
Zanim zamieścimy pierwszy odcinek serialu „XIX Kongres OSKKO w Zakopanem” –zajmiemy jeszcze Waszą uwagę dwoma tekstami autorstwa niekwestionowanych – każdy w innym obszarze – autorytetów z dziedziny edukacji. Oba teksty są ich wypowiedziami na temat „przeboju sezonu’, jakim jest problem prac domowych, które –według jednych powinny, a według innych – nie powinny być zadawane uczniom. Zamieszczamy jedynie – dla zaostrzenia ciekawości – ich fragmenty, odsylając linkami do pełnych wersji:
Eksperyment na uczniach kiedy polityka zastępuje dydaktykę
Decyzja minister edukacji z 24 stycznia 2024 r., wprowadzająca zakaz obowiązkowych prac domowych w klasach I–III oraz ich fakultatywność w klasach IV–VIII, miała być gestem politycznym – szybkim „konkretem dla rodzin”. W praktyce stała się eksperymentem na uczniach, przeprowadzonym wbrew wiedzy naukowej i kosztem autonomii nauczycieli.
Nauka mówi jasno
Dydaktyka ogólna – zakorzeniona w psychologii uczenia się – jednoznacznie wskazuje, że prace domowe są tradycyjnym i wartościowym środkiem dydaktycznym. Wspierają utrwalanie wiedzy, rozwijają samodzielność, kształtują systematyczność. Tak uczą klasycy: F. Bereźnicki, Cz. Kupisiewicz, W. Okoń. To nie są opinie, ale uogólnione prawidłowości dydaktyczne i psychologiczne: wiedza nieutrwalana zanika, a nawyki niećwiczone wygasają.
Tymczasem ministerialne rozporządzenie potraktowało prace domowe jak balast, który można wyrzucić. Nie rozróżniono istoty środka dydaktycznego od patologii jego stosowania. Zamiast poprawić jakość zadań odebrano nauczycielom prawo ich zadawania.[…]
Głos obywateli i naukowców został zlekceważony
Badania opinii publicznej wskazywały na podział: część rodziców chciała zniesienia prac domowych, ale większość sprzeciwiała się całkowitemu zakazowi. Nauczyciele niemal jednomyślnie bronili ich sensu dydaktycznego. Zamiast dialogu, ministerstwo wybrało szybki gest polityczny a IBE, zamiast być rzecznikiem wiedzy naukowej, przyjęło rolę biernego świadka a może i współsprawcy całego zamieszania.
W dn. 25 marca 2024 roku w Polskim Radiu 24 prof. Krzysztof Konarzewski, pedagog, były dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, mówił:
„-Panuje przekonanie, że nauczyciele chętnie krzywdziliby dzieci i nic innego nie robią, tylko myślą, co im zadać. Jednak generalnie nauczyciele są zainteresowani dobrem dzieci i ich powodzeniem w życiu. O pracach domowych należałoby dyskutować w stowarzyszeniach nauczycielskich czy prasie ogólnopolskiej, jednak nie rozstrzygać tego na poziomie rozporządzenia.
(…) osiągnięcia z matematyki w czwartej klasie są negatywnie skorelowane z postawą wobec matematyki. – Czyli jeśli w danym kraju dzieci nie lubią matematyki, to dobrze się jej uczą. Tłumaczy się to tak, że kraj, który naciska na postępy z matematyki, czyni ją bolesną, co jest źródłem stresu, ale jednocześnie tego się uczymy. Coś za coś – zaznaczył.
– Tzw. radosna szkoła to moim zdaniem propagandowa bzdura. Szkoła nie może być takim miejscem, jak plac zabaw dla dzieci przedszkolnych. Jakiś poziom nacisku jest konieczny. Całe pytanie polega na tym, jaki nacisk jest niepotrzebny, nadmiarowy, a jaki jest konieczny i trzeba go zostawić. Czy prace domowe to jest ten element, który jest niepotrzebny? Wątpię. Myślę, że mądrze pomyślane prace domowe mogą dużo dać dzieciom„. […]
Eksperyment na uczniach
Zamiast opracować wskazówki jakościowe, jak zadawać mądrze prace domowe i egzekwować to od nauczycieli, władza odebrała im autonomię. Zamiast wsłuchać się w badania i opinie, zrealizowała obietnicę wyborczą. IBE, które powinno być strażnikiem nauki, stało się współsprawcą tego „pseudoeksperymentu” przez milczenie i przez działania legitymizujące ignorancję władzy. Bierną rolę a raczej jej kompromitujący brak „odegrał” zespół mający rzekomo monitorować reformę szkolną i to jeszcze pod szyldem KEN! (sic!)
