25 października zamieściliśmy materiał, zatytułowany „Oto dowód, że nie wolno przekreślać szans żadnego ucznia na jego rozwój”. Były tam obszerne fragmenty tekstu, opublikowanego w kolportowanej na terenie łodzi bezpłatnej gazetce „ŁÓDŹ.pl, zatytułowanego „Nauczyciel ma tę moc”. Jego bohaterem był Bartek Rosiak – jak tam napisaliśmy „najmłodszy nauczycielu – w Łodzi na pewno, a nie wykluczone, że i w całym kraju.”
Pod tekstem zamieściliśmy informację, ze 26 października 0o 16:30, w Fabryce Aktywności Miejskiej przy ul. Tuwima, odbędzie się spotkanie z Bartkiem. Jednak z przyczyn obiektywnych nie mogliśmy w nim uczestniczyć i dlatego z radością powitaliśmy dzisiaj (2 listopada 2022 r.) na stronie łódzkiego dodatku do „Gazety Wyborczej” < wyborcza.pl ŁÓDŹ > zamieszczono dzisiaj artykuł Justyny Mysior-Pajęckiei pt.„Najmłodszy nauczyciel w Polsce: Nie chcę, żeby uczniowie wchodzili na moje lekcje z bólem brzucha”.
Oto jego obszerne fragmenty i link do pełnej wersji, której lekturę bardzo polecamy:
Foto: Tomasz Stańczak/Agencja Wyborcza[www lodz.wyborcza.pl/lodz/]
Bartek Rosiak w przystosowanej do pacy metodami aktywizującymi sali lekcyjnej
Szkoły Podstawowej nr 182 im. im. Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”,
w budynku „B” przy ul. Traktorowej 35
[…]
Najmłodszy nauczyciel pierwsze zajęcia prowadził w wieku 17 lat
– Myślałem o tym zawodzie, kiedy nie działo się jeszcze tak źle w oświacie i nauczycieli było sporo, szczególnie polonistów. Żartowano, że dyrektor ma w czym przebierać i nie przyjmuje np. za brzydki nos. To były takie czasy. Pomyślałem sobie: „Skończysz studia, pójdziesz z dyplomikiem i co dalej, nawet nie zaprosi cię na rozmowę, bo po co”. Uznałem, że muszę uprzedzić fakty i wtedy na pewno zostanę zapamiętany jako młody z doświadczeniem – przyznaje Rosiak.
W wieku 17 lat poszedł do podstawówki, którą ukończył i powiedział, że chce tam uczyć. Dyrekcja dobrze go znała, więc wyrażono zgodę, żeby w ramach wolontariatu prowadził dodatkowe lekcje. Podkreśla więc, że w praktyce ma cztery lata doświadczenia.
– To, że mi tam nie płacono i nie prowadziłem klas na stałe nie ma żadnego znaczenia. Byłem nauczycielem. Prowadziłem olimpijczyków – mówi. – Szczególnie specjalizowałem się w wyciąganiu dzieci, które mają tróje, a później wygrywają olimpiady.
Nie ukrywa, że sam był marnym uczniem, ale usłyszał od polonistki, że on również mógłby zostać polonistą, i w to uwierzył. – Mocno wierzę w psychologię i efekt aureoli. Są dzieci, które jeśli im się powie, że są w czymś dobre, to zadziałają tak jak ja w dzieciństwie. Zrobią wszystko, żeby ktoś nie zmienił zdania. Czasami warto w dziecku zbudować pewien mit tego, że ma jakąś umiejętność – zaznacza – To jest jak z jazdą na rowerze. Ktoś słyszy „trzymam cię”, chociaż nikt nie trzyma tego kija i dzięki temu się uczy. Nie wchodzę do sali z myślą: „ja was wyuczę”, ale „zainspiruję was do tego, żebyście sami to pociągnęli”. Myślę, że można mieć dyplom filologii polskiej, ale jeśli nie ma się wrażliwości polonistycznej, to najlepiej wyuczone teorie literatury czy poetyki w niczym nie pomogą.
Bartek Rosiak ma duże plany. Mówi wprost, że chce zostać dyrektorem szkoły, kiedy tylko nadarzy się taka możliwość. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, mogłoby mu się to udać jeszcze przed trzydziestką.[…]
Jak uczy najmłodszy nauczyciel w Polsce? Kiedy wchodzę do sali lekcyjnej, grupa uczniów kończy pisać sprawdzian. Polonista pokazuje mi kartki, na których dzieci w tabelce dotyczącej zagadnień zaznaczają, jak oceniają znajomość materiału. Mogą wybrać, że udało im się nauczyć danych treści, nie udało lub udało się częściowo. Każdą ocenę mogą także poprawiać aż do osiągnięcia satysfakcjonującego wyniku.
