Od 9 maja musieliśmy czekać na nowy post na blogu „Co z tą edukacją”. I oto dzisiaj możemy przedstawić najnowszy (zamieszczony tam wczoraj) tekst Jarosława Blocha p.t. „Młodzi się nie zbuntują”.To kolejna, krytyczna/realistyczna diagnoza zawodu nauczycielskiego, zaprezentowana przez „jednego z nas”, ale osobę która zachowała zdolność do – w miarę bezstronnego – „oglądu z zewnątrz” sytuacji w środowisku oświatowym.
Foto: www.facebook.com/jaroslaw.bloch
Jarosław Bloch
Tym razem Jarosław Bloch zajął się sytuacją młodych nauczycieli i prezentuje w tym tekście swoje oceny i prognozy co do ich ewentualnej roli w reformowaniu naszej edukacji. Zapraszamy do lektury – u nas obszernych fragmentów, a „u źródła” – w całości:
Do niedawna myślałem, że nadzieja polskiej oświaty tkwi w młodych nauczycielach. Wychowanych w epoce cyfrowej, otwartych na świat, bez kompleksów patrzących na zachód, znających języki, śmiało wyrażających swe poglądy i żądania, rozumiejących dzisiejszą młodzież bardziej niż nauczyciele z poprzedniego, mojego pokolenia. Myliłem się. Zawsze wtłaczałem ich w swój schemat myślenia… I przyznaję, to był błąd. Kilkanaście potyczek słownych na forach internetowym uświadomiło mi, że oni są zupełnie inni niż ja, mają inne priorytety. To dobrze dla nich, bo nie pozwolą sobą pomiatać jak wielu nauczycieli w średnim i starszym wieku. Źle dla oświaty, bo kto będzie za nią umierał?
Do szkół wchodzi pokolenie nauczycieli dorastających już w wolnej Polsce. Rzecz w tym, że rzeczy oczywiste dla mojego pokolenia, nie są już oczywiste dla nich. Zarobki odkąd pamiętam były niskie, ale bonusy w postaci większej ilości wolnego i stałego etatu w trudnych czasach szalejącego bezrobocia jakoś to rekompensowały. Dziś bezrobocie nie szaleje, praca szuka człowieka. Atrakcyjność zawodu spada wraz ze wzrostem cen w sklepach…[…]
Młodym w karierze nie pomaga też luka pokoleniowa, którą stworzono likwidując nauczycielom wcześniejsze emerytury. To przez nią zbyt mało młodych wchodzi do zawodu, a jeśli wejdą widzą często skansen. Skansen w sposobie myślenia, technologii, no i właśnie… bezradność w walce o swoje. Nie chcą przyjąć roli odpowiedzialnych za walkę o wyższe zarobki, bo niby dlaczego mieliby to robić? Nie umrą za ten zawód, bo widzą, że starsza koleżanka ma wyrąbane, bo jest wypalona, a starszy kolega nad jakość przekłada pracę na dwóch etatach…
W dodatku polityka ich brzydzi. Od zawsze mieli poczucie małego wpływu na decyzje podejmowane „u góry”. W domach od małego zniechęcaliśmy ich do polityki narzekając wiecznie na partie (bo Polacy w narzekaniu są świetni). Zniechęcaliśmy ich także do „małej polityki” szkolnej pokazując im, że samorząd klasowy i szkolny to tylko taka fasada, która nie ma wpływu na realne decyzje. […] Inicjatywa internetowa „Strajk młodych nauczycieli” praktycznie umarła, bo sieć to nie wszystko i trzeba w końcu przenieść swe działania do szkół. A to wiąże się z tworzeniem organizacji typu związki lub wchodzeniem nauczycieli do polityki w większej liczbie aniżeli teraz… To jeszcze jedno potwierdzenie, że droga biegnie przez politykę, zarówno tę lokalną jak i krajową.
Dlatego uważam, że młodzi się nie zbuntują. Część z nich popracuje i odejdzie. Część pozostanie na obecnych warunkach bo ferie, wolne weekendy oraz wakacje sprzyjają łączeniu pracy i wychowaniu dzieci (też to ceniłem gdy moje dzieci były małe). Będą dorabiać, udzielać korepetycji – tym sposobem podwyższą sobie marną pensję. Nie będą też walczyć o Kartę Nauczyciela. Zostaną na pewno ci, którzy kochają to co robią, pasjonaci. Zostaną przynajmniej do wypalenia, które nastąpi prędzej czy później. Ale pasjonaci zawsze będą w mniejszości i nie czarujmy się, niskie pensje nie sprawią, że do zawodu napłyną najlepsi. […]
Cały tekst „Młodzi się nie zbuntują” – TUTAJ
Źródło: www.jaroslawbloch.ovh