Z wydarzeń minionego tygodnia najintensywniej pobudziła moje refleksyjne myślenie notatka na stronie MEN o tym, że pani minister edukacji wizytowała 27 marca Małopolskę, a konkretnie uczestniczyła w konferencji „Miejsce doradztwa zawodowego w systemie edukacji – nowa perspektywa finansowa”, która odbyła się w Krakowie w ramach trwających tam Targów Edukacyjnych – Festiwal Zawodów w Małopolsce.
Co w tym jest takiego, co zasłużyło na komentarz? Otóż uwagę moją przykuło to, jak pani minister uzasadniła swoją tam wizytę. Każe mi to inaczej spojrzeć na dokonania naszego łódzkiego podwórka. A powiedziała tam pani minister te oto słowa: „Chwalę się Małopolską wszędzie. To tutaj wykonano fantastyczną pracę, jeśli chodzi o szkolnictwo zawodowe. Inni dopiero zaczynają to, co u was od dawna funkcjonuje.” A ja, łodzianin nieświadomy tych krakowskich osiągnięć, żyłem dotąd w przekonaniu, że to Łódź jest liderem wszystkiego co nowe i wartościowe w polskim szkolnictwie zawodowym. Wszak od lat utwierdzano w tym, nie tylko mnie, na wszystkich kolejnych evntach organizowanych przez Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego. Aż tu nagle taki szok!
Można oczywiście zastosować terapię metodą deprecjacji komunikatu, można powtarzać sobie, że to tylko taka uprzejmość pod adresem organizatorów tamtej konferencji, że prawda jest inna, że oni i tak nie mają naszego Janusza Moosa, więc jak mogą być najlepsi!
Ale można ten komunikat potraktować także jako ostrzeżenie, można z niego uczynić bodziec, motywujący do dokonania rzetelnej diagnozy „stanu rzeczy”, zaprzestania tego, nagminnego już, zaklinania rzeczywistości potokiem swoistej branżowej nowomowy, może to już ostatni dzwonek na otrząśnięcie się z tego stanu samozadowolenia, popatrzenia na to co dzieje się u innych…
Jest jeszcze jeden szczegół tej konferencji, który napełnił mnie tęsknotą do lat minionej świetności łódzkiego środowiska. W jej programie wyczytałem, że wystąpił na niej z referatem „Doradztwo zawodowe w praktyce szkoły przyszłości – między diagnozą a działaniem” psycholog, związany z Wyższą Szkołą Pedagogiczną im. J. Korczaka w Warszawie Wojciech Kreft, tutaj jako Przewodniczący Stowarzyszenia Doradców Szkolnych i Zawodowych RP. Otóż mało kto dziś pamięta, że stowarzyszenie to powstało w 1991 roku z inspiracji pani profesor Wandy Rachalskiej, że jej trzon kadrowy stanowili wówczas łodzianie – pracownicy ówczesnych poradni wychowawczo-zawodowych, ośrodków metodycznych i doradcy pracujący w systemie ówczesnych biur pracy. Jeszcze nie tak dawno jego prezesem był też łodzianin Wiesław Grzelak.
A dzisiaj na stronie internetowej SDSiZ można jedynie przeczytać: „Swoją działalność merytoryczną (stowarzyszenie) rozpoczęło w 1991 roku, a jej założycielami byli psychologowie i pedagodzy zatrudnieni w poradniach psychologiczno-pedagogicznych oraz w urzędach pracy.” I już nie w Łodzi odbywają się wydarzenia przez nie inspirowane, jak choćby finały kolejnych Olimpiad z Wiedzy o Planowaniu i Zarządzaniu Karierą Zawodową.
Reasumując: Jak z tych przykładów wynika, nie ma co żyć w błogim przeżywaniu szybko mijającej świetlanej przeszłości! Im prędzej ta prawda dotrze do liderów lokalnego środowiska, tym większą będą mieli oni szansę na dogonienie uciekających rywali…
Wodzisław Kuzitowicz