potwierdzają też badania. Z raportu „Portret polityczny młodych Polaków” wynika, że aż 61,2 % osób w wieku 18–29 lat nie potrafi określić się na tradycyjnej osi ideologicznej. Można przypuszczać, że wśród osób młodszych podział lewica-prawica jest jeszcze bardziej zatarty. „Częściej można usłyszeć, że osoba młoda głosuje na tego, a nie innego kandydata, bo «mówi jak jest», a nie bo «prawicowe lub lewicowe ideały są mi bliskie»” – dodaje Mazur.
Bunt przeciw obecnej polityce: Głosując na Mentzena i Zandberga, młodzi wyrażają sprzeciw wobec politycznego status quo. Obaj ci kandydaci stoją w opozycji do establishmentu. Sławomir Mentzen mocniej kontestuje rządzący liberalno-centrowy konsensus, Adrian Zandberg zwrot w stronę konserwatyzmu, ale obaj po prostu jasno i głośno mówią «NIE» zastanej rzeczywistości. Buntownicze narracje zawsze znajdowały posłuch u młodych – obietnice rozbicia „skostniałego układu” czy wywrócenia zastanego porządku politycznego przemawiają do nowego pokolenia. Wybór Mentzena i Zandberga można więc odczytać jako formę młodzieżowego buntu przeciw dotychczasowym elitom politycznym.
Sprawna kampania w internecie i „tiktokizacja” polityki: Dzisiejsza młodzież czerpie informacje głównie z mediów społecznościowych – zwłaszcza z YouTube’a, Instagrama czy TikToka. Sławomir Mentzen doskonale wykorzystał TikToka, zdobywając tam ogromną popularność i deklasując pod względem wyświetleń wszystkich rywali politycznych. Jego krótkie filmiki i ironiczne komentarze stały się viralami, co przełożyło się na rozpoznawalność wśród nastolatków. Również Adrian Zandberg aktywnie komunikował się z młodymi w sieci – wielu osobom po tej kampanii na długo zostanie w głowie chwytliwy tekst piosenki: “głosuję na Adriana na na na na na na…”. Memiczność przekazu i humor obecny w internetowej komunikacji tych kandydatów sprawiły, że ich kampanie były bliższe młodym ludziom niż stateczne przekazy telewizyjne konkurentów. To przykład postępującej tiktokizacji polskiej polityki – kto potrafi zaistnieć w nowych mediach, ten zyskuje głos młodego pokolenia.
O młodych, do młodych i w sprawach młodych: Zarówno Mentzen, jak i Zandberg trafiali w nastroje i problemy młodego pokolenia. Choć każdy z innej strony ideowej, Mentzen i Zandberg adresowali swoje kampanie bezpośrednio do nastolatków i dwudziestolatków, regularnie zwracając się do nich bezpośrednio i podkreślając, że polityka powinna odpowiadać na ich codzienne doświadczenia. Mentzen dużo mówił o wolności słowa, wolności osobistej, polityce imigracyjnej i wysokich kosztach życia. Zandberg natomiast kładł nacisk na prawa pracownicze, inwestycję w energetykę jądrową i politykę zdrowotną. Obaj często odnosili się do problemów z mieszkalnictwem i edukacją. Chętnie krytykowali też obecną władzę wskazując na nepotyzm i kolesiostwo.
[…]
W dalszej części tego opracowania są części, zatytułowane:
Głos sprzeciwu […]
Wzmocnienie lewicy, osłabienie Hołowni […]
Szkoły podstawowe i średnie, dalekie od średniej […]
Frekwencja 53% – sygnał buntu czy apatii? […]
A oto zakończenie tego opracowania:
Czego uczy nas „Młodzi głosują”?
Obraz młodego pokolenia jest bardziej złożony, niż wynikałoby to z klasycznych podziałów ideologicznych. Choć wśród młodych wyborców są zarówno ci, którym bliskie są wartości progresywne – prawa człowieka, klimat, feminizm – jak i zwolennicy wolnościowych, nacjonalistycznych czy konserwatywnych narracji, to wielu z nich nie postrzega siebie w kategoriach tradycyjnej osi lewica-prawica. Młodzi wybierają raczej wyraziste przekazy i autentycznych kandydatów, niezależnie od ich politycznych etykiet. W efekcie najbardziej aktywni młodzi wyborcy coraz częściej głosują na formacje takie jak Konfederacja czy Lewica, które nie unikają jasno zdefiniowanych postulatów, podczas gdy duże partie (PO, PiS) zbierają w tej grupie znacząco mniej głosów niż wśród starszych wyborców.
“Młodzi Głosują” pokazuje, że młodzi chcą brać udział w obywatelskich inicjatywach i że spora grupa uczniów chce wyrazić swój głos, ale nadal potrzebne są działania, które pomogą im poczuć większą odpowiedzialność i pewność w głosowaniu. To ważna lekcja dla polskiej demokracji. Młodzi nie są obojętni – oni czekają na powód, by zaufać demokracji i jej przedstawicielom. Chcą widzieć odwagę i efekty w działaniu. Gdy tego brakuje, uciekają w bunt albo apatię. Dlatego wsłuchanie się w głos młodych, danie im realnego wpływu oraz odpowiadanie na ich potrzeby powinno stać się priorytetem dla decydentów, którzy chcą zdobyć głosy młodych dorosłych. Demokracja w oczach młodych powinna być żywa, autentyczna i sprawcza – inaczej ryzykujemy utratę całego pokolenia obywateli, którzy zniechęceni odwrócą się od udziału w życiu publicznym.
Dlatego „Młodzi Głosują” to nie tylko jednorazowe wydarzenie – to program, który uczy, że głos ma znaczenie, a udział w wyborach to coś więcej niż wrzucenie karty do urny. „Młodzi głosują” to też wsparcie dla nauczycieli i nauczycielki w prowadzeniu rozmów o polityce z zachowaniem neutralności. Dzięki niemu szkoła staje się miejscem realnego przygotowania do bycia aktywną obywatelką i aktywnym obywatelem.
Dając młodym przestrzeń do praktykowania demokracji w bezpiecznych warunkach szkolnych, program buduje ich sprawczość i przekonanie, że mają wpływ. Pokazuje, że polityka to nie „gra dorosłych”, ale obszar, w którym młodzi mogą działać, współdecydować i zmieniać rzeczywistość.
Dbając o najwyższe standardy neutralności politycznej projektu „Młodzi głosują 2025”, ogólnopolskie wyniki opublikowaliśmy dwa dni po wyborach powszechnych (20 maja). Wystrzegamy się wszelkich form agitacji, a naszym celem jest wzmacnianie społeczeństwa obywatelskiego i edukacji wyborczej. Projekt „Młodzi głosują 2025” realizowany jest zgodnie z art. 108 § 3. kodeksu wyborczego.
Autorzy: Michał Mazur, Paulina Pękalska
Cały tekst „Niepełnoletni też głosowali” – TUTAJ
Źródlo: www.ceo.org.pl
Dzisiaj na stronie MEN zamieszczony został tekst, informujący – dość oszczędnie – o konferencji „Edukacja obywatelska. Nowe wyzwania i nowe szanse”, zorganizowanej rzez Ośrodek Rozwoju Edukacji:
Nowe wyzwania i szanse edukacji obywatelskiej – konferencja ORE
z udziałem wiceminister Katarzyny Lubnauer
Dziś w siedzibie Ośrodka Rozwoju Edukacji w Warszawie odbyła się konferencja „Edukacja obywatelska. Nowe wyzwania i nowe szanse”, poświęcona wdrażaniu przedmiotu w szkołach ponadpodstawowych.
W konferencji wzięli udział dyrektorzy szkół, nauczyciele przedmiotów humanistycznych, doradcy metodyczni, nauczyciele konsultanci, przedstawiciele JST, nauczyciele – liderzy zmiany. Uczestników powitała wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer, która podkreśliła znaczenie kształcenia obywatelskiego jako fundamentu działań prospołecznych i budowania świadomego społeczeństwa.
