Tydzień zaczął się od dobrej wiadomości: Anna Zalewska będzie startowała z „jedynki” we Wrocławiu do Parlamentu Europejskiego! I pomyśleć, że w czasach generalnie określanych jako „słusznie minione” sprzedawaliśmy za granicę tylko towar najwyższej jakości; dla krajowych konsumentów pozostawały jedynie „odrzuty z eksportu”!
Ale to, że teraz dzieje się odwrotnie, to jeden z przykładów nagłaśnianego przez rządową propagandę toksycznego wpływu zdegenerowanej moralnie Europy. Wszak to „oni” pierwsi zaczęli wysyłać do nas i do naszych sąsiadów, podobnie jak my skolonizowanych przez „brukselskie elity”, produkty, które opatrują takimi samymi metkami jak te, sprzedawane u siebie, ale produkowane z gorszych komponentów!
Europosłanka! Jak to szacownie brzmi! I jak to nobilituje człowieka, który znajdzie się w tym ekskluzywnym gronie reprezentantów naszego państwa do Parlamentu Europejskiego. Klub to najbardziej ekskluzywny, gdyż o wiele łatwiej zostać jednym z 360 posłów, jednym ze 100 senatorów, niż (jak dotąd*) jednym z 51 posłów do PE! Nie mówiąc o tak przyziemnych walorach, jak wynagrodzenia… [Aktualnie: 7665,31 euro brutto miesięcznie + diety za każdy dzień posiedzenia parlamentu, komisji lub frakcji politycznej (298 euro) + zwroty kosztów podróży. Nie wliczając w to dofinansowania działalności biur poselskich: w Brukseli – 17,5 tys. euro, biura krajowego – 4 tys. euro miesięcznie]
Zastanawiam się, jak należałoby oceniać tę decyzję owej polonistki z Liceum ogólnokształcącego w Świebodzicach, którą dotychczasowa kariera doprowadziła do stanowiska ministra edukacji, a „niezłomny” charakter pozwolił w niespełna dwa lata zburzyć dotychczasowy system polskiej oświaty? Inny polonista – z XXI LO w Łodzi, Dariusz Chętkowski, tak ocenił to na swoim blogu:
Anna Zalewska dobrze robi, że ucieka. Stara się uniknąć odpowiedzialności.. Ciekawe, kto będzie na tyle głupi, że zechce wziąć na siebie cudzą winę. Albo na tyle mądry, że wymyśli szwindel, który pozwoli wszystkim zdać świetnie egzaminy, dostać się do wymarzonych liceów i na studia – i to wszystko bez specjalnego wysiłku. Czy PiS ma takiego cudotwórcę, który z obecnego g… w oświacie ukręci coś sensownego? W każdym razie Anna Zalewska w cuda nie wierzy.
Czy to namaszczenie przez Prezesa Zalewskiej do Parlamentu UE, to nagroda za jej zasługi, czy kolejny „chwyt marketingowy”, polegający (jak to już ćwiczono) na ukryciu źle kojarzących się twarzy przed zbliżającymi się nieuchronnie wyborami do parlamentu? A może jedno i drugie? Wszak demiurg polskiej sceny politycznej nie takie potrafił spreparować „ruchy” na tej szachownicy!
Felieton rozpocząłem od zdania: „Tydzień zaczął się od dobrej wiadomości.” Ale czy to naprawdę dobra wiadomość? Kolega Chętkowski napisał wszak: „Czy PiS ma takiego cudotwórcę, który z obecnego g… w oświacie ukręci coś sensownego? No właśnie – czy znajdzie się taka osoba, która przyjmie na siebie to zadanie kontynuacji „dzieła Zalewskiej”? Przecież to w roku szkolnym 2019/2020 spotkają się w naszych szkołach ponadpodstawowych dwa roczniki: ostatnich absolwentów gimnazjów i pierwszych absolwentów ośmioletniej podstawówki! To wówczas okaże się jak będą ci ostatni zdawali egzamin ósmoklasisty, od którego wyników będą zależały ich dalsze ścieżki edukacyjne, To wtedy zaczną funkcjonować nowe podstawy programowe w 4-letnicj liceach i 5-letnivh technikach…
O tym, kto – ewentualnie – mógłby zostać ministrem edukacji, napisałem już w poprzednim eseju „Po co zamieniać siekierkę na kijek? I tak ważne w czyim to jest ręku!”. Aktualna pani sekretarz stanu Marzena Machałek? Bo mało prawdopodobne, że Andrzej Waśko, albo Elżbieta Witek… I czy to zmieniłoby coś na lepsze?
To może niech już zostanie tak jak jest? Może należałoby rozwinąć we Wrocławiu i regionie kampanię „antywyborczą”? Niechby dotychczasowa minister nie została wybrana na europosłankę? Nie od dziś wiadomo, że „lepszy wróg znany, niż nieznany”, a zasada „szanuj szefa swego, bo możesz mieć gorszego” od pokoleń sprawdzała się niejednokrotnie!
Włodzisław Kuztowicz
*W dniu, w którym piszę ten felieton nie jest jeszcze znany nowy podział miejsc w parlamencie UE – po opuszczeniu jej przez Wielką Brytanię. Do tej pory miała ona 73 miejsca – tyle jest więc do rozdzielenia między pozostałe państwa członkowskie.