Foto: Sylwia Krassowska [www.radio.bialystok.pl]
W dzisiejszym dodatku łódzkim „Gazety Wyborczej” zamieszczono artykuł Agnieszki Urazińskiej, zatytułowany „Szczepienia uczniów. Szkoły krytyczne. ‚Po co szczepić u nas? Jest tyle innych miejsc!'”. Oto jego obszerne fragmenty:
[…] Jeszcze we wrześniu mają się rozpocząć szczepienia na COVID-19 w szkołach podstawowych i średnich. Łódzkie kuratorium oświaty i Centrum Zdrowia Matki Polki podpisały porozumienie, które gwarantuje, że do każdej szkoły, w której znajdą się chętni do szczepień uczniowie, dojadą medycy ze szczepionkami.
Także miejscy urzędnicy organizują spotkania z dyrektorami szkół, zapewniając ich, że punkt zostanie zorganizowany w szkole albo – jeśli tak jest wygodniej – uczniowie mogą skorzystać z miejskiego punktu szczepień.
Jak informowała na początku roku szkolnego Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialna za sprawy oświatowe, deklarację udziału w akcji szczepień uczniów złożyło 80 łódzkich szkół. […]
A jak wygląda przygotowanie do szczepień w praktyce? – Wrzesień to jest najgorszy możliwy czas dla dyrektorów, bo spraw organizacyjnych do ogarnięcia jest bardzo dużo, a szczepienia stały się kolejną kwestią, którą musimy się teraz zajmować – mówi Michał Różański, dyrektor SP nr 26 w Łodzi. Przyznaje, że sprawy nie ułatwiają kontrowersje, które wywołuje kwestia szczepień przeciw COVID-19.
–Informację o szczepieniach umieściłem, jeszcze przed końcem wakacji, na profilu szkoły. Komentarzy było bardzo dużo, a post wywołał poruszenie, które upewnia mnie w przekonaniu, że wśród rodziców wielu jest przeciwników szczepionek – mówi.
[…] Przyznaje jednak, że nie spieszy mu się do tworzenia punktu szczepienia na COVID-19 w swojej placówce: – To poważne zadanie logistyczne. Trzeba zapewnić personelowi szczepiącemu osobną toaletę, oddzielne pomieszczenie do szczepień, a także miejsce, gdzie po szczepieniu uczeń mógłby poczekać jakiś czas dla bezpieczeństwa. Jeśli będzie taka konieczność, podejmiemy wyzwanie. Na razie jednak mam wrażenie, że lepszym rozwiązaniem byłoby kierowanie uczniów do najbliższych punktów szczepień. Mamy listy takich ośrodków medycznych. […]
-Jedyne wyjście to zapraszać rodziców do szkoły na szczepienie dziecka. A to przecież zamieszanie, które w czasie, gdy namawia się nas do przestrzegania reżimu sanitarnego, wydaje się absurdalne – mówi Bogusław Olejniczak, dyrektor XI LO w Łodzi. I przyznaje, że jest nastawiony krytycznie do pomysłu zamieniania szkół w punkty szczepień. […]
Zdaniem dyrektora Olejniczaka zadaniem szkoły powinna być edukacja – czyli zwracanie uwagi uczniów i rodziców na to, jak ważne i potrzebne jest szczepienie przeciw COVID-19, a nie organizowanie punktów.
I tłumaczy: – Proszę zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt sprawy: na czas. Jest jesień, a my mamy rozpoczynać szczepienia uczniów. Jeśli doliczymy czas między pierwszą a drugą dawką i dwa tygodnie po drugiej, bo wtedy mówi się uzyskaniu pełnej odporności, to wychodzi, że będzie głęboka jesień, zanim dzieci i młodzież się uodpornią. To stanowczo za późno! Promocja i akcja szczepień najmłodszych powinny być prowadzone w czasie wakacji, nie we wrześniu, gdy coraz częściej mówi się, że mamy początek czwartej fali. Przecież to nie jest dla nikogo niespodzianka, że zachorowań więcej jest właśnie jesienią i trzeba się do tego przygotować wcześniej. I wychodzi na to, że jak zwykle, po polsku, daliśmy ciała.
Cały artykuł „Szczepienia uczniów. Szkoły krytyczne. ‚Po co szczepić u nas? Jest tyle innych miejsc!’” – TUTAJ
Źródło: www.lodz.wyborcza.pl