W dzisiejszym felietonie zaryzykuję i wejdę na nie swoje podwórko. A konkretnie w rejony ”wiedzy dla wielu tajemnej”, czyli etyki. Nie czuję się na tym gruncie nie tylko ekspertem, ale nawet adeptem. Co nie znaczy, że nie mam o tej dziedzinie zielonego pojęcia. Co prawda było to dawno, bo  w lutym 1972 roku, ale mam w indeksie wpis zaliczający wykład z etyki (nie było to egzamin, ale krótka rozmowa „na temat” z Panią Profesor) z podpisem samej prof. Iji Lazari-Pawłowskiej. A ona – uprzedzając tropicieli wychowanków komunistycznych uczelni – to ostatnia osoba, która w tamtych czasach mogłaby swym studentom „wciskać”  – jakkolwiek to zabrzmi, poniekąd jak oksymoron – etyką socjalistyczną!

 

Postanowiłem podjęć dziś temat wywołany przez autorów ustawy o finansowaniu zadań oświatowych, której projekt „ni  z gruszki ni z pietruszki”  zawiera zapis,  że  prezentowanie postawy moralnej i etyczne postępowanie nauczyciela będzie przedmiotem stałej oceny przez dyrektora szkoły. Jak podały media – rządowy projekt ustawy w tej sprawie został 3 października przyjęty przez sejmową podkomisję nadzwyczajną. Trudno powiedzieć, że informacja o tym rozpętała wielką burzę medialną, ot, przez pierwszych kilka dni pojawiały się wypowiedzi – przede wszystkim przedstawicieli partii opozycyjnych i  liderów ZNP, a później, jak to zwykle bywa, przyszły inne news’y i temat prawie że popadł w zapomnienie.

 

Prawdopodobnie w wyniku tych głosów krytycznych ministerstwo edukacji wypuściło komunikat, że projekt rozporządzenia MEN w sprawie szczegółowych kryteriów i trybu dokonywania oceny pracy nauczyciela, dołączony został do projektu ustawy o finansowaniu zadań oświatowych jako materiał informacyjny.  Jak podano, prace nad projektem rozporządzenia zostaną wznowione w terminie późniejszym, a  wtedy projekt  ten  będzie przedmiotem uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych, także ze związkami zawodowymi.

 

A tak à propos związków zawodowych, to muszę się przyznać, że w stronę  etycznych rozważań o zawodzie nauczyciela nakierował mnie pewien tekst, który niedawno pojawił się na jednej ze stron administrowanych przez ZNP i który bardzo szybko z tej strony zniknął. Tym tekstem był Kodeks_Etyki Nauczycielskiej, który powstał przed dwudziestoma laty, w środowisku nieistniejącego już Polskiego Towarzystwa Nauczycieli Apostolicum. Przypuszczam, że osoba, która zamieściła ów tekst, działała na zasadzie szybkich skojarzeń: rząd chce oceniać nauczycielską moralność, a przecież my mamy już swój kodeks. Dopiero  przeczytanie całości i dotarcie do projektu tekstu nauczycielskiego ślubowania – z formułą potwierdzającą „Tak mi dopomóż Bóg” oraz drobnym druczkiem napisanej informacji gdzie powstał ów tekst, spowodowało jego nagłe zdjęcie ze strony.

 

Dlatego ja postanowiłem podjąć ten temat, to znaczy ideę wypracowania neutralnego światopoglądowo Kodeksu Etyki Nauczyciela. Nazwa podobna, ale z istotną różnicą, mającą swoją konsekwencję nie tyle w nazewnictwie, co przede wszystkim w semantyce.

 

Ale sięgnijmy do korzeni, czyli wiedzy elementarnej. Etyka definiowana jest najczęściej jako „dział filozofii, zajmujący się badaniem moralności i tworzeniem systemów myślowych, z których można wyprowadzać zasady moralne”.

