Foto: Bogusław Olejniczak

 

Uczestnikom pozostanie w pamięci taki obraz „okoliczności przyrody”

 

 

Dzisiaj (5 października 2022 r.), już tradycyjnie – spotkaniem „dla wytrwałych” czyli podsumowaniem Kongresu, na którym odnotowywano zgłaszane podczas jego trwania pytania i postulaty, w oparciu o które Zarząd OSKKO przygotuje „Stanowiska w sprawie istotnych problemów oświaty” –  zakończył swoje prace XI Kongres Zarządzania Oświatą.

 

Nie mając możliwości przygotowania  reprezentatywnej relacji o przebiegi drugiego i trzeciego dnia jego prac poprzestajemy jedynie na dwu – zilustrowanych – wydarzeniach:

 

 

Stoi Ewa Radanowicz, za stołem siedzą – od lewej: Małgorzata Taraszkiewicz,  Małgorzata Koc i Mirosława Nowak-Dziemianowicz.  Trwa  panel n.t. CZAS ODROBIĆ LEKCJĘ SZCZĘŚCIA. O CHEMII DOBREGO SAMPOPCZUCIA I WARUNKACH SUKCESU W SZKOLE, czyli o tym jak w codziennej praktyce szkolnej uczyć się szczęścia, budować kulturę szczęśliwej szkoły

 

 

 

 

Łodzianin Tomasz Bilicki –  podczas wygłaszania wykładu  „CO O TRAUMIE DZIECI POLSKICH I UKRAIŃSKICH POWINNA WIEDZIEĆ SZKOŁA.

 

 

 

Mimo iż nie dysponujemy materiałami ilustrującymi te dwa wydarzenia, informujemy – wierni  zasadzie „patriotyzmu lokalnego – że obok kolegi Tomasza Bilickiego, jeszcze dwie osoby z Łodzi miały tam swoje wystąpienia:

 

 

We wtorek, o godz. 8-ej, w Sali „Zawrat” seminarium na temat „PRZESTAŃ O TYM MÓWIĆ I ZRÓB TO – JAK ZMIENIAĆ, ŻEBY ZBUDOWAĆ SZKOŁĘ KOMPETENCJI PRZYSZŁOŚCI poprowadziła Bożena Będzińska-Wosik –  od 1997 roku dyrektorka SP nr 81 w Łodzi – znana jako promotorka w tym mieście ruchu „Budzących się Szkół”.

 

 

Także we wtorek od godz. 12:35,  w sali „Giewont” seminarium na temat „Dlaczego nikt o nas nie dba?, czyli self care dla dyrektorów, nauczycieli i uczniów”  poprowadził Krzysztof Durnaś – przez 15, lat do 31 sierpnia 2022 r., dyrektor SP nr 35 w Łodzi, pozostał w niej, po rezygnacji z tej funkcji, jako pedagog szkolny.

 

x               x             x

 

Osoby chcące obejrzeć b. bogaty zestaw (nieopisanych) zdjęć z przebiegu Kongresu odsyłamy na fanpage Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej  –  TUTAJ

 

 

 

 

 

Opracował:

Włodzisław Kuzitowicz



Foto: www.newsweek.pl

 

 

Na internetowej stronie dodatku „Gazety Wyborczej” ŁÓDŹ  zamieszczono dzisiaj (5 października 2022 r.) tekst Justyny Mysior-Pajęckiej, z którego można dużo dowiedzieć sie o problemie korepetycji. I to już  na początku roku szkolnego.  Poniżej zamieszczamy wybrane fragmenty tej publikacji i link do jej pełnej wersji:

 

 

Co czwarty uczeń bierze korepetycje. Nawet z religii i wychowania do życia w rodzinie

 

Korepetytorzy podkreślają, że już dawno minęły czasy, kiedy korzystanie z korepetycji było zarezerwowane dla uczniów, którzy wyjątkowo nie radzą sobie z nauką. Ile trzeba zapłacić za korepetycje w tym roku? […]

 

Od jednego z uczniów III LO w Łodzi dowiaduję się, że w ubiegłym roku zarówno on, jak i znaczna część jego kolegów z klasy korzystała z usług tych samych korepetytorów. Najczęściej decydowały się na nie osoby z wysoką średnią ocen. Nie ukrywa, że w tym roku może być podobnie.

 

Nie ma co winić nauczycieli, bo robią, co się da, żebyśmy dawali radę, ale program jest przeładowany. Wielu z nas ma dodatkowe zajęcia sportowe. Przygotowanie do sprawdzianów czy egzaminów z pomocą drugiej osoby pozwala nam znaleźć na nie czas. Z korepetytorem w godzinę ogarniam materiał, przy którym sam spędziłbym przynajmniej kilka godzin – słyszę.

 

Jego koleżanka przyznaje, że doniesienia o trudniejszej maturze sprawiają, że choć ma do niej jeszcze sporo czasu, woli się zabezpieczyć i na pierwsze zajęcia dodatkowe z przedmiotów, które będzie zdawać, zapisała się już we wrześniu.

 

Na razie robimy powtórkę materiału z poprzednich lat. Nie wiem, czego mogę się spodziewać na egzaminach. Wolę być gotowa na wszystko, żeby w maju nie było za późno – mówi.

