



Foto: www. damaiwiesniaczka.pl
Dzisiaj proponujemy dwie lektury z dwu różnych źródeł – obie dotyczą tego samego: Czy szkolne sukcesy tzw. „prymusów” potwierdzają się w ich późniejszych losach jako dorosłych ludzi. Jak zwykle – zamieszczamy tylko fragmenty tych tekstów, podając link do ich pełnych wersji.
Portal „Psychologia wyglądu”
Diana Nowek, Prymus czy przeciętniak w szkole. Kto lepiej radzi sobie w dorosłym życiu?
[…] Dlaczego tak jest, że osoby bardzo dobrze radzące sobie w szkole, zdobywające piątki i szóstki ze wszystkich przedmiotów niekoniecznie dobrze radzą sobie w późniejszym życiu? I dlaczego nie jest wskazane, aby przymuszać dziecko do bycia prymusem z każdej dziedziny?
Wiedza przekazywana w szkole jest wiedzą teoretyczną. Szczególnie w naszej polskiej szkole, gdzie praktycznie nie przeprowadza się badań i eksperymentów z uczniami, nauka polega na zapamiętywaniu i mechanicznym odtwarzaniu materiału. Jeśli nie można czegoś zobaczyć, dotknąć, spróbować czy przeżyć mamy marne szanse, że zapamiętamy to na długo. Z tego powodu w szkole najlepiej radzą sobie osoby przede wszystkim z dobrą pamięcią wzrokową (zwrot „pokaż mi to”). Tak zwani słuchowcy (zwrot „powiedz mi, powtórz mi to”) nie będą ślęczeć długo nad podręcznikami, oni zapamiętają co opowiadał nauczyciel w czasie lekcji.[…]
Dla przykładu możemy przyjrzeć się Albertowi Einsteinowi, chyba najsłynniejszemu naukowcowi. Pokazuje on dobrze, że najważniejsze jest rozwijanie swoich zainteresowań i tych bloków umiejętności, z których jesteśmy naprawdę dobrzy. Moim zdaniem Einstein był kinestetykiem. Miał trudności z pisaniem, nauczył się tego w wieku 9lat i prawdopodobnie można by nazwać go dzisiaj dyslektykiem. Wspomina się go jako trudnego ucznia, często przerywał nauczycielom, poddawał w wątpliwość ich tezy i sam udzielał enigmatycznych odpowiedzi. […] W dzisiejszym rozumieniu zdolności – Einstein był inteligentny, ale nie był przedsiębiorczy czy zaradny. Jeśli spotkalibyśmy go na naszym zlocie klasowym podziwialibyśmy go za jego geniusz, ale traktowalibyśmy trochę pobłażliwie. […]
Podsumowując, pragnę zachęcić wszystkich do poszukiwania w sobie czy u swoich dzieci kilku umiejętności, w których jesteśmy najlepsi i rozwijania ich do maksimum. Nie zmuszajmy dzieci do bycia najlepszymi ze wszystkich przedmiotów, bo mogą przegapić swoje pasje i prawdziwe zdolności. I zamiast im pomóc w życiu stworzymy z nich zagubionych przeciętniaków, ciągle niewiedzących, co tak naprawdę robią najlepiej. A jaka cecha twarzy w takim razie pozwala ocenić czy ktoś będzie przedsiębiorczy w późniejszym życiu? Jest to na pewno silnie szczęka i mocny podbródek. Silne i dobrze zaznaczone są gwarantem działania. Tam gdzie inni będą zastanawiać się i wahać, te osoby dawno zrobią już biznes.
Bo przedsiębiorczość, zaradność, umiejętność podejmowania ryzyka, decyzyjność, silna wola, zdolność nawiązywania i podtrzymywania kontaktów – tak potrzebne w życiu zawodowym są cechami osobowości. Z ocenami szkolnymi mają niewiele wspólnego.
Cały tekst „Prymus czy przeciętniak w szkole. Kto lepiej radzi sobie w dorosłym życiu?” – TUTAJ
Źródło: www.psychologiawygladu.pl
x x x
Portal „Parenting”
Anna Łajkowska, Na kogo wyrastają szkolni prymusi?
