Oto dwa posty z późnego środowego  wieczora (23 listopada 2022 r.) fb-profilu dr Marzeny Żylińskiej – oba o tym, czy należy oddawać uczniom sprawdziany, czy je archiwizować. Różnią się one tym, że tylko pierwszy jest w pełni autorstwa dr Żylińskiej, dugi jest w znacznym stopniu przytoczeniem tekstu, nadesłanego – jako  komentarz do poprzedniego posta  – przez Violettę Kalka – nauczycielkę języka polskiego w Zespole Szkół Mechanicznych, Elektrycznych i Elektronicznych w Toruniu:

 

 

Oczywistość czy herezja

 

 

Żyjemy w czasach, w których to, co dla jednych jest oczywistością, dla innych jest kompletną herezją.

 

Są nauczyciele (i jest to całkiem duża grupa), którzy oddają swoim uczniom sprawdzone i ocenione sprawdziany i nie mają w związku z tym żadnych problemów.

 

Są też tacy nauczyciele, którzy sprawdzianów uczniom nie oddają, a jeśli rodzice chcą zobaczyć, jak ich dziecko napisało kartkówkę czy klasówkę, muszą się umówić z nauczycielem, przyjść do szkoły i wtedy mogą zobaczyć, co dziecko zrobiło dobrze, a z czym ma jeszcze problemy. Ponieważ sprawdzianów w niektórych szkołach jest po kilka w tygodniu, oczywiste jest, że chcą mieć wgląd w sprawdziany, rodzice musieliby ciągle odwiedzać nauczycieli.

 

Ci pierwsi mówią, że nie mają żadnych problemów z tym, że jakieś dziecko sprawdzian zgubi ( co zresztą ich zdaniem zdarza się niezwykle rzadko). Rodzice wiedzą, że sprawdziany są oddawane, więc nie mają pretensji do nauczyciela. Zresztą tam, gdzie oceny można poprawiać, waga sprawdzianów spada, pomagają jedynie w nauce i pokazują wynik na pewnym etapie, więc jeśli zginą, nikt nie robi z tego problemu.

 

Ci drudzy, dla których najważniejsze jest archiwizowanie wszystkich sprawdzianów, twierdzą, że nie mogą ich oddać do domu, bo wtedy sprawdziany nie wrócą, część dzieci je „zgubi” i rodzice będą mieli do nich pretensje.

 

Najdziwniejsze jest to, że nauczyciele, którzy sprawdziany uczniom oddają, bo traktują je jako pomoc w procesie uczenia się, tych problemów, o których mówią nauczyciele z grupy drugiej, w ogóle nie mają.

 

To kolejny dowód na to, że im bardziej opresyjny, restrykcyjny, zbiurokratyzowany i sformalizowany system, tym więcej problemów, które odciągają uwagę od tego, co jest prawdziwym celem szkoły, czyli od nauki. Problem w tym, że tworząc taki system, utrudniamy życie nie tylko uczniom i ich rodzicom, ale również samym sobie. A funkcjonowanie w złych, nieprzyjaznych relacjach niszczy nie tylko atmosferę, ale również zdrowie, wszystkim, nauczycielom też. Czy warto?

 

 

 

x           x           x

 

 

 

 

Czy nauczyciel musi archiwizować sprawdziany uczniów?

 

Jedni twierdzą, że muszą, bo są takie przepisy, ale nikt żadnego aktu prawnego, który by na nauczycieli nakładał taki obowiązek, nie podają.

 

Inni nauczyciele sprawdzianów nie archiwizują, ale oddają je uczniom i nie mają w związku z tym żadnych problemów. Jedną z takich osób jest Violetta Kalka polonistka z Torunia. Przeczytajcie, co napisała.

 

„Ja oddaję każdą klasówkę, każdy sprawdzian, każdy arkusz maturalny. Pracuję 25 lat …

 

Od kilku lat nie oceniam wypracowań. Tłumaczę, co jest dobrze, a co trzeba dopracować. Nie ma stresu, gonitwy, bezsensownych problemów. Wyniki matur są zaskakująco dobre.

 

Dodam jeszcze, że nie za bardzo przejmuję się wszelkimi systemami oceniania. U mnie uczeń może poprawić KAŻDĄ ocenę. Dziś trójka chłopców poprawiała „Kordiana”, ponieważ – i tu cytuję – „Wstyd mieć trójkę z lektury”.

 

Wszystko na luzie, bez stresu, z wzajemnym szacunkiem. Sama jestem po technikum, więc wiem, jakie chłopcy mają priorytety. A jednak miło mi, gdy widzę, że im zależy.

 

Czy powinniśmy oddawać uczniom klasówki? Dla mnie odpowiedź jest prosta. W szafach to ja trzymam pomoce dydaktyczne, a nie makulaturę.”

 

Violetta Kalka

nauczycielka języka polskiego z Torunia

 

 

Źródło: https://www.facebook.com/marzena.zylinska

 

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź