Foto: www.portalprzedszkolny.pl

 

 

Artykuł, którego obszerne fragmenty zamieszczamy poniżej, ukazał się w „Gazecie Wyborczej. Katowice” w poniedziałek  3 czerwca. Przez ten czas „biliśmy się” z myślami, czy wypada upowszechniać go na naszej stronie. Jednak po głębszym namyśle podjęliśmy decyzję, że nie powinniśmy unikać trudnych tematów. Oto owoc tej decyzji:

 

 

Rozkręcają się wojenki o prezenty dla nauczycieli. Jedni chcą dawać coraz droższe, inni mówią: to łapówka

 

Prezenty dla nauczycieli na zakończenie roku to zwyczaj stary niemal jak sama szkoła. Im droższe się stają, tym więcej mają jednak przeciwników. W tym samych nauczycieli.

Pani Martyna z Katowic wspomina, że dawniej prezenty dla nauczycieli były symboliczne. – Kupowaliśmy kwiatki, czekoladki, czasem kawę i to już była rozpusta, bo w czasach PRL-u kawa była dobrem luksusowym – mówi pani Martyna.

 

W tym tygodniu rodzice z klasy jej syna zaskoczyli ją pomysłem kupienia nauczycielce karty podarunkowej do salonu jubilerskiego.

 

Syn kończy trzecią klasę, żegnamy wychowawczynię i mamy uparły się, by kupić kartę podarunkową za 700 zł. Składka na osobę nie wyszłaby wysoka, jakieś 30 zł, bo mamy chcą jeszcze dokupić po kwiatku dla pani od angielskiego i od religii. Ale nie o pieniądze mi chodzi, tylko o to, że taki prezent jest, moim zdaniem, po prostu niestosowny. Gdyby mój klient przyszedł do mnie na zakończenie współpracy z tej wartości prezentem i szef się dowiedział, że go przyjęłam, wyciągnąłby wobec mnie konsekwencje dyscyplinarne. Nauczyciele są urzędnikami państwowymi. Za swoją pracę otrzymują wynagrodzenie. Ostatnio dostali nawet podwyżki. To nie uchodzi, żeby rodzice uczniów tak ich obdarowywalimówi pani Martyna.

 

Nie wypada dać mniej niż da klasa równoległa

 

Większość rodziców dzieci z klasy jej syna nie podziela jednak tej opinii. Gdy pani Martyna przedstawiła swoje argumenty na klasowej grupie na WhatsAppie, inni rodzice zaczęli zarzucać jej skąpstwo. Pisali, że nie wypada żegnać nauczycielkę z pustymi rękami, a na propozycję, że prezent może być przecież symboliczny, jak kwiatek doniczkowy czy fotoksiążka ze zdjęciami ze wspólnych wycieczek z uczniami, odpowiedzieli, że to wstyd, by od 25 dzieci wychowawczyni dostała prezent wart zaledwie kilkadziesiąt złotych.

 

Zresztą, w szkole są trzy klasy trzecie i przewodnicząca trójki klasowej dowiedziała się, że rodzice z równoległych klas kupują wychowawczyniom prezenty podobnej wartości. Jeśli jedna z trzech wychowawczyń zostanie potraktowana gorzej, to będzie, zdaniem przewodniczącej, krzywdzące. Rodzice zaczęli też odwoływać się do emocji. Pisali, że wychowawczyni przez trzy lata zajmowała się nie tylko edukacją, ale i troskliwą opieką nad ich dziećmi, była jak druga mama.

 

Bez przesady. Robiła to, co leży w zakresie jej obowiązków. To chyba oczywiste, że ktoś, kto zostaje nauczycielem, powinien mieć w sobie troskę i empatię. Powiedziałam, że nie zapłacę, a mój syn przyniesie pani symboliczną różę i własnoręcznie namalowaną laurkę, bo na Dzień Matki też nie liczyłam na biżuterię od niego tylko na życzenia i laurkę. Rodzice zaczęli się wówczas wzajemnie namawiać, że w takim razie trzeba dołączyć do karty podarunkowej bilecik z podpisami tych, którzy się na nią złożyli, bo inaczej pani sobie pomyśli, że karta jest od wszystkich, a mój syn przyniósł jej jeszcze dodatkowy kwiatek – kręci głową z niedowierzaniem pani Martyna.

 

[…]

 

Weekend w hotelu dla nauczycielki i jej narzeczonego

 

Pani Marta uważa jednak, że nic nie przebije pomysłu mam z przedszkola jej syna, które wymyśliły, aby na zakończenie zerówki sprezentować wychowawczyni weekend w hotelu z narzeczonym

 

Mając świadomość dobrych intencji, czułabym się niekomfortowo, gdyby to mnie rodzice czymś takim obdarowali. To zbyt osobisty prezent, zbyt dwuznaczny. W dodatku mamy postanowiły mieć rozmach: proponowały nie najbliższy hotel w okolicy, ale rozważały, czy wybrać góry, morze czy Mazury. Aby skorzystać z takiego prezentu, nauczycielka musiałaby sama zainwestować w dojazd, a przecież nie wiadomo, czy ma ochotę wydawać pieniądze na podróż przez pół Polski, żeby przenocować w hotelu. Nie wiadomo też, jak zareagowałby na to jej narzeczony. Przecież nie znamy ich planów, upodobań, nie wiemy nawet, czy nie przechodzą kryzysu w związku. I co najistotniejsze, wcale nie powinniśmy tego wiedziećmówi pani Marta.

