Archiwum kategorii 'Artykuły i multimedia'
Prof. Bogusław Śliwerski zamieścił wczoraj (10 marca 2024 r.) na swoim blogu obszerną recenzje pracy autorstwa dr Rafała Pląska, zatytułowanej „Polski system szkolny po roku 1989. W kręgu demokratyzacji, centralizacji oraz komercjalizacji”. Jest to obszerna, pogłębiona, krytyczna analiza tego opracowania, a co za tym idzie – zamieszczamy jedynie kilka wybranych jej fragmentów, odsyłając linkiem do pełnej treści tego tekstu:
Bezkrytyczna i pełna błędów analiza polityki reform oświatowych w latach 1991-2022
Znakomicie, że https://24naukowa.com.pl/polski-system-szkolny-po-roku-1989-w-kregu-demokratyzacji-centralizacji-oraz-komercjalizacji,id29589.html wydał w Uniwersytecie Warszawskim rozprawę dotyczącą polskiego systemu szkolnego po roku 1989, gdyż potrzebne są makropolityczne studia zarówno w kształceniu studentów, doktorantów jak i dla prowadzenia badań naukowych. W pierwszej części książki autor dobrze rekonstruuje wybrane przez siebie teorie socjologiczne i politologiczne, które miały pomóc jemu i czytelnikom w poznaniu poglądów różnych autorów na temat demokracji, centralizacji i komercjalizacji.
Niestety, w żadnym stopniu nie znajdują one swojego miejsca zarówno w polityce oświatowej władz centralnych, jak i w części badawczej młodego naukowca. Wystarczyłoby sięgnąć do uzasadnień sejmowych projektów ustaw oświatowych, a nie do samych ustaw, by przekonać się, że z naukowym punktem widzenia żaden ze sprawujących władzę w resorcie edukacji ministrów nie miał z pedagogiką szkolną i porównawczą nic wspólnego. Oni nawet nie rozumieli tego, czym zarządzali, bo kierowanie MEN miało nadal ma im służyć do budowania politycznego poparcia dla siebie i swojej partii. […]
Trochę dziwię się recenzentom wydawniczym tego tytułu, że nie zwrócili uwagi R. Pląskowi na ewidentne błędy merytoryczne i metodologiczne, które może popełnić młody badacz jako outsider systemu szkolnego, ale już nie jako autor monografii w Uniwersytecie Warszawskim. Tak to niestety jest, że jeśli nie zgromadzi się dokumentacji procesów zmian, to opieranie ich analizy głównie na wtórnych źródłach, czyichś poglądach prowadzi do reprodukcji także błędnych tez, które będą powielane przez kolejne pokolenia. […]
W tytule rozprawy jest mowa o polskim systemie szkolnym po 1989 roku, a na stronie 90 zapewnia nas: „Każde z zagadnień analizowane było tak, by zwrócić uwagę na najważniejsze zmiany, jakie zachodziły w jego zakresie w latach 1989–2022”. Jednak zaglądając do treści rozdz. IV. 1. „Struktura systemu szkolnego”, dowiemy się, że reforma zaczęła się dopiero w 1991 roku:
„Struktura systemu w latach 1991–1999 była zbliżona do obowiązującej w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej po roku 1961”. A gdzie są dwa lata, które poprzedzały przyjęcie przez Sejm pierwszej postsocjalistycznej „Ustawy o systemie oświaty”? […]
Fatalna jest w tym wydaniu rekonstrukcja zmiany ustroju szkolnego w 1999 roku. Jak pisze na s.92:
„Kolejnym obowiązkowym szczeblem kształcenia powszechnego stały się wspomniane już trzyletnie gimnazja. Szkoły ponadpodstawowe przemianowano na ponadgimnazjalne. Wszystkie szkoły średnie przekształcone miały być w trzyletnie licea profilowane, zaś szkoły zawodowe przeznaczone miały być dla ok. 20% absolwentów gimnazjów”
Przemodelowanie ustroju szkolnego w 1999 roku było kluczową jakościowo zmianą, która miała na celu dostosowanie polskiego systemu edukacji do większościowych rozwiązań ustrojowych w krajach Unii Europejskiej, w których po sześcioletniej szkole podstawowej (lub po sześcioletnim cyklu kształcenia podstawowego jak np. w dziewięcioletniej szkole w Czechach) pojawiała się szkoła średnia I stopnia, jaką było gimnazjum.
Dla dr. R. Pląska szkoły średnie zaczynały się dopiero po gimnazjum. Absurd, świadczący o braku wiedzy z zakresu komparatystyki i polityki oświatowej negatywnie ciąży na jego narracji.[…]
Naszą dzisiejszą propozycją lektury na sobotę 9 marca 2024 roku jest tekst Sylwii Żmijewskiej-Kwiręg, zamieszczony na blogu CEO. Autorka przedstawiła tam szereg argumentów, uzasadniających jej tezę, że współpraca szkoły z organizacjami pozarządowymi może przynosić im wiele korzyści. Poniżej zamieściliśmy jedynie kilka jego fragmentów, gorąco polecając zapoznanie się z całym tekstem, do którego zamieściliśmy link:
Mądra i zgodna z prawem współpraca szkoły i organizacji społecznej może działać pozytywnie na wszystkie obszary działania szkoły. Zarówno na procesy edukacyjne i wychowawcze, jak i zarządzanie przestrzenią, prowadzenie aktywności sportowej czy profilaktykę zdrowotną. Jak zatem prowadzić współpracę szkoły z organizacją społeczną, by doskonalić działanie szkoły?
Aż 73% organizacji społecznych jako główną grupę docelową wskazuje dzieci i młodzież, ale tylko 13% z nich prowadzi działania w obszarze edukacji i wychowania
Jednocześnie z badań prowadzonych w 2021 roku przez Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO) i Fundacji Pole Dialogu wynika, że aż 25% nauczycieli nie zna żadnej organizacji społecznej. A te osoby, które współpracują w szkole z organizacjami, wskazują na różne bariery w podejmowaniu takiej współpracy.
Dodatkowo, podejmowane są próby zwiększenia nadzoru nad decyzjami dyrektora dotyczącymi współpracy z organizacjami społecznymi, co może doprowadzić do zmniejszenia zakresu tej współpracy. Mimo tego, że przynosi ona obopólne korzyści. Organizacje poprzez wspieranie systemu edukacji mają bowiem realny wpływ na zmianę społeczną. Z kolei szkoły wzbogacają swoją ofertę edukacyjną oraz mają szansę na profesjonalizację kadry i poszerzenie działań, nie tylko w obszarze edukacji, ale też wychowania. Taka współpraca jest też rekomendowana w programie „Szkoła dostępna dla wszystkich” realizowanym przez Instytut Badań Edukacyjnych i UNICEF jako interwencja wspierająca budowanie klimatu szkoły. […]
Co współpraca z organizacją społeczną wnosi do szkoły?
Nauczyciele i dyrektorzy uznają organizacje społeczne za ekspertów w określonych dziedzinach (np. prawa człowieka, ekologia, edukacja poprzez sztukę) oraz źródło nowoczesnych narzędzi i metod do pracy z młodzieżą (np. w zakresie oceniania czy angażowania uczniów uczenie się).
Współpraca z organizacjami pozwala szkole kreować nowe usługi edukacyjne i budować markę szkoły konkurencyjną na rynku lokalnym i wzmacniającą pozycję szkoły jako innowacyjnej w skali ogólnopolskiej. Pomaga szkole przyciągać nowych „klientów” – uczniów poszukujących miejsca gdzie mogą rozwijać swoje zainteresowania i kompetencje przydatne w życiu oraz wzmacniać motywację nauczycieli, którzy szukają rozwojowego miejsca pracy.
