Foto:Marcin Stępień /Agencja Gazeta[www.mamadu.pl]

 

 

Na stronie „Krytyki Politycznej” w ubiegłym tygodniu zamieszczono zapis rozmowy, jaką red. Katarzyna Przyborska przeprowadziła z Magdaleną Biejat – posłanką partii Razem, i Dorotą Łobodą – radną Warszawy. Tytuł tego materiału informuje o czym była ta rozmowa: „Przedszkola są otwarte, by rodzice mogli pracować. Ich pracowniczkom należy się dodatek za narażanie zdrowia”. Jako że jest to bardzo obszerny tekst, poniżej prezentujemy jedynie jego kilka wybranych fragmentów, odsyłając linkiem do pełnej wersji:

 

 

[…] Od 17 października Warszawa jest w strefie czerwonej, od 26 października szkoły podstawowe i średnie funkcjonują w trybie zdalnym, uczelnie również pracują zdalnie. Tylko przedszkola działają bez przerwy. Z przykazaniem częstego mycia rąk, trzymania dystansu, nieprzynoszenia zabawek i niewymieniania się nimi. Kilkulatki mogą zrozumieć potrzebę mycia rąk, ale już nie potrzebę dystansu. Nauczycielki przedszkolne codziennie narażone są zatem na zakażenie koronawirusem. Nie tylko nauczycielki, ale i opiekunki, kucharki, woźne, słowem cała przedszkolna kadra. Ponieważ rząd je lekceważy, partia Razem postanowiła zaapelować o wsparcie do samorządów.

 

Rząd optymistycznie wyraża nadzieję, że w styczniu będzie można przystąpić do powszechnych szczepień, ale wiemy już, że optymizm rządu bywa na wyrost. Tak naprawdę nie wiemy, jak będzie się dalej rozwijać epidemia, i nawet minister zdrowia Adam Niedzielski zaczął mówić o nadchodzącej „trzeciej fali”.

 

Tymczasem nauczycielki i pracowniczki przedszkoli codziennie narażają swoje życie i zdrowie po to, żebyśmy my, rodzice kilkulatków, mogli pracować, podtrzymywać gospodarkę, żeby pracodawcy mogli na nas liczyćmówi nam Magdalena Biejat z partii Razem. […]

 

 

W przedszkolach brakuje rąk do pracy

 

A personelu w przedszkolach jest coraz mniej. Warunki pracy, ze względu na brak bezpieczeństwa, brak testów, ale i dużą odpowiedzialność w związku z tym, że rząd nie zapewnia pomocy, poprzestając na dość banalnych zaleceniach − nie są zachęcające. Osoby szczególnie zagrożone ciężkim przebiegiem COVID-19 często rezygnują z pracy, bo zwyczajnie się boją i nie chcą narażać swojego życia.[…]

 

Rekompensata za pracę w warunkach większego niż w innych typach placówek ryzyka pracownikom przedszkoli po prostu się należy. Ale jest też nadzieja, że taki dodatek sprawi, że ludzie nie będą z pracy rezygnować mówi Magdalena Biejat.

 

Jednak finansowe obciążenia samorządów i tak są wysokie w związku z reformą edukacji, zmniejszonymi wpływami z podatków, czy choćby sprzedaży biletów komunikacji miejskiej. Warszawa nie dostała też pieniędzy z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, choć odnotowuje się tu najwięcej przypadków zachorowań oraz największe obłożenie szpitali.

 

Dorota Łoboda, radna Warszawy, przewodnicząca Komisji Edukacji i Rodziny Rady Warszawy, mówi: − Doskonale rozumiem sytuację i inicjatywę posłanek Razem. Myślę, że każda osoba, która pracuje na pierwszej linii i jest zagrożona zakażeniem koronawirusem, w pracy powinna mieć środki ochrony i odpowiednie wynagrodzenie. Uważam jednak, że tego rodzaju rozwiązania powinny być uchwalane w tarczach covidowych, regulowane ustawą, a nie przez samorząd.[…]

 

Okazało się, że ważne są salowe, pielęgniarki, lekarze, ekspedientki, kurierzy, pracowniczki przedszkoli i szkół, opiekunki i opiekunowie. To oni są najbardziej narażeni na kontakt z koronawirusem. I nie są to wcale zawody najlepiej płatne. Dodatek motywacyjny może mieć w tej sytuacji znaczenie.

 

W petycji nie piszemy, jakiej wysokości dokładnie ten dodatek miałby być. To zależy też od budżetu miasta. Jesteśmy przekonane jednak, że praca personelu przedszkolnego powinna zostać doceniona i uczciwie wynagrodzona. To są zawody podstawowe dla naszego przetrwania i normalnego funkcjonowaniapodkreśla posłanka Razem.[…]

 

 

Na rząd nie można liczyć

 

[…] − Działania rządu, które obserwujemy od maja, dowodzą, że nie ma żadnej strategii. Wytyczne co chwila się zmieniają, brak jest konsultacji z zainteresowanymi podmiotami: samorządami, szpitalami, przychodniami, szkołami podsumowuje Magdalena Biejat. − Widać brak kontroli nad sytuacją. Zamiast gromadzić rzetelne dane o zachorowaniach i wykorzystywać do skutecznej walki z epidemią, rząd woli manipulować statystykami, by robić sobie PR.[…]

 

Będziemy i na poziomie Sejmu, i na poziomie decydentów w samorządach przekonywać do tego, żeby wspierali przedszkola. Do premiera Morawieckiego nie trafia niestety ani argumentacja z poziomu solidarności społecznej, ani ta, która pokazuje, jak ważne są przedszkola dla innych gałęzi gospodarki. Mamy nadzieję, że przedstawicieli samorządów uda nam się przekonać − podkreśla posłanka Razem.

 

Gdyby nie trudna sytuacja finansowa samorządów i olbrzymie wydatki na oświatę, to pewnie można by tych pieniędzy szukać w samorządzie i byłabym pierwsza, która by o te pieniądze prosiła prezydenta. Nie wiem, co odpowie prezydent, ale dopiero co uchwalaliśmy budżet i musieliśmy dokonywać niezwykłych cięćmówi Dorota Łoboda. […]

 

 

Cały artykuł „Przedszkola są otwarte, by rodzice mogli pracować. Ich pracowniczkom należy się dodatek za narażanie zdrowia” – TUTAJ

 

 

Źródło: www.krytykapolityczna.pl



Zostaw odpowiedź