 

Korepetytorzy podkreślają, że już dawno minęły czasy, kiedy korzystanie z korepetycji było zarezerwowane dla uczniów, którzy wyjątkowo nie radzą sobie z nauką. – Zgłaszają się zarówno uczniowie, którzy mają problemy z rozwiązywaniem zadań i bez indywidualnego przygotowania trudno byłoby im przejść do następnej klasy, jak i tacy, którzy z testów dostają piątki, ale zależy im na jak najlepszym wyniku na maturze czy egzaminie ósmoklasisty – przyznaje Maria, nauczycielka z 20-letnim stażem, która od lat udziela korepetycji z matematyki. […]

 

Czytaj dalej »



Od 23 lipca 2022 roku, kiedy Robert Raczyński zamieścił na swoim blogu „Eduopticum” post „Ubezpiecz się, ociepl dom i nie pisz dla idiotów”, na kolejne trzeba było czekać do 1 października, kiedy to pojawiły się teksty: O starzeniu się, klimacie, alergii i liberalizmie,  jeszcze tego samego dnia – Dlaczego im bardziej się zmian w szkole szuka, tym bardziej ich tam nie ma?, a po nim jeszcze IMPRESJE’22”.

 

I zaledwie po trzech dniach mogliśmy przeczytać ten najnowszy, po lekturze którego postanowiliśmy zamieścić go – bez skrótów – na „Obserwatorium Edukacji”. Nie mogliśmy powstrzymać się przed wyróżnieniem  jego fragmentów podkreśleniem lub pogrubieniem czcionek. Tekst został opatrzony  historyjką obrazkową, którą także – za Robeftem Raczyńskim, zamieszczamy:

 

Twarde niekompetencje

 

 

Kiedy czyta się i słucha o osiągnięciach fińskiej oświaty (tych rzeczywistych, a nie wyobrażonych i zmitologizowanych), albo o funkcjonowaniu szkół demokratycznych w Izraelu, nieodparcie pojawia się pragnienie wykupienia odpowiedniej licencji. Przecież, żeby u nas było równie fajnie jak u nich, wystarczy wysłać tępych nauczycieli na odpowiedni dokształt z miękkich kompetencji, nieoceniania i niezadawania prac domowych! Tak przynajmniej wynika ze światłych zaleceń żyjących z ludzkiej naiwności (oraz ignorancji i niedokształcenia) kołczów, trenerów i pedagogicznych ekspertów od wszystkiego.

 

Ci, którzy na ten dyżurny, jakże uproszczony przekaz się nie łapią, doskonale wiedzą, że nie pomogą tu ani intensywne szkolenia, ani obserwacja uczestnicząca, ani nawet potrojenie oświatowego budżetu – podstawowy problem tkwi w naszej mentalności, diametralnie różnej zarówno od wyważonego, fińskiego pragmatyzmu, jak i żydowskiego kolektywizmu[1].

 

W przypadku zaistnienia trudności, polski minister oświaty zareaguje buńczucznym dekretem i żądaniem zaraportowania jego realizacji w tabelce; tymczasem, jego fiński odpowiednik zleci przeprowadzenie adekwatnych badań, zapozna się z opiniami niezależnych ekspertów, zapyta o zdanie bezpośrednio zainteresowanych i ewentualnie wyda rekomendacje, których stopień realizacji i tak zależeć będzie od podmiotów lokalnych. Kiedy w izraelskiej szkole dyrektor nie jest pewien jak rozwiązać jakiś problem organizacyjny, lub dotychczasowy model działania przestał mu się sprawdzać, odwoła się do szkolnej społeczności z prośbą o radę lub opinię. W analogicznej sytuacji, polski dyrektor, zanim kiwnie palcem w sprawie, sprawdzi wszystkie ostatnie ministerialne rozporządzenia, obdzwoni kolegów i koleżanki po fachu, upewniając się, czy przez przypadek jakieś arcyważne wytyczne mu nie umknęły i odczeka jeszcze z miesiąc, w nadziei, że żadnej decyzji, za którą mógłby zostać pociągnięty do odpowiedzialności, nie będzie musiał podjąć. W rezultacie, najczęściej, intuicja i koledzy podpowiedzą mu jakieś działania pozorne, owinięte w kilka warstw biurokracji.

 

Na drugim końcu szkolnego łańcucha pokarmowego, polscy uczniowie, w każdej kwestii zależni od decyzji wyższej instancji, czyli nauczyciela[2], są znieczuleni na wszelkie problemy, niedotyczące ich fizycznie. W imię ich papierowej podmiotowości, postępowi pedagodzy zdejmują z nich odpowiedzialność za kwestie oczywiste dla izraelskiego przedszkolaka, bo a nuż coś zepsują albo, nie daj pedagogiko, się zestresują. Kiedy w fińskiej, czy izraelskiej szkole trzeba podjąć decyzje istotne dla całej jej społeczności, oddziału, czy kółka przedmiotowego, zainteresowani zbierają się, żeby przedyskutować sprawę i znaleźć rozwiązanie. W polskiej, nauczyciel wie, że będzie musiał zaangażować się osobiście i zadecydować, bo inaczej na zbiórkę na kino, albo wybór celu wycieczki musiałby czekać miesiącami. Nie ma przecież mowy, żeby w razie niepowodzenia obydwu przedsięwzięć, wyjście do kina i wycieczka się nie odbyły, a grupa spożytkowała przeznaczony na nie czas na sprzątanie szkoły. Gdyby tak się stało, do dyrektora przybiegliby zbulwersowani rodzice zestresowanych takim obrotem sprawy podmiotów oświaty, pretensjom nie byłoby końca, a i kurator mógłby zostać w to wmieszany.

