Na stronie „Krytyki Politycznej” zamieszczono artykuł pt. „Wychowanie seksualne z Janem Pawłem II”. Jego autorem jest Jan (Jaś) Kapela – określony w Wikipedii jako „polski poeta i pisarz”. Oto fragmenty tego tekstu i link do pełnej wersji:
[…] Zapewne słyszeliście, że minister edukacji Przemysław Czarnek na łamach „Gościa Niedzielnego” zaproponował, „aby w najstarszych rocznikach szkół ponadpodstawowych wprowadzić elementy nauczania Jana Pawła II na temat ludzkiej seksualności, które zawarł ten np. w książce Miłość i odpowiedzialność.”Zadziwiający pomysł odbił się w mediach głośnym echem, zapewne również dlatego, że niewiele wcześniej przetoczyła się przez nie debata o tym, co Karol Wojtyła wiedział o pedofilii w zarządzanej przez siebie instytucji. Wnioski z tej debaty są jednoznaczne. Papież wiedział, miał na biurku raporty, zapewne nawet je czytał, ale w doniesienia nie wierzył albo je ignorował.
Nie wiem, czy minister Czarnek przeczytał książkę, której elementy proponuje włączyć do lektury uczniów szkół ponadpodstawowych. Prawdę mówiąc, szczerze wątpię. Zapewne zna ją wyłącznie z opracowań. Nic zresztą dziwnego. Całość przekazu tego dzieła można by streścić na kilku stronach. A wiem, bo przeczytałem tę dwustustronicową rozprawkę, abyście wy ani żadni uczniowie nie musieli tego robić.[…]
Jest to dzieło wyjątkowo nudne, pełne powtórzeń i tautologicznych rozważań. Niewiele mówi ono o ludzkiej seksualności, za to świetnie ukazuje mierność intelektualną i filozoficzną ówczesnego krakowskiego biskupa i profesora KUL-u.
Miłość i odpowiedzialność ukazała się w 1960 roku, gdy na świecie rodziły się idee tak frapujące jak postmodernizm, czy poststrukturalizm, ale Karol Wojtyła musiał chyba o tym nie wiedzieć, bo nie poświęca im ani zdania, zamiast tego cały rozdział przeznacza na krytykę utylitaryzmu, którego na dodatek nawet nie rozumie. Pozwolę sobie przypomnieć, że utylitaryzm jest to kierunek etyki zapoczątkowany w XVIII wieku, według którego to, co jest pożyteczne, jest dobre, a miarą słuszności postępowania jest użyteczność skutków tego postępowania. Najbardziej znanymi przedstawicielami tego kierunku byli John Stuart Mill i Henry Sidgwick, czyli filozofowie żyjący i popularni w XIX wieku. [,…]
Obawiam się, że zaledwie niewielu z nich będzie miało pewną przyjemność z uprawianej przez Wojtyłę, pod płaszczykiem personalizmu, analizy układu „stosunków pomiędzy y a x”, bo tak przeważnie przyszły papież pisze w swoim dziele o kobietach i mężczyznach.
Zgadzając się z Wojtyłą, że każdej „osobie należy się słusznie, aby była traktowana jako przedmiot miłości, nie zaś jako przedmiot użycia”, warto wgryźć się głębiej w przedstawiony przez niego kuriozalny i niewiele mający wspólnego z rzeczywistością świat.
Ówczesny biskup wyraźnie zdaje sobie sprawę, że osoba z założenia żyjąca w celibacie nie jest najbardziej oczywistym ekspertem od analizy ludzkiej seksualności, więc od razu zastrzega się i tłumaczy, że choć sam nie miał okazji do uprawiania „sexusu” (słowo „seks” najwyraźniej nie jest w stanie mu przejść pod piórem), że choć brak mu osobistego doświadczenia intymności z drugą osobą, to jednak jako duszpasterz pozostaje specjalistą od ludzkich relacji, gdyż zbiera przeżycia całej rzeszy swoich owieczek.[…]
Ujęcie miłości według JP2 jest zresztą bardzo wykluczające. Nie zdziwi was zapewne, że zdaniem Wojtyły miłość istnieć może wyłącznie w ramach monogamicznego małżeństwa. Krakowski biskup idzie nawet krok dalej, oświadczając, że monogamiczne małżeństwo „zasadniczo wyklucza możliwość traktowania osoby jako środka do celu”. Pisze też przyszły papież: „bez instytucji matrimonium bowiem osoba we współżyciu seksualnym zostaje siłą faktu zepchnięta do pozycji przedmiotu użycia dla drugiej osoby (x dla y)”. Ale czy nie jest idiotyzmem już samo pojmowanie seksu w małżeństwie jako dobra, a seksu poza nim jako zła? Mamy przecież przemoc i gwałty w małżeństwach, i wspaniałą równościową miłość poza nimi. Ale być może takie wyjaśnienie pozwala nie dostrzegać przemocy małżeńskiej? Może chodzi o to, by przekonać ludzi, że krzywda, która dzieje się w związku uświęconym sakramentem to nie jest zło? A miłość, która kwitnie bez sakramentu ma siać zgorszenie? […]
Na stronie sześćdziesiątej ósmej czytanego przeze mnie PDF-a trafiłem na myśl, która mnie zafrapowała: „spotykamy się również z przejawami zmysłowości zabarwionymi seksualnie u dzieci, których organizm nie jest jeszcze seksualnie dojrzały”. Zważywszy, że wcześniej Wojtyła stwierdza, że „zmysłowość sama z siebie ma orientację konsumpcyjną” i „posiada przede wszystkim nastawienie pożądawcze”, musiał chyba zdawać sobie sprawę z istnienia pedofilii. Co prawda, poza wspomnianym zdaniem więcej o problemie tym nie pisze. […]
Na koniec zacytujmy jeszcze znamienne zdania, które pewnie do dziś odbijają się echem na lekcjach wychowania do życia w rodzinie: „Środki antykoncepcyjne są z natury swej szkodliwe dla zdrowia. Środki biologiczne obok wyjałowienia chwilowego mogą sprowadzić daleko idące i nieodwracalne zmiany w ustroju człowieka. Środki chemiczne są z natury swej jadami komórkowymi, inaczej nie miałyby siły do zabicia komórek rozrodczych, są więc szkodliwe fizycznie. Środki mechaniczne wywołują z jednej strony lokalne uszkodzenia w drogach rodnych kobiety, a prócz tego naruszają spontaniczność aktu płciowego, co jest nie do zniesienia zwłaszcza dla kobiety”. Co prawda lateksowe prezerwatywy zostały wynalezione w 1912 roku, ale najwyraźniej do lat 50. XX wieku nie dotarły do Krakowa.
Szkoda tylko, że nawet we współczesnym wydaniu brak jakiegokolwiek przypisu do tych kuriozów. Cóż, chyba komuś zależy na tym, żebyśmy żyli w ciemnocie. Na szczęście dostęp do wiedzy jest obecnie większy niż kiedykolwiek, więc zamiast czytania tego pitolenia polecam licealistom sexed.pl albo Stonewall TV.
Cały tekst „Wychowanie seksualne z Janem Pawłem II” – TUTAJ
Źródło: www.krytykapolityczna.pl
Karol Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność – plik pdf – TUTAJ