Foto: www.portaloswiatowy.pl
Wczoraj „Portal Samorządowy” zamieścił tekst zatytułowany „Jest problem. Coraz więcej uczniów na nauczaniu indywidualnym”. Jest on oparty o informacje opublikowane przez „Gazetę Prawną” w artykule„Nauczanie indywidualne bywa szkodliwe”.
My przytoczymy fragmenty tekstu ze strony „Portalu Samorządowego”:
[…] Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w województwie zachodniopomorskim – według stanu na 19 kwietnia – z indywidualnego nauczania korzystało 633 uczniów. Przed rokiem było ich 586. Zwiększenie zainteresowania tą formą nauki obserwują też inne kuratoria.
„Porównując lata 2021 i 2022, liczba uczniów nauczanych indywidualnie wzrosła w szkołach podstawowych o 63 proc., a w liceum ogólnokształcącym o 78 proc. Nie zauważamy wzrostu w stosunku do uczniów branżowej szkoły I stopnia, kształcących się w zawodach robotniczych, natomiast już w zawodach technikalnych nastąpił on o ponad 100 proc.” – poinformowała Grażyna Sobieraj, wizytator Kuratorium Oświaty w Gorzowie Wielkopolskim.
Z danych MEiN wynika, że w tym roku szkolnym na indywidualnym nauczaniu jest ponad 8,1 tys. uczniów. Rosnący trend potwierdzają też psychiatrzy. „W zeszłym roku szkolnym wystawialiśmy takie dokumenty ok. 2 proc. uczniów, którzy do nas trafiają. Dziś już 10 proc.” – powiedziała gazecie dr n. med. Izabela Ciuńczyk z Centrum Zdrowia Psychicznego w Koszalinie.
Ewa Tatarczak, szefowa Rady Poradnictwa, ogólnokrajowej organizacji zrzeszającej pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznych pytana, dlaczego uczniów w indywidualnym trybie jest teraz więcej, podkreśliła, że nawet nie chodzi o stany depresyjne, tylko o zaburzenia związane z nieradzeniem sobie z emocjami. […]
Ekspertka zaznaczyła, że nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie, czy indywidualne nauczanie jest ostatecznie najlepsze dla dziecka, bo zabierając je ze szkoły, utrwala się w nim przeświadczenie, że nie musi się konfrontować z rzeczywistością.
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl
Wczoraj (21 kwietnia 2022 r.) dr Marzena Żylińska zamieściła na Fb taki oto, krótki tekst:
Oceniając, odbieramy znaczenie wiedzy i umiejętnościom. Celem przestają być nowe informacje czy umiejętności, czyli poznawanie świata i rozwój, celem stają się oceny, punkty i świadectwa.
Oburzamy się, gdy uczniowie oszukują, odpisują, ściągają prace z internetu, ale to my dorośli pokazaliśmy im tę drogę na skróty, to my wciąż mówimy, że celem szkoły nie jest rozwój, ale oceny, punkty, średnie.
Najdziwniejsze jest jednak to, że pytając wciąż o stopnie, nie rozumiemy, jaki efekt wywołujemy i do czego nakłaniamy dzieci i młodych ludzi.
Źródło: https://www.facebook.com/marzena.zylinska/posts/10223485723664965
Mówią, że kropla drąży skałę… Ale widocznie owa skała przekonań o ważności uczenia się „na stopnie” jest bardzo odporna na takie, jak dr Żylińskiej, krople prawdy. Nie ona jedna, i nie od wczoraj, apelowała o zmianę paradygmatu szkolnej edukacji. Oto przykład, z 2018 roku – fragment tekstu zatytułowanego „Z troski o przyszłość dzieci działamy na ich szkodę”, zaczerpnięty z portalu JUNIOROWO:
[…] Prace domowe, oceny cyfrowe, sprawdziany wcale nie wspierają dzieci w procesie nauki. Wielu ekspertów już wypowiadało się na ten temat. To są narzędzia kontroli, które służą wyłącznie rodzicom i nauczycielom. Są łatwo dostępnym sposobem na poradzenie sobie z własnym lękiem i zaspokojenie potrzeby kontroli. Ale zupełnie nie służą dzieciom i nie wspierają ich edukacji i rozwoju.