 

Czytaj dalej »



Zanim  opracujemy materiały z dnia dzisiejszego (4 października 2022 r.)  – drugiego dnia XI Kongresu Zarządzania Oświatą OSKKO – prezentujemy zdjęcia niektórych mówców, którzy  zabierali głos w dniu wczorajszym:

 

We wczorajszym materiale, gdy informowaliśmy, ze o godz. 14:40 w sali „Tatry” odbyło się uroczyste otwarcie Kongresu, nie dysponowaliśmy jeszcze zdjęciem, ilustrującym  wystąpienie Kierownictwa OSKKO:

 

 

Ewa Halska – Prezes Zarządu OSKKO i Marek Pleśniar – Dyrektor Biura OSKKO

 

Przypominamy, że wczoraj udało nam się zamieścić jedynie zdjęcie prof. dr hab. Mirosławy Nowak- Dziemianowicz, która wygłosiła wykład „TOŻSAMOŚĆ, OSOBOWOŚĆ, MOTYWACJA, CZYLI JAK POPRZEZ EDUKACJĘ I SZKOŁĘ BUDOWAĆ RELACJE UZNANIA”

 

 

A oto wykładowcy i tematy ich wystąpień, którzy zabierali głos w dniu wczorajszym:

 

W części „nieoficjalnej” – przed uroczystym otwarciem Konkresu:

 

 

Agnieszka Olszewska, Szkoła Edison i Przedszkole Magic-Fish podczas wykładu nt. „IMPLEMENTACJA NOWYCH TECHNOLOGII DO PROGRAMU NAUCZANIA – STEAMOWE PRZEDSZKOLE I STEAMOWA SZKOLA NA PODSTAWIE PRZEDSZKOLA MAGIC FISH I EDISON PRIMARY SCHOOL.”.

 

 

 

 

Joanna Jasiak, OSKKO – prowadzi warsztat nt. „KULTURA ORGANIZACYJNA SZKOŁY – CZY MY JĄ MAMY, CZY MY JĄ ZNAMY? Przykłady dobrych praktyk.

 

 

 

Dorota Kulesza-Tałan, OSKKO, Przestrzeń Wolności, prowadzi warsztat nt. „A MOŻE BYĆ TAK PÓJŚĆ NA SPACER? Dla poszukujących innego pomysłu na budowanie zespołu (tak dorosłych, jak i młodszych).

 

 

W części po oficjalnym otwarciu Kongresu:

 

 

 

Dr Gabriela Olszowska, OSKKO prowadzi seminarium „SZKOLNE OCENIANIE. OD PRZEPISÓW DO SZTUKI”..

 

 

 

 

Ewa Radanowicz podczas warsztatu „WARSZTAT DLA SZKÓŁ: Dobrostan – autodiagnoza i wdrożenia – Kompleksowe wsparcie dla szkoły”.

 

 

 

 

Prof. UAM dr hab. Jacek Pyżalski, Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu, Fundacja Szkoła z Klasą podczas wykładu „KRYZYS WOJENNY. DZIECI Z UKRAINY W POLSKICH SZKOŁACH – JAK TO SIĘ UDAJE?”

 

 

 

 

Mec. Mariusz Godlewski, Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych Sp. p. KAWAŁKO & GODLEWSKI podczas wykładu ANALIZA PODSTAWOWYCH MECHANIZMÓW PRAWNYCH WDRAŻANYCH PRZEZ  DYREKCJĘ SZKOŁY W SYTUACJI ZAGROŻENIA DOBRA DZIECKA. INSTYTUCJE PRAWA CYWILNEGO (RODZINNEGO I OPIEKUŃCZEGO) ORAZ PRAWA KARNEGO.

 

 

 X             X            X

 

 

UWAGA:

 

Powyższe informacje nie stanowią wykazu wystąpień wg naszej oceny ich wartości, a są jedynie owocem pozyskanych  (i zidentyfikowanych) zdjęć.

 

Ilustrowana relacja z drugiego i trzeciego  dnia Kongresu zostanie zamieszczona w terminie późniejszym.

 

 

 

Relację opracował

na podstawie pozyskanych materiałów od organizatorów

 Włodzisław Kuzitowicz



Wczoraj (4 października 2022 r.) na oficjalnej stronie MEiN zamieszczono komunikat, informujący komu i jaką kwotę przyznał minister Czarrnek w ramach „Programu Wsparcia Edukacji”.

 

 

138 podmiotów otrzyma dofinansowanie w ramach „Programu Wsparcia Edukacji” na łączną kwotę 10 mln zł

 

Minister Edukacji i Nauki zatwierdził wyniki konkursu przeprowadzonego w ramach „Programu Wsparcia Edukacji”. Inicjatywa była skierowana do organizacji pozarządowych, w tym organizacji harcerskich, które prowadzą swoją działalność w obszarze oświaty i wychowania. Na realizację programu ministerstwo przeznaczy 10 mln zł. Złożone oferty były oceniane przez zewnętrznych ekspertów zatrudnionych przez MEiN.*

 

W ramach poszczególnych modułów dofinansowanie otrzymały:

 

Innowacyjna edukacja42 podmioty na kwotę 3 480 000,00 zł, w tym:

22 fundacje – 1 950 000,00 zł

18 towarzyszeń – 1 330 000,00 zł

 2 inne podmioty – 200 000,00 zł;

 

Edukacja patriotyczna – 52 podmioty na kwotę 3 990 000,00 zł, w tym:

28 fundacji – 2 140 000,00 zł,

18 stowarzyszeń – 1 280 000,00 zł,

6 innych podmiotów – 570 000,00 zł;

 

Edukacja poprzez sport – 42 podmioty na kwotę 2 530 000,00 zł, w tym:

10 fundacji – 675 000,00 zł,

29 stowarzyszeń – 1 655 000,00 zł,

3 inne podmioty – 200 000,00 zł.

