Na wstępie muszę przeprosić Szanownych Czytelników, że tekst ten tylko w części będzie miał cechy felietonu, ale jago temat na tyle mnie zbulwersował, że postanowiłem nie tylko zaprezentować w nim moje na ten temat wątpliwości i poglądy, ale ze względu na ich wagę – podeprzeć je materiałami źródłowymi.
Wszystko zaczęło się w środę (27 listopada), kiedy to na Messengerze przeczytałem taki oto tekst, nadesłany przez zaprzyjaźnioną nauczycielką, zaangażowaną w pozytywne zmienianie szkoły (nie tylko tej w której pracuje):
Przerażający (bo każdy może nas szkalować) ustęp o życiu prywatnym:
„Ministerstwo Edukacji Narodowej w odpowiedzi na interpretację poselską nr 34666 interpretuje uchybienie godności zawodu nauczyciela jako: „Z pewnością zachowania sprzeczne z ogólnie przyjętym normami społecznymi (agresja, używanie wulgaryzmów), polegające na łamaniu przepisów prawa, zarówno przepisów karnych (fałszowanie dokumentów), jak i przepisów z zakresu prawa pracy (mobbing), należy uznać za zachowania naruszające godność każdego zawodu. Szczególnie takiego, który społecznie postrzegany jest jak zawód zaufania publicznego.”
Co więcej, w tej samej odpowiedzi, MEN podkreśla, że te przesłanki nie dotyczą tylko życia zawodowego nauczyciela, ale także prywatnego.”
Zacytowany przez nią tekst był fragmentem artykułu z „Gazety Prawnej”, do którego dołączyła link, komentując na zakończenie tę „przesyłkę” tymi słowami:
Podzieliłam się, bo ogarnia mnie coraz większe przerażenie.
Jako że nie czytałem tego artykułu wcześniej niezwłocznie skorzystałem z podanego linku i przeczytałem ów tekst w całości: „Kary dyscyplinarne nauczycieli 2020: Kiedy i za co można ukarać nauczyciela?” I, zgodnie z moimi zasadami, zacząłem, krok po kroku, sprawdzać podane tam informacje. Zanim przeczytacie o tym co odkryłem – proszę Was o przeczytanie całego tego tekstu z oryginalnego źródła – TUTAJ
Nie wiem jak Wy, ale ja po pierwszym czytaniu także odebrałem zawarte tam informacje jako kolejny przykład jak to aktualna władza stara się wprowadzić w środowisku nauczycieli atmosferę lęku i sprawić, aby byli oni pokorni. Jednak po chwili zacząłem zgłębiać zawarte w tym artykule informacje. Zacznijmy od tego akapitu:
„Od 1 września 2019 roku obowiązuje kilka istotnych zmian w zakresie dyscyplinarnego karania nauczycieli. Pierwszą z nich jest to, że karom dyscyplinarnym podlegają wszyscy nauczyciele, bez względu na stopień awansu zawodowego.”
To nieprawda, gdyż także przed nowelizacją, w „Karcie nauczyciela” w jej rozdziale 10. „Odpowiedzialność dyscyplinarna” istniał artykuł 71.1 o takiej treści (stan prawny na 2018 rok):
Źródło: www. prawo.sejm.gov.pl
Ale nawet gdyby nadal obowiązywała treść tego artykułu, wprowadzona tam w roku 1990: „Nauczyciele mianowani i dyplomowani podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za uchybienia godności zawodu nauczyciela lub obowiązkom, o których mowa w art. 6.”, to nie widziałbym w tej zmianie nic niestosownego – wszak skoro cała nowelizacja miała za cel obronę praw i dobra dziecka, to nie ma uzasadnienia, aby karani byli tylko nauczyciele od „dyplomowanego” wzwyż, zaś kontraktowi i stażyści mogli bezkarnie uczniom ubliżać, bić ich, molestować lub wykorzystywać seksualnie…
Ale przede wszystkim warto zapoznać się z treścią nowelizacji prawa oświatowego z dnia 13 czerwca 2019 r,, w jej części odnoszącej się do kar dyscyplinarnych:
Źródło: www. prawo.sejm.gov.pl
Ja nie widzę w tej zmianie nic innego, poza szczególnym potraktowaniem przewinień nauczycieli, polegającym na naruszaniu praw i zagrażaniu dobra dziecka, czytaj – małoletniego ucznia.