Edukacja obywatelska ma przekazywać praktyczne umiejętności i wiedzę – nie służy indoktrynacji. Jej celem jest uczenie młodych ludzi, jak samodzielnie podejmować decyzje, prowadzić dyskusję i odróżniać prawdę od fałszu.– powiedziała w czasie wystąpienia wiceminister Katarzyna Lubnauer.
W trakcie paneli eksperci omawiali praktyczne rozwiązania i rekomendacje dotyczące nowej podstawy programowej, zwracając uwagę na rosnące oczekiwania uczniów i nauczycieli. Zaprezentowano także mechanizmy nadzoru i ewaluacji, łączące szkolne systemy monitoringu z zewnętrznymi narzędziami oceny jakości kształcenia obywatelskiego.
Omawiane były zagadnienia dotyczące profesjonalizacji nauczycieli edukacji obywatelskiej. Przedyskutowano ścieżki rozwoju kompetencji pedagogicznych, od pogłębiania wiedzy merytorycznej po doskonalenie umiejętności dydaktycznych i nawiązywanie partnerstw z organizacjami pozarządowymi i samorządami. Podkreślono rolę szkoleń, konsultacji metodycznych oraz doradców i nauczycieli konsultantów jako animatorów stałych zmian w kadrze nauczycielskiej.
Następnie omówiono metodykę prowadzenia zajęć z zachowaniem neutralności światopoglądowej oraz techniki moderowania debat uczniowskich jako narzędzia przeciwdziałania polaryzacji społecznej. Uczestnicy zapoznali się z metodą „Hyde Parku” rozwijającą krytyczne myślenie i umiejętność dialogu, a także z praktycznymi scenariuszami lekcji, które można bezpośrednio wdrożyć w pracy z młodzieżą.
Uzupełnieniem części wykładowej były warsztaty praktyczne, podczas których nauczyciele testowali opracowane metody, a także działania networkingowe sprzyjające budowaniu sieci współpracy między szkołami i instytucjami wspierającymi edukację obywatelską.
Konferencja została zorganizowana przez Ośrodek Rozwoju Edukacji w ramach zadania „Przygotowanie do wdrożenia w szkołach przedmiotu edukacja obywatelska. Wsparcie dla nauczycieli konsultantów, doradców metodycznych i dyrektorów szkół” zleconego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i skierowana do dyrektorów szkół, nauczycieli wiedzy o społeczeństwie i historii, doradców metodycznych oraz nauczycieli konsultantów.
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/
Harmonogram konferencji – TUTAJ
Wczoraj w „Akademickim Zaciszu” po raz pierwszy rozmawiano o przedszkolu – czym ono jest, czym może być? Czy – jak na to wskazuje polskie określenie – jest ono przygotowaniem do szkoły, czy raczej (na co wskazują określenia występujące w języku angielskim i niemieckim) ogrodem dziecięcym, miejscem swobodnego rozwoju dzieci?
Prof. Roman Leppert zaprosił do tej rozmowy o rozmowy dwie panie:
– Doktor Agatę Draszkiewicz – nauczycielkę w jednym z szczecińskich przedszkoli,
– Agnieszkę Łęcką – dyrektorkę, a jednocześnie organ prowadzący i właścicielkę przedszkola niepublicznego.
Tradycyjnie – wszystkich zainteresowanych tym o czym rozmawiano, a którzy wczoraj nie mogli przysłuchiwać się tej rozmowie, zapraszamy aby to uczynuli klikając w zamieszczony poniżej link:
Przed-szkole czy ogród dziecięcy? – TUTAJ
Prof. Bogusław Śliwerski zamieścił na swoim blogu tekst, w którym – odwołując się do wystąpień uczestników konferencji, która pod nazwą „STEM* w przedszkolu szkole” odbyła się 4 czerwca w Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie – opowiedział się za „nową przestrzenią, wirtualną, której lekceważyć i blokować nie warto”. Oto ten tekst bez skrótów:
Miejsca edukacji nie są już tylko w szkole
Odbywająca się w ubiegłym tygodniu cykliczna konferencja naukowa w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie skupiała uwagę badaczy na fenomenie cyberprzestrzeni. Nareszcie pierwszego dnia obrad już nią nie straszono, ale pokazywano pozytywne aspekty i konkretne a pozytywne rozwiązania w edukacji i dzięki edukacji, które służą DOBRU, społeczeństwu.
