Rozpocząłem pisanie tego felietonu wczoraj – 13 grudnia – w dniu drugiej rocznicy powołania rządu Donalda Tuska, w który tekę ministra edukacji otrzymała Barbara Nowacka. I z tego powodu postanowiłem nie zajmować Waszej uwagi i czasu jednostkowymi tematami – n.p. o „sukcesach MEN w reformowaniu kształcenia zawodowego” czyo  pomyśle wprowadzenia do systemu szkolnego „oceny funkcjonalnej”. Niechaj  komentują to inni, będący aktualnie praktykującymi nauczycielami szkół, w których te sprawy już się dzieją, lub w których będą zobligowani do realizacji owych pomysłów „centrali”.

 

Ja zaryzykuję recenzję – moją osobistą,  z punktu widzenia „ja jako były…” oraz jako niezależny od nikogo „obserwator edukacji” – dotychczasowego dorobku owej ekipy, kierującej szkolną edukacją od owego 13 grudnia z gabinetów przy Al. Szucha w Warszawie.

 

Nie chwaląc się – mam w recenzowaniu działań ministrów edukacji już nieomal dwudziestoletnią praktykę. Po raz pierwszy wypowiedziałem się –jeszcze nie w formule felietonu, ale tekstu, opublikowanego 20 marca 2007 roku napierwszej stronie tygodnika „Gazeta Szkolna” – na temat reform ówczesnego ministra edukacji – Romana Giertycha, komentując jego wywiad, zamieszczony na łamach tego pisma przed tygodniem. Pozwoliłem sobie wtedy na ironizowanie wokół takiego fragmentu wypowiedzi pana ministra:

 

Przyszedłem do was (do ministerstwa), a wy nie poznaliście (się na) mnie!” To wiodący motyw wywiadu, jakiego udzielił minister Roman Giertych, który „GSz” opublikowała w numerze 10-11. […] Z wypowiedzi jawi się obraz Guliwera w krainie Liliputów. To my, obserwatorzy i recenzenci minionych 300 dni działań ministra jesteśmy małym ludźmi, którzy nie dorośli, aby docenić dzieło Wielkiego Reformatora.

 

Kilka tygodni później – 12 czerwca– ponownie na pierwszej stronie – opublikowano tam mój artykuł pt. „Rygor jako metoda na porażki systemu”. Ten obszerny tekst był o funkcjach szkoły, w konsekwencji kolejnych pomysłów ministra Giertycha na wprowadzenie obowiązku noszenia przez uczniów mundurków Kończył go taki akapit:

 

Bo szkoła nie jest własnością władzy. Jest emanacją społeczności w której i dla której ma funkcjonować. Szkoła nie jest zakładem pracy dla nauczycieli. Ale też nie morze stać się „królestwem dzieci”. I nie może być traktowana przez rodziców  jak zakład usługowy, do którego oddają swoje dzieci „do naprawy”. Powinna być ona wspólnym dobrem tych którzy tam przychodzą, aby się rozwijać, tych którzy ich tam wspierają ale i tych, którzy powierzyli jej swe najcenniejsze dobro – swoje dzieci.

 

Ale w tamtych latach, na łamach „Gazety szkolnej – w okresie od jesieni 2006 roku do roku 2011 – pisywałem regularnie felietony, pod stałym tytułem „Mój punkt widzenia”. Było tych felietonów ogółem 131 – aż do zamknięcia tego pisma – oczywiście, z przyczyn ekonomicznych.. I tam nie odpuściłem żadnej następnej ministrze edukacji, które przychodziły po Giertychu, bo nie warto tu wspominać kilkunastotygodniowego epizodu pana Legutko. Komentowałem tam działania, jak ją wówczas  promował nowy premier Donald Tusk, „genialnej kobiety” – Katarzyny Hall, ale także pomysły  jej następczyni – Krystyny Szumilas.  Aby nie zanudzać Was – przywołam jedynie kilka tytułów tych felietonów:

 

Z kadencji Katarzyny Hall:Majowe orędzie. Co z tego będzie?” – nr 15-16/2008,  „Golono – strzyżono, czyli dwie opinie o reformie”– nr 27/2008,  „Nauczycielskie dessintersement wobec reformy – nr 41/2009,  „Dwa szaga wpieriod – tri szaga nazad” – nr 7- 8/2011,  „Testament minister Hall?” – nr 13-14/2-11

 

Z kadencji Krystyny Szumilas: Czy zamienił stryjek siekierkę na kijek?” – nr 27-36/2011   , „O tym jak pani minister dobrymi chęciami piekło brukuje”– nr 37-38/2011.

