Postanowiliśmy, trochę pod prąd głównego nurtu publicystyki o zmianach w szkolnej edukacji, zaprezentować dzisiaj nie kolejny tekst nt. edukacji zdrowotnej, a tekst, w którym Krzysztof Obrębski – nauczyciel wf z 45 letnim stażem  dzieli się swoimi spostrzeżeniami o szkole i młodym pokoleniu. Napisał o tym w swoim liście do redakcji portalu „Strefa Edukacji”. Oto jego fragmenty i link do jego pełnej wersji:

 

Takiej żenady jeszcze nie było. Nauczyciel WF-u o tym jak się dziś pracuje

 

fot. Wojciech Wojtkielewicz

 

[…]

 

Nauczyciel zwraca uwagę na to, że szkoła przestała być miejscem, w którym obowiązują jasne reguły i naturalne autorytety. Coraz częściej – jak pisze – młodzież nie uznaje żadnych granic, kwestionuje wymagania i nie wykazuje gotowości do wysiłku. Brak dyscypliny i konsekwencji, jego zdaniem, podważa fundament wychowania, a bez powrotu do elementarnych zasad trudno będzie mówić o sensownej edukacji.

 

Jestem nauczycielem z 45-letnim stażem i takiej żenady i dmuchania na uczniów nie doświadczyłem. To, co dzisiaj trzeba zrobić, to natychmiast zdefiniować pewne reguły, które obowiązują uczniów, bez jakichkolwiek dyskusji. Zero zasad, zero autorytetów, zero wysiłku. Tak dalej nie może funkcjonować szkoła – pisze.

 

Pedagog zwraca uwagę, że wydolność organizmu młodych ludzi, nawet tych aktywnych w klubach sportowych, jest znacznie niższa niż u ich rodziców czy dziadków. – Nawet trenujące osoby w klubach mają wydolność organizmu 15–20 proc. niższą – podkreśla.

 

Choć szkoła, w której pracuje, dysponuje świetnymi warunkami – halą sportową, szatniami z zapleczem sanitarnym, boiskami zewnętrznymi – nie zawsze przekłada się to na zaangażowanie uczniów. – Zrobienie paznokci kosztuje majątek, makijaże leją się podczas rozgrzewki, kto będzie chciał ryzykować takie straty – zauważa ironicznie. […]

 

Mimo krytycznej diagnozy, nauczyciel dostrzega też drugą stronę obrazu. – Pocieszające jest jednak to, że jeszcze około 65 proc. uczniów dobrze się bawi podczas zajęć lekcyjnych. Mają właściwe podejście do zdrowia, dbają o swoje ciało i umysł – pisze

 

W jego ocenie to właśnie na tych uczniów powinna skupić się większa uwaga, bo – jak sam twierdzą – w przyszłości będą musieli pracować na „zestresowanych, którzy całe życie korzystać będą z opieki pracowników pomocy społecznej”.

 

Odniósł się także do dyskusji o testach sprawnościowych, które budzą dziś lęk i nakładają presję. – Życie jest pełne sytuacji stresujących, nigdy nie unikniemy tego – pisze. – Testy były zawsze w podstawie programowej, jak sięgam pamięcią, nigdy nie były kwestionowane, ponieważ to jest informacja zwrotna dla ucznia, chętnie z tego korzystają. Bywa, że proszą o powtarzanie testów w celu kontrolowania progresu. Mimo, że są to lekcje WF-u to trzeba stać na nogach, nie na głowie, wtedy będzie łatwiej. […]

 

Nauczyciel podkreśla, że zaangażowanie uczniów w lekcje WF nigdy nie jest kwestią przypadku – zawsze wiąże się z właściwą motywacją. A ta z kolei zależy od tego, czy młodzi ludzie rozumieją cel zajęć i potrafią dostrzec w ruchu coś więcej niż tylko obowiązek szkolny. – „Życie to ruch, a ruch to życie” – tak tłumaczę cel lekcji wychowania fizycznego swoim wychowankom.Nauczyciel zaznacza też, że nie chodzi jedynie o sprawność czy wyniki sportowe, ale też o relacje. Podkreśla, że tylko wzajemny szacunek między uczniem a nauczycielem pozwala stworzyć atmosferę, w której można mówić o prawdziwym wychowaniu, wymaganiach i osiąganiu celów.

 

Szanuję wszystkie dzieciaki i większość odwzajemnia szacunek. Kończę karierę zawodową widząc wielu szczęśliwych, wykształconych, zdrowych, wspaniałych uśmiechniętych wychowanków. Kochałem swoją pracę, oddawałem serce, czas, pasję i tego oczekiwałem od zawodników, uczniów, z którymi miałem przyjemność pracować. Mniej gadania, więcej pracy – pisze nauczyciel.

 

 

 

Cały tekst „Takiej żenady jeszcze nie było. Nauczyciel WF-u o tym jak się dziś pracuje”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.strefaedukacji.pl

 

 



Nie możemy nie odnotować najnowszego posta prof. Boguslawa Śliwerskiego, jaki zamieścił on dzisiaj na swoim blogu „Pedagog” – zwłaszcza w kontekście komentarzy na temat aktualnej  reformy, proponowanej przez resort, kierowany przez ministrę Nowacką   –  TUTAJ   i   TUTAJ:

 

 

O książce, która pyta o sens reform

 

 

Wyobraź sobie: nauczyciela, który co kilka lat słyszy: „od jutra zmiany w programie”; ucznia, który raz ma uczyć się w duchu „kompetencji kluczowych”, innym razem „tradycyjnych podstaw”; samorządowca, który próbuje dostosować szkoły do kolejnych wytycznych. Czy to tylko polska codzienność? Nie – podobne historie dzieją się w wielu krajach.

 

Reformy edukacji wędrują, zmieniają się i napotykają bariery, a my często widzimy tylko ich fragment. Wspólnie z prof. Inettą Nowosad napisaliśmy książkę, która odkrywa kulisy tego procesu. „Strategie, przepływy i bariery reform edukacyjnych. Studia z pedagogiki porównawczej”. To nie jest kolejny suchy opis systemów szkolnych. To opowieść o strategiach i inspiracjach, które przekraczają granice, o globalnych napięciach, które wpływają na lokalne szkoły, i o tym, jak krytycznie patrzeć na sens i bezsens reform.

 

Każda kolejna „wielka reforma” szkoły budzi emocje, spory i nadzieje. Niewielu z nas zastanawia się, skąd te pomysły przychodzą i dlaczego jedne rozwiązania działają, a inne kończą się fiaskiem. Nasza książka odkrywa kulisy tych procesów. Każdy, kto choć raz pracował w szkole, zderzył się z kolejną „wielką zmianą”. Nowe podstawy programowe, inne kryteria egzaminacyjne, kolejne priorytety ministerialne. Nauczyciele i uczniowie stają się częścią procesu, który rzadko mają szansę zrozumieć w pełnej skali. Czy naprawdę jest tak, że reformy zaczynają się i kończą w naszym kraju? Czy to, co dzieje się w Polsce, to jedynie efekt decyzji kolejnych rządów?

 

W naszej książce pokazujemy coś innego: reformy mają swoje życie ponad granicami państw. Idee, modele i rozwiązania „wędrują”, inspirują polityków, bywają kopiowane lub odrzucane, zyskują nowych zwolenników, a czasem stają się narzędziem gry politycznej.

 

Globalizacja sprawia, że edukacja coraz rzadziej bywa wyłącznie „lokalną sprawą”. Trwająca od ponad trzech lat wojna Rosi przeciwko Ukrainie nie tylko zmienia relacje międzynarodowe, ale także wpływa na polityki edukacyjne wielu krajów – od przyjmowania uczniów uchodźców po nowe narracje w programach nauczania. To tylko jeden z przykładów, jak światowe napięcia kształtują szkolną codzienność.

