Choć, jak widać po numerze w tytule, felieton ten ma bardzo wiele swoich poprzedników, to w tym 2021 roku jest pierwszym tekstem, który proponuję Wam do przeczytania. Nie, nie będzie on wypełniony wydarzeniami ubiegłego roku, które uznałem za znaczące dla polskiego ruchu innowatorów edukacji. Chyba wszyscy mamy już przesyt takich „bilansów”, jakimi od kilku dni raczą nas nieomal wszystkie media. Byłby to precież bardzo subiektywny wybór, i do tego dokonany nie przez frontowca z pierwszej linii walki o „Szkołę po Nowemu”, a jedynie kibica, nawet nie weterana tej walki…
Przeto postaram się zainteresować Was tematem, który – moim zdaniem – może stać się, być może, nawet dominującym w przewidywanych na ten nowy rok zmaganiach „Nowego” ze „Starym” w naszych szkołach.
Punktem wyjścia dla moich refleksji stały się, oczywiście, sygnały, płynące z al. Szucha. Zacznę od przytoczenia wypowiedzi ministra Przemysława Czarnka w „Sygnałach Dnia” (Pr. 1. Polskiego Radia) z 21 października 2020 r.:
Na temat podstaw programowych: „Są zbyt obszerne, potrzeba ich przeglądu pod różnym kątem w jakiejś perspektywie czasowej.” […] „Potrzeba absolutnie pilnego przeglądu podręczników, zwłaszcza języka polskiego, historii, WOS-u.”
O modelu szkoły: „Szkoła z wizją, szkoła z przyszłością, szkoła, która uczy rzeczy najważniejszych w sposób rzeczywiście systemowy, nie przeładowuje materiału, który przekazuje, która uczy, skąd jesteśmy, skąd pochodzimy i dzięki komu żyjemy w wolnym kraju.”
Kilkanaście dni później – 11 listopada – w „Polskim Radiu 24” mówił: „Trzeba zwiększyć wysiłki, by treści patriotycznych było w szkołach więcej poprzez zmianę kanonu lektur, ale również poprzez gruntowne spojrzenie na podręczniki, w tym najnowszej historii.”
Minister powiedział także jakie – jego zdaniem – powinny być nowe podręczniki do historii:
„Mają pokazywać losy niepodległości Polski w ostatnim stuleciu. One mają pomóc zrozumieć, skąd jesteśmy i dlaczego jesteśmy w tym miejscu, w wolnym kraju demokratycznym. Że zawdzięczamy to naprawdę ciężkiej pracy poprzednich pokoleń, którym stawiamy pomniki bazgrane teraz przez osoby, które nie rozumieją, czym jest wolność i na czym polega polskość.”
Tydzień wcześniej minister Czarnek zapowiedział „ostateczne zakończenie pedagogiki wstydu, która towarzyszyła naszej edukacji przez kilkadziesiąt lat”. W innej rozmowie zapowiedział walkę z poglądami „lewicowo-liberalnymi” w szkołach. – Nie ma zgody na dominację czy wręcz dyktaturę poglądów lewicowo-liberalnych, zwłaszcza tych radykalnych w treści, wręcz totalitarnych, które opanowały w szczególności szkoły wyższe, ale przenikają również do szkolnictwa średniego i podstawowego.” [Źródło powyższych cytatów: www.wyborcza.pl]
A wszystkie te plany minister zamierza realizować pod płaszczykiem „odciążenia uczniów od nadmiaru szkolnych obowiązków”. Oto dowód, potwierdzający tę tezę – wypowiedź z 21 października, także w Programie 1. Polskiego Radia :
„To jest perspektywa tych trzech lat, które przed nami w tej kadencji. Proszę zwrócić uwagę, tu, jako przykładem się posłużę, uczeń, który w VII klasie idzie do szkoły na godzinę 8.00 i wraca o 16.00 – jest tak niemal dzień w dzień przez tydzień czasu – to uczeń przemęczony nieprawdopodobnie i przeładowany materiałem. Mamy tego pełną świadomość, będziemy po kolei do tego podchodzić: do siatki godzin, do programu nauczania w poszczególnych przedmiotach.” [Źródło:www.pap.pl]
Przepraszam za te liczne cytaty. Wiem, to nie po felietonowemu. Ale zależy mi na tym, aby moje projekcje przyszłości miały mocne podstawy w realnej sytuacji dnia dzisiejszego. A przyszłość tego roku, a być może i następnych, widzę w czarnych barwach…
Zacznę od paradoksu: „więcej” w „mniej”, bo w nim upatruję pierwsze zagrożenie. Jak można zrealizować zamiar „by treści patriotycznych było w szkołach więcej” (w tym tekstów Jana Pawła II), przy jednoczesnym „odciążeniu uczniów od nadmiaru szkolnych obowiązków”? Nie mam wątpliwości, że odbędzie się to kosztem redukcji treści, które eksperci opłacani przez MEiN uznają za „lewicowo-liberalne”, lub będące narzędziem realizacji „pedagogiki wstydu”.