Nie zamierzam uderzać w zbyt utopijne tony, ale gdyby nie cybertechnologia, to kto wie, jakie czekałyby Ziemię i ludzkość dalsze losy. Z jednej strony zachwycamy się startem drugiego polskiego astronauty (łodzianina!), a z drugiej strony lekceważy się w szkolnictwie publicznym rolę racjonalnych zastosowań mediów cyfrowych w kształceniu dzieci i młodzieży. Poziom zacofania mentalnego i marnotrawienia kapitału kulturowego jest w Polsce widoczny od połowy lat 90.XX wieku.
Tym bardziej ucieszyła mnie perspektywa pani dr Małgorzaty Minchberg z APS, która podzieliła się z pedagogami swoim interdyscyplinarnym podejściem do kreowania środowiska estetycznego wychowania właśnie ze względu na pozytywną wartość dynamiki zmian we współczesnym świecie. Najwyższy czas, bo i tak jesteśmy już opóźnieni w stosunku do innych krajów, by reorientować edukację ze statycznej, frontalnej, zamkniętej w systemie klasowo-lekcyjnym na dynamiczną, elastyczną, otwartą, uwzględniającą jakże oczywiste od lat psychorozwojowe różnice indywidualne wśród dzieci, młodzieży i ich nauczycieli.
Jak trafnie pisze o tym w swojej znakomitej książce, której okładką ilustruję poniższy cytat:
„Na zjawisko wychowania składa się przestrzeń, w której następuje rozwój człowieka i proces jego socjalizacji oraz działanie, w którym zachodzi proces edukowania zbudowany na faktach i doznaniach zmysłowych. Na obie sfery kadry edukujące mogą wpływać, budując środowisko wychowawcze, w którym kultura wizualna stanowi czynnik decydujący. Rola tradycyjnego systemu edukacji w XXI wieku zdecydowanie maleje, jeśli rozpatrujemy miejsca i ich efektywność, w budowaniu wykształconego, dojrzałego i szczęśliwego społeczeństwa. Dziś uczymy się po prostu żyjąc i rozwiązując napotkane problemy, bo dynamiczne zmiany w otaczającym nas świecie zdecydowanie wyprzedzają wszelkie programy i systemowe rozwiązania organizacyjne„ (s.7).
Przegrywa polskie pokolenie młodych swoją szansę życiowa, bo jest wtłaczane w penitencjarnie, selekcyjnie kształtowany od wieku ustrój szkolny, którym kierują dyletanci dla zaspokojenia własnych ambicji politycznych (partyjnych), socjo-ekonomicznych. Socjotechniczna manipulacja, etatystycznie sterowana indoktrynacja, ignorancja i arogancja władzy niszczą fundamenty polskiej edukacji, skazując młodych na NiL, czyli na szkolną nudę i lęk, na KiT, czyli na konformizm i traumę. Jakże to wygodne dla pseudodecydentów trzymać pod „butem” nauczycieli i uczniów, czyniąc im łaskę w sferze doraźnych ochłapów modernizacji, byle tylko nie autonomię, twórczość, samorealizacj.
W sieci krążą dramatyczne memy powyborcze. Ktoś **wrzuca pogląd Zygmunta Freuda:
„Większość ludzi tak naprawdę nie pragnie wolności, ponieważ wolność niesie ze sobą odpowiedzialność, a odpowiedzialność jest dla większości ludzi przerażająca„. Nie podaje jednak źródła.