– Pełną drogę awansu, jeżeli w międzyczasie nie zrobię doktoratu, skończę w wieku 31 lat, ale już po mianowaniu można być dyrektorem. Miałbym wtedy jakieś 25 lat. Myślę, że byłaby to pewna rewolucja, gdyby został nim tak młody człowiek. W różnych branżach są takie trendy, że młodych się obsadza na stanowiskach dyrektorskich. Szkoła ich jednak nie przyciąga – zauważa – Sam na początku drogi dostałem nieco ponad 2 tys. zł, więc nie dziwię się moim kolegom i koleżankom, że nie chcą pracować w tym zawodzie. [[…]
Najmłodszy nauczyciel w Polsce od razu, kiedy obejmuje klasę, informuje rodziców o tym, jakie zasady obowiązują na jego lekcjach, czego oczekuje i do czego się zobowiązuje. – Stosuję autorski program nauczania. Nie przekonują mnie rozkłady, które są w podręcznikach. Dla mnie są nielogiczne, nieuporządkowane i powodują chaos. Nie rozumiem, dlaczego w szkołach podstawowych, na wyższych etapach od szóstej klasy, nie omawiamy lektur epokami. Tutaj chodzi o ciągłość kultury – zauważa. […]
Bartek Rosiak zaznacza również istotę korelacji przedmiotowych. Realizuje innowację pedagogiczną, która skupia się na tym, że zajęcia języka polskiego nie dotyczą wyłącznie historii literatury.
– Jak mówić np. o „W Pustyni i w puszczy” i nie nawiązać do geografii? Nie da się inaczej. Omawialiśmy „Opowieści z Narnii” akurat, kiedy umarła królowa brytyjska. Robili prezentację o monarchii. Była taka dyskusja, czy ma ona jeszcze sens – opowiada. – Kiedy omawialiśmy mity – Orfeusza i Eurydykę, zrobiliśmy rozprawę sądową. Odgrywaliśmy cały proces. Zobaczyłem, jaka jest potęga w tych dzieciach. Ich interpretacja była nieoczywista. Strona obrońców w pewnym momencie się zirytowała i ktoś pyta: „no to po co zszedł po Eurydykę jak nie z miłości?”. Wtedy wstała oskarżycielka i mówi „dla własnej chwały, chciał pokazać, że jest wyższy od bogów i potrafi ich przechytrzyć”. Zaczęła się dyskusja, czy można swój talent wykorzystać do niecnych celów.
Polonista przyznaje, że nie lubi dyktowania. Czasem robi to, jeżeli uczniom ma być dzięki temu łatwiej. – Moja lekcja to rozmowa bez atmosfery terroru i zastraszania. Mówię im, że nie chciałbym, aby wchodzili do mojej sali z bólem brzucha, bali się mnie czy języka polskiego. To nie oznacza, że nie jestem wymagający. U mnie nie jest łatwo dostać piątkę. Buduję w nich też przekonanie, że ocena nie jest najważniejsza – mówi. […]
Nawet po dzwonku uczniowie pozostają w sali. Pytam ich, co sprawia, że tak chętnie uczestniczą w zajęciach z Bartkiem Rosiakiem, choć wymaga to pozostania w szkole po godzinach. – To dla nas autorytet. Nigdy nie nudzi. Rozumie nasze problemy. Traktuje nas poważnie, a nie jak małe dzieci. Bardzo to cenimy – słyszę.
Polonista nie ukrywa, że uczniowie często przychodzą do niego, żeby po prostu porozmawiać. Sam o swoich doświadczeniach rozmawia z nimi bez ogródek. Mówi, że to, że nie boi się mówić im o sobie, sprawia, że oni także się przed nim otwierają. Zapewnia, że wszystko zostaje w czterech ścianach. – Dostrzegają, że nauczyciel ma normalne życie. Widzimy się codziennie, więc powinniśmy wytworzyć jakąś relację. Jeżeli dziecko tego potrzebuje i mu to pomoże, to zawsze może mi się wygadać. Dziecko, które ma trudne doświadczenia, problemy z emocjami, nie będzie się uczyć. Najpierw musi sobie z nimi poradzić – podkreśla.
Cały tekst „Najmłodszy nauczyciel w Polsce: Nie chcę, żeby uczniowie wchodzili na moje lekcje z bólem brzucha” – TUTAJ
Źródło: www lodz.wyborcza.pl/lodz/