O tej formie protestu przeciwników reformy edukacji informują liczne media. Oto fragmenty takiej wiadomości z „Wirtualnej Polski”:
Lekcja demokracji zamiast lekcji matematyki. 10 marca rodzice z całej Polski, którzy nie popierają reformy edukacji, nie poślą dzieci do szkół. To już drugi tego typu protest, ale pierwszy na tak dużą, ogólnopolską skalę. „To jedyne, co nam zostało” – mówią rodzice. […]
Jeżeli protest nie przyniesie pożądanych efektów, rodzice planują nie posyłać dzieci do szkoły 10 dnia każdego miesiąca, póki nie osiągną swoich celów.[…]
Inicjatorzy akcji zaznaczają, że, by wziąć udział w proteście, wystarczy nieobecność dziecka na dwóch pierwszych godzinach lekcyjnych. Przygotowano także specjalny wzór usprawiedliwienia, które dziecko może przedstawić nauczycielowi. […]
Cała treść artykułu „Rodzice protestują i nie posyłają dzieci do szkoły. „Akcja będzie trwać do skutku” – TUTAJ
Źródło: www.wiadomosci.wp.pl
Także „Gazeta Wyborcza” zamieściła dziś rozmowę z Dorotą Łobodą – matką dwu córek, działaczką „Ruchu przeciw Reformie Edukacji”, zatytułowaną „Dziś dzieci nie idą do szkoły”. Oto jej fragment – odpowiedź matki na pytanie red. Sucheckiej:
Justyna Suchecka: Ale czy to na pewno dobry sposób, by protestować przeciw reformie – zacytuję minister Zalewską – „nakłaniając dzieci do wagarowania”?
– To nie będą wagary. Zabiorę córki na lekcje wychowania obywatelskiego. Ludzie sobie pomagają, by ci, którzy nie mają co zrobić z dziećmi, też mogli wziąć udział w naszym proteście.
To jest jedyny sposób, który nam został. Oczywiście, wolałabym, żeby szkoła była daleka od polityki, była miejscem, gdzie dzieci się spokojnie uczą. Cała awantura dotyczy jednak szkół i to tam musi się odbyć protest.
Cały wywiad, zatytułowany w wersji elektronicznej „Reforma edukacji. W piątek dzieci protestują razem z rodzicami. Matka i nauczyciel tłumaczą, dlaczego” – TUTAJ
Źródło: www.wyborcza.pl