 

[…]

 

Program obejmuje dofinansowanie projektów w zakresie następujących działań:

 

>tworzenie interaktywnych pomocy dydaktycznych oraz innowacyjnych materiałów o charakterze edukacyjnym,

>organizowanie zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych, w tym rozwijających aktywność społeczną i zachęcających do aktywnego spędzania czasu wolnego,

 

>organizowanie współzawodnictwa sportowego szkół,

 

>organizowanie wydarzeń, w tym: konkursów, wystaw, prezentacji, warsztatów, odczytów, imprez sportowo-rekreacyjnych, seminariów, konferencji, rajdów,

 

>realizowanie innych przedsięwzięć wspierających przedszkola, szkoły, placówki oświatowo-wychowawcze, placówki kształcenia ustawicznego, placówki artystyczne, poradnie psychologiczno-pedagogiczne.

 

 

W ramach poszczególnych modułów można było uzyskać wsparcie finansowe w wysokości:

>„Innowacyjna edukacja” – od 50 tys. zł do 250 tys. zł;

>„Edukacja patriotyczna” – od 20 tys. zł do 250 tys. zł;

>„Edukacja poprzez sport” – od 20 tys. zł do 250 tys. zł.

 

 

Lista zadań dofinansowanych w ramach Programu Wsparcia Edukacji**  –  TUTAJ

 

 

x           x            x

 

 

*Szkoda, że nie opublikowano listy owych „zewnętrznych ekspertów zatrudnionych przez MEiN”.

 

 

**Naszym zdaniem jest to nie tyle lista zadań, co wykaz podmiotów, do  których owe dziesiątki tysięcy  zł. popłyną. Wiele z nich ma tak „małomówiące” nazwy,  że bez głębszych poszukiwań trudno określić ich proweniencje…

 

Ale i bez tego jedno rzuca się w oczy – nie ma tam ani jednej fundacji, którą znamy, jako czynną w reformowaniu systemu nauczania w polskich szkołach.



Dzisiaj prezentujemy tekst, zamieszczony 2  października 2022 r. przez Borysa Bińkowskiego na jego fb-profilu. Jest to znakomita propozycja zajęć, podczas których, przy pomocy bardzo prostych środków, można empirycznie wykazać uczniom, że teza o nadmiarze dwutlenku węgla wprowadzanego przez człowieka do atmosfery ziemskiej – jako przyczynie „efektu cieplarnianego” – nie jest wymysłem lewaków i producentów fotowoltaoiki oraz ferm wiatrowych:

 

 

Jak rozbrajać PSEUDONAUKĘ na zajęciach z dziećmi?

 

Weźmy taki przykład: globalne ocieplenie. Jest, czy nie?

 

Hipoteza głosi, że wypuszczane przez nas CO2 powoduje efekt cieplarniany (dwutlenek węgla szybciej się podgrzewa od tlenu czy azotu), który podgrzewa atmosferę.

 

Czy musimy wierzyć naukowcom na słowo, czy można to sprawdzić?

 

Postanowiłem zrobić z dziećmi w Kooperatywa Akacja eksperyment.

 

Jego istota polega na zmierzeniu temperatury w dwóch butelkach wystawionych na słońce:

 

Jednej z powietrzem (butelka kontrolna)

 

Drugiej z większą zawartością CO2 (butelka badawcza)

 

Wszystko pięknie, ale jak wyprodukować CO2? To jest akurat bardzo proste – CO2 powstaje jako produkt reakcji sody oczyszczonej i octu (znany wszystkim wulkan z sody i octu).

 

Dwutlenek węgla jest cięższy od powietrza i jeśli reakcję przeprowadzimy w naczyniu, pozostanie w nim na dnie, jak woda (można to sprawdzić „wylewając” CO2 na palącą się świeczkę, która gaśnie). Tak stworzone CO2 można ostrożnie wlać do butelki badawczej, zamknąć ją i poczekać na słońce.

 

Pamiętać należy jednak, aby wcześniej do obu butelek włożyć skalibrowane termometry.

 

Jak mi wyszło? Butelka z CO2 rzeczywiście podgrzała się o stopień wyżej. Nadmienić tu muszę, że była to pierwsza próba. Nie byłem w stanie sprawdzić rzeczywistego stężenia dwutlenku węgla w butelce badawczej, popełniłem też błąd, dopuszczając wodę do butelki. Różnica w temperaturze była też na tyle mała, że należy być ostrożnym przed wyciąganiem daleko idących wniosków.

 

Myślę jednak, że jest to znakomity przykład prezentujący metodę postępowania, gdy chcemy weryfikować prawdy zawarte w książkach czy postach na FB. Co jeszcze można by zweryfikować?