Ministerialna decyzja z 2024 r. jest symbolem tego, co dzieje się, gdy polityka zastępuje dydaktykę. Ofiarą stają się uczniowie, którym odebrano narzędzie samodzielnego uczenia się. Zlekceważono nauczycieli, którzy zostali pozbawieni autonomii. Zlekceważono obywateli, których głosy nie znalazły odzwierciedlenia w dialogu.
Największy zawód budzi jednak rola Państwowego Instytutu Badawczego – IBE, które miało być strażnikiem wiedzy i głosem nauki, a zamiast ostrzec, milczało. W ten sposób współuczestniczyło w eksperymencie, który – jak dziś wiemy – ma opłakane skutki.
Cały tekst „Eksperyment na uczniach kiedy polityka zastępuje dydaktykę” – TUTAJ
Źródło: wwwsliwerski-pedagog.blogspot.com/
x x x
Co dalej z pracami domowymi?!
W końcu września środowisko oświatowe przeżywało nie lada emocje w związku z zapowiedzianym przez ministrę Nowacką rozstrzygnięciem przyszłości prac domowych w szkołach podstawowych. Na mocy rozporządzenia, półtora roku wcześniej zostały one mocno ograniczone – w młodszych klasach zakazano zadawania do domu prac pisemnych i praktyczno-technicznych, a w starszych dopuszczono jedynie prace nieobowiązkowe, dodatkowo zabraniając ustalania za nie ocen. Wiele osób oczekiwało teraz złagodzenia restrykcji. Jednak w wypowiedzi dla PAP, udzielonej 2 października, Barbara Nowacka nie złożyła konkretnej deklaracji. Powiedziała, że czeka na rekomendacje zespołu ekspertów. Mimo to, proponuję nie trwać w pełnym napięcia oczekiwaniu. Decyzja jest już przesądzona – może poza drobnymi detalami. Wyjaśnię to dzisiaj, prostując przy okazji pewne tezy pani minister.
* * *
Ograniczenie prac domowych było skutkiem obietnicy, jaką Donald Tusk złożył publicznie podczas jednego z wieców przedwyborczych, wpisanej następnie na listę „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów”. Podpisując rozporządzenie, ministra zignorowała liczne głosy protestu, które wpłynęły w trakcie opiniowania jego projektu. Swoją decyzję umotywowała koniecznością zmniejszenia obciążenia uczniów (i ich rodziców) pracą w domu, roztaczając przy tym wizję rozwijania w uwolnionym czasie dziecięcych pasji oraz rozkwitu życia rodzinnego. Mówiła też o konieczności wyrównywania szans, żeby o wynikach nauki szkolnej nie decydowało domowe wsparcie. Ostatnia teza to pedagogiczna bzdura roku, ale kto politykowi zabroni?!
Pomimo tej optymistycznej wizji, głosy sprzeciwu nie tylko nie zanikły, ale zaczęły się nasilać. Nauczyciele wskazywali, że samodzielna nauka w domu bywa niezbędna dla skutecznego uczenia się, a brak obowiązku i zakaz oceniania radykalnie ograniczyły zaangażowanie uczniów. Wielu rodziców także zauważyło mniejsze zainteresowanie swoich dzieci nauką. Odgłosów niezadowolenia było na tyle dużo, że Barbara Nowacka zapowiedziała przeprowadzenie z pomocą Instytutu Badań Edukacyjnych ewaluacji skutków zniesienia obowiązkowych prac domowych. Miała ona objąć opinie nauczycieli, uczniów i rodziców oraz porównanie wyników egzaminów ósmoklasisty. Wnioski z tej analizy miały być podstawą do ewentualnych korekt w przepisach. […]
Oto lista głównych wniosków (w oryginale wypunktowana, ja nadałem numerację, by łatwiej się do nich odnieść):
1.Ponad 60% dyrektorów szkół i ponad 50% nauczycieli uważa, że dzieci mają obecnie więcej czasu na odpoczynek, zabawę i aktywność fizyczną.