 

Przypomnijmy sobie teraz co kryje się za słowem „moralne”. Najkrótsza definicja mówi, że jest to „zbiór zasad (norm), które określają, co jest dobre, a co złe”. Mówiąc bardziej prostym językiem można przyjąć, że etyka tworzy systemy zasad, dzięki którym człowiek może oceniać swoje postępowanie w dychotomii dobre – złe. Pominę tu bardziej subtelne rozważania o związkach i zależnościach etyki i moralności z religią i światopoglądem. Przejdę od razu do sedna sprawy, do pojęcia etyki zawodowej. W Wikipedii czytamy, ze są to „spisane normy odpowiadające na pytanie, jak – ze względów moralnych – przedstawiciele danego zawodu powinni, a jak nie powinni postępować”. I dalej – jako przykład – podano: Pojęcie etyki zawodowej odnosi się przede wszystkim do norm postępowania danej grupy zawodowej (np. nauczycieli). W tym sensie etyka zawodowa jest etyką normatywną, starającą się opisać wzór osobowy pedagoga, cele etyczne zawodu, normy postępowania w praktyce pedagogicznej i typowe konflikty etyczne mogące się pojawić w praktyce zawodowej.

 

I jeszcze jeden cytat słownikowy: „Moralności nie należy mylić z obyczajami. […] Normy obyczajowe odpowiadają jednak na pytanie „Co wypada robić/nie robić” a normy moralne „Co jest źle robić/nie robić”. Przy łamaniu normy obyczajowej ma się poczucie wstydu, zaś przy łamaniu normy moralnej poczucie winy. [Wikipedia – hasło „Moralność”]

 

Na takim tle warto jeszcze przypomnieć, że żyjemy także w świecie, regulowanym normami prawnymi, ujętymi w kodeksach: karnym i wykroczeń. I – oczywiście – także postępowanie nauczycieli im podlega, co oznacza, że postępek nauczyciela zabroniony kodeksem jest ścigany i karany z mocy prawa – tak, jak każdego innego obywatela.

 

A teraz wróćmy do Kodeksu Etyki Nauczyciela. Wspomniałem już, że z mojego punktu widzenia to nie wszystko jedno, czy będzie to kodeks etyki nauczycielskiej – jak ten sprzed lat dwudziestu, czy kodeks etyki nauczyciela. Tamta nazwa zastosowała przymiotnik, który może być stosowany do określenia cechy dowolnego podmiotu, którego działania „kształtują  czyjąś świadomość, regulują czyjeś postępowanie”. A przecież naszym celem powinno być wypracowanie dokumentu, który byłby zapisem zasad, które mają opisać wzór osobowy nauczyciela i  wyznaczać normy postępowania w praktyce pracy dydaktycznej i wychowawczej nauczyciela.

 

Myślę, że nie bez znaczenia jest tu tradycja językowa, utrwalona dzięki o wiele starszym i powszechnie znanym dokumentom z obszaru etyki zawodowej, takim jak Kodeks Etyki Lekarskiej, czy Kodeks Etyki Adwokackiej Jednak funkcjonują już także inne zbiory norm etyk zawodowych, jak Kodeks Etyki Radcy Prawnego, Zbiór zasad etyki zawodowej sędziów czy Kodeks Etyki Sluzby Cywilnej.

 

Powtarzam: ja optuję za tworzeniem Kodeksu Etyki (zawodowe)j Nauczyciela. Dokument taki powinien zawierać normy postępowania (zachowania się ) nauczyciela, czyli osoby wykonującej ten zawód, w jego relacjach z uczniami, ich rodzicami, a także innymi  nauczycielami, które mają miejsce  podczas lekcji, przerw, zajęć realizowanych poza szkołą, organizowanych przez szkołę lub władze oświatowe zebrań, spotkań czy innych wydarzeń, mieszczących się w zadaniach statutowych szkoły. Normy tego kodeksu miałyby także zastosowanie dla oceny postawy nauczyciela w obszarze działalności publiczne, także w mediach społecznościowych, jeżeli występowałby tam w takiej formule, która określałaby go bez wątpliwości jako nauczyciela (lub mógłby być łatwo zidentyfikowany przez uczniów i ich rodziców), a zachowanie to mogłoby uwłaczać godności zawodu nauczyciela.

 

Wszystko co powyżej napisałem ma na celu wyraźne oddzielenie sfery aktywności zawodowo-społecznej, od sfery życia  prywatnego osoby wykonującej zawód nauczyciela.  To czy, symboliczni:  Maria Nowak czy Jan Kowalski  są „singlami”, czy żyją w związku małżeńskim lub partnerskim, czy jest to związek „hetero”  czy „homo”, czy jest to osoba  żyjąca w konkubinacie, bez formalnego rozwiązania wcześniej zawartego małżeństwa, czy jest kobietą, która poddała się aborcji, albo że poczęła dziecko metodą „in vitro” – to wszystko nie może być  regulowane przez normy Kodeks Etyki Nauczyciela.