Drugą groźną niewiadomą jest zapowiedź zmiany kanonu lektur „by treści patriotycznych było więcej”. Patrząc na aktualnie obowiąazujace spisy lektur obowiązkowych, tak w szkołach podstawowych (zobacz TUTAJ), jaki w liceach i technikach (zobacz TUTAJ), trudno przewidzieć które z wymienionych tam pozycji zostaną wykreślone. Czy w podstawówce ofiarą „odchudzania” padną – „Mikołajek”, „Opowieści z Narnii”, „Hobbit” Tolkiena, a w klasach VII i VIII – „Mały Książę” czy „Artysta” Mrozka”? A w szkołach średnich – „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa, „Sklepy cynamonowe” Schulza, „Ferdydurke” Gombrowicza, „Antygona w Nowym Jorku” Głowackiego? Zapewne także niepewny los czeka „Rok 1984” Orwella, a może nawet teksty Kapuścińskiego i Tokarczuk?
Bo przecież nie „Biblia”, „W pustyni i w puszczy”, „Quo vadis” czy „Reduta Ordona” w szkołach podstawowych, a w średnich – biblijne „Księgi Rodzaju, Księgi Hioba, Księgi Koheleta, Pieśni nad Pieśniami, Księgi Psalmów, Apokalipsa wg św. Jana”, a także „Kwiatki świętego Franciszka”, „Legenda o św. Aleksym” czy „Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią”…
Oddzielnym problemem może być, zapowiedziany przegląd podręczników, i to nie tylko tych do j. polskiego, ale do historii i WOS-u. Zwłaszcza powinien niepokoić zamiar zmian w treściach nauczania dla tego ostatniego przedmiotu, które do dzisiaj dają rękojmie wyposażenia młodych ludzi w podstawową wiedzę o funkcjonowaniu systemu demokratycznego państwa (dla SP zobacz – TUTAJ, dla szkół ponadpodstawowych – TUTAJ)
Czy w tych drugich pozostaną takie wymagania szczegółowe, jak: „Uczeń: dokonuje krytycznej analizy materiałów z kampanii wyborczych (np. spoty, memy, ulotki i hasła wyborcze), – krytycznie analizuje przekazy medialne i porównuje przekazy różnych mediów dotyczące tych samych wydarzeń czy procesów, – formułuje własną opinię w oparciu o poznane fakty, – rozpoznaje przejawy nieetycznych zachowań dziennikarzy, krytycznie analizuje przekazy medialne i porównuje przekazy różnych mediów dotyczące tych samych wydarzeń czy procesów, – formułuje własną opinię w oparciu o poznane fakty, – rozpoznaje przejawy nieetycznych zachowań dziennikarzy, – przedstawia sądowe środki ochrony praw i wolności w Rzeczypospolitej Polskiej oraz sposób działania Rzecznika Praw Obywatelskich; pisze skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich (według wzoru dostępnego na stronie internetowej); wykazuje znaczenie skargi konstytucyjnej” lub: „uczeń wskazuje organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną praw człowieka i charakteryzuje działania jednej z nich”, albo „uczeń wymienia obowiązujące akty prawa pierwotnego Unii Europejskiej; lokalizuje jej państwa członkowskie; przedstawia podstawowe obszary i zasady działania Unii Europejskiej”.
X X X
Czekają nas (mam tu na myśli tych wszystkich, którzy są czynnie zaangażowani w pracę dydaktyczną w szkołach, którzy mają świadomość tego, w jak bardzo zacofanym i nijak nie przystającym do dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości: technologicznej, kulturowej i społeczno-politycznej świata systemie edukacji przyszło im pracować) trudne miesiące, oby nie lata!
Bo gdy ktoś wziął sobie do serca model nauczyciela-obywatela, według Grzegorza Mazurkiewicza, opisany w rozprawce „Nauczyciele – odpowiedzialni obywatele. Poradnik pozytywnego myślenia” i będzie starał się rozszyfrowywać sposób, w jaki władza […] decyduje o konkretnych wyborach, a przez to determinuje kształt szkoły i warunki życia ich uczniów, to – z wielkim prawdopodobieństwem że tak się stanie – może obawiać się, iż jakaś(-iś) koleżanka/kolega lub któreś z rodziców jego uczniów doniesie na niego do „organu nadzoru”, że „nie wykonuje podstawy programowej” i „sprzeniewierza się etosowi nauczyciela”.
Nie mówiąc o sytuacjach, gdyby w którejś szkole, w ramach zajęć pozalekcyjnych, ktoś odważył się na poszerzanie programu tzw. pedeżetów o „zajęcia zlecone” innej niż Fundacja Ordo Iuris organizacji pozarządowej…
Tyle mojej prognozy zbliżającej się codzienności szkolnej 2021 roku. O tym, czy możliwe będzie kontynuowanie dotychczasowych, oddolnych, działań „eduzmieniaczy” – napiszę za tydzień.
Włodzisław Kuzitowicz