2.52% nauczycieli ocenia, że wprowadzone zmiany zmniejszyły obciążenia uczniów obowiązkami edukacyjnymi.
3.W ocenie dyrektorów szkół, nowe zasady prac domowych zmniejszyły stres uczniów: o 41% w klasach IV-VIII i o 31% w klasach I-III.
4.40% dyrektorów szkół deklaruje, że w ich placówce wypracowano dobre praktyki związane z nowymi zasadami prac domowych.
5.W 54% szkół nie wprowadzono innych form zobowiązań zastępujących prace domowe, a w 6% szkół takie rozwiązania są stosowane regularnie.
6.Ponad dwie trzecie nauczycieli jest zdania, że osłabła motywacja uczniów do odrabiania prac domowych i ich samodzielność w procesie uczenia się.
7.80% nauczycieli przyznaje, że nawet jeśli zadaje, to nie sprawdza prac domowych lub robi to sporadycznie.
8.Brak zadawania prac domowych nie miał wpływu lub w niewielki sposób wpłynął na wyniki egzaminu ósmoklasisty. […]
Prawdopodobnie pojawi się w jakiejś formie wymaganie, by zadana praca domowa była sformułowana w sposób wykluczający udział osoby trzeciej w jej wykonaniu oraz możliwość posłużenia się sztuczną inteligencją. Cóż, żegnajcie ostatecznie kasztany, zbierane w parku, aby na lekcji zrobić z nich ludziki. Albo cokolwiek w tym guście, co szczególnie u małych dzieci może być nieosiągalne bez wsparcia rodziców.
O tym, że nadrzędnym celem rozbudowywanej regulacji ma być usunięcie prac domowych z praktyki szkolnej, przekonuje mnie pomysł wprowadzenia obligatoryjnej informacji zwrotnej. Jak należy rozumieć, adresowanej do każdego ucznia. Zgadzam się, że wynikające z badania 80% nauczycieli, którzy nie sprawdzają prac domowych lub czynią to sporadycznie (tu też mam pewne podejrzenia, co do sposobu sformułowania pytania, ale chwilowo przyjmuję ten wniosek za dobrą monetę), to zbyt dużo. Sam od lat mówię nauczycielom – zadawajcie tyle, ile jesteście w stanie sprawdzić. Teraz problem się rozwiąże, bo albo nie będzie zadawania, albo – i to ciekawa opcja – nauczyciele wdrożą sztuczną inteligencję do generowania informacji zwrotnych. Z czasem dojdziemy do ideału – prace tworzonych przez AI (bo uczniowie wprawią się w maskowaniu niedozwolonego wspomagania), będą sprawdzane przez AI (bo nauczyciele nauczą się korzystać z tego narzędzia, by sprostać wymogom rozporządzenia). […]
Wszystko, co opisałem powyżej budzi we mnie przede wszystkim zażenowanie. Dyspozycyjność Instytutu Badań Edukacyjnych, który w zakresie prac domowych nie spełnił, moim zdaniem, standardów prowadzenia badań naukowych. Przekonanie urzędników MEN, że rozporządzeniem można wszystko, w tym formować ludzi. Wiara ekspertów wynajmowanych przez IBE, że mają moc sprawczą wobec woli politycznej. Brak wiary w nauczycieli i świadomości, że wiele braków w ich działaniu można zniwelować poprawą warunków pracy i poważnym traktowaniem, a nie krępowaniem coraz większą liczbą przepisów. Myślę, że nie tylko wszystkim decydentom, ale również wielu zacnym skądinąd osobom ze środowiska oświatowego, mającym ogólnie jak najgorsze mniemanie o nauczycielach, przydałyby się rekolekcje z tego, czym jest autonomia, i jakie ma ona dla twórczego wykonywania tak złożonej pracy, jaką jest nauczanie i wychowanie. Do tego tematu zamierzam jeszcze powrócić.
Cały tekst „Co dalej z pracami domowymi?!” – TUTAJ
Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/
Zostaw odpowiedź