Od dziesiątek lat szkoły służą właśnie temu, by przymusowo upychani w klatkach (klasach/izbach lekcyjnych) uczniowie byli zwolnieni z autoodpowiedzialności. To ministra, kurator, dyrektor jako nadzór „pedagogiczny”(nie mający wiele wspólnego z pedagogiką) im powie, co im wolno, a czego nie wolno. Dlatego uczniowie wybierają wolność, jaką daje im cyberprzestrzeń z całą paletą możliwych tego następstw. Jedni wykorzystają ją dla własnego rozwoju, a nieliczni do (auto-)destrukcji. Im szybciej zatem włączymy się do współpracy na rzecz tych pierwszych, to tych drugich będzie mniej, choć nie znikną w społeczeństwie, niezależnie od tego, kto nimi rządzi.
Pedagogika praktyczna musi być optymistyczna, a nie nekrofilna (Fromm). Artystka-rzeźbiarka a zarazem dr nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika M. Minchberg prowadziła badania w placówkach dla najmłodszych dzieci, bo w żłobkach. Dowodzi, jak dzięki zmianie przestrzeni edukacyjnej, sztuce można pomóc maluchom w odkrywaniu własnego potencjału sprawnościowego, poznawczego i harmonizować emocje z otaczającym je światem.
Nareszcie pojawiło się kluczowe pytanie: „Dlaczego otaczająca nas przestrzeń miejska jest brzydka? Czemu projektuje się brzydkie przedmioty i reklamy? Od czego zależy wyczucie estetyki w społeczeństwie? Dlaczego uczestnictwo w kulturze jest marginalne? (…) Czemu nie wykorzystujemy potencjału twórczego obywateli – dzieci, uczniów, studentów, pracowników? Czemu dzieci tracą swoją kreatywność wraz z uczestnictwem w systemowej edukacji?” (s. 141-142).
Kto tak naprawdę wychowuje nasze dzieci? W jakiej przestrzeni są one poddawane oddziaływaniom, które już per se mogą mieć toksyczny charakter? Ciekaw jestem, jak po kilku latach od wdrożonego przez autorkę eksperymentu w stołecznych żłobkach zmieniła się w nich przestrzeń i czy uczęszczające do szkoły maluchy nie zatraciły poczucia piękna, dobra i prawdy o świecie, innych i samych sobie na skutek zmieniających się w ich życiu środowisk socjalizacyjno-wychowawczych? Jedno nie ulega wątpliwości, że pojawiła się nowa przestrzeń, wirtualna, której lekceważyć i blokować nie warto, bo obróci się tak przeciwko uczniom, jak i ich nauczycielom. Politycy już tego doświadczyli.***
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com
*STEM (ang. science, technology, engineering, mathematics ) -akronim, który powstał od pierwszych liter słów w języku angielskim: nauki, technologii, inżynierii i matematyki. Więcej – TUTAJ
**Ale my podamy: To Zygmunt Freud, którego 2 czerwca cytował Paweł Szuba na swoim fb-profilu.
***Dowodzi tego raport przeprowadzony przez Res Futura, którego wyniki 3 czerwca przytacza „Gazeta Prawna” w tekście „Wybory prezydenckie 2025. Raport Res Futury: Nawrocki wygrał dzięki nowej strategii w internecie”.
Oto obszerne fragment artykułu Magdaleny Konczal, zamieszczonego dzisiaj na portalu „Strefa Edukacji”:
Szkoły nie mają dowolności. Lubnauer ucina spekulacje
Czy religia lub etyka wliczają się do średniej ocen na świadectwie? Choć orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wywołało zamieszanie, Katarzyna Lubnauer uspokaja: zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem – nie. […]
W odpowiedzi na rosnące zamieszanie wokół wliczania ocen z religii i etyki do średniej ocen na koniec roku szkolnego, Katarzyna Lubnauer – wiceministra edukacji – jasno zaznaczyła, że obowiązujące rozporządzenie nie przewiduje takiego wliczania, a szkoły nie mają tu żadnej dowolności.
