Dzisiejsza data – 31 sierpnia, ostatni dzień tego miesiąca, ostatni dzień wakacji – powinna zmobilizować mnie do podjęcia kluczowych problemów polskiej oświaty – w przededniu rozpoczęcia nowego roku szkolnego – 2025/2026. Jako że będzie to, dopiero, drugi rok szkolny, zaczynający się pod rządami Barbary Nowackiej jako ministry edukacji, powinno to zobligować mnie do skomentowania jej roli w stworzeniu warunków do pracy nauczycielek i nauczycieli, do funkcjonowania w szkołach – podstawowych i ponadpodstawowych – uczennic i uczniów, którzy jutro dowiedzą się nie tylko o – zazwyczaj  tymczasowym – planie lekcji, ale i  o najnowszych przepisach prawa oświatowego, mających wpływ na jakość ich funkcjonowania w roli ucznia.

 

Ale po głębszym zastanowieniu uznałem, że tego nie uczynię. Dlaczego? Bo zrobili to już inni, mający więcej informacji ode mnie. W imieniu pracowników oświaty wypowiedział się Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty oraz prezes ZNP Sławomir Broniarz. W dniach obchodów 45 rocznicy „Porozumień Sierpniowych”, które otworzyły drogę do powstania pierwszego w państwach bloku sowieckiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” nie wypada pominąć stanowiska Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania. Jednak nie znalazłem żadnej syntetycznej wypowiedzi na temat stanu przygotowania resortu do nowego roku szkolnego.  Zobaczcie sami – na stronie KSOiW NSZZ „Solidarność” jest różnych opinii wiele  –  TUTAJ.

 

Uczniowski punkt widzenia zaprezentował Paweł Mrozek, założyciel Akcji Uczniowskiej i ekspert Rzecznika Praw Dziecka i UNICEF w tekście, zatytułowanym „”Ministerstwo nie zdało”. Akcja Uczniowska chce dymisji Barbary Nowackiej”.

 

Poza tymi tematami, nie widzę także powodu abym zajął się treścią życzeń Ministry Barbary Nowackiej, które w piątej 29 sierpnia zostały zamieszczone na stronie MEN.

 

 

Dlatego – po raz kolejny – zajmę się tym, co „na moim podwórku” uważam za wymagające felietonowego rozwinięcia i skomentowania.

 

 

Pierwszym takim tematem jest wywiad z Krzysztofem Rokickim, który wczoraj zamieściłem na OE. Jako że nie wszystkie okoliczności, które doprowadziły – najpierw do podjęcia decyzji, później do działań organizacyjnych, a w finale – do spisania pytań i odpowiedzi tego  wywiadu, wypadało we wczorajszym materiale prezentować – uczynię to dzisiaj. A zależy mi na tym, aby czytający teksty  na OE poznali pierwotny cel, który mi przyświecał w tych wszystkich działaniach, które doprowadziły do zrealizowania i opublikowania rozmowy z Krzysztofem Rokickim.

 

Owym naczelnym celem było opisanie drogi życiowej młodego człowieka, którą na dwuu jej etapach mogłem obserwować, i o której aktualnym miejscu i o szczegółach etapów których nie znałem, dowiedziałem się niedawno. Droga ta znakomicie ilustruje tezę, że nigdy nie powinno się przekreślać szans rozwojowych żadnego młodego człowieka. Bo droga Krzysztofa (dalej nie będę udawał –  podczas  naszych kontaktów ja zwracam się do niego po imieniu, a on do mnie „po staremu” – Panie Dyrektorze) jest niepodważalnym dowodem, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko jest w człowieku wola osiągania coraz nowych (ambitniejszych) celów i jeśli potrafi on „chwytać okazje” do takich zmian. No i jeśli nikt go nie zniechęca, lecz mobilizuje i wspiera!

 

Jeśli przeczytaliście ów wywiad to wiecie, że w żadnym miejscu nie próbowałem wykazywać, iż mam w jego sukcesach jakikolwiek udział. A to, że pierwsze sześć lat po tej „dołującej” podstawówce był on uczniem szkoły, której byłem dyrektorem, że tu spotkał wspierających nauczycieli i przyjazną atmosferę, a także sprzyjające warunki do rozwoju swoich zainteresowań pozazawodowych, tylko to pozwala mi na poczucie dobrze wykonywanej pracy dyrektora szkoły.