To, że dziecko przynosi do domu same piątki wcale nie zapewni mu życiowego sukcesu. To, że dziecko godzinami wypełnia karty pracy zadane do domu wcale nie zwiększa jego wiedzy i umiejętności. Dodatkowe godziny polskiego i matematyki wcale nie zagwarantują życiowego sukcesu. Nie zagwarantuje go nawet świetny wynik egzaminu. Współczesny świat oczekuje od młodych ludzi czegoś zupełnie innego niż wykute na blachę lewe dopływy Odry. […]
Cały tekst „Z troski o przyszłość dzieci działamy na ich szkodę” – TUTAJ
Źródło: www.juniorowo.pl
Komunikat ZNP: Dementujemy wypowiedź ministra edukacji nt. podwyżek i związków
21 kwietnia 2022 r. minister edukacji Przemysław Czarnek powiedział w „Porannej rozmowie RMF FM”, że „36 proc. podwyżka została odrzucona przez związki zawodowe”.
To nieprawda.
Wszystkie związki zawodowe – także prorządowa “S” – odrzuciły niekorzystne propozycje MEiN dotyczące statusu zawodowego nauczyciela przedstawione przez ministra edukacji podczas negocjacji toczących się w 2021 roku.
Ostatnie spotkanie negocjacyjne ze związkami zawodowymi odbyło się 7 grudnia 2021 r. w gmachu Ministerstwa Edukacji i Nauki. Od tego czasu ministerstwo edukacji nie zwołało kolejnych rozmów na temat zmian w pragmatyce zawodowej nauczycieli.
Według strony społecznej, propozycje MEiN uderzały w prestiż zawodu nauczyciela.
Minister Przemysław Czarnek proponował m.in.:
-podniesienie pensum o 4 godziny,
-wprowadzenie 8 godzin „karcianych”,
-proporcjonalne – do wydłużonego czasu pracy – podniesienie wynagrodzenia.
Minister edukacji twierdzi teraz, że związki zawodowe odrzuciły propozycję 36% podwyżek. To nieprawda.
Związki odrzuciły propozycje ministra Czarnka polegające na:
-zwiększeniu ewidencjonowanych godzin pracy,
-faktycznym zmniejszeniu stawki godzinowej wynagrodzenia,
-zmniejszeniu wymiaru urlopu wypoczynkowego,
-likwidacji analizy średnich wynagrodzeń jako instrumentu kontrolnego osiągania ustawowych stawek wynagrodzenia,
-likwidacji dodatku uzupełniającego,
-likwidacji świadczenia na start dla nauczycieli stażystów,
-likwidacji funduszu świadczeń socjalnych dla nauczycieli na zasadach określonych w pragmatyce nauczycielskiej,
-likwidacji świadczenia urlopowego,
-zmniejszeniu wysokości dodatku wiejskiego.
Zdaniem ZNP, wprowadzenie tych propozycji MEiN skutkowałoby dramatycznym pogorszeniem statusu zawodowego nauczycieli i pogłębieniem kryzysu kadrowego, jaki od dwóch lat obserwujemy w szkołach i przedszkolach.
Źródło: www.znp.edu.pl
Już tradycyjne w czwartkowe przedpołudnie proponujemy wszystkim którzy z różnych powodów nie mogli wczoraj wieczorem zajrzeć do „Akademickiego Zacisza”, aby o dowolnej porze kliknęli w załączony na końcu tego materiału link. A rozmówczynią prof. Romana Lepperta była Marta Florkiewicz-Borkowska – wyjątkowa nauczycielka j. niemieckiego, ale także zajęć rozwijających kreatywność, pracująca w niewielkiej szkole podstawowej w Pielgrzymowicach – wsi w powiecie pszczyńskim, w województwie śląskim. Należy jeszcze dodać, ze ma Ona także tytuł „Nauczyciela Roku 2017”
Oto co o pani Floriewicz-Borkowskiej (występującej także jako Marta FloBo) zamieszczono na stronie Yoy Tube:
Pani Marta jest ubiegłoroczną Laureatką Nagrody imienia Ireny Sendlerowej przyznawanej „Za naprawianie świata”. Centrum Edukacji Obywatelskiej napisało na swojej stronie po ogłoszeniu rozstrzygnięcia: „Kim jest ta niezwykła nauczycielka, która uczy i wychowuje w duchu otwartości i poszanowania dla innych”.