 

Naszym celem nie było jednak proste opisanie, że coś się dzieje.Strategie, przepływy i bariery reform edukacyjnych. Studia z pedagogiki porównawczej i dlaczego w jednych miejscach znajdują podatny grunt, a w innych napotykają bariery.

 

Dlatego książka składa się z dwóch komplementarnych części:

 

-Pierwsza – porządkuje język i kategorie, dzięki którym można mówić o politykach edukacyjnych w globalnym kontekście. To swoiste wprowadzenie do „gramatyki reform”, która pozwala lepiej rozumieć zjawiska po 1990 roku.

 

-Druga – to konkretne analizy porównawcze i historyczno-analityczne. Pokazujemy w niej, jak porównawcza pedagogika może być narzędziem praktycznym: pomagać rozpoznawać orientacje reformatorskie, krytycznie patrzeć na uproszczenia, ostrożnie interpretować dane międzynarodowe i dostrzegać ograniczenia niewidoczne z perspektywy pojedynczej szkoły.

 

Adresujemy tę książkę szeroko – do badaczy polityk oświatowych, psychologów politycznych, socjologów edukacji, pedagogów szkolnych, nauczycieli, samorządowców, działaczy społecznych, rodziców. Do wszystkich, którzy chcą wiedzieć, co tak naprawdę kryje się za kolejną „wielką reformą edukacji”.

 

Reformy edukacyjne dzieją się tu i teraz – dotykają naszych szkół, dzieci, wspólnot lokalnych. Jeśli chcemy je naprawdę zrozumieć, potrzebujemy spojrzenia szerszego niż tylko polska perspektywa. Dlatego oddajemy w ręce czytelników tę książkę i zapraszamy do dyskusjijakiej edukacji potrzebujemy w XXI wieku?

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com/

 



„Portal dla Edukacji” zamieścił dzisiaj tekst, w którym zaprezentowano – zaczerpnięte z PAP – zaskakujące informacje o sytuacji, dotyczącej zainteresowania rodziców uczęszczaniem ich dzieci na na lekcje nowego przedmiotu „Wychowanie zdrowotne”. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:

 

Porażka nowego przedmiotu w szkołach. Zainteresowanie jest niemal zerowe

 

 

1 września 2025 r. do szkół wszedł nowy przedmiot – edukacja zdrowotna. Placówki organizują zebrania z rodzicami, sondują zainteresowanie, zbierają deklaracje. Na razie zainteresowanie jest minimalne, a w niektórych miejscach nawet zerowe.

 

[…]

 

W niektórych klasach na edukację zdrowotną zapisał się tylko jeden uczeń

 

Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 w Lublinie Mariusz Lisek powiedział, że z pierwszych rozmów z uczniami wynika, że zainteresowanie edukacją zdrowotną jest mniejsze niż wychowaniem do życia w rodzinie w poprzednich latach.

W jednej z klas wychowawczyni ustaliła, że na 14 uczniów na edukację zdrowotną będzie chodziła jedna osoba. Dla porównania, w zeszłym roku szkolnym w wychowaniu do życia w rodzinie w klasach IV-VIII uczestniczyło ok. 20 proc. uczniów. Rezygnację z lekcji rodzice tłumaczyli głównie obciążeniem innymi zajęciami” – stwierdził Lisek. Jak podał dyrektor, zajęcia z edukacji zdrowotnej w Szkole Podstawowej nr 7 poprowadzi ten sam nauczyciel, który przed wakacjami prowadził wychowanie do życia w rodzinie.

 

[…]

 

Zainteresowanie lekcjami edukacji zdrowotnej jest minimalne lub zerowe

 

Według wstępnych deklaracji, które zbierane są w wielu podhalańskich szkołach, zainteresowanie lekcjami edukacji zdrowotnej jest minimalne lub zerowe.

 

Myślę, że wszyscy skupiają się na budzącej kontrowersje kwestii seksualizacji dzieci, bo to tak naprawdę wprowadzanie ideologii. Kwestie biologiczne związane z dojrzewaniem są  dobrze omawiane na lekcjach biologii i nie budzą sprzeciwu powiedziała wiceprzewodnicząca rady powiatu tatrzańskiego i nauczycielka Marta Nędza-Kubiniec.

 

Kolejne kontrowersje, to kwestie wyjaśniania pojęć związanych z tożsamością płciową, mówienie o rodzicach jednopłciowych czy też umiejscawianie współżycia poza małżeństwem – dodała.

 

Zdaniem radnej wątpliwości rodziców dotyczą również tematów takich, jak wprowadzanie nowych diet, a także kwestie ekologiczne związane z odnawialnymi źródłami energii.

 

[…]

Rodzice wolą dodatkową katechezę zamiast edukacji zdrowotnej w szkole

 

W gminie Czarny Dunajec, jak podał burmistrz Marcin Ratułowski, ze wstępnych informacji wynika, że nie ma dużego zainteresowania lekcjami edukacji zdrowotnej, natomiast we wszystkich 16 szkołach podstawowych gminy, zgodnie z decyzją rodziców, wprowadzono dodatkowe lekcje katechezy. Samorząd zabezpieczył na ten cel w budżecie 700 tys. zł.

 

Z dotychczasowych wstępnych informacji wynika, że większość rodziców nie jest zainteresowana uczestnictwem ich dzieci w zajęciach dobrowolnych z edukacji zdrowotnej. Nie mam wiedzy, ilu uczniów będzie uczestniczyło w tych zajęciach, bo termin rezygnacji upłynie 25 września, więc dopiero wtedy będziemy wiedzieć, ile de facto uczniów będzie brało w nich udział wyjaśniła dyrektor Gminnego Zespołu Oświatowego w Czarnym Dunajcu Iwona Wontorczyk.

 

W gminie Ochotnica Dolna, jak poinformował wójt Tadeusz Królczyk, wstępne deklaracje wskazują, że w dwóch z pięciu szkół nie ma żadnego zainteresowania zajęciami edukacji zdrowotnej, a w pozostałych opinie rodziców są podzielone.

 

 

Cały tekstPorażka nowego przedmiotu w szkołach. Zainteresowanie jest niemal zerowe”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/



Na fejsbukowej stronie „Nie dla chaosu w szkole” znaleźliśmy informację o tym jak Dariusz Martynowicz  –  Nauczyciel Roku 2021, który rok później zrezygnował, po piętnastu latach, z pracy w szkole publicznej – ocenia decyzje, podejmowane przez MEN, kierowane przez Barbarę Nowacką. Oto ten tekst:

 

 

Dariusz Martynowicz w rozmowie z Beatą Lubecką mówi o wielkim rozczarowaniu. Swoim i środowiska. Osobiście lubi min. Nowacką i długo bronił jej poczynań, ale po 20 miesiącach bardzo źle ocenia wyniki pracy resortu i pesymistycznie widzi przyszłość. O ile nie dojdzie do jakiegoś przełomu i zmiany stylu pracy, w tym zmiany doradców, bo może i w nich jest problem.

 

> Edukacja zdrowotna powinna bezwzględnie być przedmiotem obowiązkowym, zawiera treści, które są bardzo potrzebne młodym ludziom, bo w domach się o nich nie rozmawia. Polityczna wolta w tej sprawie jest błędem. Przyprawianie rogów EZ jest absurdem.

 

> Zdaniem Martynowicza błędem było też wszczęcie wojny o likwidację drugiej godziny religii, bo to zaostrzyło spór wokół EZ. Zdaniem Martynowicza nauka o wartościach w szkole jest potrzebna, uczeń powinien wybierać między religią bądź etyką.

 

> MEN nauczyło się kręcić rolki, ale nauczyciele i nauczycielki to nie są idioci, którym można mówić półprawdy.

 

> Chaos i brak wizji widać w poczynaniach dotyczących prac domowych. Sama decyzja z marca 2024 była błędem, działaniem godzącym w autonomię nauczycieli. A jeśli teraz min. Nowacka mówi w wywiadzie, że w październiku powie, czy wrócą prace domowe, to to jest ignorancja i brak wiedzy jak zorganizowana jest praca w szkole. Kryteria oceniania podawane są do wiadomości uczniów w pierwszym tygodniu nauki.

