Poszukując tekstu do dzisiejszej porannej lektury trafiliśmy na fejsbukową stronę, zatytułowaną „Dzieckiem po Oczach”, którą osoba ją prowadzące „reklamuje” jako „efekt współpracy pedagoga i nieartysty w jednej osobie, aby wkładać kredkę w mrowisko wychowania”.
Oto post, zamieszczony tam w środę 10 maja 2023 roku:
Moja siostra działa w organizacji Rodzice dla klimatu – Parents for Future PL . Robią tam różne rzeczy, które sugeruje ich nazwa. I zrobili taką rzecz, że zaproponowali ustawę, która wprowadziłaby w szkolnych stołówkach jeden bezmięsny posiłek w tygodniu. I tak całkiem łagodnie, że jeden bezmięsny (roślinny) , bo równie dobrze można by wprowadzić tylko jeden mięsny, mając na uwadze fatalną kondycję gastrodietetyczną polskiego dziecka.
Minister Edukacji rzekł, że nie, bo wiadomo z badań czechosłowackich, że wegetarianizm jest skorelowany z homoseksualizmem, który promują ekoterrorysci, żeby zmniejszyć ilość rodzin z funkcją prokreacyjną. Nadmienię tylko, że moja siostra niestety jest hetero, z trójką dzieci i to z aktywnym chrztem i rosołem na kurze w lodówce.
Najlepszą jednak odpowiedź na propozycje Rodziców dla Klimatu zaproponowało Ministerstwo Klimatu, które w wyszukanej kontrofensywie wygłosiło opinię, że do szkół należy wprowadzić dziczyznę, bo to najzdrowsze mięso, królowa polskiej mięsności. Mamy dużo dowodów, że Pan Tadeusz z Pana Tadeusza wchłaniał budyń z jelit niedźwiedzich, a mrówki jedynie odganiał w profetycznej intuicji, że to niejadalne owady, chyba że dla liberałów i peruwiańskich plemion. To daje nam wspaniałe powiązanie diety i tradycji , które to niejako historycznie uzupełniają naszą florę bakteryjną o polski element. Wiadomo, że zabita sarna na śniegu tworzy biało czerwony ślad, który łączy w sobie dziczyznę z dziedzictwem, honorem i martyrologią narodowego mięsobicia.
Już widzę rozmarzonym wzrokiem te warsztaty prowadzone przez życzliwych myśliwych, gdzie żywymi rękoma wycieczki szkolne patroszą dziki, zające i wiewiórki, które potem w formie słodkiego pasztetu Minister Klimatu poniesie do szkolnych stołówek i udekoruje żurawiną niczym sernik rodzynką.
Jak bardzo trzeba być odważnym i asertywnym człowiekiem, że pomimo zalewu jakichś tam doniesień o zaletach diety śródziemnomorskiej, ów heros z ministerstwa potrafi obronić się przed atakiem rodziców, którzy podstępnie proponują więcej brokułów i buraków.
Brawo.
Link do posta z cytatami ministrów – TUTAJ
Źródło: www.facebook.com/permalink.php?