Pamiętając, że wczoraj był Dzień Pozytywnego Myślenia, że także wczoraj w „Akademickim Zaciszu” gościem prof. Romana Lepperta był najgłośniejszy polonista RP – Paweł Lęcki, postanowiliśmy udostępnić tekst, który zamieścił on wczoraj rano (2 lutego 2022 r.) na swojej fejsbukowej stronie. Zdając sobie sprawę z tego, za tekst ten ma 5 852 znaki – prezentujemy go w całości, gdyż nie odważyliśmy się na subiektywną selekcję treści, co stałoby się, gdybyśmy dokonali wyboru fragmentów, które będą opublikowane, a które pominięte. Podkreślenia fragmentów tekstu – redakcja OE

 

A owo najdłuższe zdanie (364 wyrazy, 2 304 znaki), w którym Kolega Lęcki wymienia powody dlaczego „czasami ma po prostu dość” wyróżniliśmy niebieskim kolorem czcionek:

 

 

Lex Czarnek. Lex Kaczyński. Lex Hoc. Lex Rychlik. Ostatnio obrodziło w Polsce w różnego rodzaju lexy, a każde kolejne jest coraz gorsze. Korzystając z tej sytuacji wymyśliłem sobie na własny użytek wyobraźni lex Lęcki.

 

To oczywiście czysta utopia, pomysł wynikający z bezradności, próba chwilowej ucieczki przed szaleństwem rzeczywistości. Lex Lęcki umożliwiłby odwołanie prezydenta, całego rządu, wszystkich podległych urzędników, wszystkich prezesów funduszy, spółek skarbu państwa oraz czasowe zawieszenie opozycji.

 

Zdaję sobie sprawę, że brzmi to trochę totalitarnie, ale absolutnie nie mam takich skłonności. Wszystko wynika ze zwykłej obserwacji. Na przestrzeni swojego życia spotkałem ludzi wyjątkowo kompetentnych. Ci ludzie byli nauczycielami, prawnikami, lekarzami, dyrektorami szkół, naukowcami, zwykłymi obywatelami, a nawet czasem samorządowcami, choć tutaj to bywa różnie. Uważam, że potencjał tych ludzi marnuje się w kontekście całego państwa, a jednocześnie jak ktoś już zdecyduje się pójść do wielkiej polityki, to w wielu przypadkach zaczyna się psuć i wariować.

 

Po odwołaniu władzy i czasowym braku konieczności słuchania wypowiedzi opozycji, eksperci z różnych dziedzin przejęliby na jakiś czas kontrolę nad strukturami państwa. Ich pierwszym celem byłoby ustalenie, w jakiej w ogóle znajdujemy się sytuacji. Pełna analiza stanu gospodarki, sytuacji pandemicznej, ochrony zdrowia, edukacji, pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Następnym zadaniem byłaby względna wstępna stabilizacja i opracowanie programów naprawczych. Opozycja mogłaby się przyglądać oraz służyć głosem doradczym w kontekście praktycznej legislacji, żeby nie proponować rozwiązań, które w ogóle nie są w zasięgu możliwości.

 

Jeśli chodzi o edukację, to program naprawczy jest w zasadzie gotowy, wystarczy skorzystać z wielkiego dorobku mądrych ludzi, a nawet ja, zwykły nauczyciel, mógłbym się tutaj przysłużyć. Gdy czytam analizy dotyczące innych dziedzin, które piszą ludzie kompetentni, to myślę, że potencjalnie tak jest w każdym przypadku. Bardzo ważnym zadaniem byłoby zabezpieczenie kraju na przyszłość, żeby maksymalnie ograniczyć możliwość pojawienia się wyjątkowo niekompetentnych polityków. Przede wszystkim wprowadziłbym krótki test z wiedzy ogólnej oraz politycznej dla wyborców, żeby kwestia świadomości i i odpowiedzialności wyborczej była trochę wyższa. Prowadzone byłby masowe kursy doszkalające z wiedzy o społeczeństwie obywatelskim i elementach gospodarki. Polityk stałby się zawodem wysokiej odpowiedzialności i zanim ktoś mógłby w ogóle stanąć do wyborów, musiałby zdać egzamin państwowy przed komisją złożoną z ekspertów.