 

Pozdrawiam, Borys Bińkowski

Szkoła od Nowa

 

 

Źródło: https://www.facebook.com/borys.binkowski.9

 



Także i w tym roku wiek i stan zdrowia twórcy i redaktora tego informatora oświatowego  spowodowały, że „Obserwatorium Edukacji”: nie może zamieszczać własnych materiałów z XVI Kongresu Zarządzania Oświatą w Zakopanem.

 

Co nie znaczy, że posiłkując się informacjami i zdjęciami z innych źródeł, nie będziemy odnotowywali jego przebiegu i – w naszej ocenie – ważkich   wystąpień i debat.

 

Dzisiaj możemy jedynie odnotować, że Kongres rozpoczął już swoje prace – nieoficjalnie już od 9:45, a uroczyście – wystąpieniami kierownictwa OSKKO – o 14:40 w auli „Tatry”.

 

Foto: https://www.facebook.com/marek.plesniar

 

 

Możemy także podać fotograficznie udokumentowaną informację, że

 

Foto: https://www.facebook.com/mirka.dziemianowicz

 

… o godz. 15:35-17:05 w sali „Tatry” na temat „TOŻSAMOŚĆ, OSOBOWOŚĆ, MOTYWACJA, CZYLI JAK POPRZEZ EDUKACJĘ I SZKOŁĘ BUDOWAĆ RELACJE UZNANIA” wykład miała prof. dr hab. Mirosława Nowak-Dziemianowicz, AWSB. Czlonkini KNP PAN, Przewodnicząca Komisji Polityki Oświatowej i Sekcji Pedagogiki Krytycznej KNP PAN

 

 

 

Zainteresowanych programem wydarzeń we wszystkich Aulach i salach odsyłamy do aktualnego Harmonogramu  –  TUTAJ

 

 

 

Kolejne informacje zamieścimy już jutro. [WK]

 



W ub. tygodniu (27 września 2922 r.) na stronie lokalnego dodatku „Gazety Wyborczej” [wyborcza.pl SOSNOWIEC] zamieszczono tekst, który przygotowała Magdalena Warchala-Kopeć .  Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:

 

 

Szkoły łamią prawa uczniów. Nie wolno karać za brak pracy domowej czy za tatuaż

 

Stowarzyszenie dO! PAmina Labz Dąbrowy Górniczej przeanalizowało 55 statutów szkół. Wszystkie zawierały zapisy niezgodne z prawem. […]

 

Szkolny statut nie może stać ponad konstytucją

 

Pod lupę wzięliśmy 55 statutów, z czego aż 41 z dąbrowskich szkół, bo tu mieszkamy, działamy i polityka oświatowa Dąbrowy Górniczej jest dla nas priorytetem. Wyrywkowo sprawdziliśmy też statuty szkół z innych miast: Bielska-Białej, Sosnowca, Będzina, Torunia, Warszawy, Jaworzna, Chruszczobrodu i Szczecina. Były wśród nich statuty szkół, które są na pierwszych miejscach rankingu „Perspektyw”. Ani jeden nie był wolny od bezprawnych zapisów mówi Anna Dęboń, prezeska dO! PAminy. […]

 

Już dwa lata temu sygnalizowaliśmy, że w statutach dąbrowskich szkół zdarzają się regulacje niezgodne z przepisami prawa. Od wielu osób słyszeliśmy jednak, że niekoniecznie mamy rację, że to tylko takie nasze bezpodstawne teorie. Zarzucano nam, że nie lubimy szkoły. Jest w tym ziarno prawdy, bo nie podoba nam się szkoła w jej obecnym kształcie. Sprawdziliśmy, jak jest, i udowodniliśmy, że problem istnieje. Raport pokazuje, jaka jest jego skala – mówi Dęboń. […]

 

Członkowie stowarzyszenia zauważyli jeden główny błąd popełniany przez osoby opracowujące treści statutów. Zapominały one mianowicie, że statut szkoły znajduje się na samym dole obowiązującej hierarchii aktów prawnych. Tym samym nie może naruszać aktów prawa stojących w tej hierarchii wyżej, jak Konstytucja RP, Deklaracja Praw Człowieka, Konwencja Praw Dziecka czy Ustawa o Systemie Oświaty. Gdyby ta jedna zasada była przestrzegana, nie dochodziłoby do innych naruszeń. […]

 

Jakie konkretne nieprawidłowości zdiagnozowali zatem członkowie dO! PAminy? Dotyczyły one m.in. warunków i sposobów oceniania uczniów. W wielu statutach zapisano np., że aby dostać ocenę celującą, uczeń musi opanować wiadomości i umiejętności wykraczające poza podstawę programową, brać udział w konkursach, zawodach czy olimpiadach. Nieprawidłowe były również zapisy o tym, że ocenę śródroczną lub roczną nauczyciel wystawia na podstawie średniej z ocen cząstkowych. […]

 

 

Wygląd ucznia to nie sprawa szkoły

 

Członkowie dO! PAminy podkreślają, że zamieszczane w statutach szkół regulacje należy formułować w sposób jasny i zrozumiały. Nie można stosować nieprecyzyjnych zwrotów takich jak „godny młodego Polaka”, „średnio trudne do opanowania” czy też „wygląd ucznia niebudzący zastrzeżeń nauczycieli i innych pracowników szkoły”. Tymczasem takie nieostre sformułowania zidentyfikowano w aż 41 z 55 statutów szkolnych.

