„Dziennik Łódzki”, powołując się na informacje Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi, zamieścił mapkę województwa łódzkiego, z podziałem na powiaty, informującą o wynikach (wskaźniki procentowe) pisemnej matury 2015 na poziomie podstawowym z j. polskiego i matematyki. Oto ta mapka:
Źródło: www.dzienniklodzki.pl
Z kolei łódzki dodatek „Gazety Wyborczej” zamieścił artykuł, zatytułowany „Egzamin gimnazjalny. Uczniowie nie radzą sobie z matmą”. Można się tam dowiedzieć – także w oparciu o dane z OKE w Łodzi – że z matematyki w większości gimnazjów ich uczniowie uzyskali wynik poniżej średniej krajowej, która i tak nie jest wysoka: wynosi jedynie 48 proc. (Średnia dla m. Łodzi – 50 proc.). Dla porównania średni wskaźnik testu z j. polskiego to w skali kraju 64 proc. Oto fragment artykułu, z którego można dowiedzieć się które gimnazja w poszczególnych dzielnicach mogą pochwalić się najlepszym wskaźnikiem części matematyczno-przyrodniczej:
Szkół, które bardzo dobrze przygotowały do zmagań z królową nauk, jest zaledwie garstka. Na Bałutach wyróżniają się gimnazja nr: 8, 15 i 18. „Piętnastka” ma jedną z dwóch najwyższych not w Łodzi – 71 proc. Dwa pozostałe – 61 i 60 proc. Na Górnej najlepszy wynik matematyczny osiągnęła Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna (65 proc.). Powyżej średniej łódzkiej uplasowały się także gimnazja nr: 38, 41, 43 i 44. Polesie swoje dwie szkoły wyróżniające się ma na Retkini. To gimnazja nr 21 (58 proc.) i 22 (69 proc.). W Śródmieściu jak zwykle prowadzi „jedynka” z wynikiem 68 proc. Od drugiego w tej dzielnicy PG nr 26 dzieli je aż 16 proc. Trzecie – nr 28 – to już średni wynik dla Łodzi. Na Widzewie również wybija się wyraźnie jedna szkoła: PG nr 29, które zdobyło I miejsce ex aequo z „piętnastką”. Kolejne to PG nr 34 (54 proc.) i 36 (53 proc.).
Z dalszej lektury dowiadujemy się, że pomiędzy najlepszymi gimnazjami szkołami świetnymi pozostałymi jest często przepaść. Najsłabsze wśród placówek publicznych nie przekroczyły pułapu 30 proc. Można przypuszczać, że część ich uczniów będzie mieć za kilka lat problem ze zdaniem matury. Jednak, z nadzieją że GW nie będzie nas ścigała na podstawie prawa prasowego za tak obszerne cytaty, przywołamy jeszcze jeden fragment, gdyż zawarte tam wypowiedzi Bogumiły Sikorskiej – dyrektorki PG nr 12, są tego warte:
Nieco inne oblicze łódzkiej edukacji widzi Bogumiła Sikorska, dyrektorka PG nr 12, które na matematyce zdobyło tylko 31 proc. – Przychodzą do nas uczniowie z „trudnego” rejonu: Limanowskiego, Bałucki Rynek i okolice. Te dzieci wiedzą już na wstępie, że chcą iść do zawodówek. Być ślusarzami i fryzjerkami. I wiedzą też, że dostaną się tam bez problemu. A skoro konkurencji do tych szkół nie ma, to po co mają się starać? Wielu z nich na egzaminie zjawia się tylko po to, żeby się odhaczyć. Pisać nie zamierzają. Co więcej, to rodzice nakłaniają młodych, by nie szli do techników, lecz do zawodówek. Bo nauka trwa krócej i szybciej będą mogli zarobić. Jeśli przychodzi do mnie matka i mówi, że nie wyniki syna ją interesują, lecz to, z czego ma ugotować zupę, to zamyka mi usta. Wtedy prawdy życiowe biorą górę nad arytmetyką – komentowała dyrektorka. I podkreśliła, że w jej szkole najważniejsze jest bezpieczeństwo: – U nas nie ma narkotyków i policji. I z tego jestem dumna.
Cały tekst TUTAJ
Źródło: www.lodz.gazeta.pl/lodz/]
Marcin Smolik
Foto:www.google.pl
Przy okazji tematu wyników egzaminów, odsyłamy, także do „Gazety Wyborczej”, tym razem do najnowszego dodatku „Duży Format”, w którym opublikowano interesujący wywiad, jaki z Marcinem Smolikiem – dyrektorem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, zatytułowany „Nie oblewać na potęgę” przeprowadziła Justyna Suchecka. Oto jego początek:
Justyna Suchecka: Centralna Komisja Egzaminacyjna to strasznie tajemnicza instytucja.
Marcin Smolik: Przez długi czas była otoczona nimbem tajemniczości. Mnie zależy na tym, żeby to, co może, było przezroczyste. Odkąd tu jestem, podajemy szczegółowe dane: ile jest unieważnień egzaminów, ile osób je obserwowało, ile świadectw zostało zmienionych po wglądzie uczniów.
JS: Ale autorzy zadań wciąż są anonimowi.
MS: Uważam, że nie wolno ujawniać nazwisk autorów ani recenzentów. Tak jest w dobrych systemach egzaminów zewnętrznych. Po pierwsze, jest to związane z bezpieczeństwem. Ja nie jestem anonimowy i dlatego dostaję czasem obraźliwe maile. Autorzy zadań nie powinni być na to narażeni. Po drugie, jeśli czasem w mediach pojawi się nazwisko kogoś, kto układa arkusze lub je recenzuje, w ciągu dwóch tygodni ta osoba jest zalewana prośbami o…
Cały wywiad „Nie oblewać na potęgę” TUTAJ
Źródło: www.m.wyborcza.pl/wyborcza/