Organizacje chcą współpracować ze szkołą, bo wierzą, że poprzez pracę z dyrektorem, nauczycielami, uczniami i rodzicami mają realny wpływ na zmianę społeczną.
Najczęstszymi barierami we współpracy są:
-brak realnego partnerstwa w tej współpracy,
-ograniczenia komunikacyjne między szkołą a organizacją społeczną,
-przeciążenie nauczycieli i dyrektorów,
-ograniczone zaufanie do organizacji społecznych,
-odpłatność za projekty.
Potrzeby szkoły a oferta organizacji społecznej
Oto fragmenty z obszernego tekstu Mikołaja Marceli, który zamieścił wczoraj (7 marca 2024 r.) na swoim blogu „Eduopticum”:
Coś więcej
Serwisy informacyjne i masową wyobraźnię zdominowały ostatnio doniesienia o planowanych i wprowadzanych przez nową administrację „rewolucyjnych zmianach w systemie edukacji”. Rzeczywiście, z pewnej perspektywy, zapowiadane posunięcia mogą wydawać się przełomowymi. Zniesienie, bądź ograniczenie prac domowych, rewizja podstaw programowych i oczywiście znaczące (rzecz względna) podwyżki nauczycielskich płac oraz wywołana tym wszystkim dyskusja społeczna, to zupełnie odmienny styl w porównaniu do deformy, która naznaczyła swym piętnem minione osiem lat. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że są to posunięcia podyktowane bardziej chęcią szybkiego i efektownego spełnienia wyborczych obietnic niż zamiarem dokonania jakiegokolwiek przeobrażenia systemu. Nie można mieć pretensji do poszczególnych partii o wywiązywanie się z realizacji swoich programów, ale o efekciarstwo i zajmowanie elektoratu kwestiami w sumie drugorzędnymi już tak.
Problem w tym, że, jak zwykle, takie pretensje wysuwają jedynie zainteresowani detalami funkcjonowania szkoły profesjonaliści, a nie jej bezpośredni użytkownicy. Ci na ogół zadowalają się właśnie przekazem dla nich skrojonym, czyli niekończącą się opowieścią, jaką to troską i jakimi cudami rządzący ich obdarzą. Uświadomienie im nieuniknionego fałszu tych obietnic jest utrudnione, a składają się na to dwa czynniki: Pierwszy, to właśnie niekwestionowana, zawsze aktualna atrakcyjność każdego przekazu populistycznego – wiadomo, dobrzy rządzący pomyślą za nas, nadadzą prawa, odejmą obowiązki, przejmą koszty i od jutra szkoła będzie mlekiem wiedzy (pardon, kompetencji) i miodem poprawnych relacji płynąć. Drugi, to narracja tylko z pozoru konkurencyjna do poprzedniej, kolportowana przez całe mrowie koperników, którzy właśnie odkryli, że oświata nie kręci się wokół ich wyobrażeń i chętnie (bo często wcale nie bezinteresownie) się tym odkryciem podzielą.
Trudno stwierdzić, która z tych bajek jest bardziej szkodliwa dla samego podmiotu oświaty, ale obydwie doskonale służą swoim twórcom – pierwsza pozwala bez końca utrzymywać potężne narzędzie wpływu niemal bez żadnych znaczących inwestycji, zarówno finansowych, jak i intelektualnych; druga zapewnia popularność i byt wielu „ekspertom”, żyjącym z krytyki sposobu, w jaki to narzędzie jest stosowane. Obydwie pozostają jeśli nie w ścisłej symbiozie, to przynajmniej w relacji zwanej komensalizmem – zapewniają sobie trwanie. Gdyby, jakimś cudem, oświata publiczna przeszła jutro znaczącą metamorfozę, cała armia zmieniaczy straciłaby z dnia na dzień źródło utrzymania i nieustającej satysfakcji zbawiania ludzkości. Straty odnotowałby także towarzyszący im przemysł poradnictwa, kołczingu i ich reklamy, nie mówiąc już o mediach te dobrodziejstwa umożliwiających. Jak widać, zmiany realne nie leżą tak naprawdę niemal w niczyim interesie. […]
Szukając recepty na szkołę, można na przykład zacząć od „metody małych kroków”, narad, konferencji, konsultacji i… bez końca się zastanawiać, co w programach szkół jest potrzebne, a co mniej lub w ogóle, czy jedynkę stawiać czerwonym czy jednak zielonym długopisem, a jutro zaczynać tę dyskusję od nowa. Można uszczęśliwiać podmiot edukacji co raz to nowymi udogodnieniami, rezygnować z dotychczasowych wymagań… i za rok musieć znów renegocjować pozostałe. Można zdecydować, że w szkole powinno się czytać jedynie książki o współczesnym i aktualnym przesłaniu, zgodnym z dzisiejszą wykładnią moralności, pisane językiem zrozumiałym dla użytkownika Tik-Toka, tylko po to, by przy maturze za lat cztery móc popsioczyć na poziom wypowiedzi i postulować następne zmiany w kanonie lektur. Można również rzucać się od ściany do ściany, raz zabraniając korzystania z komórek, a raz wykazując ich edukacyjną przydatność, zmieniając zdanie pod naciskiem akurat silniejszego lobby. Moim zdaniem, nie tędy droga. […]
Dzisiaj (7 matca 202 r.) na stronie „Gazety Wyborczej” znaleźliśmy artykuł, którego fragmenty i link do pełnej wersji zamieszczamy poniżej:
Na korepetycje rodzice wydają majątek. Ojciec: To tańsze, niż wizyta u psychiatry
Foto: Adam Kozak/Agencja Wyborcza.pl
Na korepetycje rodzice wydają majątek. – To tak, jakby ktoś wierzył, że wystarczy się leczyć wyłącznie na NFZ. A nie wystarczy. Trzeba wizyt prywatnych – tłumaczą rodzice. […]
Według badania „Polaków Portfel Własny: edukacja przyszłości„ inspirowanego przez Santander Consumer Bank, aż 55 proc. rodziców chce posyłać dzieci na korepetycje. Najczęściej są to prywatne lekcje języka angielskiego (aż 83 proc. chętnych tak deklaruje) oraz matematyki (57 proc.), fizyki (16 proc.), języka polskiego (9 proc.) oraz chemii (6 proc.). Niemal jedna trzecia badanych przyznała, że w ciągu roku szkolnego wydaje na korepetycje 11 tys. złotych.
To konieczność, czy owczy pęd?
– Raczej efekt zapaści edukacji – słyszę od Katarzyny, matki uczennicy renomowanego liceum. – Bardzo chętnie przeznaczyłabym pieniądze na coś innego, ale jeśli w klasie córki od kilku tygodni nie ma matematyka, więc klasa nie ma lekcji, to co zrobić? Większość klasy ma prywatne lekcje, więc my też poszukałyśmy korepetytora. Czy wolałabym wydać pieniądze na coś innego? Oczywiście! W tym roku zrezygnowałam z zimowego płaszcza, żeby opłacić korepetytora. […]
Katarzyna Felde, nauczycielka matematyki i dyrektorka IV LO w Łodzi, przyznaje, że rzadko spotyka uczniów, którzy korepetycji nie mają. – Moim zdaniem korepetycje to nie jest konieczność. Często, nawet jeśli młody człowiek radzi sobie całkiem nieźle i komunikuje to rodzicom, ci mówią: „korepetycje nie zaszkodzą, najwyżej pomogą”. A ja się zastanawiam, czy nie pomagają bardziej rodzicom, którzy czują, że zrobili coś dla dziecka.