W odpowiedzi na opublikowany na łamach Strefy Edukacji tekst Chaos z lekcjami religii się nasila. Jesteśmy w stanie zawieszenia, Lubanuer na platformie X (dawniej Twitter) odpowiedziała: – Rozporządzenie jest jednoznaczne i opublikowane w Dzienniku Ustaw. Obowiązuje wszystkie szkoły – napisała Katarzyna Lubnauer.
Jednocześnie podkreśliła również, że rozporządzenie w sprawie średniej ocen nie ma związku z przepisami dotyczącymi organizacji lekcji religii, a ponadto zostało poddane pełnym konsultacjom.
Do naszego tekstu odniosła się także Krystyna Szumilas, przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji i Nauki: – To nie MEN wprowadza chaos. Rozporządzenie o tym, co jest wliczane do średniej jest jasne i wyraźnie mówi, że ocena z religii nie jest do niej wliczana. Chaos wprowadzają ci, którzy próbują bezprawnie to podważyć – zaznaczyła Szumilas.
Wciąż jednak brakuje oficjalnego stanowiska Ministerstwa Edukacji Narodowej w tej sprawie, co generuje niepewność i prowadzi do lokalnych interpretacji. W opinii Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski nie doszło do porozumienia na linii MEN – związki wyznaniowe. KEP wyraża sprzeciw wobec działań resortu edukacji związanych z lekcjami religii i nie chodzi jedynie o rezygnację z wliczania oceny z tego przedmiotu do średniej ocen na koniec roku.
Biskupi z aprobatą przyjęli wyrok TK z 22 maja 2025 r., w którym orzeczono, że przepisy wyłączające ocenę z religii ze średniej ocen są niezgodne z Konstytucją. […]
Cały tekst „Szkoły nie mają dowolności. Lubnauer ucina spekulacje” – TUTAJ
Źródło: www.strefaedukacji.pl
Poszukując tekstu do zamieszczenia w środę rano, już wczoraj przeglądaliśmy znajome strony i adresy. I tak trafiliśmy na tekst, który na swoim fb-profilu zamieściła 3 czerwca dr. Marzena Żylińska. Tak naprawdę, to jest on zaroszeniem do wysłuchania ponad godzinnej rozmowy, jaką na ten właśnie temat przeprowadziła ona z dr Gabrielą Olszowską.Jako że dotyczy on aktualnego problemu przed którym stoją teraz tysiące nauczycielek i nauczycieli – zamieszczamy go poniżej:
„Ocenianie: obliczanie czy ustalanie?” – akcja Budzącej Się Szkoły
„Chciałabym dać ci 4, ale brakuje Ci dwóch setnych.” – Czy wyliczanie średniej z ocen bieżących jest zgodne z prawem oświatowym, czy jest zgodne z logiką? Czy to w porządku, że jedna 1 może przekreślić wiele miesięcy ciężkiej pracy?
Zacznijmy rozmawiać o ocenach i ich sensie. Zacznijmy czytać przepisy prawa oświatowego, czyli Ustawę o prawie oświatowym i Rozporządzenie o ocenianiu i promowaniu z 22.02.2019.
Ustawa (Art. 44 b) mówi jasno, że „ocenianie jest ustalaniem przez nauczyciela …”. „ustalaniem”, a nie obliczaniem. Ustalanie zakłada namysł, rozważenie indywidualnych sytuacji, a to wyklucza mechaniczne podejście oparte na matematycznych obliczeniach.
Nie da się szybko zmienić zwyczajów, które (wbrew prawu oświatowemu) niemal wszystkim wydają się oczywistością, ale kiedyś trzeba zacząć i zrobić pierwszy krok.
Więc zacznijmy!!! Rozmawiamy o sensie oceniania, o tym, co jest prawdziwym celem edukacji, celem, który dziś przesłaniają nam oceny, średnie i świadectwa z paskiem.
Jeśli uważacie, że to ważny temat, to udostępnijcie ten post i rozmawiajcie, rozmawiajcie i rozmawiajcie. Tylko tak możemy zmienić stare, niesłużące dzieciom / młodym ludziom przyzwyczajenia.