 

> To niebywałe, że ten rząd przez tyle miesięcy nie zdołał przygotować mapy drogowej wzrostu uposażeń nauczycielskich. Szkoła jest nieatrakcyjna dla wchodzących do zawodu. W rezultacie reformę nazwaną dumnie „Kompas Jutra” będą wprowadzać ludzie w wieku przedemerytalnym i emeryci. Tylko 5% nauczycieli ma mniej niż 30 lat i ten odsetek systematycznie spada.

 

> Nie ma też mapy drogowej zmian, które mają być wprowadzone w toku zapowiedzianej reformy. A z MEN płyną nieprzemyślane sygnały wobec ekspertów przygotowujących w IBE zmiany – tak było w przypadku lektur, gdy min. Nowacka odcięła się od propozycji zespołu Kingi Białek. To wygląda na komunikat: przygotowujcie sobie propozycje, a ja wprowadzę to, co się będzie opłacało politycznie.

 

> Wielkim problemem, prócz niedofinansowania jest brak wsparcia psychologicznego. Nauczyciele są wypaleni, świetni pedagodzy odchodzą ze szkół, a powinni za wszelką cenę zostać.

 

 

Źródło: www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/

 



Oto obszerne fragmenty tekstu zamieszczonego dzisiaj na stronie Serwisu Samorządowego PAP, informującego o dzisiejszym proteście, zorganizowanym przez ZNP przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej:

 

Pracownicy oświaty i nauki protestowali przed siedzibą MEN:„walczymy o godność nauczycieli”

 

Foto:PAP/Albert Zawada

 

[…]

 

Manifestacja pracowników oświaty i nauki została zapowiedziana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego po tym, jak zarząd główny ZNP podjął uchwałę w sprawie powołania pogotowia protestacyjnego.

 

1 września br. przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej członkowie ZNP oraz nauczyciele a także uczniowie z całej Polski domagali się zmian w edukacji.

 

Związek Nauczycielstwa Polskiego sformułował następujące żądania: 

 

– 10 proc. podwyżki wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli i pracowników oświaty oraz nauki

 

– uchwalenia obywatelskiej inicjatywy ZNP polegającej na powiązaniu płac nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce

 

– niezwłocznego podjęcia prac nad wydłużeniem obowiązywania ustawy o nauczycielskich świadczeniach kompensacyjnych

 

– zapewnienia nauczycielom korzystniejszych rozwiązań w pragmatyce zawodowej

 

– realnej ochrony prawnej i podniesienia prestiżu zawodu nauczyciela

 

Podczas manifestacji głos zabrał prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Pamiętamy o podwyżce dla nauczycieli z 2024 roku ale to była jedynie próba zasypania kolosalnej dziury będącej następstwem ośmiu lat nieprzemyślanych działań deprecjonujących rolę zawodu nauczyciela obniżających nasz prestiż zawodowy i pogarszających nasze warunki materialne” – mówił […]

 

Szef ZNP przypomniał też deklarację, jaką premier Donald Tusk złożył podczas ostatniego krajowego zjazdu delegatów ZNP. Premier zobowiązał się wtedy, że prace nad nauczycielską obywatelską inicjatywą ustawodawczą zostaną przyspieszone. Sławomir Broniarz mówił, że w tej sprawie nie zostały podjęte żadne działania, a dodatkowej interwencji wymaga też dzisiaj prezydenckie weto dotyczące pomocy obywatelom Ukrainy. […]

 

Jak zaznaczał szef ZNP, tzw. duża nowelizacja Karty nauczyciela wprowadziła wiele rozwiązań korzystnych dla nauczycieli, ale oczekiwania są dużo większe. Jednym z nich jest wpisanie do Karty nauczyciela zagwarantowania ochrony prawnej nauczycieli. Oczekiwaną zmianą jest też kwestia tworzenia komisji dyscyplinarnych.

 

Oczekujemy jeszcze jednego – jak najdalej polityków od edukacji. My jesteśmy profesjonalistami. Mamy najlepiej wykształconą kadrę nauczycielską w Europie. My wiemy jak uczyć, jak wychować, jak pracować z młodym człowiekiem. Poradzimy sobie bez polityków, którzy wiedzę o edukacji czerpią z internetu. Poradzimy sobie bez tych podpowiedzi i prób manipulowania opinią publiczną i rodzicami” – mówił Broniarz

 

Uczestniczki i uczestnicy manifestacji przedłożyli ministrze edukacji petycję, w której przedstawili swoje postulaty. Podkreślano, że najważniejsze są rozwiązania systemowe, a edukacja nie może być zakładnikiem politycznych sporów. […]

 

 

 

Cały tekst „Pracownicy oświaty i nauki protestowali przed siedzibą MEN:„walczymy o godność nauczycieli”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.samorzad.pap.pl/kategoria/edukacja/

 

 

x           x           x

 

 

Polecamy także lekturę tekstu, zamieszczonego w piątek 29 sierpnia na „Portalu dla Edukacji”. Oto jego fragmenty i link do jego pełnej wersji:

 

Uczniowie nie szczędzą krytyki szefowej MEN. „Wyczerpała limit cierpliwości”

 

 

Szefowa MEN Barbara Nowacka wyczerpała limit cierpliwości uczniów i społeczników, którzy oczekują na dialog z ministerstwem i realizację postulatów – ocenił w piątek na konferencji przed budynkiem resortu założyciel Akcji Uczniowskiej Paweł Mrozek.[…]

 

Oczekujemy na rozmowy i mamy nadzieję, że dojdzie do tego jak najszybciej – powiedział Paweł Mrozek. Zadeklarował, że postulaty Związku Nauczycielstwa Polskiego, który zapowiedział na poniedziałek manifestację przed MEN, mają poparcie Akcji. […]

 

Według lidera Akcji Uczniowskiej jeśli w dalszym ciągu ministerstwo i Nowacka nie będą realizować tego, co leży w gestii tego resortu, to minister powinna podać się do dymisji „i dać miejsce osobie, która faktycznie jest doświadczona, pracowała w szkole i wie, jakie faktycznie tam rzeczy mają miejsce„. […]

 

 

 

Cały tekst „Uczniowie nie szczędzą krytyki szefowej MEN. ‘Wyczerpała limit cierpliwości’ ”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 



 

Dzisiejsza data – 31 sierpnia, ostatni dzień tego miesiąca, ostatni dzień wakacji – powinna zmobilizować mnie do podjęcia kluczowych problemów polskiej oświaty – w przededniu rozpoczęcia nowego roku szkolnego – 2025/2026. Jako że będzie to, dopiero, drugi rok szkolny, zaczynający się pod rządami Barbary Nowackiej jako ministry edukacji, powinno to zobligować mnie do skomentowania jej roli w stworzeniu warunków do pracy nauczycielek i nauczycieli, do funkcjonowania w szkołach – podstawowych i ponadpodstawowych – uczennic i uczniów, którzy jutro dowiedzą się nie tylko o – zazwyczaj  tymczasowym – planie lekcji, ale i  o najnowszych przepisach prawa oświatowego, mających wpływ na jakość ich funkcjonowania w roli ucznia.

 

Ale po głębszym zastanowieniu uznałem, że tego nie uczynię. Dlaczego? Bo zrobili to już inni, mający więcej informacji ode mnie. W imieniu pracowników oświaty wypowiedział się Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty oraz prezes ZNP Sławomir Broniarz. W dniach obchodów 45 rocznicy „Porozumień Sierpniowych”, które otworzyły drogę do powstania pierwszego w państwach bloku sowieckiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” nie wypada pominąć stanowiska Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania. Jednak nie znalazłem żadnej syntetycznej wypowiedzi na temat stanu przygotowania resortu do nowego roku szkolnego.  Zobaczcie sami – na stronie KSOiW NSZZ „Solidarność” jest różnych opinii wiele  –  TUTAJ.

 

Uczniowski punkt widzenia zaprezentował Paweł Mrozek, założyciel Akcji Uczniowskiej i ekspert Rzecznika Praw Dziecka i UNICEF w tekście, zatytułowanym „”Ministerstwo nie zdało”. Akcja Uczniowska chce dymisji Barbary Nowackiej”.

 

Poza tymi tematami, nie widzę także powodu abym zajął się treścią życzeń Ministry Barbary Nowackiej, które w piątej 29 sierpnia zostały zamieszczone na stronie MEN.

 

 

Dlatego – po raz kolejny – zajmę się tym, co „na moim podwórku” uważam za wymagające felietonowego rozwinięcia i skomentowania.

 

 

Pierwszym takim tematem jest wywiad z Krzysztofem Rokickim, który wczoraj zamieściłem na OE. Jako że nie wszystkie okoliczności, które doprowadziły – najpierw do podjęcia decyzji, później do działań organizacyjnych, a w finale – do spisania pytań i odpowiedzi tego  wywiadu, wypadało we wczorajszym materiale prezentować – uczynię to dzisiaj. A zależy mi na tym, aby czytający teksty  na OE poznali pierwotny cel, który mi przyświecał w tych wszystkich działaniach, które doprowadziły do zrealizowania i opublikowania rozmowy z Krzysztofem Rokickim.

 

Owym naczelnym celem było opisanie drogi życiowej młodego człowieka, którą na dwuu jej etapach mogłem obserwować, i o której aktualnym miejscu i o szczegółach etapów których nie znałem, dowiedziałem się niedawno. Droga ta znakomicie ilustruje tezę, że nigdy nie powinno się przekreślać szans rozwojowych żadnego młodego człowieka. Bo droga Krzysztofa (dalej nie będę udawał –  podczas  naszych kontaktów ja zwracam się do niego po imieniu, a on do mnie „po staremu” – Panie Dyrektorze) jest niepodważalnym dowodem, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko jest w człowieku wola osiągania coraz nowych (ambitniejszych) celów i jeśli potrafi on „chwytać okazje” do takich zmian. No i jeśli nikt go nie zniechęca, lecz mobilizuje i wspiera!

 

Jeśli przeczytaliście ów wywiad to wiecie, że w żadnym miejscu nie próbowałem wykazywać, iż mam w jego sukcesach jakikolwiek udział. A to, że pierwsze sześć lat po tej „dołującej” podstawówce był on uczniem szkoły, której byłem dyrektorem, że tu spotkał wspierających nauczycieli i przyjazną atmosferę, a także sprzyjające warunki do rozwoju swoich zainteresowań pozazawodowych, tylko to pozwala mi na poczucie dobrze wykonywanej pracy dyrektora szkoły.

 

Pewnie wśród setek absolwentów wszystkich typów szkół, które w czasie gdy ja zarządzałem tym zespołem szkół, jest wielu takich, których dalsze losy mogłyby być dowodem na postawioną wyżej tezę.Ale tylko Krzysztofa spotkałem po 4 latach od matury jako studenta szkoły wyższej, i to przygotowującej do zawodu bardzo różnego od technika technologii drewna, wcześniej – do zawodu „stolarz”.

 

Bo żaden z nas w czasach relacji „uczeń – dyrektor” nie mógł przewidzieć, że po tak niewielu latach spotkamy się jako „student – wykładowca” Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Lodzi. I to w tamtym okresie są prapoczątki mojego zainteresowania  drogą życiową Krzysztofa.

 

W tym miejscu korci mnie, abym na jeszcze jeden aspekt tego mojego zainteresowania biografią Krzysztofa zwrócić Waszą uwagę. Wszak wiecie z moich licznych, zamieszczanych na OE „Esejów wspomnieniowych”, że i ja zaczynałem jako absolwent Szkoły Rzemiosł Budowlanych – prekursorki ZSZ – w tej samej „Budowlance”, w zawodzie „murarz”, że maturę robiłem w łódzkim XVIII LO, a potem, nie bez „różnych zwrotów akcji”, dwukrotnie podejmowałem studia wyższe, zwieńczone magisterium na pedagogice. To właśnie owo, subiektywne, poczucie duchowego pobratymstwa tak mnie motywowało…

 

Dość tych wynurzeń – mam nadzieję, że wystarczająco wyjaśniłem dlaczego akurat taki wywiad, z takim rozmówcą, w przededniu nowego roku szkolnego, przeprowadziłem i na OE zamieściłem.

 

 

Drugim tematem tego felietonu jest poinformowanie, właśnie dzisiaj – ostatniego dnia wakacji, że zmiana o której informowałem 1 lipca, iż „od 1 lipca do 31 sierpnia zawieszamy realizację zasady zamieszczania dwóch lub trzech nowych materiałów dziennie od poniedziałku do piątku i po jednym w weekendy” – niestety – nie kończy się z dniem dzisiejszym! Jest to dla mnie trudna, ale jedynie racjonalna decyzja.

 

Dlaczego racjonalna? Bo wszystkie obiektywnie zdiagnozowane fakty o stanie mojego zdrowia – fizycznego, ale i umysłowego – za taką decyzją przemawiają. Bo mój, już ponad 81 lat pracujący organizm, w wielu obszarach, odmawia mi posłuszeństwa. A to ma swoje przełożenie na czynności, związane z przygotowywaniem, redagowaniem i zamieszczaniem na stronie OE wszelkich materiałów. Odnosi się to przede wszystkim do tych, które wyszukuję w Internecie i – najczęściej we fragmentach – udostępniam na „Obserwatorium”, ale także do czynności, wykonywanych podczas przygotowywania i redagowania tekstów własnych. Nie wdając się w detale wymienię tylko te dwie najważniejsze „niepełnosprawności”: chroniczne bóle kręgosłupa na odcinku  L – S, które powodują, że nie mogę długo przebywać w pozycji siedzącej, oraz problemy z pamięcią – tą do nazwisk, nazw miejscowości i przebiegu zdarzeń sprzed lat, ale i tą krotką – nie tylko przejawiającą się w owym klasycznym „gdzie są moje okulary”, lecz i w zapominaniu dopiero co przeczytanych tekstów. Także pogarszającej się sprawności mojego mózgu „zawdzięczam” coraz większe trudności w posługiwaniu się procedurami panelu administracyjnego mojej strony www.

 

Dlatego musiałem podjąć taką decyzję. Obiecuję, że „Obserwatorium Edukacji” będzie nadal przeze mnie redagowane, felietony będę zamieszczał w każdą niedzielę, od czasu do czasy będziecie mogli przeczytać nowe eseje na aktualny – nie tylko dla mnie subiektywnie – temat. Ale nie będzie to według przedwakacyjnego „reżimu” – w dni powszednie dwa lub trzy materiały każdego dnia, w weekendy – po jednym.

 

Powiem tak: po 20-u latach przejścia z oświatowego etatu na emeryturę, po 19-u latach redagowania internetowych „gazet”, po 12-u latach tworzenia „Obserwatorium Edukacji” – ogłaszam moje – dożywotnie – wakacje. I w tym wakacyjnym rytmie będę na OE nadal aktywny!

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Zapraszamy do lektury zapisu wywiadu, który redaktor OE przeprowadził  z Krzysztofem Rokickim. Jest on magistrem pedagogiki specjalnej –  spec. pedagogika resocjalizacyjna i profilaktyka społeczna, pedagogika szkolna i terapia pedagogiczna, a poza tym posiada kwalifikacje dodatkowe, „Oligofrenopedagogika – edukacja i rehabilitacja osób z niepełnosprawnością intelektualną”, zdobyte w trybie studiów podyplomowych na UŁ w 2019 roku

 

Aktualnie pracuje on w Powiatowym Zespole Szkół i Placówek Oświatowych (PZSiPO) w Brzezinach. Placówka ta kształci uczniów z różnymi rodzajami niepełnosprawności – w tym z niepełnosprawnościami sprzężonymi, ale również uczniów z autyzmem, zespołem Aspergera oraz afazją, w takich formach jak:

 

>Zespół Wczesnego Wspomagania Rozwoju Dziecka. Jest to bezpłatna forma pomocy dla dzieci w wieku do 7 r.ż., u których stwierdzono  deficyty rozwojowe. 

 

>Szkoła Podstawowa dla uczniów z różnymi rodzajami niepełnosprawności, także z niepełnosprawnościami sprzężonymi.

 

 > Szkoła Przysposabiająca do Pracy, która kształci uczniów z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym i znacznym oraz niepełnosprawnościami sprzężonymi,

 

>Zespoły rewalidacyjno-wychowawcze. Jest to forma realizowania obowiązku szkolnego przez dzieci i młodzieży w wieku od 3 do 25 lat = z orzeczeniem głębokiej niepełnosprawności  intelektualnej.

 

Pan Krzysztof Rokicki realizuje swoje zadania pedagoga specjalnego prowadząc zajęcia takie jak: rewalidacja,  pomoc psychologiczno-pedagogiczna, funkcjonowanie osobiste i społeczne, rozwijanie mowy i komunikacji, rozwijanie kreatywności. Ponadto jest koordynatorem zespołu d.s. promowania PZSiPO w środowisku lokalnym. Prowadzi także dwa pozalekcyjne koła zainteresowań; muzyczne oraz fotograficzne. Wraz z uczniami założył szkolną telewizję internetową.

 

To dość obszerne wprowadzenie poprzedza właściwy tekst wywiadu, gdyż o tym wszystkim powinniście wiedzieć, zanim dowiecie się o drodze, którą Pan Krzysztof przeszedł od dnia, w którym przecięły się nasze – to znaczy Jego i prowadzącego wywiad redaktora OE – drogi życiowe. A stało się to we wtorek 1 września 1998 roku, kiedy został on uczniem Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Zespole Szkół Budowlanych nr 2 w Lodzi, którego kolejny, szósty rok,  dyrektorem był autor tego tekstu, dzisiaj twórca i redaktor „Obserwatorium Edukacji” .

 

 

Pan Krzysztof Rokicki podczas próby zespołu muzycznego „My Szaleni”, złożonego z uczniów PZSiPO w Brzezinach

 

 

Od stolarza – do człowieka, który dobro pomnaża

 

W.K. – Panie Krzysztofie, czy pamięta Pan jakie okoliczności sprawiły, że po ukończeniu szkoły podstawowej w Lipinach, jako mieszkaniec tej miejscowości, zdecydował się rozpocząć naukę w ZSB nr 2 w Łodzi – i to w klasie 3-letniej Zasadniczej Szkoły Zawodowej, a nie przystąpił Pan do egzaminu wstępnego do technikum?

 

K.R.  – W szkole podstawowej często słyszałem tekst, że jestem zdolny ale leniwy. Czasami musiałem udowadniać, że daną pracę wykonałem samodzielnie. Panie nauczycielki często mi wmawiały, że w szkole średniej nie dam sobie rady. Z takim przekonaniem szukałem zasadniczej szkoły zawodowej i wybrałem taką, która prowadziła nauczanie w zawodzie „stolarz” – bo  zawsze lubiłem pracę w drewnie. Wybrałem taką szkołę, bo zostałem przez nauczycielki przekonany, że w technikum nie dam sobie rady.

 

W.K. – Jak zapamiętał Pan te trzy lata nauki zawodu „stolarz”? Jakich spotkał Pan tam nauczycieli, także tych nauczycieli zawodu? I tych od praktycznej nauki zawodu? Może ktoś z nich miał wpływ na kolejną decyzję o kontynuowaniu Pana edukacji?

 

K.R. – Te trzy lata wspominam bardzo dobrze. Okazało się, że w kolejnych klasach tej „zawodówki” miałem same oceny bardzo dobre. Trudno jest mi przypomnieć sobie wszystkie nazwiska nauczycieli zawodu, lecz pamiętam że byli to prawdziwi fachowcy w swoich dziedzinach. Natomiast praktyczną naukę zawodu nie odbywałem w warsztatach szkolnych, ale – wyjątkowo – w prywatnym zakładzie stolarskim w Lipinach, gdzie mieszkałem. Zakład ten prowadził św. pamięci Pan Adam Borecki, któremu teraz dziękuję – bo to przede wszystkim On zrobił ze mnie prawdziwego stolarza.

 

W szkole osobą, która przez cały okres nauki dawała mi poczucie własnej wartości, był wychowawca naszej klasy – Pan Jerzy Weber, nauczyciel j. polskiego. Zawsze mi powtarzał, że daleko zajdę w życiu i ciągle mnie wspierał. To dzięki niemu zdecydowałem się kontynuować naukę w technikum. Rodzice byli ze mnie dumni, ponieważ co roku zdawałem z nagrodą, a oni otrzymywali gratulacje.

 

W.K. – Jako dyrektor tej szkoły pamiętam przede wszystkim ucznia Rokickiego, który podczas uroczystości szkolnych uświetniał je grą na organach elektronicznych (keyboard) oraz na akordeonie. Gdzie Pan zdobył umiejętność gry na tych instrumentach?

 

K.R. – Zawsze byłem i jestem samoukiem w tej dziedzinie. W mojej rodzinie muzyka i śpiewy zawsze gościły. Brat grał na akordeonie i keyboardzie i chyba to on zaszczepił we mnie tę pasję. Nie wiem czy pan dyrektor pamięta, ale pan również przyczynił się do rozwinięcia mojej pasji muzycznej. W szkole udostępnił nam pan jako dyrektor  tzw. „bunkier muzyczny”, w którym znajdowały się gitary, nagłośnienie, perkusje – jednym słowem cały sprzęt muzyczny. To właśnie w ZSB nr 2 spotkaliśmy się w kilka osób i założyliśmy zespół muzyczny, który potem przez ponad 20 lat uświetniał profesjonalnie różne imprezy –okolicznościowe (np. wesela) i muzyczne. Do tej pory mamy wszyscy ze sobą kontakt i czasami spotykamy się, aby rekreacyjne pograć i przypomnieć sobie stare dobre czasy.

 

W.K. – Pamiętam, że jako absolwent ZSZ kontynuował Pan naukę w ZSB-2 w technikum, w zawodzie technik technologii drewna. Co Pan pamięta z egzaminu po ZSZ oraz egzaminu zawodowego po technikum”? Czy umiejętności, których posiadanie Pan tam potwierdził przydały się później w życiu? W jakich okolicznościach?

 

K.R. – Po skończeniu ZSZ przystąpiłem do egzaminu czeladniczego w Cechu – bo zajęcia praktyczne nie realizowałem w szkolnych warsztatach, a pod okiem zrzeszonego w cechu majstra stolarskiego – wspomnianego pana Adama Boreckiego.Egzamin miał dwie formy: praktyczną i teoretyczną. Pamiętam jak mocno się stresowałem. Umiejętności które zdobyłem, przyczyniły się do tego, że później wiele osób czekało w kolejce, żebym to ja im wykonał konkretną pracę. Idąc do technikum umiałem już zadbać o siebie finansowo. Pamiętam taką sytuację, kiedy po latach, ddy szukałem swojego miejsca jako pedagog,  musiałem – między jedną a drugą pracą – odczekać 3 miesiące. Był wtedy zastój w znalezieniu pracy w tym zawodzie. I wtedy, żeby mieć ciągłość ubezpieczenia oraz żeby zadbać o rodzinę, znalazłem na 3 miesiące pracę jako dekarz, wykorzystując do tego celu świadectwo potwierdzające kwalifikacje w zawodzie  „Technik technologii drewna”.

 

W.K. – Jak Pan wspomina, zdany w maju 2004 roku, egzamin maturalny? Z których przedmiotów osiągnął Pan najwyższe oceny? Czy wynik matury zaważył na Pana dalszych planach życiowych? 

 

K.R. – Przed maturą bardzo się stresowałem. Mocno wspierali mnie rodzice, za co im serdecznie dziękuję.  Pamiętam, że to od nich otrzymywałem w tym okresie zastrzyk pozytywnej energii. Całe technikum moim oczkiem w głowie była matematyka. W tej dziedzinie czułem się bardzo dobrze. Paradoksem jest, że w szkole podstawowej głównie dzięki Pani od matematyki nie podjąłem decyzji o nauce w technikum. Na maturze chciałem z matematyki przystąpić do egzaminu ustnego. Pamiętam jak dziś, kiedy panie nauczycielki matematyki stwierdziły, że podejmując taką decyzję jestem chyba samobójcą. Uświadomiły mi, że zakres egzaminu ustnego jest bardzo obszerny i mogę nie podołać jego wymaganiom. W ostatniej chwili, po rozmowach z Panią Serwatką, zmieniłem decyzję na fizykę, do której zostałem kompleksowo przygotowany. Choć z egzaminu z matematyki zrezygnowałem, to i tak wiedzę z matematyki, przyswojoną podczas fakultetów z matematyki, prowadzonych przez Panie  Ciesielkę oraz Gałwę, do dzisiaj pamiętam. Z języka polskiego, z którego nie byłem zbyt dobry, dzięki pomocy Pana Webera i Pani Witkowskiej-Pietrzak, udało mi się zdać egzamin.

 

Przypominam sobie, że ostatniego wieczoru kiedy już sobie porządkowałem w głowie wiedzę, w oczy rzuciła mi jedna z lektur, jaką była „ Granica” Nałkowskiej i losy Zenona Ziembiewicza. Uświadomiłem sobie, że na ten temat nic nie wiem. Zacząłem doczytywać i analizować różne opracowania – bo nie miałem już możliwości, aby „źródłowo” zgłębić temat. Podczas egzaminu ustnego stało się coś niesamowitego. Losując przed komisją pytania, wylosowałem właśnie taki zestaw, w którym – między innymi – musiałem opowiedzieć o losach Zenona Ziembiewicza. Ponieważ dzięki Bogu (bo tak to sobie tłumaczę) byłem z tematem (od bardzo niedawna) na bieżąco – zdałem egzamin ustny na wysoką ocenę.

 

W.K. – Wiem, (bo byłem wtedy wykładowcą w tej uczelni), że w 2006 roku rozpoczął Pan studia licencjackie w Wyższej Szkole Pedagogiczne. A co Pan robił przez te dwa lata, zanim podjął decyzję o kontynuowaniu kształcenia na poziomie szkoły wyższej?

 

K.R. – Po tym jak ukończyłem technikum, zacząłem pracować w zawodzie jako stolarz, dorabiając jeszcze jako pomocnik ślusarza – pracowałem razem z tatą na ślusarni. Bardzo miło wspominam ten czas, ponieważ pracując w swoim zawodzie jako stolarz, czułem się naprawdę fachowcem w swojej dziedzinie i widziałem, że ludzie to doceniają, zabiegając o moje usługi.

 

W.K. – Dlaczego, decydując się na rozpoczęcie studiów wyższych, wybrał Pan pedagogikę resocjalizacyjną z profilaktyką społeczną?

 

K.R. – Pracując jako stolarz poznałem księdza salezjanina, który udzielał się w Zakładzie Poprawczym dla chłopców w podłódzkim Ignacewie. Między innymi jeździł on z trudną młodzieżą na spływy kajakowe. I to on zaproponował mi kiedyś, abym mu pomógł w muzycznej oprawie mszy w zakładzie poprawczym, grając  na akordeonie. To właśnie tam zrozumiałem, że znajduję z tą młodzieżą wspólny język, a oni nie każdego akceptują. Wracając zapytałem, co trzeba mieć skończone żeby z nimi pracować. Wtedy pierwszy raz usłyszałem słowo resocjalizacja. Zacząłem temat zgłębiać i pamiętam, jak poinformowałem moich  rodziców, że chce iść na studia wyższe.

 

W.K. – Jakie były Pana kolejne miejsca pracy po uzyskaniu tytułu magistra pedagogiki?

 

K.R. – Oj dużo tego było zanim znalazłem swoje miejsce na ziemi, tu gdzie teraz pracuję – w PZSiPO w Brzezinach. Postaram się je tu wszystkie wymienić:

– Przez 10 lat działałem – jako wolontariusz – w Zakładzie Poprawczym, a równolegle – przez 6 lat – jako wolontariusz w świetlicy środowiskowej o.o Franciszkanów przy ul Krasickiego w Łodzi,

– Sprawowałem pieczę nad świetlicami środowiskowymi w gminie Nowosolna , i pełniłem tam funkcję pełnomocnika wójta ds. uzależnień. Byłem przewodniczącym Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, wiceprzewodniczącym w Zespole Interdyscyplinarnym. Odpowiadałem tam za sport i turystykę i z tego powodu byłem również w powiatowej radzie sportu w powiecie Łódzkim Wschodnim,

-Byłem nauczycielem-wychowawcą świetlicy w szkole podstawowej, nauczycielem wspomagającym w trzech szkołach, pedagogiem szkolnym w dwuch szkołach,

-Koordynatorem Rodzinnej Pieczy Zastępczej w Łodzi’

– Asystentem osób niepełnosprawnych w Stowarzyszeniu Rodzin Działających na rzecz Zdrowia Psychicznego. „DLA RODZINY” w Łodzi’

– Dyrektorem Centrum Promocji i Kultury w Brzezinach.

 

Aktualnie jestem nauczycielem w PZSiPO w Brzezinach

 

W.K. – Co stało za decyzją o kolejnych studiach – tym razem podyplomowych na UŁ – akurat w zakresie oligofrenopedagogiki?

 

K.R. – Od dawna marzyła mi się praca z uczniami z niepełnosprawnością intelektualną. Gdy nadarzyła się okazja pracy w takiej placówce, nie wahałem się nawet chwili. Warunkiem było zrobienie oligofrenopedagogiki jako studiów podyplomowych.

 

W.K. – Od kiedy pracuje Pan w PZSiPO w Brzezinach i jak Pan tam trafił?

 

K.R. – Pracę w PZSiPO w Brzezinach rozpocząłem w 2019 roku, więc jest to już prawie 6 lat. A było to tak: Dowiedziałem się, że zwolniło się w tej placówce stanowisko pracy nauczyciela i udałem się do dyrekcji, zapewniając, że stanę na wysokości zadania. Od znajomych wiedziałem, że  kadra tej placówki jest na bardzo wysokim poziomie profesjonalizmu. Nie ukrywam, że trochę się bałem czy sprostam wymaganiom. Okazało się, że trafiłem do placówki, która pozwoliła mi dalej się rozwinąć, uzyskać kolejne stopnie awansu zawodowego nauczyciela. Wiele si od moich kleżanek i kolegów z pracy  nauczyłem i cały czas się uczę. Piszę i realizuję projekty, zostałem wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia „INNI” działającego na rzecz uczniów Powiatowego Zespołu Szkół i Placówek Oświatowych w Brzezinach, czyli dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Wiem jedno –  w tej szkole osiągam powoli pełnię swoich zawodowych ambicji, za co dziękuję dyrekcji i całej kadrze. Mogę śmiało powiedzieć że tworzymy jedną wielką rodzinę, w której zawsze można na siebie liczyć.

 

W.K. – O jakich trudnościach, ale i sukcesach, w pracy w tej placówce  chciałby Pan opowiedzieć?

 

K.R. – Ta praca nauczyła mnie, że nie wszystko z założonych celów jesteśmy wstanie osiągnąć. W tej pracy człowiek musi się nauczyć schodzić ze swojego ego. Nauczyłem się, że w pojedynkę nie jestem wstanie osiągnąć wymiernych rezultatów wychowawczych, bo tylko zgrana praca zespołowa przynosi efekty w pracy z naszymi dziećmi. Sukcesem w tej pracy mogę nazwać systematyczną i efektywną pracę z uczniem z autyzmem, któremu inne tego typu placówki nie potrafiły pomóc. Myślę, że o szczegółach nie będę opowiadał , bo to jest temat na inną rozmowę.

 

Udało mi się również założyć szkolny zespół muzyczny pod nazwą „MY SZALENI” – taką nazwę wybrali sami uczniowie. Od kilku lat systematycznie nagrywamy znane utwory w innych aranżacjach muzycznych. Mamy już kilka teledysków zamieszczonych na  fejsbukowej stronie naszej szkoły.

 

Zapraszam serdecznie do polubienia naszej szkoły na fejsbuku – tam jest więcej informacji o tym co robimy. Mamy również założoną stronę „Stowarzyszenie INNI”,  którą również zachęcam aby polubić.

 

W.K. – Panie Krzysztofie, na zakończenie naszej rozmowy nie mogę nie zapytać o jeszcze jeden aspekt Pana drogi życiowej: Czy w nawale licznych prac i działań, podejmowanych dla dobra innych, znalazł Pan czas na swoje własne, prywatne życie? Czy założył pan rodzinę?

 

K.R. – Oczywiście że znalazłem czas na życie osobiste. Bez tego nie potrafię sobie wyobrazić siebie w tym świecie. Od 2013 roku jestem szczęśliwym mężem . Wraz z żoną zawsze możemy na siebie liczyć. Mamy dwie wspaniałe córeczki – Laurkę i Klarcię. To właśnie moje dziewczyny napędzają mnie do działania. Rodzina daje mi pełnię radości i to dzięki nim czuję się naprawdę spełnionym człowiekiem

 

W.K. – Bardzo dziękuję za poświęcony temu wywiadowi czas, a przede wszystkim za to, że – aby go udzielić – przyjechał Pan ze swojego miejsca zamieszkania do Łodzi,  bez czego niemożliwy byłby nasz osobisty kontakt. Życzę Panu satysfakcji z pracy w tak wymagającej placówce, kolejnych – z sukcesem zrealizowanych projektów i wszelakiej szczęśliwości w życiu rodzinnym!

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Minister Edukacji Barbara Nowacka z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego skierowała list do całej społeczności szkolnej. Podkreśliła w nim zmiany, jakie czekają uczniów i nauczycieli wraz z rozpoczęciem zajęć dydaktycznych.

 

 

Minister Nowacka zaznaczyła, że w planach zajęć uczniów pojawią się dwa nowe przedmioty: edukacja obywatelska i edukacja zdrowotna. Barbara Nowacka zwróciła również uwagę, że została zmieniona podstawa programowa wychowania fizycznego. W liście minister podkreśliła, że przedmiot edukacja zdrowotna da społeczności szkolnej narzędzia do dbania o zdrowie fizyczne, psychiczne czy bezpieczeństwo w internecie. Edukacja obywatelska natomiast ułatwi zrozumienie procesów społecznych i politycznych, a także zaangażowanie się uczniów w różne formy działalności na poziomie lokalnym. Zmiana zajęć z wychowania fizycznego ma stworzyć uczniom równe szanse uczestnictwa w zajęciach sportowych.

 

Minister Barbara Nowacka, zwróciła się również do nauczycieli. Wspomniała, że wprowadzone zmiany w Karcie Nauczyciela gwarantują wyższe nagrody jubileuszowe i odprawy emerytalne. Minister dodała również, że zostały zniesione godziny dostępności co oznacza, że nauczyciele mogą w sposób bardziej elastyczny organizować swoją pracę. Wprowadzone zmiany to początek odbudowy prestiżu zawodu nauczyciela.

 

Na koniec Barbara Nowacka życzyła wszystkim energii i zapału do podejmowania edukacyjnych wyzwań.

 

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 



Wszystkie polskie media na pewno już przypomniały o dzisiejszej 45 rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Ale redaktor OE postanowił napisać ten esej wspomnieniowy o innej – nam „ludziom edukacji” bliższej – rocznicy. O genezie  owego wspomnienia – poniżej:

 

Dziwnym zbiegiem okoliczności, przed kilkunastoma dniami wpadła mi podczas zaglądania do dawno nieodwiedzanych miejsc w mieszkaniu torba, którą otrzymywali wszyscy uczestnicy pewnego ważnego wydarzenia edukacyjnego:

 

 

Jak widzicie, jest na niej nie tylko nazwa tego wydarzenia, ale i data, kiedy się ono odbyło. I dzięki temu uświadomiłem sobie, że właśnie zbliża się 10. rocznica tego Kongresu, którego byłem – w roli redaktora „Obserwatorium Edukacji” – uczestnikiem. Wtedy były to dwa dni weekendu – sobota i niedziela. Uczestnictwo w Kongresie było bezpłatna, kongres odbywał  się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach, a uczestnikom organizatorzy zapewnili noclegi w katowickich hotelach. Mało tego – na dworcach – kolejowym i autobusowym w Katowicach  oczekiwały na przyjeżdżających uczestników podstawione przez organizatorów autobusy, którymi byli oni dowożeni pod gmach Centrum Kongresowego.

 

Dlaczego uznałem, ze powinienem przypomnieć Czytelniczkom i Czytelnikom – tym, którzy już o nim zapomnieli, ale także poinformować tych młodszych  – aby wiedzieli , że takie ewenty ówczesne Ministerstwo Edukacji i podlegający mu Instytut Badań Edukacyjnych – już po raz trzeci – zorganizowali? Bo działo się to wszystko na prawie 2 miesiące przed wyborami do Sejmu i Senatu, które odbyły się 25 października, a których wyniki Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła w dniu 28 października.

 

Przypomnę, że zdobyte głosy pozwoliły na uzyskanie  przez zwycięskie partie następującej liczby mandatów:

 

W Sejmie: Prawo i Sprawiedliwość – otrzymało 235 mandatów,Platformie Obywatelskiej przypadło 138 mandatów, ruchowi Kukiz’15 – 42 mandaty, Nowoczesnej – 28 mandatów, Polskiemu Stronnictwu Ludowemu – 16 mandatów, a Mniejszości Niemieckiej – 1 mandat.

 

W Senacie: Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość – 61 mandatów, Komitet Wyborczy Platforma Obywatelska RP -34 mandaty. Pozostałe 5 Komitetów – po 2 mandacie.

 

Tak ukonstytuowany Parlament wybrał nowy rząd, a 6 listopada 2015 r. Andrzej Duda powołał Beatę Szydło na urząd Prezesa Rady Ministrów oraz Radę Ministrów, w której Ministrem Edukacji została Anna Zalewska. Coco w edukacji dzialo się od tej daty, a także przez kolejne lata, gdy zastąpił ją  – najpierw Dariusz Piontkowski (od 4 czerwca 2019 do 19 października 2020 r.), a po nim Przemysław Czarnek (od 19 października 2020 do 27 listopada 2023) – to już możecie sobie sami przypomnieć. Pomocne w tym może być „Obserwatorium Edukacji” – zawsze możecie kliknąć na zakładki: „Aktualności”, „Artykuły i multimedia” oraz „Felietony”.

 

Postanowiłem przypomnieć ten III Kongres, bo warto dziś mieć świadomość w jakim momencie procesu ewolucji naszego systemu edukacji został on przerwany – także po to, aby uświadomić sobie, czy aktualnie kierująca resortem edukacji ekipa prowadzi politykę nawiązującą do tamtego okresu, czy może, mając ambicję typu „My jesteśmy lepsi – zrobimy to jeszcze lepiej” – po prostu, podobnie jak czynili to pisowsy ministrowie, także zaprzepaszcza szanse na realne dostosowanie polskiego systemu edukacji do wyzwań przyszłości.

 

A teraz pora na przywołanie utrwalonych w pamięci OE relacji z owego 3 Kongresu Polskiej Edukacji:

 

29 sierpnia

„Razem zmieniamy szkołę” – to hasło III Kongresu Polskiej Edukacji – TUTAJ

 

31 sierpnia

3 Kongres Polskiej Edukacji – dzień pierwszy  –  TUTAJ

 

1 września

3 Kongres Polskiej Edukacji – dzień drugi  –  TUTAJ

 

 

W niedzielę 6 września, mając ogólną wiedzę o tzw. „nastrojach przedwyborczych”, zamieściłem Felieton nr 89. zatytułowany „Łabędzi śpiew” czy zalążki „edukacyjnego ruchu oporu”?  –  TUTAJ

 

Przeczytajcie ten tekst, bo dowiecie się tam nie tylko o skomplikowanych procedurach przygotowawczych do owego Kongresu, ale także kilka moich ogólniejszych refleksji pokongresowych. Zacytuję jeden tylko fragment:

 

„Charakterystycznym dla wszystkich oficjalnych wypowiedzi (w tym – minister Kluzik-Rostkowskiej) było pomijanie kontekstu politycznego całego wydarzenia, tego że po październikowych wyborach wszystkie wnioski tego Kongresu, z taką pieczołowitością zapisywane przez moderatorów poszczególnych paneli i gromadzone przez  głównego koordynatora – Wojciecha Dudziaka, mogą pójść do kosza. Tego na papiery i tego w komputerach resortowych…”

 

Kończąc ten esej postanowiłem uzupełnić zawarte w nim informacje, zamieszczając jedyne dostępne mi dzisiaj źródła informacji (bo te wydarzenia  działy się jeszcze przed uruchomieniem OE i nie mogę odwołać się do własnych relacji), że ów 3 Kongres był kontynuacją linii, wytyczonej przez oba poprzednie Kongresy:

 

I Kongres Edukacji Polskiej w Warszawie – pod hasłem „Jakość edukacji powstaje w szkole”

 (5-6 czerwca 2011)  –  TUTAJ  i  TUTAJ

 

II Kongres Polskiej Edukacji w Warszawie – pod hasłem: „Współpraca, odpowiedzialność, autonomia”  (14-16 czerwca 2013)   –    TUTAJ  i  TUTAJ

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zbliża się nowy rok szkolny – postanowiliśmy wrócić do „starej dobrej tradycji” zamieszczania tekstów (i rysunków)  Danuty Sterny z jej radami dla nauczycieli. Dzisiejszy dotyczy ważnej roli autorefleksji w jakości ich pracy:

 

 

                                                                        Nauczanie z autorefleksją

 

Rys. Danuta Sterna

 

Każdy nauczyciel chce nauczać lepiej, dąży do doskonalenia swojej praktyki. Jednym z najlepszych sposobów, konieczny dla rozwoju zawodowego, to – samoocena. Odpowiednim czasem dla niej jest początek roku szkolnego. Wtedy nauczyciele są wypoczęci i pełni zapału.

 

4 wskazówki dotyczące autorefleksji

 

1.Skupienie się na jednej rzeczy, którą chcemy poprawić w tym roku. 

 

Może nam się wydawać, że jesteśmy w stanie zrobić bardzo wiele, ale planowanie za dużo, może nas przytłoczyć i zniechęcić. Ważne jest aby widzieć sukces we wprowadzaniu zmiany. Po pewnym czasie trzeba sprawdzić, czy plany dają rezultaty, czyli zapytać o opinię uczniów w postaci informacji zwrotnej. Dobrze jest to zrobić pod koniec pewnego etapu nauczania, wtedy uczniowie mogą mieć pełniejszy obraz, a nauczyciel ma czas na zaplanowanie zmian przed następnym etapem lub semestrem.

 

2.Poprosić uczniów o ustną informację zwrotną.

 

Kuszące jest zrobienie ankiety dla uczniów, ale o wiele więcej można się dowiedzieć z ustnej informacji zwrotnej. Aby ustna informacja zwrotna była pomocna, konieczne jest utrzymywanie bardzo szczerych i opartych na zaufaniu relacji z uczniami. Uczniowie musza być przekonani, że nie spotka ich kara, jeśli szczerze powiedzą, co myślą. Jeśli nie mamy tak dobrych relacji, to lepiej zrobić anonimową informację zwrotną.

 

Dzięki pozyskaniu informacji zwrotnej pokazujemy uczniom, że nauczyciel jest osobą, która stale dąży do doskonalenia i jest gotowa do zmian w oparciu o opinię uczniów.

 

Pozyskanie informacji zwrotnej ustnej może odbywać się w małych grupach i powinno być poprzedzone podaniem pytań, na które nauczyciel chce uzyskać odpowiedzi. Rozmowa  może trwać około trzech do czterech minut. Warto zapisać opinie uczniów w specjalnym zeszycie przeznaczonym na planowanie rozwoju zawodowego.

 

Na przykład jeśli chcemy wprowadzić częściej pracę w grupach, to możemy zapytać:

 

-Czy organizowanie pracy w grupach pomaga Wam się uczyć?

 

-Co mógłbym/mogłabym zmienić w organizacji pracy w grupach, aby uczenie się było bardziej efektywne?

 

3.Notatka – co trzeba zmodyfikować

 

Koniecznie trzeba zapisać, co trzeba ewentualnie zmienić. Wskazówek do zmiany nie powinno być za dużo, najlepiej – jedna.

 

Na przykład, jeśli zmiana miał polegać na lepszym omawianiu lektur, a uczniowie stwierdzili, że lektura była zbyt długa lub napisana za trudnym językiem, to można podzielić czas omawiania na części lub zapewnić uczniom wsparcie, gdy zapoznają się z lektura.

 

Sporządzanie notatek jest konieczne, ponieważ nauczyciel uczy na różnych poziomach i różne klasy i opinie uczniów mogą być różne.

 

4.Autorefleksja po pewnym czasie

 

Nie powinno się zmieniać planów z dnia na dzień. Może nam się wydawać, że jedna z lekcji była doskonalą, ale następna prowadzona podobnie może już taka nie być. Może się również zdarzyć, że opinie uczniów są sprzeczne. Na przykład część uczniów może wyrazić opinie, że lubi lekcje, gdy podczas nich mogą sami wypowiadać się ustnie, a inni z kolei nie lubią takiej formy i wolą pisanie.

 

Można wtedy wyjaśnić uczniom dlaczego dbamy o wypowiedzi ustne i poprosić ich o napisanie przez minutę lub dwie, dlaczego ćwiczenie wypowiadania się jest ważne lub jak oni sami mogą na tym skorzystać. Można też dać wybór uczniom: wypowiedź ustna lub pisemna.

 

Kilka przykładowych pytań, na które można odpowiedzieć sobie samemu po lekcji w notatkach:

 

-Czy uczniowie byli zaangażowani?

 

-W jakim stopniu byłam/em usatysfakcjonowana/y z przebiegu lekcji?

 

-Czy jestem pewna/y, że uczniowie nauczyli się tego, co założyłam/em? Skąd to wiem?

 

-Co poszło dobrze i jakie mam na to dowody?

 

-Jakie dwie rzeczy teraz bym zmienił/a?

 

-Którzy uczniowie potrzebowali wsparcia?

 

Autorefleksja może poprawić zdolność nauczycieli do przekazywania wiedzy, zapewnić lepszą interakcję nauczyciel-uczeń i doskonalić umiejętności zarządzania klasą. Jednak znalezienie czasu na autorefleksję nie jest łatwe.

 

Pomocne może być omawianie notatek z innym nauczycielem, spojrzenie z innej strony może dać wiele.

 

Można to robić na spotkaniach np. zespołu przedmiotowego lub poświecić 10 minut czasu na rozmowę w parach podczas rady pedagogicznej.

 

 

Inspiracja  artykułem   Jill Yamasawy

 

 

Źródło: www.oknauczanie.pl