Foto: www.dziennikbaltycki.pl

 

Marcin Stiburski w akcji

 

 

Na portalu „DZIENNIK WARTO WIEDZIEĆ” 21 maja zamieszczono tekst „Wyobrażam sobie szkołę całkowicie pozbawioną ocen” – wywiad z Marcinem Stiburskim.* Oto kilka wybranych fragmentów zapisu tej rozmowy i link do pełnej jego wersji:

 

[…]

 

Gdyby miał Pan wskazać trzy największe błędy dzisiejszej szkoły, to co by to było i dlaczego?

 

Marcin Stiburski: Mowa będzie o szkole jako systemie. To sterowanie lękiem, to jednotorowość edukacji, to przywiązanie do tradycji.

 

Gdy dziecko jest jeszcze przed szkołą, gdy ma przykładowe pięć lat, to jego ciekawość nieskrępowana żadnymi więzami zaskakuje nas, wręcz czasami przytłacza, kiedy pojawiają się setki pytań „dlaczego?”. Można zauważyć, że ciekawość dziecka jest jego cechą wrodzoną. Niestety zmienia się to w szkole, kiedy nie dziecko pyta świat, a świat pyta dziecko, dodatkowo karząc za złe odpowiedzi. Już ta pierwsza sytuacja generuje lęk w dziecku. Ale jest jeszcze kolejna. Szkoła chcąc wyjść z twarzą z sytuacji, kiedy musi się wytłumaczyć z postępów w rozwoju tejże ciekawości i widząc ten jej zanik, zaczyna podążać tropem przymuszania do ciekawości, zaczyna próby sterowania jej rozwojem. I pojawia się przymus, który na nielicznych działa, a cała reszta uczniów zakuwa, zalicza i zapomina, żyjąc codziennie w permanentnym stresie.

 

Jednotorowość jest wręcz oczywista dla szkoły. Po cóż tracić zasoby systemu na tworzenie wielu elastycznie dostosowanych dróg edukacyjnych. To zbyt kosztowne dla systemu. Szkole wygodniej stworzyć jeden szablon, jeden wzorzec i przycinać do tego szablony rzesze uczniów. Jest złudne wrażenie poprawności systemu, bo przecież są różne programy nauczania. Ale to naprawdę złudzenie, gdyż na setki tysięcy nauczycieli i miliony uczniów, większość i tak podąża drogą jedynego, poprawnie skrojonego szablonu edukacyjnego. Brakuje tu pomysłu wziętego z żeglarstwa lub biegów na orientację, kiedy to organizatorzy wyznaczają jedynie checkpoity, a uczestnikom pozostawiają swobodę wyboru drogi pomiędzy nimi.

 

Tradycja jest natomiast tym, co to wszystko spaja. Szkoła jako system jest bardzo zachowawczym organizmem, który dodatkowo jest obudowany bardzo skomplikowanym, nieprzejrzystym prawem. Nie jest to prawo jak Prawo o Ruchu Drogowym, który każdy z nas mający prawo jazdy poznał i stosuje intuicyjnie. Prawo Oświatowe jest nieznane nauczycielom z powodu jego skomplikowania i z tego powodu nie chcąc popełnić błędów, powiela się zwyczaje poprzedników, licząc że oni wcześniej mieli rację. To powoduje, że tkwimy w schematach myślowych i schematach postępowań sięgających XIX wieku. […]

 

 

 

O konieczności zmian w polskiej szkole mówi się od dawna. I pewne zmiany widzimy, jak choćby likwidacja gimnazjów. A jaki jest Pana pomysł na zmianę obecnego stanu rzeczy? I czym jest zainicjowana przez Pana Szkoła Minimalna?

 

Marcin Stiburski: Wszedłem do szkoły jako ukształtowany życiowo 48 latek, pracujący przez wiele lat w wielu branżach technicznych, w wielu konfiguracjach zawodowych. Zacząłem odkrywać szkołę, obserwować ją bez balastu tradycji, bez poszanowania iluzorycznych świętości. To spowodowało, że dostrzegłem pewne mankamenty, które być może umykają osobom zanurzonym w systemie lub traktujących poszczególne cechy za oczywistą oczywistość, albo dostrzegających je, ale nie mających odwagi głośno je skrytykować.

 

Po wejściu do szkoły, zauważone mankamenty zacząłem opisywać publicznie jako swoje spostrzeżenia. Pojawił się pierwszy wpis o świadectwie z paskiem, o gonitwie za średnią, o rankingach szkół i później kolejne. To zainicjowało ideę Szkoły minimalnej.

 

Tu pojawiły się pomysły na to, co jest ważne, a co nie, co można byłoby usprawnić.
Szkoła Minimalna to projekt odchudzenia systemy maksymalnie jak tylko się da. Idea ta zakłada, że odrzucając balast tradycji, zwyczajów, rytuałów edukacyjnych, setek artykułów przepisów także wynikających z tradycji, dojdziemy do sytuacji kiedy otrzymamy zasuszoną, pożywną rodzynkę edukacyjną. Ta forma będzie dopiero rdzeniem dla wielu dowolnych, różnorodnych form dróg edukacyjnych, dla Szkoły Maksymalnej, ale wynikającej nie z przerośniętego tradycją systemu, a z wewnętrznej potrzeby każdego ucznia. Czyli pomysł na szkołę zwięźle można przedstawić tak. Im mniej tym więcej.
[…]

 

 

 

Cały tekst „Wyobrażam sobie szkołę całkowicie pozbawioną ocen” – wywiad z Marcinem Stiburskim – TUTAJ

 

 

Źródło: www.wartowiedziec.pl

 

 

*Marcin Stiburski – od września 2018 pracuje jako nauczyciel fizyki w Morskiej Szkole Podstawowej im. Aleksandra Doby w Gdańsku. Jest twórcą projektu „Szkoła Minimalna”. Sławę zyskał jesienią ubiegłego roku, gdy media opisywały jego niecodzienne metody nauczania matematyki – zobacz  TUTAJ

 



Zostaw odpowiedź