 

Pewnie wśród setek absolwentów wszystkich typów szkół, które w czasie gdy ja zarządzałem tym zespołem szkół, jest wielu takich, których dalsze losy mogłyby być dowodem na postawioną wyżej tezę.Ale tylko Krzysztofa spotkałem po 4 latach od matury jako studenta szkoły wyższej, i to przygotowującej do zawodu bardzo różnego od technika technologii drewna, wcześniej – do zawodu „stolarz”.

 

Bo żaden z nas w czasach relacji „uczeń – dyrektor” nie mógł przewidzieć, że po tak niewielu latach spotkamy się jako „student – wykładowca” Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Lodzi. I to w tamtym okresie są prapoczątki mojego zainteresowania  drogą życiową Krzysztofa.

 

W tym miejscu korci mnie, abym na jeszcze jeden aspekt tego mojego zainteresowania biografią Krzysztofa zwrócić Waszą uwagę. Wszak wiecie z moich licznych, zamieszczanych na OE „Esejów wspomnieniowych”, że i ja zaczynałem jako absolwent Szkoły Rzemiosł Budowlanych – prekursorki ZSZ – w tej samej „Budowlance”, w zawodzie „murarz”, że maturę robiłem w łódzkim XVIII LO, a potem, nie bez „różnych zwrotów akcji”, dwukrotnie podejmowałem studia wyższe, zwieńczone magisterium na pedagogice. To właśnie owo, subiektywne, poczucie duchowego pobratymstwa tak mnie motywowało…

 

Dość tych wynurzeń – mam nadzieję, że wystarczająco wyjaśniłem dlaczego akurat taki wywiad, z takim rozmówcą, w przededniu nowego roku szkolnego, przeprowadziłem i na OE zamieściłem.

 

 

Drugim tematem tego felietonu jest poinformowanie, właśnie dzisiaj – ostatniego dnia wakacji, że zmiana o której informowałem 1 lipca, iż „od 1 lipca do 31 sierpnia zawieszamy realizację zasady zamieszczania dwóch lub trzech nowych materiałów dziennie od poniedziałku do piątku i po jednym w weekendy” – niestety – nie kończy się z dniem dzisiejszym! Jest to dla mnie trudna, ale jedynie racjonalna decyzja.

 

Dlaczego racjonalna? Bo wszystkie obiektywnie zdiagnozowane fakty o stanie mojego zdrowia – fizycznego, ale i umysłowego – za taką decyzją przemawiają. Bo mój, już ponad 81 lat pracujący organizm, w wielu obszarach, odmawia mi posłuszeństwa. A to ma swoje przełożenie na czynności, związane z przygotowywaniem, redagowaniem i zamieszczaniem na stronie OE wszelkich materiałów. Odnosi się to przede wszystkim do tych, które wyszukuję w Internecie i – najczęściej we fragmentach – udostępniam na „Obserwatorium”, ale także do czynności, wykonywanych podczas przygotowywania i redagowania tekstów własnych. Nie wdając się w detale wymienię tylko te dwie najważniejsze „niepełnosprawności”: chroniczne bóle kręgosłupa na odcinku  L – S, które powodują, że nie mogę długo przebywać w pozycji siedzącej, oraz problemy z pamięcią – tą do nazwisk, nazw miejscowości i przebiegu zdarzeń sprzed lat, ale i tą krotką – nie tylko przejawiającą się w owym klasycznym „gdzie są moje okulary”, lecz i w zapominaniu dopiero co przeczytanych tekstów. Także pogarszającej się sprawności mojego mózgu „zawdzięczam” coraz większe trudności w posługiwaniu się procedurami panelu administracyjnego mojej strony www.

 

Dlatego musiałem podjąć taką decyzję. Obiecuję, że „Obserwatorium Edukacji” będzie nadal przeze mnie redagowane, felietony będę zamieszczał w każdą niedzielę, od czasu do czasy będziecie mogli przeczytać nowe eseje na aktualny – nie tylko dla mnie subiektywnie – temat. Ale nie będzie to według przedwakacyjnego „reżimu” – w dni powszednie dwa lub trzy materiały każdego dnia, w weekendy – po jednym.

 

Powiem tak: po 20-u latach przejścia z oświatowego etatu na emeryturę, po 19-u latach redagowania internetowych „gazet”, po 12-u latach tworzenia „Obserwatorium Edukacji” – ogłaszam moje – dożywotnie – wakacje. I w tym wakacyjnym rytmie będę na OE nadal aktywny!

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Zostaw odpowiedź