Zamiast (nielicznych) relacji z massmediów – udostępniamy fragmenty zamieszczonego wczoraj na stronie „Wokół szkoły” postu Jarosława Pytlaka, zatytułowanego „O oświacie, po sobocie pod MEN”. Pogrubienia tekstu – redakcja OE:

 

Foto: www.facebook.com/rodziceprzeciwkoreformieedukacji

 

22 września – manifestacja ZNP pod Ministerstwem Edukacji Narodowej, wspólnie z pikietą rodziców. Sprawnie poprowadzona przez Dorotę Łobodę z ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji.  Byłem.

 

Związkowcy – jeśli sądzić z transparentów – przybyli z całej Polski, nawet po kilkaset kilometrów. Zdecydowana większość, na oko, to grupa 40+, a może nawet 45+, co dość dobrze oddaje obecną strukturę wiekową zawodu nauczyciela. Nieżyczliwy powiedziałby, że to oni są najbardziej konserwatywni, zasiedziali, najmniej chętni do zmiany. Życzliwy zwróciłby uwagę, że jak starzy odejdą, to młodych nie będzie, bo ci biorą na poważnie hasła typu: „Jak ci się nie podoba, to zmień zawód!”. I zmieniają, nawet jeśli w młodości zabłądzą do jakiejś placówki oświatowej. To jest prawdziwy problem, którego następstwa dotkną, a nawet już dotykają wielu dzieci, bez względu na poglądy polityczne ich rodziców. Zaiste, w tej kwestii „rząd sam się nie wyżywi”, żeby sparafrazować klasyka. A brnie w swoją reformę nie oglądając się na skutki.

 

Zwracając się do nauczycieli Dorota Łoboda wypowiedziała głośno ważną deklarację, że rodzice nie obarczają nauczycieli winą za złe zmiany zachodzące w szkołach. […] Rodzice oczekują rozwiązania najbardziej palących problemów tu i teraz, a to często bywa niemożliwe. Dlatego jest tak ważne, by wskazywać prawdziwych winowajców obecnego stanu rzeczy.

 

Podczas manifestacji zabrał głos kandydat na prezydenta miasta Rafał Trzaskowski, przemawiając, jak sam stwierdził, nie w roli polityka, ale wkurzonego ojca. Szybko jednak wyszedł z tej roli i zadeklarował, że będzie robić wszystko, aby w Warszawie zminimalizować skutki kumulacji roczników, umożliwić dzieciom z niepełnosprawnościami naukę w szkołach, a przez zajęcia dodatkowe naprawdę wyrównywać szanse. A mnie zrobiło się smutno, bo po raz nie wiem już który w życiu z ust polityka usłyszałem głównie piękne deklaracje dotyczące oświaty, zamiast całego szeregu konkretów.[…]

 

 


Dalej jest relacja o tym, jak Autor podjął próbę osobistej rozmowy z kandydatem na prezydenta Warszawy, i że… został grzecznie odesłany na stronę internetową. Poniżej kontynuujemy cytowanie tego postu:

 

[…] W tym miejscu chciałbym podzielić się z Panem Trzaskowskim i każdym innym kandydatem na prezydenta miasta, burmistrza, wójta, pewną sugestią. Otóż edukacja jest obecnie jedną z dziedzin życia budzących największe emocje społeczne. W dużej mierze z powodu fatalnej PiS-owskiej reformy, choć nie tylko. Jest niezwykle nośnym tematem, który może stać się prawdziwą lokomotywą wyborczą, jeśli polityk… sięgnie tego umysłem. Chciałbym, żeby kandydat na prezydenta miasta, oprócz deklaracji dosypania kolejnych pieniędzy do systemu, zastanowił się i udzielił konkretnej odpowiedzi na następujące pytania:

 

1.Jak konkretnie zamierza „zrobić wszystko”, żeby poradzić sobie z problemem kumulacji roczników? W razie objęcia stanowiska będzie miał mniej więcej dwa miesiące na podjęcie konkretnych decyzji. Co zaproponuje?!

 

2.Co jest potrzebne, by dzieci z niepełnosprawnościami mogły uczyć się w szkołach? Co w obecnym stanie prawnym może w tej kwestii zrobić samorząd i zatrudnieni przezeń dyrektorzy szkół? Co mogą zrobić władze miasta, by wprowadzić pożądane rozwiązania w tej kwestii?

 

3.Jak zwiększyć elastyczność miejskich placówek oświatowych, jeśli chodzi o zatrudnianie nauczycieli? W Warszawie z jednej strony są tysiące wakatów, z drugiej ograniczenia w przydzielaniu godzin ponadwymiarowych, zastępstw itp. Jak, poza dokładaniem pieniędzy na podwyżkę wynagrodzeń, może zadziałać miasto?

 

4.Co jeszcze jest palącym problemem warszawskiej oświaty?!

 

Opcja polityczna, którą reprezentuje kandydat Trzaskowski ma wystarczająco ludzi w poszczególnych dzielnicach, by zebrać przedstawicieli urzędników zajmujących się edukacją, dyrektorów placówek oświatowych, nauczycieli, i wspólnie znaleźć odpowiedź na powyższe pytania. Został miesiąc. Lokomotywa stoi. A gdyby ktoś – niekoniecznie zresztą w Warszawie – stworzył taki konkretny katalog problemów i możliwych sposobów ich rozwiązania, może uwierzyłbym, że jest jeszcze dla oświaty ratunek, nawet w obliczu tej fatalnej reformy.

 

Eeeech, czasem zdarza mi się rozmarzyć…

 

 

Cały tekst „O oświacie, po sobocie pod MEN”    –    TUTAJ

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl



Zostaw odpowiedź