Link do rozmowy z dr Gabrielą Olszowską o przepisach prawa oświatowego, dotyczących oceniania uczniów
– TUTAJ
A o tym, co oznacza „sprawiedliwe ocenianie” napiszę i opowiem kolejnym razem.
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/
Źródło: www.kwalifikacje.gov.pl
N portalu „EDUKACJA” dziennika „Rzeczpospolita” znaleźliśmy tekst, informujący o nowych innowacyjnych narzędzi wspierających szkolne doradztwo zawodowe. Oto jego obszerne fragmenty i link do pełnej wersji
Nowoczesne narzędzia dla szkolnych doradców zawodowych od Instytutu Badań Edukacyjnych
Instytut Badań Edukacyjnych (IBE)* udostępnił nauczycielom i doradcom zawodowym zestaw innowacyjnych narzędzi wspierających szkolne doradztwo zawodowe. Inicjatywa ma na celu nie tylko wsparcie specjalistów w pracy z młodzieżą, ale również umożliwienie im aktywnego udziału w procesie doskonalenia tych rozwiązań poprzez zgłaszanie sugestii i propozycji zmian.
Nowe narzędzia zostały zaprojektowane z myślą o różnych grupach odbiorców – od uczniów szkół podstawowych po dorosłych planujących przekwalifikowanie się. Łącznie udostępniono sześć aplikacji i portali internetowych, które oferują szerokie spektrum funkcji: od wirtualnego doradztwa, przez budowanie portfolio, aż po przegląd kwalifikacji zawodowych.
Nowoczesne narzędzia w szkołach. Praktyczne wsparcie dla planowania przyszłości
Na szczególną uwagę zasługuje „Kwalifikacje jutra – Praktyczny Przewodnik po Zintegrowanym Rejestrze Kwalifikacji” *. To interaktywne narzędzie pomaga użytkownikom świadomie planować ścieżki edukacyjno-zawodowe, uwzględniając ich pasje, talenty i kompetencje, a także realia rynku pracy. […]
Narzędzie dla uczniów i nauczycieli
Dla uczniów i nauczycieli IBE przygotowało „Małe ZRK” *– serwis, który oferuje scenariusze lekcji i propozycje odznak i kwalifikacji możliwych do zdobycia już na etapie edukacji szkolnej. Uczniowie mogą dzięki temu zacząć budować swoje portfolio kompetencji w przystępny sposób. Uzupełnieniem tego narzędzia jest portal „Wiem, co umiem”*, który wspiera uczniów w identyfikowaniu i rozwijaniu swoich mocnych stron, inspirując do zdobywania nowych umiejętności i dokumentowania ich w postaci cyfrowych odznak. […]
Z kolei „Kompas szkolnictwa branżowego” to baza wiedzy o ponad 200 zawodach i kwalifikacjach zawodowych ze szkolnictwa branżowego. Aplikacja umożliwia nauczycielom i uczniom zapoznanie się z wymaganiami poszczególnych zawodów oraz ich powiązaniami z określonymi branżami.
Na jeszcze szerszą skalę działa „Kompas”, czyli interaktywne narzędzie dla dorosłych użytkowników, którzy szukają informacji o możliwościach przekwalifikowania się lub poszerzenia swoich kompetencji. Aplikacja pozwala na filtrowanie kwalifikacji według branż, zainteresowań oraz innych kryteriów. [;…]
Cały tekst „Nowoczesne narzędzia dla szkolnych doradców zawodowych od Instytutu Badań Edukacyjnych”
– TUTAJ
Źródło: www.edukacja.rp.pl
*Linki do źródeł opatrzonych gwiazdką – redakcja OE
Zamieszczamy dziś tekst, który jest owocem udziału jego autorki – Danuty Sterny – w konferencji „W drodze do samodzielności w uczeniu się”, która 30 maja br. odbyła się w Szkole Podstawowej im Adama Mickiewicza we wsi Skalmierzyce. Oto ten tekst bez skrótów – oczywiście zaczerpnięty z boga „OK. NAUCZANIE”
Od czego warto zacząć, aby stworzyć dla ucznia warunki dla jego samosterowności?
Konferencja w Skalmierzycach „W drodze do samodzielności w uczeniu się”
Piękna konferencja w przyjaznej uczniom i nauczycielom Szkole Podstawowej im Adama Mickiewicza. Rozmawialiśmy o samosterowności ucznia i o tym, jak stosowanie oceniania kształtującego może pomóc w osiąganiu samosterowności przez uczniów.
Wyszczególniliśmy 11 warunków, które sprzyjają samosterowności ucznia, a nawet są dla niej niezbędne. Pod koniec konferencji poprosiłam uczestników, aby wybrali jeden z warunków, nad którym zaczną pracować po powrocie do szkoły, Prosiłam o wybranie jednego, gdyż wtedy jest szansa, że faktycznie coś się w tym kierunku zadzieje.
Odpowiedzi udzieliło 67 osób.
Oto wyniki:
-Więcej samodzielności – 20
-Pomoc uczniom w organizacji procesu uczenia się, monitorowanie procesu – 9 w tym 3 osoby deklarowały prace z zeszytem ucznia.
-Wybór – 9
-Czas na rozmowę z uczniem – budowanie relacji – 7
-Przekazywanie informacji zwrotnej ze wskazówkami – 6
-Dawanie uczniom przestrzeni do przyznania się do błędu lub do trudności – 3
-Wiara w ucznia i świętowanie sukcesu – 3
-Jasno wyrażone oczekiwania – 2
-Czas na refleksję ucznia – 2
-Zapewnienie uczniom bezpieczeństwa – 2
-Możliwość odmowy – 1
2 osoby stwierdziły, że wszystkie te warunki już są obecne w ich szkole, a jedna osoba napisała, że zacznie od wprowadzania oceniania kształtującego, którego jeszcze nie ma w szkole.
Była to sonda, którą trzeba wziąć pod uwagę, planując prace nad samosterownością uczniów.
Uczestnikami konferencji, odpowiadającymi na pytanie sondy, były osoby, które chciały na nią przyjechać, czyli osoby zainteresowane doskonaleniem swojej pracy.
Źródło: www.spskalmierzyce.noweskalmierzyce.pl
W sondzie wyraźnie zwyciężyła – samodzielność ucznia. Zapewne pragniemy, aby nasi uczniowie chcieli się uczyć i byli w tym procesie samodzielni. Niestety nie stanie się to bez naszego udziału. Po stronie nauczyciela leży zaangażowanie ucznia w naukę i danie mu samodzielności w dochodzeniu do rozwiązania.
Drugie wskazanie dotyczyło – pomocy uczniom w organizacji procesu uczenia się, monitorowanie procesu. Cieszy mnie, że nauczyciele zauważają, że prowadzenie z uczniami zeszytu może w tym pomóc.
Trzecie to dawanie uczniom możliwości wyboru. Łączy się to z potrzebą autonomii, na którą zwraca uwagę teoria autodeterminacji.
Pozostałe punkty też zostały wykorzystane, zatem uznane zostały za pożyteczne warunki dla samosterowności ucznia.
Podczas konferencji dwie świetne prowadzące konferencje nauczycielki pokazały nam ćwiczenia na pobudzenie koncentracji uczniów, pochodzące z księgi „Przerywników i rozruchów”. Bardzo polecam.
Mogłam też uczestniczyć w wybranym warsztacie, ja wybrałam: Zastosowanie metody „Myślącej klasy” w rozwijaniu samodzielności w myśleniu i uczeniu się na przykładzie matematyki. Liczby i działania.Był bardzo pouczający, szkoda, że nie mogłam być na pozostałych.
Bardzo dobra konferencja, oby takich było więcej.
Źródło: www.oknauczanie.pl




