 

Dopiero wtedy przywróciłbym wybory. Wybory są ważne i powinny nas czegoś uczuć. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że uczą nas wyjątkowo mało.

 

Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z elementarnych błędów moich koncepcji. Coś na wzór chwilowej technokracji nie sprawdziłoby się najprawdopodobniej z wielu różnych powodów, a przede wszystkim przez czynnik ludzki. Polityka to sztuka giętkości, a eksperckie widzenie świata często nie widzi tych gumowatości. To moja naiwna wiara w możliwość życia w innej rzeczywistości niż ta aktualna pcha mnie do takich dywagacji.

 

Gdy po raz kolejny mam uczniów na zdalnej edukacji, gdy znikają nauczyciele, gdy w moim kraju jedna afera władzy płynnie przechodzi w drugą, a po tym jest już czwarta, bo trzeciej nikt nie zauważył, gdyż tak szybko zniknęła, gdy Michał Dworczyk nieustannie wypływa z swoich skrzynek pocztowych i nic się z tego powodu nie dzieje, gdy kosmiczne pieniądze publiczne są wywalane w błoto, gdy nawet nie do końca wiadomo, czy Główny Urząd Statyczny nas dobrze policzył i chyba jest nas mniej, niż to się wydawało, gdy opozycja toczy jakieś dziwne wojny podjazdowe, Szymon Hołownia umawia się na konferencję o przyszłości Polski z Lewicą i PSLem, ale już nie z Platformą Obywatelską, bo Platforma to już rządziła, a przede wszystkim trzeba odciąć się od podziału PO-PiS, tak, jakby PSL i szeroko pojęta Lewica już nie rządziły i wyszło jak wyszło, więc trudno uznać to za jakiś wyjątkowy argument, gdy Platforma Obywatelska ma swoje wzloty i mnóstwo upadków, gdy Donald Tusk ogłasza koalicję chętnych, a wszystko to razem może coraz bardziej zniechęcać potencjalnych wyborców, gdyż jest nieczytelne, niejasne, brakuje wyrazistych poglądów, bo w Polsce trzeba tak jakoś boczkiem, delikatnie, żeby nie urazić wyjątkowo wrażliwych na swoim punkcie Polaków, choć już mniej wrażliwych na rzeczywistość i innych ludzi w tej rzeczywistości, gdy nikt nie wie, co będzie dalej z pandemią i jak długo można tak funkcjonować, gdy trwa kryzys psychiatrii dziecięcej, gdy toczy się urojone wojny z LGBT, kobietami, neomarksizmem i edukacją seksualną, gdy już nawet Dominikanie mówią, że są na granicy upadku z powodu cen energii, choć akurat im trudno mi współczuć, gdy wicepremier do spraw bezpieczeństwa ogłasza, że w Polsce w zasadzie nie da się przestrzegać prawa, gdy o Polskim Ładzie informuje, że przypuszcza, że ci, którzy to przygotowywali na poziomie politycznym, półpolitycznym, niezupełnie zapanowali nad tym, co jest im podległe i tam, być może, zadziałał brak dostatecznych kwalifikacji, być może także i brak dobrej woli, gdy najwyraźniej w ten sam sposób źle przygotowano nową, o wiele trudniejszą maturę i teraz trzeba to w jakiś sposób odkręcać, gdyż polskie partactwo ma ogromne zasięgi, gdy wisi nad światem wojna z Putinem, a polska władza spotyka się z fanami Putina, to ja czasami mam po prostu dość.

 

Oczywiście nie oznacza to, że się poddam, czy udam na dłuższą emigrację wewnętrzną. Zawsze będę brał udział w wyborach, gdyż tak między innymi pojmuję moją odpowiedzialność obywatelską. Jako zwykły nauczyciel nie mogę sobie pozwolić na nową historię i teraźniejszość Przemysławów Czarnków, gdyż odpowiadam w jakiś sposób za przyszłość młodych ludzi.

 

 

Źródło: www.facebook.com/pawel.lecki

 



Zostaw odpowiedź