Poprzedni felieton, pisany na dzień przed upływem terminu, w którym Prezydent RP musiał podjąć decyzje w sprawie dwu ustaw oświatowych, zakończyłem takim oto, trochę przewrotnym, twierdzeniem:
Trzeba wierzyć w Dobro! No i w Prawo i Sprawiedliwość!!!
I miałem racje. Pan Prezydent nie zawiódł, nie tyle mnie, co swoich – nazwijmy ich tak – patronów. A zwłaszcza tego jednego, przez niektórych – przymilnie – nazywanego „Naczelnikiem Państwa”… Nie tylko podpisał obie ustawy, ale jeszcze powołał w swojej kancelarii, jako prezydenckiego pełnomocnika, prof. Andrzeja Waśko. Będzie on, jak powiedziała Głowa Państwa „pracował z rządem w koordynowaniu ustaw”. To oczywiście (mam nadzieję) nie tyle lapsus co nie do końca trafny skrót myślowy. Bo wszak oba te akty prawne nie zagrażają sobie, natomiast Pan Prezydent miał chyba na myśli koordynowanie działań podmiotów, które będą teraz musiały zrealizować zapisane tam cele.
Kim jest ów koordynator? To, starszy od Prezydenta o 9 lat, były „kolega z pracy” (obu panów łączy zatrudnienie w rolach nauczycieli akademickich w Uniwersytecie Jagiellońskim), także krakus z urodzenia, który, choć absolwent polonistyki, naukowo specjalizujący się w poezji polskiego romantyzmu, ekspertem od edukacji stał się dzięki temu, że w okresie ok. 3 miesięcy pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Ministrem był wtedy inny uczony z Jagiellonki – specjalista od Platona – prof. Ryszard Legutko (po tym, jak z koalicji z PiS-em wyszedł mecenas Roman Giertych – wówczas z Ligi Rodzin Polskich – od 13 sierpnia do 16 listopada 2007r.).
Ta nominacja prof. Waśko nie jest dla osób zorientowanych w genezie tej reformy zaskoczeniem. Oto co w wywiadzie opublikowanym na Portalu Samorządowym powiedziała była minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska: „Od dawna krążyły informacje, że tak naprawdę za tą reformą stoi prof. Andrzej Waśko i prof. Legutko, a minister Zalewska ma jedynie technicznie tę całą rzecz przeprowadzić. Dlatego nie jestem za bardzo zdziwiona tym, że prof. Waśko wyszedł na powierzchnię pod postacią doradcy prezydenta.”
Że nie jest to bezpodstawna opinia można łatwo udowodnić przypominając rolę, jaka w okresie kampanii wyborczej, poprzedzającej zeszłoroczne wybory parlamentarne, odegrał ten były wiceminister edukacji z poprzedniego okresu rządów PiS-u. Mam tu na myśli przede wszystkim Konwencję Programową Prawa i Sprawiedliwości oraz zjednoczonej prawicy, która odbyła się w dniach 3-5 lipca 2015 r. w Katowicach. Wystąpił on tam w panelu XI – EDUKACJA, SZKOLNICTWO WYŻSZE, SPORT z referatem „PROGRAM NAUCZANIA I WYCHOWANIA DLA POLSKI”.
To tam zostały potwierdzone, sformułowane już wcześniej w Programie Prawa i Sprawiedliwości z roku 2014 (s.129 – do s.133), zręby tej reformy, niesłusznie jak się okazuje nazywanej reformą Zalewskiej. Powiedział wtedy m,in.: „Konieczne odejście od wąskiego profilowania wymaga przywrócenia czteroletniego liceum ogólnokształcącego.[…] Szkolnictwo średnie powinno się opierać na 8-letniej, ale dwustopniowej szkole powszechnej.” [Źródło: Konwencja programowa PiS 2015 – materiały]
Ale to nie koniec tego „krakowskiego pocztu przeciwników gimnazjów”. Dla porządku trzeba tu jeszcze przywołać zasługi jakie w rozmontowywaniu polskiego systemu edukacji ma kolejny profesor z Krakowa, dziś znany z aktualnie pełnionych ról wicemarszałka Sejmu i (formalnie) przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości – poseł Ryszard Terlecki.
Ten urodzony 2 września 1949 także w Krakowie profesor zwyczajny w Instytucie Historii Nauki PAN i prorektor Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum również optował za powrotem do systemu oświaty z czasów PRL – i to na kilka lat przed objęciem władzy przez partię Prezesa. Oto cytat sejmowego wystąpienia posła Terleckiego z dnia 11 grudnia 2012 roku:
„Naszym celem jest gruntowna reforma, której jednym z najważniejszy elementów jest przywrócenie znaczenia i rangi szkole ogólnokształcącej, rzeczywiście ogólnokształcącemu,4-letniemu liceum wypuszczającemu w świat młodych ludzi przygotowanych do podjęcia studiów, do świadomego udziału w życiu publicznym, do odpowiedzialnego traktowania swojej przyszłości.” [Źródło: www.siedem.videosejm.pl]
Czy jeszcze dziwicie się, że na przekór wszystkim głosom RZECZYWISTYCH ekspertów, licznym protestom nauczycieli i rodziców uczniów, wbrew zdrowemu rozsądkowi i ograniczeniom budżetowym, ów szatański plan jest z taką determinacją przeprowadzany?
Jak widać, stoi za tym nie tylko „demiurg z Żoliborza”, ale także zaprezentowana powyżej „Konfederacja Krakowska” – utytułowani dziś byli uczniowie ośmioklasowej podstawówki, dla których gomółowsko-gierkowska szkoła, ich szkoła, jawi się jako skuteczne narzędzie wychowania „Prawdziwego Polaka”…
Szkoda tylko, że udają iż nie pamiętają, że to z tamtej szkoły jeden z nich uciekał w narkomanię, że zrobili swe kariery polityczne w IV RP, która powstała dzięki wysiłkom opozycjonistów wobec tamtego ustroju, którzy – choć usilnie wychowywani na akademiach ku czci Rewolucji Październikowej i pochodach pierwszomajowych – na przekór tamtemu systemowi zakładali KOR i Pierwszą „Solidarność”, płacili za to więzieniem, wyrzucaniem z pracy, z uczelni i ze szkół, sińcami po milicyjnych pałkach…
Tak sobie czasem myślę: może to i dobrze, że dzięki tej „reformie” wyrośnie kolejne pokolenie Polaków, które będzie miało jasne kryteria MY i ONI, które nie będzie musiało szukać zastępczych frontów walki w kibicowskich ustawkach, bo NAPRAWDĘ będzie miało o co się bić…
Włodzisław Kuzitowicz