Marta Florkiewicz-Borkowska jest nauczycielką języka niemieckiego i zajęć rozwijających kreatywność w Szkole Podstawowej im. Karola Miarki w Pielgrzymowicach. Realizuje projekty społeczne, charytatywne, arteterapeutyczne i algorytmiczne. Jest autorką cyklu rozwojowego z elementami arteterapii „Jesteś Ważna” – pomaga dziewczynom uwierzyć w siebie oraz wzmocnić ich poczucie własnej wartości. Od 8 lat szyje przytulanki „Pożeracze Smutków”, przekazując je m.in. dzieciom na oddziałach onkologicznych, angażując w to pielgrzymowicką młodzież, lokalną społeczność, a obecnie również ponad 100 szkół w całej Polsce.”
Właśnie o naprawianiu świata – na skalę bardzo lokalną – prof. Leppert rozmawiał wczoraj
z Panią Martą FloBo – zobacz i posłuchaj na You Tube – TUTAJ
Oto fragmenty, zamieszczonego 19 kwietnia 2022 roku przez Roberta Raczyńskiego na jego blogu „Eduopticon” tekstu:
Szkoła powinna…
Od momentu, w którym pedagogiczni luminarze odkryli, że w curriculach zawarta jest jedynie śladowa ilość zagadnień wystarczająco nowoczesnych, praktycznych, interesujących i łatwo przyswajalnych, i okazało się, że szkoła nie ma już praktycznie czego uczyć, nie chcąc sprzeniewierzać się nowemu paradygmatowi, trwają intensywne poszukiwania zagadnień, którymi mogłaby się zająć między przerwami. Pomysłów jest bez liku, bo kiedy kolejny drwal zostanie już zespołowo i projektowo pokolorowany, suweren znów zacznie się zastanawiać, za co właściwie tym leniom-nauczycielom płaci.
Z rozważań pedagogów, psychologów, socjologów i innych specjalistów, niemogących spać po nocach wynika, że „szkoła powinna”. Co? To już w sumie mniej ważne, bo realizacji tych powinności i tak nikt nie będzie mógł sprawdzić, a już z pewnością nie będzie w stanie udowodnić, że realizowane nie są. Jeśli tylko dotyczą czegokolwiek poza wiedzą merytoryczno-przedmiotową i weryfikacją tejże, mają zapewnione poczesne miejsca w planach nadzoru pedagogicznego i oczywiście w planach rozwoju nauczycieli. Do owych planów, niemal codziennie dopisywane są nowe punkty i praktycznie nie sposób włączyć komputer i nie dowiedzieć się o kolejnych obszarach szkolnej powinności, leżących dotąd odłogiem.
Zastanawiając się niedawno nad tematyką godzin wychowawczych i wszelkimi innymi „treściami”, adresowanymi do przebodźcowanych Internetem, życiem i szkolną aktywizacją nastolatków, doszedłem do wniosku, że, my, nauczyciele, przypisujemy sobie rolę większą niż w istocie jest nam dana i zdecydowanie przeceniamy wpływ (lub brak wpływu) jaki wywieramy na społeczeństwo. […]
Jako człowiek najwyraźniej dotknięty przypadłością zwaną idiopatycznym zespołem szyderczo-malkontenckim (copyright by śp. Daniel Passent), zapytam, gdzie w tym wszystkim, u diabła, rola i udział rodziców, domu, rodziny? Czy nie stawiamy świata na głowie? Czy rzeczywiście powinniśmy traktować ludzi jak glinę do systemowego formowania? Mam wrażenie, że w obliczu dojmującej, niemal totalnej klęski przekazu merytorycznego (brak potrzeb wspierany przez tanią ideologię), gorączkowo szukamy czegoś, co mogłoby tę pustkę wypełnić. Nie chce mi się nawet wymieniać (z pewnością nie udałoby mi się spisać nawet drobnej części takiej listy) zagrożeń, przed którymi chcemy ucznia chronić, wyzwań, na które chcemy go przygotować, ideałów, które chcemy mu wpoić i.… rozczarowań, których siłą rzeczy doznamy, nie przyjmując do wiadomości, że to wszystko jest niewykonalne. Za dużo bierzemy na wątłe barki, za dużo dajemy sobie tam nakłaść – obecnie, szkoła została obarczona odpowiedzialnością za wszystko, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu było domeną normalnie funkcjonującej rodziny: kształtowaniem postaw, dostarczaniem wzorców osobowych, budowaniem relacji, etc. To chore! I tak nie damy rady, ale zawsze już będziemy wygodnym chłopcem do bicia, kiedy (wcale nie „jeśli”) nasz target wszystkich tych skrojonych na geniuszy i wzorowych obywateli celów nie osiągnie. Chłopcem, który usłużnie się nadstawia i woła o jeszcze. […]
Tymczasem, od szkoły wymaga się teraz działań, które nie mają najmniejszych szans powodzenia i to w obliczu trwającego już całe dekady odzierania jej i nauczycieli z jakiejkolwiek sprawczości. W społeczeństwie wykształcono za to odruch cedowania na szkołę wszelkich trudnych i niewdzięcznych zadań, które od zawsze leżały i leżą(?) w kompetencjach domu rodzinnego. Szkoła okrężną drogą wraca więc do skompromitowanej koncepcji tabula rasa, tyle że w politycznie poprawnej wersji dla mas powoli odzwyczajanych od myślenia, zakładającej, że wszyscy są już zgodni, jakie oprogramowanie powinno być w mózgach instalowane (oczywiście bezstresowo i neurodydaktycznie), a mózgi są tej instalacji spragnione i odpowiednio zaciekawione poproszą o kolejną aktualizację. […]
Foto: www.wiadomosci.wp.pl
Uczniowie z Ukrainy w Szkole Podstawowej nr 12 im. J. Korczaka w Krakowie
Dzisiaj rano (20 kwietnia 22022 r.) na stronie „Gazety Prawnej” zamieszczono tekst, zatytułowany „Jak ósma klasa, to egzamin. Ukraińscy uczniowie wystartują o miejsca w szkołach średnich”. Oto jego fragmenty:
[…] 7,1 tys. uczniów z Ukrainy, którzy po 24 lutego znaleźli się w Polsce, zadeklarowało chęć przystąpienia do egzaminu ósmoklasisty – mówi DGP Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. A to oznacza, że taką decyzję podjęła zdecydowana większość osób, które trafiły do naszych klas ósmych (ok. 6,7 tys. uczniów), a także część tych, które postawiły na oddziały przygotowawcze. Zainteresowanie maturą jest mniejsze. Przystąpi do niej 47 osób z Ukrainy.
W tym roku do egzaminu dojrzałości zgłosiło się łącznie 347 tys. osób. A do ósmoklasisty – 507, 8 tys. – Nie zapominajmy, że w tym drugim przypadku mamy do czynienia z półtora rocznika – dodaje Smolik.
Dyrektorzy szkół spodziewali się mniejszej liczby zgłoszeń. Jak mówią, nie bez znaczenia okazał się argument, że rezygnacja z egzaminu ósmoklasisty skutkuje nieskończeniem szkoły, czyli pozostaniem na drugi rok w tej samej klasie. […]
– Minister nie przewiduje odrębnych kryteriów rekrutacji do szkół ponadpodstawowych dla dzieci uchodźców – mówi DGP Adrianna Całus, rzeczniczka MEiN. Podkreśla, że rekrutacja odbywa się na zasadzie równej i powszechnej dostępności. Oznacza to, że aplikować o przyjęcie może każdy, kto spełnia jednakowe dla wszystkich kryteria. – Rozwiązania nie należy zatem poszukiwać w tworzeniu specjalnych warunków, ale we wspomaganiu uczniów w sposób, który pozwoli im zdać konieczne egzaminy i pokonać bariery rekrutacyjne w możliwie krótkim czasie. Warunki rekrutacyjne ustala się bowiem nie po to, aby były barierą, ale po to, aby mieć gwarancje, że uczeń, który je pokona, ma odpowiednie kompetencje (w tym językowe) do podjęcia nauki na kolejnym etapie – mówi. […]
Pytani przez nas dyrektorzy uspokajają też, jeśli chodzi o polskich uczniów, którym za miesiąc przyjdzie się zmierzyć z egzaminem ósmoklasisty. Zwracają uwagę, że w ostatnich tygodniach udało się wrócić do przedpandemicznego rytmu szkolnego. Przeprowadzono wszystkie egzaminy próbne, które wypadły porównywalnie z tymi sprzed koronawirusa.
