I tym razem dr Tomasz Tokarz nas nie zawiódł. Oto tekst, który zamieścił na swoim fejsbukowym profilu w minioną niedzielę wieczorem:
Dziękuję Gabriela Olszowska za doprecyzowanie, że w polskim prawie odnoszącym się do SP i szkół średnich nie ma w ogóle niczego takiego jak półrocza czy semestry. Jest co najwyżej klasyfikacja śródroczna, która nie dzieli roku ani na semestry ani na półrocza, ale jest tylko czymś w rodzaju stopklatki informującej na jakim poziomie w określonym momencie jest uczeń.
To nie studia, gdzie po pół roku jest sesja.
W szkole (SP i średniej) rok jest ciągły. Nie oceniamy osobno okresu wrzesień-luty i osobno okresu marzec-czerwiec. Oceniamy całościowo.
Ale to też oznacza, że jeśli zrealizuję podstawę w 3 miesiące (a tak robię i nie jest to trudne) to mogę na podstawie pracy ucznia w tym czasie wystawić mu od razu ocenę roczną. Jeśli zrobię tym czasie np. kartkówki sprawdzające osiągnięcia z zakresu całej pp… i uczeń zaliczy je na 3 to oznacza, że opanował podstawę na 3.
Uczniów informuje na pierwszej lekcji o takiej możliwości. Daję jasne kryteria i wymagania.
Jeśli uczeń weźmie się solidnie do roboty, przystąpi do sprawdzianów i osiągnie pozytywną ocenę zaliczającą – na podstawie wymagań, które przedstawiłem – to świetnie.
Jeśli ta ocena mu wystarcza to nie mam powodów go dalej męczyć przedmiotem. Zrobił co należało. Natomiast jeśli uważa, że umie na więcej może pracować dalej i osiągać lepsze wyniki.
Czy to znaczy, że uczeń który opanował podstawę na 3 w ciągu pierwszych trzech miesięcy nie musi już chodzić na przedmiot?
Podejdźmy do tego logicznie. Ucznia obowiązuje obowiązek nauki – ale nie obowiązek frekwencyjny.
Gdyby nie realizował obowiązku nauki i nie uzyskał podstawy do klasyfikacji z powodu frekwencji to mogę go gdzieś zgłosić, ale skoro zrealizował już podstawę czyli spełnił obowiązek nauki w zakresie danego przedmiotu.. to jaka mam do tego podstawę?
Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/