Dzisiejszy felieton nie będzie, wyjątkowo, na temat związany bezpośrednio z edukacją, ale nadal podejmie problemy z obszaru, tradycyjnie określanego wychowaniem. Bodźcem, który wyzwolił moje myślenie na taki temat była informacja o 40 Zjeździe ZHP, a zwłaszcza komentarze na jego temat, jakie pojawiły się na fejsbuku. Jeden z moich znajomych, bardzo zainteresowany owym wydarzeniem, śledził transmitowane „na żywo” obrady Zjazdu i oto co napisał:
Piątek, 8. grudnia:
Oglądam „na żywo” obrady Zjazdu ZHP… Smutna refleksja: bardzo wiele uogólnień, ogólników i haseł słusznych ale oklepanych. Kandydaci na Naczelnika: blondynka Jola, brunetka Ania i … Krzyś. […]
Sobota, 9. grudnia
Mam wrażenie że obserwujący Zjazd ZHP w internecie bardziej są zainteresowani Zjazdem niż jego Delegaci… Trwa prezentacja kandydatów na Przewodniczącego ZHP. Delegaci w znaczącej części są obecni tylko ciałem, nie obchodzi ich ciężar MANDATU DELEGATA! Smutne to! Takie osoby mają decydować o przyszłości ZHP????? Pora umierać…
Nie jest moim celem formułowanie uwag i opinii o trwającym zjeździe, ani o tym co współcześnie dzieje się w tym związku, bo nie mam żadnej na ten temat wiedzy szczegółowej. Jednak przy okazji owego, drugiego już w tym roku, spotkania delegatów ZHP (7-9 kwietnia odbył się 39 Nadzwyczajny Zjazd ZHP) podzielę się kilkoma ogólniejszej natury spostrzeżeniami i niepokojami.
Zacznę od decyzji owego zjazdu nadzwyczajnego. To na nim zdecydowano o tym, że nadal wstępujący do tej organizacji będą składali przyrzeczenie o następującej treści:
Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym prawu harcerskiemu.
Konsekwencje tej decyzji są wielorakie: po pierwsze – że jest to organizacja wyłącznie dla osób wierzących w Boga – należy domniemywać, że tego z judeochrześcijańskiej tradycji. Wszyscy inni: ateiści i wyznawcy innych religii, jeśli nie chcą być krzywoprzysięzcami, mają zamkniętą drogę wstępu do ZHP! Po drugie – jeśli ktoś kto składał tę rotę przyrzeczenia po latach straci wiarę – stanie przed dylematem: wystąpić z ZHP, czy „grać” nadal rolę Polaka-Katolika?
I tak dochodzimy do sedna tego problemu. Zachowanie w przyrzeczeniu zwrotu o „pełnieniu służby Bogu i Polsce” nabrało w ostatnich latach o wiele groźniejszego znaczenia. W ten sposób ZHP wpisało się w narrację pisowskiej ideologii, uznającej za jedyny właściwy model Polaka-Katolika.
Nic dziwnego, że ta władza robi wiele, aby podtrzymać na duchu i wzmacniać w kierowniczych kręgach ZHP zwolenników takiej formuły patriotyzmu. Mam takie przypuszczenie, że miejsce w którym odbywa się ten 40 Zjazd – Centrum Konferencyjne Wojska Polskiego w Warszawie – jest nieprzypadkowe. Swój wydźwięk ma także fakt, że gościem Zjazdu był generał brygady, ks. bp. Józef Guzdek – w strukturach Konferencji Episkopatu Polski – wiceprzewodniczący Rady ds. Apostolstwa Świeckich, w latach w latach 2004–2010 biskup polowy Wojska Polskiego.
Dopieszczanie działaczy harcerskich medalami także może być odczytane jako „marchewka”.
Powie ktoś, że „się czepiam”. Może, ale…
Ale w tym samym czasie minister Macierewicz z uporem maniaka tworzy kolejne brygady wojsk obrony terytorialnej. Nie miejsce tu na pogłębiony opis i analizę tej formacji, ale przypomnę tylko, że w listopadzie ub. roku posłowie opozycji podjęli próbę zablokowania możliwości użycia tych formacji do zwalczania protestów przeciwników władzy. Jak wiadomo – nieskuteczną. [PiS odrzucił w Sejmie poprawkę zabraniającą użycia Wojsk Obrony Terytorialnej przeciwko Polakom]
Z różnych wypowiedzi prominentnych przedstawicieli obecnej władzy wiadomo na jakie środowiska „rekrutacyjne” kandydatów do owych brygad OTK liczą dowódcy WP. Oto wypowiedź, będąca syntezą tych oczekiwań:
„W Polsce istnieje wiele organizacji, które realizują lub mogą realizować zadania proobronne, ale do tej pory taka ich funkcja nie była dostatecznie dostrzegana przez państwo. […] Takie organizacje pozarządowe, jak Polski Czerwony Krzyż czy Polska Akcja Humanitarna także powinny być postrzegane jako te, które działają na rzecz bezpieczeństwa społecznego. […] Innym przykładem organizacji niekojarzonych powszechnie z bezpieczeństwem są organizacje wychowawcze, np. ZHP, ZHR…”
[Dr Przemysław Wywiał z Instytutu Bezpieczeństwa i Edukacji Obywatelskiej Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie podczas wystąpienia na targach „Pro Defense” w Ostródzie, czerwiec 2016 r.; Źródło: Organizacje proobronne w systemie bezpieczeństwa państwa, www.polska-zbrojna.pl]
Łącząc ze sobą takie różne fakty nietrudno odpowiedzieć na pytanie, postawione w tytule tego felietonu: Komu dzisiaj potrzebne jest harcerstwo? Jak zwykli mawiać starsi ludzie „za moich czasów to…” Za moich czasów harcerstwo potrzebne było nam, peerelowskiej młodzieży, której dzieciństwo i wczesna młodość przypadła na najgorsze lata pięćdziesiąte i późniejsze – „gomułkowskie”, kiedy ideologiczna indoktrynacja przepełniała programy i podręczniki szkolne, a ówczesne media zmonopolizowane były przez rządzącą partię. To właśnie harcerstwo, odtworzone t.zw. Krajowym Zjeździe Działaczy Harcerskich, który obradował, nota bene, równo 61 lat temu także w dniach 8-10 grudnia 1956 roku, w Łodzi, w którym do pracy w drużynach powrócili dawni instruktorzy ZHP, jeszcze sprzed wojny i z czasu przed przekształceniem w 1949 roku tego związku w Organizację Harcerską Związku Młodzieży Polskiej. To w ówczesnym, „popaździernikowym” ZHP kształtowali swe postawy i poglądy późniejsi opozycjoniści, liderzy KOR, „Solidarności”, przeszli twórcy III RP!
A „moralnym” końcem tego odrodzonego ZHP były lata „gierkowskie”, kiedy to Partia (PZPR) , ta ówczesna „przewodnia siła narodu” postanowiła przejąć pełną kontrolę także i nad tą organizacją i włączyła harcerstwo do Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej. To wtedy zmieniono nazwę pionu harcerzy starszych na Harcerską Służbę Polsce Socjalistycznej (HSPS) i wprowadzono mundur w kolorze NRD-owskiego FDJ.
Obym się mylił, ale zawsze takie silne związki ZHP z mającą dyktatorskie ambicje władzą wychodziły harcerstwu „bokiem”. A wszystko wskazuje na to, że właśnie obserwujemy sytuację, w której harcerstwo znowu zaczyna być potrzebne władzy, tym razem animatorom pisowskiej „Dobrej Zmiany”
Włodzisław Kuzitowicz