„Państwo Polskie wydaje się być nieprzygotowane do absorpcji stosowanej wiedzy socjopedagogicznej w polityce. Tam mamy bardzo niewielu pedagogów, tym samym administracja publiczna nie jest na ogół zainteresowana projektami opracowywanymi przez naszą branżę. Decyduje o tym chyba odmienna logika funkcjonowania tych sektorów. Pojawiają się autorytarne stwierdzenia, że jeśli polityka w naszym kraju będzie rozumiana, czy realizowana nade wszystko , jako sztuka zdobycia i utrzymania władzy (a nie w sensie arystotelesowskim, jako wypełnianie/spełnianie dobra publicznego), a biurokracja będzie służyła tak zdefiniowanym celom politycznym, to tak długo obiektywna, szeroka wiedza ekspertów i analiza stricte naukowa nie będzie sektorowi publicznemu w zasadzie potrzebna do społecznego pożytku/użytku.”*
Zacząłem ten felieton nietypowo, bo też nie będzie on klasycznym pokłosiem minionego tygodnia. Jest to cytat, zaczerpnięty z książki, którą otrzymałem 23 maja na seminarium zorganizowanym przez Katedrę Pedagogiki Społecznej UŁ, o którym pisałem już w poprzednim felietonie. Przypomnę, że wiodącym jego motywem była właśnie owa publikacja, powstała z tekstów, wygłaszanych podczas innego spotkania pedagogów społecznych, jakie ta sama katedra zorganizowała 27 maja 2013 roku.
Postanowiłem właśnie z tego fragmentu uczynić punkt wyjścia własnych felietonowych refleksji tego tygodnia, gdyż podczas lektury otrzymanego tam, poseminaryjnego wydawnictwa uderzyła mnie aktualność owych zdań także do naszych, tu i teraz przezywanych, sytuacji powyborczego klimatu społeczno-politycznego.
Nie kryję, że z niepokojem będę śledził dalszy rozwój sceny politycznej w naszym kraju. Wybór na Prezydenta RP młodego doktora praw ze środowiska prawicowo-katolicko-smoleńskiego, jego śladowo jedynie prezentowane podczas kampanii wyborczej poglądy na edukację, same w sobie nie muszą przesądzać o znaczącym zagrożeniu dla dalszego rozwoju polskiej edukacji w kierunku racjonalnych, zgodnych z nurtem dominujących, światowych trendów cywilizacyjnych.
Większa niewiadoma kryje się w efektach decyzji wyborców w jesiennych wyborach do Parlamentu. Głoszona aktualnie teza o wypaleniu się dotychczas rządzącej koalicji i prognoza wygranej prawej strony naszej sceny politycznej, z wszystkimi znanymi już z okresu lat 2005-2007 jej rządów klimatami, ma prawo budzić niepokój w środowiskach, upatrujących ewolucję naszego systemu edukacji w kierunku dostosowania go do wymogów mającej nadejść przyszłości, nie tylko tej postmodernistycznej, ale tej, której formy nadaje – trudna do przewidzenia w jej dalszych fazach – rewolucja cyfrowa.
Czy nowy rząd, nowa jego administracja, jej urzędnicy, będą kolejną ekipą realizującą opisany w przywołanym cytacie strategię utrzymania władzy i braku zainteresowania obiektywnymi diagnozami fachowców, czy może dokona się w tej dziedzinie przełom?
To bardzo ciekawe pytanie, tym ciekawsze, gdy ujawnię, że prof. Radziewicz-Winnicki kończąc ten fragment swego testu ujawnił, że streścił w nim pogląd, wyrażony w tekście ”Socjologia polska i Polskie Towarzystwo Socjologiczne w roku 2007″, opublikowanym w „Studiach Socjologicznych” nr 4/2007 przez prof. Piotra Glińskiego – dwukrotnego kandydata na „technicznego” premiera z rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości….
Włodzisław Kuzitowicz
*Andrzej Radziwicz-Winnicki, Upowszechnianie wzorców środowiskowej mobilizacji w dobie obecnej (determinizm ekspertów a ryzyko polityczne w XXI wieku). W: Pedagogika społeczna: wstępy i kontynuacje, red. red. E. Marynowicz-Hetka, E. Skoczylas-Namielska, Łódź 2015, s. 169 – 170