Ale autor(ka) – bo nie wiemy kto to napisał – uznał(-a), że musi podgrzać atmosferę zagrożenia w środowisku nauczycieli, gdyż zaraz po tym akapicie, zostały tam zamieszczone kolejne informacje – patrz tekst przytoczony przez moją znajomą nauczycielkę. Kluczową jest tu informacja o tym, że w „Karcie nauczyciela” nie zdefiniowano pojęcia „uchybienie godności zawodu nauczyciela”, i że to niedobre MEN podało jego interpretację w odpowiedzi na poselską interpelację nr 34666. A najgorsze w tej wykładni jest stwierdzenie, że owe uchybienia godności „nie dotyczą tylko życia zawodowego nauczyciela, ale także prywatnego”.
W moim przekonaniu jest to nadinterpretacja zawartych w odpowiedzi na ową interpretację zdań:
Przestrzeganie tych norm odnosi się do postawy nauczyciela dożycia,a więc nie ogranicza się tylko do „murów szkolnych”. Jest to istotne ze względu na specyfikę zawodu nauczyciela, która opiera sięna budowaniu więzi społecznych opartych na wzajemnym zaufaniu z uczniami, rodzicami (opiekunami prawnymi) oraz współpracownikami. Sytuacje, w których otoczenie nauczyciela, tj. inni nauczyciele (współpracownicy),rodzice (opiekunowie prawni), czy uczniowie negatywnie odbierają zachowania nauczyciela, powinny być indywidualnie badane i oceniane przez wskazane ustawowo organy. [Podkreślenia – WK]
W ogóle redaktor odpowiedzialny „Gazety Prawnej”, który dopuścił ten tekst do publikacji, sprzeniewierzył się zasadzie rzetelności informacji. Bo w mojej ocenie to nie przypadek, że nie podano szczegółów o owej interpelacji nr 34 666.
Więc mówię „sprawdzam” – i to czynię. Nietrudno jest odszukać na stronie Sejmu RP ową interpelację. Pierwsze co można tam zobaczyć, to nazwisko jej autora i datę jej wystosowania. Otóż została ona wysłana 28 września 2015 (!), a jej autorem jest poseł Suski. Ale nie Marek – poseł PiS, a Paweł – poseł Platformy Obywatelskiej. [Zobacz treść interpelacji nr 34 666. – TUTAJ]
Odpowiedź na interpelację, na którą powołano się w artykule GP wpłynęła do Kancelarii Sejmu 16 października, a udzielił jej w imieniu MEN Tadeusz Sławecki – sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Dodam, że był to polityk PSL, który w ministerstwie edukacji zajmował stanowisko wiceministra dwukrotnie: pierwszy raz w rządzie Leszka Millera (2001–2003), a po raz drugi w rządach PO-PSL (od stycznia 2012 do listopada 2015). Bo, jak nietrudno to sobie przypomnieć, owa korespondencja toczyła się u schyłku VII kadencji Sejmy RP. W 2015 roku wybory posłów na VIII kadencje odbyły się 25 października, a nowy rząd premier Beaty Szydo z Anną Zalewską jako ministrem edukacji został powołany 16 listopada 2015.
x x x
Nie muszę tu chyba przypominać, ze nigdy nie byłem sympatykiem polityki edukacyjnej w wykonaniu rządów PiS, ani gdy realizowała ją minister Anna Zalewska, ani jej następca – Dariusz Piontkowski. Jednak nie widzę powodu, aby tak poważny dziennik jak „Gazeta Prawna” dolewał oliwy do ognia w nauczycielskim piekiełku takimi kompilacjami dwu całkowicie ze sobą nie powiązanych zdarzeń, ani czasowo, ani w sensie przyczynowo-skutkowym, jak poselska interpelacja i odpowiedź na nią w całkowicie odmiennej sytuacji polityczno-systemowej ze współczesną nowelizacją prawa oświatowego. I już niczym nie da się usprawiedliwić zatajania szczegółów, obnażających tą manipulację, czy podawanie nieprawdy o rzekomym wprowadzeniu przez tę nowelizacje zmiany, polegającej na tym, że dopiero od tej chwili karom dyscyplinarnym będą podlegali wszyscy nauczyciele, bez względu na stopień awansu zawodowego.
A tak w ogóle, to ja także jestem za surowym karaniem, a w sytuacjach gdy czyny których dopuścił się nauczyciel(-ka) były rażące – za wydaleniem z zawodu każdej nauczycielki i każdego nauczyciela, niezależnie od tego w jakim stopniu awansu zawodowego funkcjonował(-a) w szkole, jeżeli dopuścili się zachowań lub czynów przeciw prawom i dobru ucznia. Jakkolwiek to „dobro ucznia” można by zdefiniować!
Włodzisław Kuzitowicz