Wygląd ucznia to zresztą osobna kategoria, w której szkoły dopuszczają się szczególnych nadużyć. Statut może bowiem określać tylko zasady ubierania się na terenie szkoły, ale nie wolno mu ingerować w ogólny wygląd ucznia. Szkoła nie może zatem zakazać noszenia makijażu, malowania paznokci, farbowania włosów, eksponowania tatuaży. Nie może też różnicować uczniów ze względu na płeć, czyli np. nakazać uczennicom wkładania na szkolne uroczystości spódnic.

 

Okazją do nadużyć były też zakazy wnoszenia do szkoły i korzystania na jej terenie z telefonów komórkowych czy innych urządzeń elektronicznych. W statucie szkoły taki zapis jest co prawda legalny, jednak w razie złamania go przez ucznia nauczyciel nie ma prawa urządzenia skonfiskować, nawet na chwilę. […]

 

Raport został dostarczony do wszystkich szkół, których statuty poddano analizie, do władz samorządowych oraz do kuratoriów oświaty.

 

Przygotowaliśmy też projekt programu naprawczego, który zakłada sprawdzenie statutu, identyfikację występujących w nim ewentualnych bezprawnych regulacji oraz eksperckie wsparcie zarówno dla szkolnych zespołów, które są odpowiedzialne za tworzenie statutów, jak i dla nauczycieli, ponieważ usunięcie pewnych regulacji ze statutu mocno zmienia codzienną dydaktyczno-wychowawczą praktykę – mówi Dęboń. […]

 

 

Omówienie raportu  –  TUTAJ

 

 

 

Cały tekstSzkoły łamią prawa uczniów. Nie wolno karać za brak pracy domowej czy za tatuaż”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.sosnowiec.wyborcza.pl/sosnowiec/

h

 

 

 

 

 

 

 

 



Zbiegiem okoliczności jest to, że w czasie, kiedy – pod wpływem posta prof. Śliwerskiego – pisałem wczorajszy felieton, w którym przywołałem  przedwojenny eksperyment w szkole w Mikołowie, prowadzony przez Aleksandra Kamińskiego, którego jednym z elementów było wprowadzenie do metodyki nauczania szkolnego, elementu stosowanego w metodyce harcerskiej, czyli sprawności, Danuta Sterna zamieściła na swoim blogu tekst, w którym opisuje ten sam element motywacyjny, odwołując się do publikacji profesora z USA:

 

Rysunek: Danuta Sterna

 

Motywowanie uczniów sprawnościami

 

Pewien czas temu zaproponowaliśmy w Polsce sposób oceniania SOK – sprawnościowy OK. Jest on inspirowany harcerstwem i przydzielanymi sprawnościami. Wiemy, że takie sprawności motywują harcerzy, więc pewnie też mogą motywować uczniów. Mamy wiele przykładów wykorzystania SOKu w ocenianiu uczniów naszych szkół.

O SOKu napisałam na blogu Oś świata [TUTAJ]

 

Do tej pory nie znalazłam podobnej propozycji na portalach edukacyjnych amerykańskich. Aż napotkałam artykuł profesor Stephanie Smith pt. Motivating Students with Digital Badges.

 

W harcerstwie sprawności są nadawane za zdobycie określonych umiejętności. Uczniowie często nie dostrzegają wartości tego, czego się uczą, po pierwsze nie widzą efektów, a po drugie nie odnoszą tego czego się uczą do rzeczywistości, w której żyją.

 

Na przykład, dla dziecka umiejętność liczenia procentów, może wydawać się bezużyteczna, ale my dorośli już wiemy, że ona się przydaje. Niestety, przekonanie uczniów do tego, aby uczyli się czegoś ze względu na czekającą ich przyszłość jest trudne. Za to uczenie się po to, aby zebrać sprawności może być dla uczniów motywujące. Sprawnością w formie plakietki uczeń może się pochwalić rodzicom i zachować we własnym zeszycie, aby mu przypominała, że się nauczył. Sprawności mogą być również „przepustką” do dalszego uczenia się nowych tematów.

 

Wyższe uczelnie na całym świecie przechodzą na podobny system, który można nazwać opis efektów kształcenia. Są to ściśle określone kryteria, które musi zdobyć student podczas studiów. Dobrze prowadzone studia zapewniają, że student będzie miał po skończeniu studiów wszystkie zapowiedziane umiejętności.

 

W artykule z którego korzystam jest opis praktycznego zastosowania sprawności na lekcjach o środowisku. W artykule można też znaleźć wskazówki, jak nauczyciel może tworzyć graficzne plakietki sprawności. Można użyć program: Accredible Badge Builder. Można w nim zaprojektować plakietkę według własnego uznania, zmieniając kolor, rozmiar tekstu i styl. Dokładne wskazówki w oryginalnym artykule.

 

Moim zdaniem nie jest potrzebny specjalny program, można nawet obyć się bez komputera, narysować obrazek kojarzący się z daną umiejętnością (lub ściągnąć obraz z internetu), nadać sprawności nazwę i wydrukować.

Autorka artykułu Dr Stephanie Smith zapewnia, że motywowanie poprzez sprawności jest skuteczne.

 

Ze swojej strony dodam, że jest to świetny sposób na odejście lub ograniczenie oceniania stopniami.

 

Z SOKiem najlepiej zaczynać na początku roku szkolnego, gdyż wtedy można opracować jeden system oceniania na semestr lub rok szkolny. Polecam przyjrzeniu się SOKowi i przedyskutowanie tego sposobu oceniania z uczniami i rozpoczęcie jego stosowania w następnym semestrze.

 

 

 

Źródło:  www.osswiata.ceo.org.pl

 

 



Źródło: www.archiwum.allegro.pl

 

 

Bodźcem, który uruchomił potok wspomnień o korzeniach mojej drogi do ról wychowawcy i pedagoga, ale i refleksji o podjętym tam problemie, stała się lektura posta prof. Bogusława Śliwerskiego, zatytułowanego Zdolni uczniowie szkół ponadopodstawowych w programach badawczych Uniwersytetu Łódzkiego”, który na blogu „Pedagog” pojawił się w piątek 30 września 2022 roku.

 

Zanim cokolwiek dalej przeczytacie – proponuję – zapoznajcie się z tym postem  –  TUTAJ

 

A na użytek tego felietonu przytaczam jeden fragment owego posta:

 

[…] W roku akademickim 2019/2022 do realizacji zgłoszonego przeze mnie tematu „Refleksyjny pedagog harcerski” w ramach powyższego programu zgłosiła się uczennica z I LO im. M. Kopernika w Łodzi. Anastazja Kowalska jako drużynowa zuchów postanowiła zgłębić problem: Wychowanie zuchowe między przeszłością a przyszłością. Aktualność modelu wychowania społecznego dzieci w wieku wczesnoszkolnym w świetle pedagogiki zuchowej Aleksandra Kamińskiego.

 

Wspólne analizy miały charakter teoretyczny, bowiem – jak się okazało – instruktorzy harcerscy słabo znają nie tylko historię ruchu harcerskiego i jego różne aplikacje także w systemie szkolnym, ale też dopiero dzięki transformacji ustrojowej w Polsce możliwe stało się dotarcie do źródeł z okresu międzywojennego i powojennego, które były objęte w czasach PRL cenzurą prewencyjną. Nie było do nich dostępu. […]

 

Polscy pedagodzy szkolni natomiast mało lub wcale nie znają eksperymentu pedagogicznego Aleksandra Kamińskiego, który uruchomił szkołę pracującą na modelu wychowania harcerskiego. […]

 

Pomijając błąd w określeniu roku akademickiego (zapewne powinno tam być 2021/2022), nie mogę nie odnieść się do stwierdzenia, żeinstruktorzy harcerscy słabo znają […] historię ruchu harcerskiego, bo  źródła z okresu międzywojennego i powojennego […] były objęte w czasach PRL cenzurą prewencyjną.”

 

Otóż piszący ten felieton, urodzony w 1944 roku instruktor ZHP „w stanie spoczynku”, którego służba w tej organizacji zaczęła się jesienią 1960 (!!!) roku od założenia w peryferyjnej szkole podstawowej na Nowym Złotnie pierwszej na tym terenie drużyny zuchów, który jeszcze zanim pojechał do Centralnej Szkoły Instruktorów Zuchowych w  Cieplicach na kurs drużynowych, pierwsze zbiórki prowadził według wskazówek z zakupionego w „Czuj-Czynie” (to był taki sklep – w Łodzi na rogu ulicy Piotrkowskiej i Roosevelta, gdzie sprzedawano wszystko, co potrzebne harcerzom i instruktorom ZHP) poradnika autorstwa hm Aleksandra Kamińskiego pt. „Książka drużynowego zuchów”. Stąd wniosek, że po 1956 roku, po reaktywowaniu ZHP – w konsekwencji ustaleń tzw.  Zjazdu Łódzkiego – ówczesne władze partyjno-państwowe nie zabroniły wydania tego poradnika, który był nową edycją przedwojennej „Książki wodza zuchów”, autorstwa tegoż Aleksandra  Kamińskiego, wydanej w 1933 roku – wtedy pod takim właśnie tytułem.

 

Nie wiem jaki inni drużynowi i instruktorzy komend hufców i chorągwi harcerskich, ale ja i moi rówieśnicy mieliśmy dostęp do najważniejszych informacji o przedwojennym harcerstwie – jeśli nie ze źródeł pisanych (które, jeśli w księgarniach nie było ich wznowień, mieliśmy ich przedwojenne wydania od naszych starszych w stażu, przedwojennych lub tuż powojennych harcerzy – wtedy drużynowych,  komendantów hufców, komendantów  chorągwi,  z którymi spotykaliśmy się my –  powojenne pokolenie harcerzy) to z ich wspomnień i gawęd przy ogniskach…

 

Myślę, że pogląd prof. Śliwerskiego iż instruktorzy harcerscy słabo znają historię ruchu harcerskiego jest prawdziwy, ale w odniesieniu do współczesnej kadry tego Związku. I to jest taki paradoks dziejów, że w czasach gdy peerelowska władza – jak to pisze profesor – stosowała cenzurę prewencyjną na informacje o dorobku i metodyce przedwojennego harcerstwa – ja i moi rówieśnicy, a nawet młodsi od nas – tę wiedzę posiedliśmy. Najlepszym tego przykładem jest sam Bogusław Śliwerski, który mając w roku reaktywacji ZHP trzy latka, kiedy został drużynowym, dużo wiedział na ten temat. A przecież były to schyłkowe lata gomułkowszczyzny, czas wydarzeń „Marca‘68”. A wiedział od legendy łódzkiego harcerstwa –  nauczyciela w-f i druha harcmistrza Jerzego Miecznikowskiego, który w latach 1969–1977 był komendantem ośrodka „Słoneczni” w Hufcu ZHP Łódź-Bałuty, którego harcerzem, a potem instruktorem, był młody druh Bogusław.

 

Natomiast ci o których wspomina Śliwerski, to ci urodzeni i ukształtowani w III RP, mając niczym nieograniczony dostęp do wiedzy o przedwojennej historii Polski, także wiedzy historycznej o ich organizacji – słabo ją  znają. Dlaczego?…

 

A jeśli chodzi o aplikacje metodyki harcerskiej do systemu  szkolnego, to jest to oddzielny temat. Prof. Śliwerski w cytowanym tekście napisał: „Polscy pedagodzy szkolni […] mało lub wcale nie znają eksperymentu pedagogicznego Aleksandra Kamińskiego, który uruchomił szkołę pracującą na modelu wychowania harcerskiego”.

 

Być może nie wszyscy czytelnicy wiedzą jaki eksperyment miał on na myśli, dlatego śpieszę donieść, że mowa tam o zainicjowanym przez Aleksandra Kamińskiego, w okresie kiedy był kierownikiem Szkoły Instruktorów Zuchowych w Nierodzimiu (wsi k. Ustronia na Śląsku), eksperymencie pedagogicznym w Powszechnej Szkole Podstawowej w Mikołowie.

 

Opisał te działania sam Aleksander Kamiński w wydanej przez Wydawnictwo ZHP w 1948 roku książce „Nauczanie i wychowanie metodą harcerską”, a także w innej jego publikacji, wydanej przez PZWS w 1960 roku pt. „Aktywizacja i uspołecznianie uczniów w szkole podstawowej”.

 

Myślę, że w szanujących się bibliotekach uniwersyteckich książki te są dostępne, i tylko winą  nauczycieli akademickich jest to, iż polscy pedagodzy szkolni mało lub wcale nie znają tego eksperymentu.

 

 Na zakończenie wypomnę mojemu „młodszemu koledze z pracy”, wieloletniemu nauczycielowi akademickiemu Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ, od 1999 roku profesorowi Bogusławowi Śliwerskiemu, że nie dostrzega w tej sprawie „belki we własnym oku”. Bo miał on wszak okazję upowszechnić ten przedwojenny eksperyment Aleksandra Kamińskiego, polegający na zastosowaniu w metodyce nauczania szkolnego, najpierw w klasach I – III, a później także  klasach IV – VI . metod pracy zuchowej. Nie było to równoznaczne z przekształcaniem całej klasy w drużynę zuchową, a polegało  na zaadoptowanie do procesu nauczania formy zabawy, stosowanie – jako motywatorów – tzw. sprawności (ale nie tych, zdobywanych w drużynach zuchowych, tylko specjalnie stworzonych – „szkolnych”) i organizację pracy w mniejszych zespołach uczniowskich –  w „szóstkach”.

 

Miał on taką okazję,  kiedy redaktorzy przygotowywanej (myślę że z okazji 100 rocznicy urodzin prof. Kamińskiego”) pracy zbiorowej pod tytułem „Aleksander Kamiński i jego twórczość pedagogiczna. Dyskusja o przeszłości wobec teraźniejszości i przyszłości” – Ewa Marynowicz-Hetka, Henryka Kubicka i Mariusz Granosik – zaproponowali mu włączenie się do ich projektu z własnym opracowaniem. A on, zamiast przy tej okazji wydobyć z niepamięci tę innowację, przystał na zamieszczenie jego już wcześniej opublikowanego tekstu, zatytułowanego „Fenomen działalności i oporu w myśli pedagogicznej Aleksandra Kamińskiego i jego znaczenie dla współczesnego dyskursu pedagogiki krytycznej”.

 

x           x           x

 

I „na deser” –  nie mogę nie poszerzyć informacji o innowacyjnym programie Uniwersytetu Łódzkiego skierowanym do uczniów szkół średnich – „Zdolny uczeń – świetny student”. Profesor w swoim poscie napisał o dwojgu takich uczniach: uczennicy  z I LO im. M. Kopernika w Łodzi – Anastazji Kowalskiej i uczniu VIII Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi – Minoo Bohatkiewiczu. Ale nie uznał za zasadne przekazanie pełniejszej informacji o całym projekcie.

 

Warto wiedzieć, że ten program, który jest realizowany od  2017 roku, miał  w tym roku swoją V edycję. Na stronie UŁ 11 lipca zamieszczono informację, z której możemy dowiedzieć się:

 

Źródło:  www.uni.lodz.pl

 

Na miejscu prof. Śliwerskiego zrobiłbym wszystko, aby kierownictwo Wydziału Nauk o Wychowaniu, kierownicy katedr i zakładów prowadzących pracę naukową i dydaktyczną w obszarze pedagogiki, zaczęli działać bardziej aktywnie w promowaniu tego projektu wśród uczennic i uczniów łódzkich – i nie tylko – szkół średnich, zainteresowanych studiami pedagogicznymi. Bo 5 ukończonych projektów na tym wydziale – z ogólnej liczby 170 w tej V edycji programu – to jest jedynie 3,5 proc….

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz