Elżbieta Manthey
21 kwietnia na portalu „Juniorowo” Elżbieta Manthey zamieściła artykuł, zatytułowany „Szkoła po epidemii będzie inna”. Zakładamy, że nie tylko nas ten tytuł zaciekawił, zamieszczamy poniżej jego fragmenty i link do pełnej wersji:
Szkoła po epidemii będzie inna
[…] Kiedy minie epidemia koronawirusa, kiedy jakoś go opanujemy – nauczymy się go leczyć, opracujemy szczepionkę – i wyjdziemy z domów, będziemy musieli zmierzyć się z psychologicznymi skutkami pandemii. Już je czujemy – obniżony nastrój, drażliwość, zwiększony poziom napięcia, niepokój, problemy ze snem, wyczerpanie emocjonalne – to skutki izolacji, nagłej zmiany trybu życia i znacznego obniżenia poczucia bezpieczeństwa (zdrowotnego, ekonomicznego). […]
Psychologiczne skutki epidemii nie znikną od razu *, gdy tylko wrócimy z życia online do tego realnego. Specjaliści ostrzegają, że psychiczne symptomy stresu po epidemii będą się pojawiać 3 do 6 miesięcy po zakończeniu kwarantanny i mogą się utrzymywać nawet do kilku lat. Społeczności szkolne, które spotkają się po epidemii to będą dzieci, nauczyciele i rodzice z różnorodnymi objawami stresu psychicznego z depresją i stresem pourazowym włącznie. Czego możemy się spodziewać? Wszelkich zachowań i stanów, które pojawiają się w reakcji na długotrwały stres, np.:
-regresji, czyli powrotu do zachowań właściwych dla wcześniejszych etapów rozwojowych,
-problemów z koncentracją,
-drażliwości, nerwowości, „nieadekwatnych” reakcji emocjonalnych,
-obniżonej efektywności nauki, pracy,
-zachowań agresywnych,
-depresji.
To oznacza, że jeśli szkoła, do jakiej dzieci wrócą po epidemii, będzie taka sama, jak przed nią – oparta na presji, krytyce, kulturze „musisz”, ocenach, narzędziach przymusu – to nie pomoże im uporać się z traumą, jakiej doświadczyły.* Szkoła nastawiona przede wszystkim na realizację programu i wyniki będzie środowiskiem toksycznym. Zawsze była, ale tym razem stężenie toksyny może być zabójcze.
Oznacza to także, że szkołę po epidemii będą tworzyli nauczyciele, zmagający się z własnymi problemami i obciążeniami. […] Czy ministerstwo wyciągnie wnioski z tego doświadczenia i przygotuje szkoły na to, co z dużym prawdopodobieństwem da się przewidzieć i co zresztą nie jest nową potrzebą, będzie jedynie bardziej intensywną? Nie wiem, czy możemy na to liczyć, nie jestem tu optymistką. Ale to nie znaczy, że nic nie można zrobić. Nie czekajmy na wsparcie „z góry”, zróbmy to, co sami możemy – przygotujmy się na tworzenie środowiska szkolnego dbającego o relacje i emocje, minimalizującego a nie podkręcającego poziom stresu.
Jak? Może zacząć od rozmowy w szkolnym gronie? Może od poszukania wiedzy i inspiracji tam, gdzie tworzenie takiego środowiska już się udaje? Są szkoły, które od dawna pracują zgodnie z zasadą: edukacja to relacja. […]
A może nie będzie aż tak źle? Może czarnowidzę i przesadzam (i naukowcy też)? Nawet jeśli skutki epidemii nie będą tak dotkliwe i długotrwałe, jak to wynika z prognoz ekspertów, to zadbanie o emocjonalny dobrostan dzieci i nauczycieli z pewnością będzie dobrą inwestycją. Ta sfera w szkole od zawsze była zaniedbana i pomijana. Skupiamy się głównie na wynikach, ocenach i realizowaniu programu. A przecież edukacja to relacje! Jeśli więc zadbamy o komfort psychiczny i rozwój emocjonalny w szkole, mamy szansę stworzyć edukacyjne środowisko wreszcie bliższe temu, czego naprawdę potrzebują dzieci – oparte na empatii, szacunku, uwzględniające całościowy rozwój dzieci, zapewniające wsparcie, jakiego potrzebują i uczniowie i nauczyciele na różnych poziomach i w różnych formach. Jeśli podejmiemy działania, możemy więc tylko zyskać.
Cały artykuł „Szkoła po epidemii będzie inna” – TUTAJ
Źródło: www.juniorowo.pl
*Pogrubienia fragmentów cytowanego tekstu – redakcja OE.