Jak szybko ten czas leci… Mam na myśli mój czas subiektywny. Bo to oczywiście ja mam takie wrażenie, jakbym tak niedawno pisał poprzedni felieton, a tu już kolejna niedziela i pora na następny. Ale nie narzekam, bo to oznacza, że moje godziny i dni wypełnione są zajęciami, więc czas mi się nie dłuży. A, warte odnotowania, edukacyjne wydarzenia ubiegłego tygodnia w zasadzie wiernie odzwierciedlają zamieszczane w OE wiadomości i relacje. Z jednym wyjątkiem, któremu poświęcę lwią część tego felietonu.
Tym tematem jest informacja, którą jako pierwsza podała „Gazeta Wyborcza”, o planach resortu edukacji pozbawienia profitów, jakie mają nauczyciele pracujący (niekoniecznie tam mieszkający) na terenach wiejskich, jakie od ponad 30 lat gwarantuje im Karta Nauczyciela. Są to dodatki do pensji (200 – 300 zł miesięcznie) i prawo do (dożywotniego) dysponowania „działką przyzagrodową” o powierzchni 250 m² Jak podaje gazeta przywilej ów dotyczy około 200 tys. nauczycieli.
Z dalszej treści artykułu, zatytułowanego „Ogródek nauczycielski, czyli bonus za pracę na wsi, do likwidacji” można jeszcze dowiedzieć się, że minister Kluzik-Rostkowska uważa iż dodatki wiejskie czy prawo do ogródka nie mają już uzasadnienia i pora je zlikwidować. Jak wiadomo był to bonus, którym władze PRL, w pierwszych latach osiemdziesiątych XX wieku, pragnęły zachęcić absolwentów kierunków nauczycielskich do podejmowania pracy w szkołach wiejskich.
Nieco zaskakująca jest natomiast reakcja ZNP na ten pomysł MEN. W artykule zacytowano wypowiedź prezesa Związku – Sławomira Broniarza, który miał powiedzieć: „Jeśli ktoś ma dodatek, powinien go zachować, bo to może być postrzegane jako rodzaj kary. Ale czy nowi powinni dostawać? Podnieśmy płace zasadnicze nauczycieli, wtedy wiele elementów quasi-socjalnych można by zlikwidować.”
A ja mam tylko jedną refleksję: Po co pani minister Kluzik-Rostkowskiej otwieranie kolejnej puszki Pandory? W pieniądzach jest to zysk dla budżetu państwa rzędu 600 mil. zł. rocznie! Czy na niespełna rok przed wyborami do Sejmu ta skórka warta jest wyprawki? I jedno pytanie do rządzących: Dlaczego tak łatwo przychodzi im odbieranie przywilejów wiejskim nauczycielom, a tak ostrożnie podchodzą do pomysłów odebrania – także postpeerelowskich – przywilejów górników? Na przykład deputatu węglowego?
I to na dziś tyle. Ale z wrodzonej uczciwości muszę się Sz. Czytelnikom „Obserwatorium Edukacji” do czegoś przyznać. Od niedawna przyjąłem zaproszenie redaktorów „Liberté!” i zostałem blogerem. Tam także pisywać będę na tematy szeroko pojętej edukacji. Dziś zamieściłem kolejny post, zatytułowany „MEN liberalnie, czyli o możliwości wybierania lektur szkolnych dla uczniów podstawówek”. Kto zainteresowany – zapraszam do lektury. Obiecuję, że ten nowy obszar mojej aktywności publicystycznej nie będzie miał negatywnego wpływu na redagowanie OE.
Włodzisław Kuzitowicz