Inna sprawa, że – jak zauważa nauczycielka – uczniowie mają problemy ze skupieniem, więc z lekcji wynoszą mniej, niże można by oczekiwać. – Zdarza się, że dodatkowe zajęcia są potrzebne, bo dziecko ma zaległości i mocno sobie nie radzi. Ale bywa i tak, że te lekcje mają zająć dziecko, zwiększyć jego szanse w na przyszłość, a może doprowadzić do tego, że wygra konkurs przedmiotowy.
Cały tekst „Na korepetycje rodzice wydają majątek. Ojciec: To tańsze, niż wizyta u psychiatry” – TUTAJ
Źródło: www.lodz.wyborcza.pl/lodz/
Jak nasza wypracowana już przez wiele miesięcy tradycja każe – także dzisiaj informujemy o wczorajszym spotkaniu w „Akademickim Zaciszu”. Tym razem, jak o tym poinformował jego Gospodarz – prof. Roman Leppert, świadomie, na dwa dni przed Dniem Kobiet, rozmowa odbyła się na temat ojcostwa, tacierzyństwa i rodzicielstwa.
Do tej rozmowy zasiadł Marcin Perfuński, znany w sieci jako supertata.tv . On sam tak siebie przedstawia:
„Zmieniacz świata na lepsze – tak napisałem o sobie w swoim jedynym CV. […] Z zamiłowania, wykształcenia i doświadczenia jestem dziennikarzem, który chce zrozumieć świat, wytłumaczyć go innym i zostawić po sobie choć odrobinę odmienionym.
Zaczynałem w gazetce szkolnej, przeszedłem przez prasę lokalną, agencję informacyjną, wydawnictwo, studio radiowe aż zostałem freelancerem. W ciągu 20 lat przez moje redaktorskie ręce przeszło około tysiąca książek.
Od dekady jestem twórcą online. Jako influencer prowadzę od 2014 projekt < supertata.tv – Marcin Perfuński >, w ramach którego dzielę się patentami na to, jak stawać się coraz lepszym rodzicem. Realizuję to poprzez webinary, live’y, podcasty, bloga oraz profile w mediach społecznościowych i spotkania offline.”
Jak zwykle zamieszczamy poniżej link do zapisu tej rozmowy, aby zainteresowane/ni, które/rzy wczoraj nie mogli śledzić tej rozmowy „na żywo”, o dowolnej porze mogli to nadrobić:
Ojcostwo, tacierzyństwo, rodzicielstwo – TUTAJ
Wczoraj (6 marca 2024 r.) Mikołaj Marcela na swoim Fb profilu napisał taki oto tekst, dzieląc się w nim kilkoma swoimi przemyśleniami na temat skutków niedookreśloności pojęcia „prawa ucznia”:
W TEMACIE KOLEJNEJ INBY O PRAWA UCZNIA. Bardzo lubię, jak ktoś pyta (rzecz jasna retorycznie, bo wiadomo, jaka jest odpowiedź), czy nauczyciel może zabrać uczniowi telefon, gdy ten LEKCEWAŻY PEDAGOGA, MAJĄC CZELNOŚĆ NIE SŁUCHAĆ GO NA LEKCJI, a zaraz potem – by komuś nie pomyliły się przypadkiem odpowiedzi – przyrównuje tę sytuację do konfiskaty scyzoryka, którym ktoś wymachuje na korytarzu, powodując zagrożenie dla innych uczniów, lub do konfiskaty ekierki, którą ktoś bije inną osobę.
Jak sami widzicie, to są IDENTYCZNE SYTUACJE, przede wszystkim dlatego, że w tej pierwszej zraniona może zostać duma lub ego nauczyciela, który przecież jest OBDARZONY AUTORYTETEM FORMALNYM i trzeba go słuchać i generalnie trzeba WYWIĄZYWAĆ SIĘ Z OBOWIĄZKÓW(!!!). No dobra, kiedyś też go wiele osób nie słuchało, ale przynajmniej nie demonstrowali tego patrząc w ekran smartfona…
Jest oczywiście bardzo fair pisać takie rzeczy, zestawiać takie sytuacje, a potem na ich podstawie pytać o sens niektórych praw uczniów. Fair jest też po oburzeniu ludzi na taką (och, drobniutką) manipulację pisać o rozczarowaniu, że tu nie ma woli dialogu i w ogóle to, O CO WAM CHODZI Z TYMI PRAWAMI?!
Bo jak wiadomo, w szkole mamy do czynienia z logiką, zgodnie z którą MOŻESZ EWENTUALNIE KORZYSTAĆ Z PRAW, JEŚLI… WYWIĄZUJESZ SIĘ Z OBOWIĄZKÓW. A często nawet jak się wywiązujesz, też musisz liczyć się z ewentualnym łamaniem prawa (jest wszak ŚWIĘTY STATUT SZKOLNY).
Źródło: www.facebook.com/mikolajmarcela.oficjalna.strona/
Wczoraj (5 marca 2024 r.) pan poseł Marcin Józefaciuk zamieścił na swoim poselskim Fb profilu taką informację:
I tylko dzięki koleżance Anecie Jamiałkowskiej- Pabian – inicjatorce powstania grupy „Budzących się Polonistów” – dowiedzieliśmy się, że istnieje zapis filmowy tego wydarzenia. Poniżej umożliwiamy zapoznanie się z nim:
Posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Nowoczesnego Kształcenia – TUTAJ
Wczoraj (4 marca 2024 r.) w krakowskiej „Gazecie Wyborczej” zamieszczono zapis rozmowy red. Olgi Szpunar z Gabrielą Olszowską – nową Małopolską Kuratorką Oświaty. Oto obszerne fragmenty tego wywiadu i link do jego pełnego zapisu na stronie „Gazety Wyborczej”:
Kuratorium po Barbarze Nowak. Gabriela Olszowska: „Na korytarzach martwa cisza, ludzie prosili o schowany ekspres do kawy”
Foto: Konrad Kozłowski/Agencja Wyborcza.pl
Gabriela Olszowska
Doprowadziliśmy do tego, że wszyscy kopiemy w oświatę. Jedziemy po niej równo, jak po burej suce. Bez hamulców. Każdy się zna na szkole, bo przecież do niej chodził. Z tym trzeba skończyć – mówi Gabriela Olszowska, małopolska kurator oświaty. Przejęła kuratorium po rządach najbardziej kontrowersyjnej kuratorki w kraju, Barbary Nowak. Wie, od czego zacząć zmiany.
Olga Szpunar: – Aleksandra Sutkowska, była dyrektorka szkoły w Dobczycach, właśnie została oczyszczona z zarzutów.
Gabriela Olszowska, małopolska kurator oświaty: – Byłam na ogłoszeniu tego wyroku i sprawił mi radość. O tej sprawie było głośno w całej Polsce. Za panowania małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak Sutkowska stanęła przed komisją dyscyplinarną dla nauczycieli, bo pozwoliła uczniom uczestniczyć w lekcji o konstytucji. Rzecznikiem dyscyplinarnym dla nauczycieli była wtedy Dorota Skwarek, dyrektorka wydziału nadzoru pedagogicznego w Małopolskim Kuratorium Oświaty. Już nie jest.
Od czasu, gdy kurator Nowak została odwołana, pani Skwarek przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nie przeszkodziło mi to zaocznie odwołać jej z funkcji rzecznika i powołać na to stanowisko nową osobę. To był jeden z moich pierwszych ruchów po objęciu obowiązków kuratora. Trzech wicerzeczników złożyło wypowiedzenia. […]
– Czy inni dyrektorzy szkół i nauczyciele, którzy czują się pokrzywdzeni przez komisję dyscyplinarną działającą za panowania kurator Nowak, mogą liczyć na ponowne rozpatrzenie ich spraw i ewentualne oczyszczenie z zarzutów?
– Jeśli się odwołali od wyroku i sprawy są ponownie rozpatrywane, to tak. Jeśli tego nie zrobili i przyjęli orzeczenie, nic już nie możemy zrobić. Takie są procedury.