Cały tekst „Jak ósma klasa, to egzamin. Ukraińscy uczniowie wystartują o miejsca w szkołach średnich” – TUTAJ
Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl
Oto ważna dla tegorocznych ósmoklasistów i ich rodziców informacja, zaczerpnięta z portalu <łódź naszemiasto>:
W środę, 20 kwietnia br. rozpoczyna się rekrutacja do szkół średnich w Łodzi. Kandydaci mają czas do 17 maja na zalogowanie się w elektronicznym systemie naboru oraz wybranie szkół, zgodnie ze swoimi preferencjami – na pierwszym miejscu wstawiając tę, na której najbardziej im zależy. Mogą wybrać dowolną liczbę szkół oraz oddziałów w każdej z nich.
W szkołach ponadpodstawowych, prowadzonych przez samorząd, jest przygotowanych 7 539 miejsc, w tym: 3 930 w liceach ogólnokształcących, 2 880 w technikach oraz 729 w szkołach branżowych I stopnia.
W Łodzi ósme klasy ukończy w tym roku 6 289 uczniów, ale o miejsca w szkołach średnich będą się ubiegać też kandydaci spoza miasta, drugoroczni oraz absolwenci szkół niepublicznych. Rekrutacja będzie się odbywać za pośrednictwem strony: lodzkie.edu.com.pl[…]
Warto odwiedzać szkoły w ramach tzw. dni otwartych oraz zapoznać się z ich ofertą na stronach internetowych. Również na stronie naboru elektronicznego zamieszczono informator o szkołach.
Egzamin ósmoklasisty w tym roku odbędzie się w dniach 24 – 26 maja. Kandydaci do szkół średnich będą mieli możliwość, po uzyskaniu wyników sprawdzianu, ponownie zalogować się do systemu rekrutacyjnego i ewentualnie zmodyfikować swoje preferencje. Listy zakwalifikowanych do szkół średnich zostaną opublikowane 19 lipca br.
Cały tekst „Rusza nabór do szkół średnich w Łodzi – od środy 20 kwietnia” – TUTAJ
Źródło: www.lodz.naszemiasto.pl
Wczoraj (19 kwietnia 2022 r.) na fanpage społeczności „Nie dla chaosu w szkole” zamieszczono tekst autorstwa Ewy Radanowicz
Najpilniejsze jest to, żeby ludzie przestali działać w chaosie. Wiele polskich szkół, gmin podjęło się pomocy Ukraińcom, wszystko odbyło się na zasadzie zrywu, poczucia, że musimy szybko i koniecznie już teraz zrobić różne rzeczy. To się znowu zemściło.
Proste pytanie, czy dzieciom z Ukrainy najbardziej były potrzebne lekcje i wkładanie ich na siłę do szkół, gdy oni byli w drodze? Nie wiedzieli, czy zostaną, czy pojadą dalej, chodzili po dwa, trzy dni do szkoły, po tygodniu. Mam poczucie, że wszyscy dziś powinniśmy uczyć się spokojnego i refleksyjnego podchodzenia do różnych sytuacji.
Bardzo pilne jest danie nauczycielom nie kolejnych kursów, jak uczyć języka polskiego jako obcego albo jak było za pandemii, jak zdobywać kompetencje cyfrowe, tylko wyposażenie nas w kompetencje radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych. To jest najpotrzebniejsze.
Proponowałabym też, żeby wszyscy przyjrzeli się kondycji psychicznej nauczycieli. Bo siedzimy na beczce prochu, która wybuchnie. Kumulacja problemów, pozostawianie nauczycieli bez pomocy, konkretnych wytycznych powoduje, że mają serdecznie dosyć. Jeżdżę dużo po Polsce. Standard, o którym dziś mówią dyrektorzy: nauczyciele idą masowo na zwolnienia lekarskie. W każdej szkole nie ma po ileś procent nauczycieli, bo nie dają rady, a ci, którzy zostają też nie dają rady obsłużyć szkół w takim stanie, w jakim one obecnie funkcjonują.
Dziś jest potrzebna dużo większa pomoc prawna niż wydawałoby się. Nam się mówi: działacie w kryzysie, nie bójcie się, podejmujcie decyzje. Ale niestety, każda decyzja ciągnie za sobą pewne konsekwencje i odpowiedzialność, choćby finansową. Czy zrobisz klasę przygotowawczą czy dasz więcej godzin języka polskiego jako obcego, czy włożysz dzieci do klas, to każda taka sytuacja generuje konsekwencje finansowe i organizacyjne.
