Oto najnowszy post, chyba tylko pomyłkowo opatrzony datą 29 listopada 2020 r., z fb-profilu dr Marzeny Żylińskiej:
„Jeśli coś się w trakcie zajęć dzieje, jeśli choć na moment przyjdzie nam do głowy myśl: z tym dzieckiem jest coś nie tak, coś musiało się wydarzyć, to żaden program, żadna podstawa nie jest ważniejsza od tego, co tu i teraz.
Co się stanie, jeśli jakiegoś materiału nie przerobimy? A co się stanie, jeśli dziecko wyjdzie z zajęć z poczuciem niezrozumienia, przytłoczone problemami, samotne? W takich sytuacjach zawsze przerywam zajęcia i robimy naradę klasową. Wiem od rodziców, że ten moment jest dla dzieci ważny. Nie pamiętają, czego się uczyły, ale pamiętają, że rozmawialiśmy o trudnych tematach.”
Wiesława Mitulska –
nauczycielka klas 1-3 w Słupi Wielkiej koło Środy Wielkopolskiej
Wiesława Mitulska napisała w tym komentarzu (FB Agnes Kowalki), jak wygląda jej hierarchia wartości. Dziecko / uczeń przed podstawą programową.
Przywołując słowa Joachima Bauera, często powtarzam, że dobre, wspierające relacje są fundamentem efektywnej nauki. Wiesia w swoim komentarzu napisała, co to znaczy być nauczycielem, dla którego najwyższym dobrem jest dobro dziecka / ucznia / człowieka, a nie podstawa programowa.
Gdy w Prusach 200 lat temu powstawał obecny model edukacji, określony został również status nauczyciela jako urzędnika państwowego, którego celem była realizacja programu stworzonego przez ministerialnych urzędników.
Dziś każdy nauczyciel może wybrać swoją rolę i określić własne cele i wartości. I od jego hierarchii wartości bardzo dużo zależy, …od tego wszystko zależy.
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska
„