– Ile spraw dyscyplinarnych toczy się obecnie?
– To jest przedziwna historia. Jeszcze w sierpniu kurator Nowak informowała oficjalnie, że jest ich 20. W styczniu poprosiłam o ponowne przeliczenie i znów dostałam odpowiedź, że 20. Coś mi nie grało. […]
– Kiedy powoła pani swoich zastępców?
– Rozmawiam na ten temat z wojewodą, bo to on musi ich zaakceptować.
– Artur Pasek, były pracownik kuratorium, obecny dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 19 w Krakowie, to pani kandydat. Koalicja, która tyle mówiła o odpartyjnieniu kuratoriów, chce na stanowisku wicekuratora Katarzynę Mitkę, dyrektorkę szkoły w Sance i członkinię PSL.
– Tak jak powiedziałam: rozmowy z wojewodą trwają. Bardzo bym chciała jak najszybciej mieć wicekuratorów, bo jest multum rzeczy do załatwienia. Na razie działam jak w tym przysłowiu: sprawy beznadziejne załatwiam od ręki, na cuda potrzebuję trochę czasu.[…]
– Mówi pani o porządkach w kuratorium. Będą zwolnienia osób blisko współpracujących z byłą kurator?
– Pani wicekurator Halina Cimmer, podobnie jak pani Skwarek, przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nie będę kryć, że myślę o zmianie dyrektorów w delegaturach. Generalnie chciałabym dokonać przeglądu kadr, ale to nie będzie rewolucja. Raczej spokojne i przemyślane decyzje. Będę rozmawiała z pracownikami, wielu z nich widzi się w kuratorium w innym miejscu niż dotychczas. […]
– Jednym z pierwszych pani ruchów było powołanie specjalistki do spraw polityki równościowej. Została nią Sylwia Rapicka. Była kurator Nowak alarmuje w mediach społecznościowych, że była ona asystentką transpłciowej posłanki Anny Grodzkiej i martwi się, że nastąpi segregacja uczniów a wsparcie dostaną tylko ci, którzy zadeklarują inną orientację.
Oto post z FB profilu Mikołaja Marceli, zamieszczony tam wczoraj (4 marca 2024 r.), który polecamy jako impuls do Waszych przedpołudniowych refleksji
Wiecie, co jest najbardziej wkurzające w polskiej edukacji? Że nieustannie od lat wyrzucamy w błoto miliardy złotych, finansując system, w którym dominuje nieefektywny i absolutnie przestarzały model szkoły, i przeznaczając pieniądze na miejsca, w których na co dzień nierzadko poniża się młodych ludzi i łamie ich prawa (mimo że wywiązują się ze swoich obowiązków, co tak uwielbiają podkreślać nauczyciele). Finansujemy szkoły, w których uczennice i uczniowie czują się źle, w którym młodzi ludzie są nieustannie zestresowani i przez funkcjonowanie w tym przestarzałym modelu często nie mają czasu wolnego – nie mają nawet czasu żyć…
W tym samym czasie wspaniałe autorskie szkoły, magiczne inicjatywy w ramach edukacji domowej, niezwykle miejsca edukacyjne, w których dzieci uczą się radośniej, rozwijają w swoim tempie i są dzięki temu szczęśliwe, muszą drzeć o przetrwanie. Miejsca, które powinny być obiektem szczególnej troski ze strony rządzących, często muszą liczyć grosz do grosza i mieć nadzieję, że wszystko się zepnie finansowo. To miejsca, które mogłyby pomagać dzieciom, ale brakuje im jakiegoś wsparcia.
Wkurzające jest też to, że ilekroć podważamy sens zmian, ilekroć bronimy tych bezsensownych obowiązkowych zadań domowych, przywiązujemy wagę do rankingów szkół, podniecamy się wynikami na egzaminach centralnych i opowiadamy o tym, jak ważne są oceny i średnie na świadectwach, ilekroć bronimy tego przestarzałego modelu szkoły, który tak wielu młodych (i dorosłych) ludzi czyni nieszczęśliwymi, przykładamy rękę do tego stanu rzeczy. Sprawiamy, że ludzie boją się zmian i zamiast wspierać miejsca dobre dla dzieci. Sprawiamy, że wierzą, że szkoła musi być miejscem stresu i lęku, w którym ważne są obowiązkowi, a prawa (człowieka, dziecka i ucznia) już nieszczególnie…
To taki post pod wpływem chwili, pewnie kiedyś go rozwinę, a póki co puszczam w świat, bo mam dziś taką potrzebę.
Źródło: www.facebook.com/mikolajmarcela
Foto: fotGround Picture / hutterstock[www.bankier.pl]
Na „Portalu Samorządowym – Portalu dla Edukacji” zamieszczono dzisiaj (4 marca 20024 r.) tekst Jacka Krzemińskiego, informujący o zaprezentowanym 16 stycznia, podczas Sejmowej Komisji Cyfryzacji stanowisku 10 organizacji pozarządowych wobec postulatów zawartych w „Raporcie otwarcia”. Organizacje te powiadają się za wprowadzenia ogólnopolskiego zakazu używania przez uczniów smar fonów na terenie szkół. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
Chcą od września zakazać używania smartfonów w szkołach. Jest apel do ministra
[…]
Na posiedzeniu sejmowej Komisji Cyfryzacji, które odbyło się 16 stycznia, 10 organizacji pozarządowych przedstawiło swój „raport otwarcia”, dotyczący polityki cyfryzacji Polski. Te organizacje, współpracujące w ramach „Forum Prawo dla Rozwoju”, to m.in. Instytut Spraw Cyfrowych, Instytut Spraw Obywatelskich, Związek Inicjatyw Biznesowych oraz Fundacja Healthcare Poland. […]
W ramach raportu przedstawiły one swoje rekomendacje dla polityki cyfryzacji Polski na lata 2024-2027. Wśród nich znalazło się m.in. wprowadzenie ogólnopolskiego zakazu używania smartfonów przez uczniów w szkołach, a nawet wnoszenia przez nich smartfonów do szkół. Kolejny postulat to wycofanie programu „Laptop dla ucznia”.
– Liczne badania wskazują na szkodliwy wpływ smartfonów na zdrowie, wyniki w nauce i sukcesy w życiu dzieci – powiedział Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich. – Państwo nie powinno zwiększać ani ułatwiać ekspozycji dzieci i młodzieży na świat cyfrowy poprzez programy ułatwiające dostęp do komputerów i zezwalanie na używanie przez uczniów smartfonów w szkołach. Naszym zdaniem program „Laptop dla ucznia” był błędem.[…]
Górski dodał, że organizacje pozarządowe apelowały już do poprzedniego ministra edukacji Przemysława Czarnka o wprowadzenie ogólnopolskiego, centralnego zakazu używania przez uczniów smartfonów w szkołach. Ale minister wtedy nie zdecydował się na to. […]
Liczymy, że nowy rząd przychylniej odniesie się do tej propozycji – mówił szef Instytutu Spraw Obywatelskich. – Będziemy o tym rozmawiać zarówno z nowym kierownictwem resortu edukacji, jak i resortu cyfryzacji. Zakaz używania smartfonów w szkołach obowiązuje od 1 stycznia tego roku w Holandii, a ogólnokrajowe rozwiązania w tym zakresie obowiązują także we Francji, Włoszech, Grecji, Portugalii i Chinach. Teraz czas na Polskę. […]
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
x x x
Poniżej zamieszczamy fragment zapisu posiedzenia Komisji Cyfryzacji z dn. 16 stycznia 2024 roku:
[…]
Screen ze strony 20 dokumentu.
Źródło: www.orka.sejm.gov.pl/