Dzisiaj dyrektorowi trudno podjąć decyzję, z którą czułby się dobrze. Czasami są bezradni. (…) Zrzuca się wszystko na nich. Sytuacja jest bardzo trudna. Jest w dodatku presja etyczna, że dyrektorzy boją się powiedzieć: naprawdę już nie możemy przyjąć ani jednego dziecka więcej, bo nie mamy miejsca, naprawdę nie możemy szukać pomocy u rady rodziców, bo już wszyscy nam odmawiają. To jest bardzo obciążające. Nie ma systemowych rozwiązań, które wspierałyby te wszystkie środowiska.
Źródło: www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/
Przeczytaj także zapis wywiadu, jaki z Ewą Radanowicz przeprowadziła Beata Igielska, który został zamiesz- czony na portalu Prawo.pl/oswiata, a z którego pochodzą powyższe, zacytowane przez fanpage „Nie dla chaosu w szkole”, fragmenty:
Ewa Radanowicz: Dzisiaj dyrektorowi trudno podjąć decyzję, z którą czułby się dobrze
[…]
Beata Igielska: Obecnie bodaj najpilniejszą sprawą w polskiej edukacji są ukraińscy uczniowie…
Ewa Radanowicz: Najpilniejsze jest to, żeby ludzie przestali działać w chaosie. Wiele polskich szkół, gmin podjęło się pomocy Ukraińcom, wszystko odbyło się na zasadzie zrywu, poczucia, że musimy szybko i koniecznie już teraz zrobić różne rzeczy. To się znowu zemściło. Proste pytanie, czy dzieciom z Ukrainy najbardziej były potrzebne lekcje i wkładanie ich na siłę do szkół, gdy oni byli w drodze? Nie wiedzieli, czy zostaną, czy pojadą dalej, chodzili po dwa, trzy dni do szkoły, po tygodniu. Mam poczucie, że wszyscy dziś powinniśmy uczyć się spokojnego i refleksyjnego podchodzenia do różnych sytuacji.
B.I. Podobnie jak do sytuacji z Ukrainą nauczyciele i dyrektorzy podeszli do pandemii, a przecież nie wiemy, co nas jeszcze spotka… […]
Cały wywiad z Ewą Radanowicz – TUTAJ
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/
Screen z: www.bibliotekako.prawo.link
„Portal Samorządowy” zamieścił dziś (19 kwietnia 2022 r.) bardzo ważną dla przyszłości zawodu nauczyciel informację, której najważniejsze fragmenty publikujemy poniżej:
MEiN szykuje kolejne zmiany w awansie zawodowym nauczycieli
To nie plotki! Mimo przerwania rozmów między resortem oświaty a samorządami i związkowcami na temat zmian w systemie wynagradzania nauczycieli oraz zmian w pragmatyce zawodowej, resort szykuje zmiany w systemie awansu zawodowego nauczycieli. […]
Dwa stopnie awansu zawodowego – nauczyciel mianowany oraz nauczyciel dyplomowany z ewentualną specjalizacją I i II stopnia, poprzedzone 4-letnim okresem przygotowania do zawodu. Tak może wyglądać już niebawem system awansu zawodowego nauczycieli.
W Ministerstwie Edukacji i Nauki przygotowywany jest bowiem projekt kolejnej nowelizacji Karty Nauczyciela, który ma zmienić dotychczasowe rozwiązania.[…]
Jednak ani wtedy, ani 12 kwietnia podczas uzgodnienia publicznego treści projektu rozporządzenia w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia dla nauczycieli, nie ujawnił szczegółów. Dariusz Piontkowski dopytywany o to, jakie będą te zmiany, potwierdził jedynie, że niebawem ustawa o awansie będzie gotowa i że będzie ona zawierała rozwiązania, które zostały już przedstawione na zespole roboczym w sprawie awansu, który obradował w ramach zespołu trójstronnego ds. statusu zawodowego pracowników oświaty w czerwcu. Dodał, że w kwestii omawianych rozwiązań nie było kontrowersji ze strony zespołów. Skoro tak, to należy się spodziewać rozwiązań, które mocno zmienią system awansu zawodowego nauczycieli, znacząco utrudniając dostęp do zawodu, a jednocześnie wydłużając ścieżkę kariery. Jego główne założenia, to:
