Okładka książki Marka Budajczaka „Edukacja domowa”
Na dzisiejsze przedpołudnie proponujemy lekturę „jeszcze ciepłego” (bo zamieszczonego dziś w nocy) posta z bloga prof. Śliwerskiego, zatytułowanego „Jak pandemia pomogła edukatorom domowym”. Odsyłając do bloga „PEDAGOG”, dla zaciekawienia, poniżej zamieszczamy jedynie trzy jego fragmenty:
Wiele osób myli edukację domową z kształceniem na odległość. Nawet dziennikarze zaczynają posługiwać się tą kategorią jako tożsamą z realizacją obowiązku szkolnego przez dzieci szkół publicznych w warunkach domowych na skutek zamknięcia szkół.
Różnice jednak są kolosalne między tymi rozwiązaniami oświatowymi, a fundamentalna sprowadza się do tego, że EDUKACJA DOMOWA w ścisłym tego słowa znaczeniu jest realizowana przez środowisko rodzinne dziecka w wieku obowiązku szkolnego z własnej, nieprzymuszonej woli. W Polsce jest to prawnie dopuszczalne od nowelizacji ustawy oświatowej w 1991 r. […]
O ile pod koniec 2015 r. dane resortu edukacji wskazywały na wzrost liczby rodzin wyłączających swoje dzieci z uczenia się w szkole, by mogli zapewnić im edukację domową, a było i nadal jest możliwe dzięki wsparciu pozarządowych podmiotów (fundacji, stowarzyszeń oświatowych), o tyle z dniem 1 września 2016 r. zaczęło maleć zainteresowanie tym rozwiązaniem edukacyjnym z dwóch powodów: po pierwsze nowa minister edukacji prawicowego rządu Anna Zalewska obniżyła subwencję oświatową dla podmiotów prowadzących edukację domową do 40 % oraz wprowadziła jej rejonizację, tzn. nie można było rejestrować dziecka w szkole z innego województwa niż miejsce zamieszkania, a mającej za zadanie eksternistyczne sprawdzanie wiedzy i umiejętności dziecka edukowanego domowo, by można było mu wydać świadectwo ukończenia odpowiedniego poziomu kształcenia.
Prawicowa prasa grzmiała, że było to uderzeniem w interesy własnego elektoratu, bowiem zgodnie z Konstytucją i naturalnymi prawami rodziców do podejmowania decyzji w sprawie wychowania i kształcenia przez nich dzieci, rola państwa ma mieć jedynie charakter pomocniczy, a nie zawłaszczający. Jednak krążyły w środowisku władzy tłumaczenia powyższych obostrzeń, w świetle których ponoć chodziło tu o uderzenie (zemstę) w biznes b. ministry edukacji Katarzyny Hall. Ta bowiem po swojej kadencji rozwinęła Stowarzyszenie Dobra Edukacja, które świetnie prosperowało od 2013 r. dzięki finansowemu wsparciu z budżetu państwa dla prowadzonej przez to Stowarzyszenie edukacji domowej. […]
W politycznym klimacie i decyzji finansowych obecnej władzy – „RODZINA NA SWOIM” szef resortu P. Czarnek ogłosił, że podwyższa się subwencję dla edukatorów domowych do 60% oraz uwalnia przymus rejonizacji. […]
Cały tekst „Jak pandemia pomogła edukatorom domowym” – TUTAJ
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com