Dzisiaj postanowiliśmy zaproponować Wam lekturę tekstu, który przeczytaliśmy wczoraj na fejsbukowym profilu Ewy Ćwikły – dzisiaj już emerytki, ale dawniej  nauczycielki historii, byłej dyrektorka Publicznego Gimnazjum nr 40 w Łodzi jedynej takiej szkoły z klasami dla trudnej młodzieży, autorki podręczników do historii i wiedzy o społeczeństwie, wyróżnionej w 2006 roku odznaką „Za Zasługi dla Miasta Łodzi”.

 

Koleżanka Ćwikła pojęła tam temat nie tylko aktualny, ale – naszym zdaniem wręcz strategiczny – z punktu widzenia toczącej się dyskusji o kierunkach reformy polskiego szkolnictwa:

 

 

Już wkrótce po raz kolejny przyjdzie nam się zmierzyć z koniecznością dokonania wyboru, który zdecyduje o jakości naszego życia przez następne kilka lat. Media zalewają nas potokiem informacji, przytłaczają lawiną błota, wciągają w krąg brudnej gry i manipulacji.

 

Dlaczego to jest możliwe? Dlaczego tak łatwo ulegamy? Dlaczego tak łatwo ” kupujemy” to, co nam się mniej czy bardziej umiejętnie wciska?  Nie chcę się tu zajmować polityką, oceniać niczyich racji czy słuszności . Chcę się skupić na samym zjawisku. DLACZEGO JEST TO MOŻLIWE?

 

Winna jest SZKOŁA. A dokładniej winien jest system edukacji. Już widzę zdumienie, niedowierzanie, być może i oburzenie. No to zastanówmy się:

 

1.Dlaczego nie rodzina?

 

Bo rodziców, dziadków też ktoś uczył, przygotowywał do roli obywatela i członka społeczeństwa. I tak oto są przygotowani. I tak niosą dalej swoje ” przygotowanie” następnym pokoleniom.

 

2.Dlaczego winny jest system edukacji?

 

Bo od początku kładziemy na obie łopatki przygotowanie do życia w państwie i społeczeństwie.

 

Zaraz mi ktoś powie: ” a za komuny…” Ja nie rozbierać na czynniki pierwsze tego, co było, nie oceniam. To, co było, jest już przeszłością, nie zmienimy jej. Możemy tylko wyciągnąć wnioski na dziś i jutro.

 

Odkąd zaczął się czas transformacji ustrojowej haniebnie zaniedbaliśmy edukację w tym względzie. Niby wszyscy wiemy, że ” takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży…” ale nic z tego nie wynika. My, ludzie, jesteśmy „zwierzętami stadnymi”. Nie żyjemy w pojedynkę, na środku pustyni.

 

Człowiek jest przede wszystkim członkiem rodziny, żyje w społeczności, społeczeństwie, narodzie. I do tej roli powinien być przygotowany w pierwszym rzędzie. Bezwzględnie i bezapelacyjnie. A my tymczasem debatujemy o tym, że szkoła „powinna przygotować dziś do życia jutro„… Piękne to i słuszne. Tyle, że skupia się ba zupełnie czym innym: treściach programowych, formach i metodach przekazu etc. Polski, matematyka, fizyka, biologia, chemia, historia… WF… Który przedmiot ważniejsze, któremu ile godzin, jakie treści, bo postęp, bo rozwój, bo przyszłość…

 

A odłogiem w naszej Ojczyźnie leży ten przedmiot, który winien być pierwszy i najważniejszy: edukacja obywatelska i społeczna. Zadbano o edukację religijną dzieci i młodzieży . Zapewniono odpowiednią ilość godzin, programy nauczania, kadrę… Można wciąż jeszcze dyskutować nad poziomem tej edukacji, ale idzie ku lepszemu, choć nie zawsze te lekcje służą tylko i li pogłębianiu wiedzy religijnej. Ale zostawmy to.

 

Każdy uczeń jest członkiem jakiejś społeczności: rodziny, klasy, szkoły, grupki przyjaciół. Ale także jest członkiem społeczności lokalnej a w końcu obywatelem swojego kraju.

 

I tu jest przyczyną wszystkiego: edukacji obywatelskiej i społecznej właściwie nie ma!!!! Żałosne szczątki w postaci lekcji WOS niczego nie załatwiają.

 

Polacy mają problem z zasadami komunikacji interpersonalnej. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Nie umiemy dyskutować mądrze, merytorycznie, na argumenty. Potrafimy za to posługiwać się mową nienawiści, szkalowaniem, pomawianiem…

 

Nie znamy mechanizmów działania państwa, gospodarki. Nie znamy struktur państwowych. Nie znamy Konstytucji. Nie znamy ordynacji wyborczych. Nie znamy kanonu praw i obowiązków obywatela. NIE ZNAMY. Dlatego tak łatwo nami manipulować.

 

A edukacja społeczna i obywatelska powinna być najważniejszym przedmiotem w szkole, przez cały okres nauki. Powinna przygotowywać do życia w rodzinie, społeczeństwie, państwie w sposób świadomy. Powinna być przedmiotem towarzyszącym uczniowi od początku do końca drogi edukacyjnej.

 

Jak ma dokonywać świadomych i mądrych wyborów człowiek, który nie zna zasad i podstaw? Szczątkowy WOS tego nie załatwi. Jak ma się czuć obywatelem ? Jak ma być patriotą, dumnym że swojej Ojczyzny? Tej dużej i tej małej, lokalnej?

 

Może warto rozważyć wprowadzenie takiej edukacji, aby dać Polakom szanse dokonywania mądrych, świadomych wyborów? Nie musimy być tylko pionkami na szachownicy w grze, którą rozgrywają inni. To nasz kraj, nasze życie. Nasz dom.

 

Ludźmi „niedouczonymi” łatwo można manipulować. Dużo trudniej mącić w głowach tym, którzy potrafią odróżnić ziarno od plew.

 

Żyjemy w czasie transformacji, która jeszcze nie do końca się dokonała. Uczymy się na błędach. Ale wyciągajmy z nich wnioski.

 

Jeśli jest czas od pierwszej klasy na tyle godzin WF i religii, to najwyższa pora, by znalazł się czas na edukację obywatelską i społeczną. Bo inaczej coraz łatwiej będzie nas prowadzić ” jak owce na manowce”.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/ecwikla/posts/

 

 

 



Zostaw odpowiedź