Zamieszczamy fragmenty, ale polecamy przeczytać cały, tekst Jarosława Pytlaka z jego bloga. Dzieli się on tam swoimi przemyśleniami, wspartymi jego wiedzą i doświadczeniem, o przygotowaniach MEN do kolejnej reformy systemu oświaty:

 

 

 

Trzeba włożyć dużo pracy, żeby nic się nie zmieniło

 

Konsultacje społeczne projektu profilu absolwenta przedszkola i szkoły podstawowej, kamienia węgielnego planowanej na rok 2026 reformy edukacji, całkowicie zepchnęły w cień zaprezentowany wcześniej roboczy projekt podstawy programowej edukacji obywatelskiej (EO). Szczęśliwie, można z tym dokumentem zapoznać się na stronie internetowej MEN, do czego gorąco namawiam każdego nauczyciela, nawet jeśli reprezentuje dziedzinę bardzo odległą tematycznie. Z enuncjacji ministry Nowackiej wiadomo bowiem, że owa podstawa ma być pilotem reformy, a to ze względu na wprowadzenie w szkołach lekcji EO już od 2025 roku. Ma być też wzorcem dla innych podstaw programowych, co pozwala zaryzykować twierdzenie, że dla nauczyciela dowolnego przedmiotu jej forma będzie miała znacznie większe znaczenie niż ogólnikowy i dość enigmatyczny profil absolwenta.

 

Wstrzymywałem się dotąd z wyrażeniem opinii o tym dokumencie, czekając na rozpoczęcie oficjalnych konsultacji, ale że nadal o nich nie słychać, a sprawę uważam za pilną, napisałem niniejszy artykuł.

 

x           x           x

 

Jeśli pod pojęciem pilotażu można rozumieć praktyczne sprawdzenie poprawności i przydatności jakiegoś rozwiązania, podstawa EO pilotem reformy na pewno nie będzie. Kalendarza nie da się oszukać. Nawet gdy wszystko przebiegnie zgodnie z planem, to znaczy we wrześniu 2025 roku będziemy dysponować zatwierdzoną podstawą, napisanymi w oparciu o nią programami oraz podręcznikami szkolnymi, to pierwsze praktyczne wnioski z realizacji nowego przedmiotu dostępne będą po roku – dokładnie wtedy, kiedy ruszyć ma już cała reforma. Co oczywiste, podstawy programowe innych przedmiotów muszą powstać wcześniej. Jeśli więc będą one w swojej formie wzorowane na niesprawdzonej w praktyce podstawie EO, a pilotaż wykaże jej wady, to powielimy w kilkudziesięciu wersjach nietrafioną koncepcję. Oczywiście istnieje możliwość, że jest ona genialna i wszystko skończy się dobrze, ale chwilowo na poparcie tego scenariusza mamy głównie optymizm prezentujących we wrześniu roboczy projekt: wiceministry Katarzyny Lubnauer, koordynatora zespołu autorów, dr. Jędrzeja Witkowskiego, oraz zastępcy dyrektora IBE, dr. Tomasza Gajderowicza. Plus niegasnącą w polskiej oświacie wiarę, że jakoś to będzie.

 

Przyznam, że przy całym szacunku dla wspomnianych wyżej osób, nie ma we mnie spokoju. Nie widzę w wersji roboczej żadnej radykalnej zmiany, raczej wręcz przeciwnie – ugruntowanie dotychczasowego wzorca. A że w karierze dyrektora szkoły wprowadzałem w życie wszystkie podstawy programowe, a pamięcią sięgam nawet „Minimum programowego” z roku 1992, podzielę się tutaj swoimi zastrzeżeniami i wątpliwościami. Wskażę też pożądane kierunki modyfikacji projektu. Co prawda odnoszę wrażenie, że w potwornym pośpiechu, by zdążyć z reformą na wrzesień 2026 roku, zasadnicze decyzje zostały już dawno podjęte, a konsultacje będą dotyczyć jedynie kwestii kosmetycznych, ale może jednak się mylę. Oby! Tak czy inaczej zabieram głos, żeby nie mieć sobie później do zarzucenia grzechu zaniechania. Jestem to winny wnukowi, który równo z początkiem reformy rozpocznie naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej. […]

 

W tej krótkiej historii ewolucji doskonale widać tendencję do coraz bardziej szczegółowego opisywania zadań nakładanych na szkołę i nauczycieli. W rezultacie w ostatnich latach pojawiły się wręcz żądania, żeby nauczyciele realizowali tylko podstawę programową, albo żeby w podręcznikach wolno było umieszczać jedynie treści zawarte w podstawie. Zaczęto traktować ją jak program nauczania. I nic dziwnego, skoro samych wymagań obowiązkowych w niektórych przedmiotach było (i jest nadal) więcej niż lekcji do dyspozycji przez wszystkie lata nauki

 

Niestety, w dokładnie tę samą tendencję wpisuje się projekt podstawy programowej EO, pomimo tak podkreślanego jako nowość oparcia na profilu absolwenta. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wkładamy, i jeszcze włożymy, mnóstwo ciężkiej pracy, żeby w ostatecznym rozrachunku niewiele się zmieniło.

 

x          x          x

 

Są dwa powody, dla których tak ciepło wspominam podstawę programową z 1999 roku. Przede wszystkim, była to naprawdę podstawa, czyli zestaw informacji niezbędnych, żeby ułożyć program nauczania. Pomyślano ją jako wspólny rdzeń, wokół którego powstaną różne koncepcje szczegółowe. I tak właśnie się stało. Warto podkreślić, że wiele z nich stworzyli sami nauczyciele, zarówno na własny użytek, jak na zamówienie licznych wtedy wydawnictw edukacyjnych.

 

 

Po reformie 2009 roku, ugruntowanej w 2017 roku przez Annę Zalewską, sytuacja uległa zmianie. Podstawa stała się super-programem nauczania, oddanym nauczycielom do skrupulatnej „realizacji”. Symbolicznym wyrazem trwałości tej tendencji jest uznanie w podstawie EO za przejaw autonomii nauczyciela pozostawienie mu części wymagań szczegółowych do wyboru. O jakiekolwiek własnych koncepcjach nie ma w ogóle mowy.

 

W tym momencie dochodzimy do drugiej przyczyny mojego sentymentu dla podstawy z roku 1999. Otóż dokument ten polegał na założeniu, że nauczyciel jest osobą myślącą, autonomiczną, kreatywną i odpowiedzialną. Że jest zdolny mądrze wykorzystać czas dany mu do dyspozycji, gdy realizacja podstawy programowej wymaga nie więcej niż połowy liczby lekcji przewidzianych w planie nauczania.

 

W kolejnych koncepcjach, łącznie z najnowszą, nie ma śladu tej wiary w nauczycieli. Ba, w EO pojawiają się niespotykane wcześniej próby dyktowania nawet metodyki pracy oraz zasad oceniania. Nauczyciel zostaje sprowadzony do roli mało inteligentnego realizatora, któremu wszystko trzeba wyłożyć na piśmie i zobowiązać do wiernego odtwarzania podczas lekcji. Są oczywiście deklaracje, jak to będzie on mógł decydować o tym, czy tamtym, ale to tylko fasada, ukrywająca kompletną niewiarę w sens jego… sprawczości.[…]

 

Powie ktoś, że zbyt optymistycznie oceniam potencjał braci nauczycielskiej. Być może. Ale jeśli komuś na każdym kroku okazuje się brak zaufania, stawia w roli biernego odtwórcy, to on nigdy nikim więcej się nie stanie. Niestety, mam wrażenie, że reforma ‘2026 zmierza dokładnie w tym kierunku.

 

x          x          x

 

Listę szczegółowych uwag do projektu podstawy programowej EO, dostępnego na stronie MEN, wydzielam w postaci osobnego dokumentu. Traktuję ją jako swój głos w zapowiadanych konsultacjach publicznych. Naprawdę bardzo mi zależy, żebyśmy nie poszli dalej ścieżką wydeptaną przez Annę Zalewską.

 

Uwagi szczegółowe do roboczego projektu podstawy programowej przedmiotu edukacja obywatelska.

 

 

 

 

Cały tekst „Trzeba włożyć dużo pracy, żeby nic się nie zmieniło”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/

 

 

 

Przeczytaj także najnowszy tekst Kolegi Pytlaka – „Podzwonne dla sprawczości ucznia”  –  TUTAJ

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź