Foto: www.szulski.pl
Portal <dziennik.pl> pod zakładkę <Edukacja” zamieścił dziś wywiad z Jarkiem Szulskim – wychowawcą, pedagogiem i autorem wydanego właśnie poradnika dla nauczycieli i rodziców „Nauczyciel z Polski”, jak go przedstawiła redakcja „Dziennika”. Zapis rozmowy Doroty Kalinowskiej z Jarkiem Szulskim zatytułowano „rynkowo”: „Uczeń jak chłop na folwarku. Tak wygląda współczesna szkoła”. Oto jego wybrane fragmenty i link do pełnej wersji:
„Nauczyciel jest bogiem, a uczniowie zbyt często niewierzący. I wszędzie są dorośli, kontrolują niemal każdy obszar aktywności młodych” – tak o współczesnej szkole mówi Jarek Szulski. […]
Dorota Kalinowska: – Na głowę Pan upadł. Kto to słyszał zrównywać ucznia z chłopem pańszczyźnianym?
Jarek Szulski: – (śmiech). Może to trochę uproszczenie, jednak dokładnie tak to wygląda, tyle że czasy się zmieniły. Chłop inaczej chodzi ubrany. Pan i nadzorca też innymi metodami się posługują, ale sam mechanizm pozostał ten sam.
Czyżby?!
W obu przypadkach nadal są pan-dyrektor, i podległy mu nadzorca-nauczyciel. Jest i uczeń, który z kolei podlega im wszystkim, tak jak kiedyś chłop na folwarku. I tak jak w folwarku, zbyt dużo zależy od humoru pana lub nadzorcy. Nie liczą się wspólnie wypracowane standardy, procedury, zasady, tylko samopoczucie tego, kto jest wyżej, kto ma władzę. Bo kiedy nauczyciel był zły, to robił klasówkę, a jak był dobry, to można go było wybłagać. Nie powiedzieć, że się nie zgadzamy z Pana decyzją, bo na to nie ma miejsca, bo inaczej się umawialiśmy, bo takie uzgodniliśmy zasady. Ale wy-bła-gać. Relacja folwarczna to relacja władzy jednych nad drugimi.[…]
Prof. Hryniewicz mówi też o deficycie poczucia odpowiedzialności.
Właściwie w szkole widać tylko pozory odpowiedzialności. Bo przecież kiedy np. samorząd uczniowski, który w końcu wiele może i chce coś robić, to ograniczany jest do wydawania gazetki, którą i tak przeczyta wcześniej pani od polskiego albo np. zorganizowania dyskoteki, ale już nie dłużej niż do godz. 21.30. Nie ma realnego wpływu na rzeczy naprawdę istotne. Na to, czego się uczniowie uczą, w jaki sposób się uczą… To sytuacja, w której nauczyciel jest bogiem, a uczniowie to zbyt często niewierzący. Wszędzie są dorośli, kontrolują niemal każdy obszar aktywności młodych.
Poza tym szkoła jest pełna dyrektyw, instrukcji, regulaminów – to kolejna cecha polskiego folwarku. Do tego stopnia, że uczniowie oczekują bardzo często gotowych rozwiązań; we wszystkim. Co i jak mają robić. Kiedy. Bardzo symptomatyczna była sytuacja, kiedy młodym ludziom w wieku 14 lat podawałem zakres tematyczny sprawdzianu, a w odpowiedzi słyszałem często: „Dobrze panie profesorze, ale to od której do której strony w podręczniku mamy się nauczyć”.
Jakich jeszcze cech nabywa w szkole uczeń-chłop?
Zapotrzebowanie na instrukcje, ciągłe, to jedno. Ale do tego dochodzi też bierność. Oczekiwanie opieki, także być może potem w życiu dorosłym. Oraz podwójna etyka.
W czym się przejawia ta ostatnia?
Widać to w sposobie traktowania nauczycieli, których styl pracy nam się nie podoba. Obgadujemy go za plecami, ale nigdy nie zdobędziemy się na to, by usiąść z nim przy herbacie i o tym porozmawiać. Choćby o tym, że nas źle traktuje. Dlaczego? Bo się boimy albo np. wykalkulowaliśmy sobie, że powinniśmy mieć szóstkę, ale przecież kiedy belfer się obrazi, to może się zemścić i to przekreśli nasze plany. Wiec lepiej odpuścić, uśmiechnąć się, wybłagać tę szóstkę i mieć spokój. […]
Teraz jeszcze dodatkowo wszystko komplikuje pandemia. Jak ona wpłynęła na szkołę?
Tylko uwydatniła to, co było przed pandemią. Nauczyciele, którzy nie mieli relacji z uczniami, dalej ich nie mają. I nadal mówią głosem polskiej oświaty: „Nie da się”. Ci z kolei, którzy mieli dobre relacje, starają się być w kontakcie z młodzieżą, pytać jak się mają, wspólnie przejść ten trudny czas. Bywa nawet, że potrafią spotkać się na godzinę wychowawczą o północy. Bo umówmy się, nauczyciel w pandemii może towarzyszyć młodym tak, jak tylko sobie o tym zamarzył. Nie musi się bać, bo kuratoriom nic nie robi, nikt nikogo nie kontroluje.[…]
W dalszej części rozmowa dotyczy szkoły w czasie pandemii, zdalnego nauczanie, jego skutków, sposobow, jakimi uczniowie próbują radzić sobie w sytuacji i rozmowę kończy taka wymiana zdań:
Na lekcjach też by dało radę to zastosować?
Tak jak wspomniałem, w szkole mamy nadpowagę. Zróbmy coś innego, coś co odmieni choć na chwilę szkolną rutynę, lekcje w nocy, wspólne śniadanie przed pierwszym dzwonkiem, trzy minuty rabanu, jeśli czuć napięcie, prace klasowe w parach (wtedy ściągnie zamieniamy we współpracę), noc filmową, zostańmy pogadać z uczniami na przerwie, spróbujmy rozumieć i używać cudownej i życzliwej ironii, miejmy dystans do siebie, zacznijmy lekcję od opowiedzenia jakiejś historii, budujmy rytuały, szukajmy metod, które są zgodne z naszym temperamentem, bo inaczej mogą mieć skutek odwrotny. I nie unikajmy okazji, aby się z siebie pośmiać…
Pytanie tylko, czy na to wszystko nie jest już za późno?
Nigdy nie jest za późno, a na edukację zawsze się narzekało. A mimo to wciąż niewielu wyobraża sobie życie bez szkoły.
Cały zapis rozmowy z Jarkiem Szulskim „Uczeń jak chłop na folwarku. Tak wygląda współczesna szkoła – TUTAJ
Żródło: www.edukacja.dziennik.pl