 

Aby tak się stało,  powinniśmy, jako środowisko zawodowe (pluralistyczne jak cała nasza obywatelska zbiorowość,     i to nie tylko pod względem sympatii politycznych, ale także wyznaniowym czy szerzej – światopoglądowym) zrobić wszystko, aby jak najszybciej, ponad wszelkimi podziałami, wypracować taki NIEZALEŻNY KODEKS ETYKI NASZEGO ZAWODU. Zainteresowani w jego powstaniu powinni być nie tylko ci z nas, którzy obawiają się arbitralnych regulacji aktualnej władzy, ale także jej zwolennicy – w dobrze pojętym interesie swej zawodowej przyszłości, kiedy to  nie będzie już decydowała o wszystkim obecnie rządząca partia. To dlatego kodeks ów powinien być NIEZALEŻNY!

 

To, że istnieje w środowisku oświatowym  potrzeba takiego kodeksu  świadczy nie tylko zachowany do dzisiaj projekt owego Kodeksu Etyki Nauczycielskiej, autorstwa już nieistniejącego Polskiego Towarzystwa Nauczycieli Apostolicum, ale przede wszystkim obiektywny fakt oddolnego formułowania takich kodeksów, zamieszczanych później  na internetowych stronach szkół, i obowiązujących w placówkach w których powstały. [Przykłady: szkoła A,  szkoła B, szkoła C]

 

A przede wszystkim do jak najszybszego rozpoczęcia procesu spisania projektu tego niezależnego (nie tylko od władz, ale także od rozmaitych ideologii i doktryn partyjnych) kodeksu, a później do jego powszechnego zaaprobowania przez środowisko nauczycielskie (niekoniecznie w formule ustawy sejmowej) powinny mobilizować obawy, upublicznione niedawno przez media, że „że zapis o moralności nauczycieli stanie się wygodnym narzędziem w walce z niepokornymi. Tym bardziej, że jej zdaniem już obecne zachowania władzy pokazują, iż nauczyciele, którym z władzą nie po drodze, są szykanowani”. [Źródło: www.tvn24.pl/]

 

 

Kodeks taki, to także ważne narzędzie dyrektorów szkół, przedszkoli i innych placówek oświatowo-wychowawczych, którzy zostaliby zobowiązani –  w trybie nadzoru pedagogicznego – do dokonywania oceny postaw etycznych podległych sobie nauczycieli. Dziś musieliby dokonywać jej  „na swoje wyczucie”, czyli ich ocena byłaby bardzo łatwo zaskarżalna – przez obie strony: niezadowolonego oceną nauczyciela, ale także nieusatysfakcjonowanych dokonaną oceną przedstawicieli władzy.

 

 

I na koniec sugestia felietonisty dla potencjalnych autorów  owego Kodeksu Etyki Nauczyciela  – w rozumieniu – osoby wykonującej zawód „nauczyciel”:

Bardzo wiele fragmentów tekstu, powstałego przed dwudziestoma laty, jak również tych, funkcjonujących w wielu szkołach, można z powodzeniem „żywcem” przepisać do tworzonego projektu, bo są to „oczywiste oczywistości”. Szkoda czasu na wyważanie otwartych drzwi, na odkrywanie dawno odkrytej Ameryki.  Czas ten należy spożytkować na „ucieranie” kompromisowych stanowisk w sprawach mających różne znaczenie i rangę w różnych nauczycielskich kręgach: wierzących i ateistów, wyborców  patii „prawicowych” i „lewicowych”,  przedstawicieli  pokolenia „analogowego” z punktami widzenia młodych –  tych z generacji : X, Y i milenialsów…

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

P.s.

Jeżeli w którymkolwiek fragmencie moich wywodów popełniłem błąd, wynikający z nieznajomości etyki jako nauki – poprawcie mnie w nadesłanym na adres OE mailu. I wybaczcie: etykę poznawałem przed ponad 45 laty, słuchając wykładu – tylko przez jeden semestr…



Zostaw odpowiedź