 

Ostatecznie wraz z jedną z mam, która podzielała jej zdanie, postanowiła nie składać się na prezent. – Mam w piwnicy ładne ramy do Passe-partout, syn zrobi pracę pod tytułem „Ja i pani Kasia”mówi pani Marta. […]

 

Do Aliny Czyżewskiej, aktywistki, monitorującej, czy instytucje publiczne przestrzegają prawa, zgłaszają się rodzice, którzy czują się przymuszani przez innych rodziców do płacenia składek na prezenty dla nauczycieli. Jedna z mam przysłała jej kopię wiadomości, którą na czacie klasowym zamieściła skarbniczka. Wspomniana skarbniczka wymieniła z nazwiska osoby, które jeszcze nie wpłaciły składki na prezent dla wychowawczyni, ponaglając, by zrobiły to, czym prędzej. I to, pomimo że nauczycielka prosiła, by nic jej nie kupować.

 

W Polsce, niestety, nie rozumiemy wielu rzeczy, a uczymy się powoli i wybiórczo. W latach 90. nie umieliśmy pojąć, że można nie wcisnąć koperty z podziękowaniem lekarzowi, bo inaczej to wstyd. Już mniej więcej rozumiemy, że w szpitalach tak nie dziękujemy. Ale w szkołach wciąż panuje przekonanie, że niedanie prezentu jest nieeleganckie, że to brak szacunku, że „tak trzeba”. Na takim gruncie kwitnie zjawisko, zwane „białą korupcją”, czyli sytuacja, gdy w danej zbiorowości określonego zachowania nie traktuje się jako korupcji, a jako zachowania zwyczajowe. Kolejnym krokiem jest akceptowanie korupcji szarej i czarnejmówi Czyżewska.

 

Centralne Biuro Antykorupcyjne przygotowało poradnik

 

Na swoim profilu na Facebooku udostępniła poradnik Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który mówi o tym, jak powinien zachować się nauczyciel, któremu oferowany jest drogi prezent. Funkcjonariusze przypominają, że przyjęcie przez urzędnika, jakim jest nauczyciel, prezentu o wartości powyżej 50 zł, to przestępstwo. A karany nauczyciel traci pracę.  

 

Czyżewska podzieliła się także refleksją z wykładu, który funkcjonariusze CBA wygłosili na Uniwersytecie Śląskim, opowiadając, jak z pozoru niewinne prezenty psują państwo i społeczeństwo. Podkreśliła, że nauczyciel jest pierwszym urzędnikiem, z którym dziecko ma kontakt. Ważne jest więc, aby świecił przykładem moralnym.

 

Pod jej postem pojawiło się mnóstwo komentarzy, pokazujących, że zwyczaj dawania prezentów nauczycielom jest zakorzeniony tak mocno, że niektórzy rodzice nie cofną się przed niczym, byle tylko go potrzymać. Jedna z mam poskarżyła się, że rodzice z klasy jej dziecka złożyli na nią skargę do dyrekcji szkoły i do sądu rodzinnego, właśnie dlatego, że nie chciała wpłacić składki „na wychowawczynię”.

 

Jedna z nauczycielek napisała, że gdy odmówiła przyjęcia prezentu, rodzice wrzucili na siłę pakunek do bagażnika samochodu innej nauczycielki. Inny nauczyciel opisał, jak prosił, by pieniądze, które rodzice zamierzają wydać na prezent dla niego, przeznaczyli na karmę dla zwierząt ze schroniska. „Dostałem karmę, a do tego kwiatki i czekoladki. Pewne nawyki są silniejsze od wszelkiej perswazji” – skwitował nauczyciel. […]

 

Odpowiedzią na krytykę drogich prezentów dla nauczycieli jest rozwijający się gwałtownie rynek prezentów tanich i symbolicznych, ale w rzeczywistości tandetnych. Trudno wyobrazić sobie, że modelinowe lub gałgankowe „anioły wdzięczności” w gablotkach z imienną dedykacją faktycznie zawisną na ścianach nauczycielskich mieszkań, poduszki z podziękowaniem ozdobią ich sofy, a szklane statuetki z grawerem udekorują komody. Bardziej prawdopodobne, że trafią do śmieci, w najlepszym wypadku do piwnicy. Ale przyjść z pustymi rękami na zakończenie roku przecież nie wypada.

 

 

 

 

Cały tekstRozkręcają się wojenki o prezenty dla nauczycieli. Jedni chcą dawać coraz droższe, inni mówią: to łapówka”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.katowice.wyborcza.pl/katowice/

 

 

 



Zostaw odpowiedź