 

A od chwili uruchomienia „Obserwatorium Edukacji” we wrześniu 2013 roku – o czym możecie przekonać się sami – nie odpuściłem żadnej osobie na fotelu ministra edukacji. A byli to : Joanna Kluzik-Roskowska, Anna Zalewska, Dariusz Piontkowski i niezastąpiony Przemyslaw Czarnek. No i – od dwu lat – Barbara Nowacka.

 

Przywołam tu jedynie te, zamieszczane w pierwszym okresie jej rządów w oświacie:

 

Już 13 grudnia 2025 r. zamieściłem  fragmenty pierwszego wywiadu ministry Nowackiej, w którym zadeklarowała, że skupi się na rozwiązaniu dwu podstawowych problemami: pierwszym są wynagrodzenia nauczycieli, zaś drugim – uwolnienie uczniów  od ciężkich plecaków, przeładowanych podstaw programowych i od prac domowych.

 

Dziś wiemy, ze obiecany wzrost wynagrodzeń o 30% miał miejsce, ale na tym podwyżki się skończyły. Pozostała jedynie waloryzacja… A o tym jak jest z owymi obciążeniami uczniów – Wy wiecie lepiej ode mnie. Bo o tym, że podjęła decyzję o usunięciu ze szkół przedmiotu „Historia i teraźniejszość” a jeszcze przed tym wymieniła wszystkich kuratorów oświaty nie warto wspominać, bo to żaden sukces, a – cytując klasyka – „oczywista oczywistość”!

 

Na początku stycznia 2024 roku informowałem, że MEN rozważy likwidację ocen cyfrowych z wf, plastyki, techniki i muzyki. Jak dotąd nic w tej sprawie nie zdecydowano.

 

8 stycznia, za „Gazetą Prawną”, poinformowałem, że ministra Nowacka  oświadczyła, iż będzie ustawa o rzeczniku Praw Ucznia. No i co?  Do dziś jrj nie ma. A dyskusje o rzeczcnikach nie kończą się…

 

12 lutego w materiale „MEN dało 7 dni  na prekonsultacje zmian podstaw programowych” poinformowałem o przygotowanym w MEN projekcie zmian w podstawach programowych niektórych przedmiotów, których konsultacja z ich przyszłymi realizatorami okazała się – fasadową. Bo jak inaczej określić tak krótki czas na ich przeprowadzenie?

 

O zapowiedziach kolejnych „zmian na lepsze” sami pamiętacie. I dobrze wiecie co z tego wszystkiego po tych dwu latach zostało zrealizowane.  Bo o projekcie „Kompas Jutra” nie muszę pisać – zrobili to lepiej ode mnie: prof. Roman Leppert  i  Jarosław Pytlak.

 

Od siebie dodam tylko, że coraz trudniej mi byś optymistą. Coraz trudniej mi znajdować w sobie wiarę, że dożyję takiej władzy państwowej w moim raju, która obsadzi urząd Ministra Edukacji nie osobą o mocnej pozycji w partii rządzącej, a kimś kto zna z osobistego doświadczenia realia systemu szkolnego (był nauczycielem, dyrektorem szkoły, kuratorem oświaty) ale kto ma także gruntowną wiedzę o europejskich i światowych systemach oświaty oraz o aktualnych wynikach badań naukowych o systemach szkolnych oraz o najnowszych badaniach psychologów i neurologów o procesach uczenia się, a przede wszystkim jest NAPRAWDĘ otwarty na konsultacje z ekspertami i praktykami, aby podejmować nie tylko „słuszną, bo moją” decyzję, ale decyzję WŁAŚCIWĄ !

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 



Zostaw odpowiedź