Pisząc felieton na dzień przed 14 października nie mogę udawać, że nie wiem, jakie to jutro jest święto. Po tylu latach pracy w szeroko pojętej oświacie mam to wbite w pamięć, już chyba dożywotnio: to Dzień Edukacji Narodowej – święto wszystkich pracowników oświaty! Ale nie jest to wiedza powszechna. Otóż w wielu kalendarzach, w tym w moim kieszonkowym typu „Saturn”, pod datą 14 października wydrukowano: Dzień Nauczyciela.

 

A przecież tenże, tyle że światowy, był w minioną sobotę, 5 października. Jest on obchodzony – począwszy od roku 1994, kiedy to został proklamowany – co roku przez UNESCO w celu wyrażenia uznania dla setek tysięcy nauczycieli i edukatorów na całym świecie. Hasło tegorocznych obchodów brzmiało: „Potrzeba nauczycieli.”

 

Może w świecie… Bo u nas, w Polsce, od kilku lat, każdego 1 września okazuje się, że nauczycieli mamy za wielu. Dlatego pewnie w naszym kraju dzień ten nie został specjalnie nagłośniony. A w najbliższy poniedziałek świętujemy swój dzień… Ale, jak to zapisano w Karcie Nauczyciela, dzień ten uznaje się za święto wszystkich pracowników oświaty. Nie jest to więc typowy Dzień Nauczyciela. Ten pamiętam z moich lat szkolnych, tyle tylko, że wówczas obchodzono go w szkołach 20 listopada. Było tak od 1957 roku, kiedy to w czasie zorganizowanej w Warszawie przez Związek Nauczycielstwa Polskiego Światowej Konferencji Nauczycielskiej, ustalono, że 20 listopada będzie Międzynarodowym Dniem Karty Nauczyciela i świętem wszystkich nauczycieli. I tylko nauczycieli!

 

Aż do uchwalenia przez Sejm w 1972 roku „Karty praw i obowiązków nauczyciela”. Dopiero wtedy zapisano w owej ustawie, że obchodzony będzie nowy dzień świąteczny, nazwany Dniem Edukacji Narodowej – w rocznicę powołania Komisji Edukacji Narodowej, czyli 14 października właśnie.

 

Pomijając to uproszczenie w nazewnictwie, gdyż jeśli wierzyć źródłom historycznym, 14 października 1773 roku nie był dniem utworzenia na mocy uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Komisji Edukacji Narodowej a „Komisji nad Edukacją Młodzi Szlacheckiej Dozór Mającej”, zastanawia fakt takiego poszerzenia kategorii beneficjentów tego święta. Bo kogo ustawodawca miał na myśli, zapisując w ustawie określenie „pracownicy oświaty”? Czy zaliczają się do tego także nauczyciele akademiccy i wszyscy inni, zatrudnieni w setkach polskich szkół wyższych? Czy są pracownikami oświaty osoby, pracujące w licznych firmach szkoleniowych, w szkołach jazdy, w wydawnictwach i redakcjach czasopism, pracujących dla systemu edukacji? A urzędnicy w gminnych, powiatowych, miejskich czy sejmikowych wydziałach i departamentach edukacji?

 

Jak tu, będąc nauczycielem, wobec tak szerokiego spektrum ustawowo uprawnionych do świętowania tego dnia, czuć się szczególnie uhonorowanym, wyróżnionym?

 

Proponuję nie przejmować się tym zbytnio. Uwzględniając fakt, że tak naprawdę jest to w przytłaczającym procencie Dzień Nauczycielek, jestem przekonany, że Szanowne Koleżanki Nauczycielki potrafią na ten dzień przenieść swoje wieloletnie doświadczenia z obchodów „Dnia Kobiet”. Mam tu na myśli znane mi osobiście Panie, które z pogardą traktują facetów, uważających, iż wystarczy ofiarować tylko tego dnia kwiatek, aby mieć z głowy problem pozycji i rangi kobiet w życiu społecznym i zawodowym na cały rok.

 

Życzę więc wszystkim Koleżankom i Kolegom Nauczycielom, aby Wasze Święto był każdego dnia, którego spotka Was nagroda w formie szacunku i życzliwości, sympatii i uznania ze strony Waszych uczniów i ich rodziców. Spontanicznie, a nie jako zainscenizowane na okolicznościowych akademiach i dętych oficjałkach,

 

Włodzisław Kuzitowicz



Komentarze niedostępne