Zupełnie nieprzypadkowo poświęciliśmy dużo czasu, aby nadrobić wstydliwie ujawnione braki w podstawowych obowiązkach „Obserwatorium Edukacji”. Skoro do niedawna nawet nie wiedzieliśmy o tym, że od lat funkcjonuje superpopularny blog Kamila Nowaka o wychowaniu („Gazeta Wyborcza”) – postanowiliśmy zapoznać się z bogatym archiwum tekstów tego blogera.
Na początek proponujemy tekst (a wcześniej jego omówienie na jednym z portali) sprzed półtora roku, po zapoznaniu się z którym inaczej spojrzycie na motywacje, jakie najprawdopodobniej legły u podstaw takiego zaangażowania się pana Nowaka w „występek” łódzkiej poradni psychologiczno-pedagogicznej.
We wrześniu 2016 roku, na portalu <influencer>, zamieszczono tekst, zatytułowany „Blog ojciec przyznał się do bicia dzieci, dzisiaj żałuje…”. Oto fragmenty tej publikacji, wraz z załączonym tam tekstem Kelly Moses:
[…] Blog Ojciec” sprowokowany do dyskusji został w następstwie artykułu jaki w ostatnich dniach pojawił się w „Rzeczpospolitej”. W tekście zatytułowanym „Klaps to obowiązek rodziców”, prof. Zbigniew Staworowski przekonuje, że sensem rodzicielstwa jest wspieranie dziecka na jego drodze dorastania ku odpowiedzialnej wolności. – Symbolem takich właśnie rodzicielskich działań jest przysłowiowy klaps, który nie jest żadnym biciem, nie jest nawet czymś szkodliwym, lecz – przeciwnie – jest czynem o wysokiej wartości wychowawczej i dlatego zasługuje wręcz na pochwałę – czytamy.
Klaps nie jest żadnym biciem
Kilka dni później do dyskusji dołączył prawicowy publicysta Łukasz Warzecha, który we „wSieci” przekonywał, że klaps nie jest żadną porażką wychowawczą. – A to dlatego, że dzieci są różne, mają różne charaktery, różną zdolność rozumienia przekazywanych im zakazów i nakazów, różną podatność na uwagi rodziców i w różnym momencie osiągają dojrzałość, która sprawia, że kara fizyczna przestaje mieć sens; różne bywają też okoliczności. Są rodzice, którzy nigdy swoim dzieciom nie musieli dać klapsa, a są tacy, którzy musieli lub muszą robić to co jakiś czas, bo jest to jedyny bodziec, jaki ich dziecko jest w stanie sobie przyswoić i zapamiętać – pisze publicysta.
Bloger postanowił zareagować
Głośny sprzeciw głoszonym teoriom postanowił wygłosić Kamil Nowak, który na swoim blogu przyznał, że w przyszłości wobec dziecka stosował metodą dawania klapsa. […]
Źródło: www.influencer.pl
Dalej cytujemy już z pierwotnego źródła fragmenty postu Kamila Nowaka, zatytułowanego „Rzecz, której najbardziej żałuję w całym moim rodzicielstwie”, zamieszczonego 19 września 2016 roku:
[…] Tak, byłem zwolennikiem klapsów
Wierzyłem, że są najlepszym co mogę zrobić, gdy moje dzieci są nieposłuszne. Gdy pyskują. Gdy coś niszczą. Gdy kogoś krzywdzą. Wierzyłem, że są za małe, abym wytłumaczyć co robią źle i że w inny sposób ich nie powstrzymam i nie nauczę odpowiedniego postępowania. Tak to działało ze mną, z moim bratem i z wszystkimi innymi dziećmi z podwórka, więc dlaczego ja miałbym robić inaczej? To było zupełnie normalne. To było słuszne i skuteczne.
Zmądrzałem dopiero wtedy, gdy pojawił się najmłodszy syn
I dorósł na tyle, że też zaczął „zadymiać”. Jednak gdy pierwszy raz spróbowałem dać mu klapsa, jego starszy brat rzucił się na mnie z taką siłą i z taką wściekłością, jakiej jeszcze nie widziałem. Wiedział, że za bicie rodziców on sam dostanie w tyłek, ale mimo to stanął w obronie młodszego brata.
Ja jednak nie doceniłem jego odwagi i jeszcze przylałem mu za to, tak jak uważałem, że powinno się zrobić. Tylko co z tego, że mu przylałem, skoro on był w takim amoku, że dalej mnie okładał i to jeszcze mocniej. Co miałem wtedy zrobić? Uderzyć mocniej? To też nie pomogło, a tylko wzmagało wściekłość i widziałem w jego oczach, że musiałby oberwać jak jeszcze nigdy w życiu, aby się uspokoić.
Tylko czy ja chciałem to zrobić? Czy takim ojcem chciałem być? Który od lekkiego klapsa w pieluchę i wiary, ze to jest dobre, teraz miał przejść do porządnego lania?
Wtedy też ostatni raz dałem klapsa
I to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.[…]
Źródło: www.blogojciec.pl