
Archiwum kategorii 'Aktualności'
Foto: www.be.edu.pl/
Tekst, którego obszerne fragmenty zamieszczamy poniżej, został dzisiaj opublikowany na stronie tygodnika „Newsweek”. Jednak z powodu konieczności wykupienia dostępu do jego treści, odsyłamy linkim do jego pełnej wersji na stronę portalu „Onet”. Autorką tej publikacji jest znana nam jeszcze z czasu, gdy była dziennikarką „Gazety Wyborczej” Aleksandra Pezda. Zapraszamy do lektury:
Awantura o nową listę lektur. MEN wypiera się pracy własnych ekspertów
[…]
Wakacje w pełni, ale to nie przeszkoda, żeby się awanturować o lektury szkolne. Poloniści zatrudnieni przez MEN postanowili zostawić wolną rękę w wyborze książek nauczycielom i uczniom. Na prawicy zawrzało, że będzie „odmóżdżanie”. Zaatakowany rząd Donalda Tuska odciął się od własnego projektu. A MEN ze strachu przed polityczną awanturą – wypiera się własnej pracy.
Nowa lista lektur to „systemowe odmóżdżanie”?
Chodzi o nową podstawę programową, która ma wejść do szkół podstawowych od września 2026 r. (najpierw w klasach 1-4). Ma obowiązywać każdego nauczyciela, w każdej szkole w kraju. Dotyczy też naturalnie języka polskiego, w tym – kanonu lektur. Tym razem eksperci MEN naprawdę postanowili zrobić rewolucję. To nauczyciele, wspólnie z uczniami, mieliby sami wybierać, co będą czytać. Z grubsza – bo nawet reformatorzy zostawili wyjątki. Ale o tym za chwilę.
W żadnym innym kraju lista lektur nie urasta do rangi kryzysu państwowego. Ale u nas? Nic bardziej nie rozgrzewa polskich polityków jak kanon literatury narodowej. Szkoda tylko, że politycy jak dzieci. Czytają tylko tytuły.
I tak – szefowa zespołu pracującego nad nową podstawą programową z języka polskiego, dr Kinga Białek, pochwaliła się w środę „Gazecie Wyborczej”. Mariusz Błaszczak musiał czytać do śniadania, bo już przed godz. 10 ubolewał na platformie X, że „To będzie to krok w stronę społeczeństwa, które czyta coraz mniej, rozumie coraz mniej i daje się prowadzić byle sloganom. A może o to chodzi Platformie Obywatelskiej?”. Natychmiast po nim przyłożył Mateusz Morawiecki: „Wiele można wybaczyć lekkomyślnym politykom, ale – tego systemowego odmóżdżania, które chce zafundować młodym Polakom Barbara Nowacka, wybaczyć nie można„ grzmiał były premier.
Do obiadu była już gotowa replika rzecznika rządu Donalda Tuska: „Kanon lektur pozostaje bez zmian. Ministerstwo edukacji nie wykreśla żadnych tytułów z listy lektur” – napisał Adam Szłapka.
Reakcja ministra edukacji Barbary Nowackiej była wobec tego do przewidzenia: „Co się zmienia w kanonie lektur? Nic” – napisała po rzeczniku na platformie X. I odcięła się od własnych ekspertów: „Propozycje ekspertów, nawet te najbardziej emocjonujące, pozostają propozycjami ekspertów, a nie działaniem MEN” – napisała. […]
Od środy MEN tłumaczy się z cięć w lekturach na wszelkie sposoby. W przekazanym PAP stanowisku czytamy: „Nie jest prawdą, że eksperci wśród swoich recenzowanych propozycji postulują likwidację obowiązkowości lektur lub całych list lektur, włącznie z kanonem polskiej literatury (…) Eksperci (…) wskazują na konieczność obowiązkowych pozycji i tekstów – w tym fragmentów Biblii, wybranych mitów greckich (…) . Ponadto każdy uczeń musiałby poznawać klasyków polskiej literatury”.
W Radiu TOK FM wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer również zapewniała, że MEN nie wprowadziło żadnych zmian na liście lektur. Przyznała jednak, że nad zmianami pracują zespoły ekspertów. „Te propozycje nawet do nas jeszcze nie trafiły” – mówiła. Jednak już w następnym zdaniu – odpowiadając na pytanie prowadzącej – wymieniała szczegóły propozycji i ich broniła. „Zależy nam, aby młodzi ludzie czerpali nie z bryków, nie ze skrótów tylko z prawdziwych źródeł” – mówiła. „Naszym celem jest wyrobienie nawyku czytania” – podkreślała.
Wszyscy komentatorzy odnoszą się do medialnych wypowiedzi dr Białek. Nikt nie cytował projektu. Jeszcze wczoraj, gdy drążyłam w MEN, jaki jest jego status, usłyszałam, że projektu jeszcze nie ma, że dopiero powstaje. W końcu go jednak znalazłam.
Prezentacja projektu jest dostępna – całkiem oficjalnie – na stronie Instytutu Badań Edukacyjnych, który nadzoruje prace nad nową podstawą programową. Był już nawet webinar dla nauczycieli, podczas którego autorzy przedstawiali szczegóły propozycji. I – co tu kryć – są w nim założone cięcia na liście lektur.
Co zniknie z listy lektur w podstawówce?
Poloniści zatrudnieni przez MEN zostawili na liście lektur obowiązkowych w szkole podstawowej tylko kilka pozycji, w tym raptem trzy większe utwory: „Balladynę”, „Kamienie na szaniec” i „Dziady” (do czytania w klasach VII-VIII). Nie licząc drobniejszych tekstów czy fragmentów innych dzieł (np. „Pana Tadeusza”) – ale o tym za chwilę. Z listy obowiązkowej na tym etapie edukacji wypadną w gruncie rzeczy tylko: „Zemsta”, „Mały książę” i „Opowieść wigilijna”.
Z kolei w klasach IV-VI zniknie lista obowiązkowa, na której były: „Akademia Pana Kleksa”, „Kajko i Kokosz”, „Opowieści z Narnii”, „Chłopcy z Placu Broni” i „Hobbit”, a z mniejszych form: „Mikołajek”. Znikną – bo na tym etapie miałoby nie być w ogóle listy lektur obowiązkowych. Co nie znaczy, że tych książek nadal nie będzie się w szkole czytało.
Eksperci zalecili, by na każdym etapie – w klasach IV-VI i VII-VIII – uczniowie czytali co najmniej cztery dłuższe teksty literackie w każdym roku. Co daje w sumie minimum 20 książek przez całą drugą część podstawówki (bez edukacji I-III).
To sporo – biorąc pod uwagę nastawienie polskich uczniów do czytania. Według badania PIRLS 2021 (Międzynarodowe badanie osiągnięć czwartoklasistów w czytaniu), emocje polskich uczniów wobec czytania plasują ich na 50 miejscu, wśród rówieśników z 57 krajów.
„Chcemy przeciwdziałać temu, że dzieci zamiast lektur czytają bryki (…) Ale do tego potrzebna jest rezygnacja z liczby lektur na rzecz jakościowej edukacji czytelniczej” – mówiła dr Kinga Białek na stronie IBE.
Lista lektur do podstawówki już teraz nie jest obszerna. Wiele tytułów jest właśnie na liście do wyboru. Czy w nowej podstawie też znajdzie się lista lektur do wyboru? – Będzie, ale w odrębnym dokumencie, wraz ze wskazówkami metodycznymi – odpowiada mi jedna z osób, które pracowały przy projekcie.
Co ciekawe, na odchudzonej liście lektur pozostały pozycje, o które zazwyczaj bije się prawica. Jest „Reduta Ordona”, w której obronie stoczono bitwę już w maju ubiegłego roku. Nadal więc przeciętny polski uczeń będzie w stanie rozpoznać cytat „Nam strzelać nie kazano”. Została też „Śmierć Pułkownika” – jeden z nielicznych przykładów kobiecej bohaterki narodowej. No i zostały „Kamienie na szaniec” – formacyjne teksty, które „każdy Polak znać powinien”. Jest oczywiście „Pan Tadeusz” – choć we fragmentach. I również obowiązkowe fragmenty Biblii.
Projekt jest już gotowy. W najbliższych dniach miał zostać poddany tzw. konsultacjom społecznym. Czy tak się stanie? Nie wiadomo – właśnie wybuchła polityczna awantura.[…]
Jakie będą dalsze losy projektu? Na razie MEN wypiera się faktów, a podlegający mu IBE na swoich platformach, w osamotnieniu broni MEN-owskich ekspertów.* „Apelujemy o zaufanie polonistom” – pisze dr Białek. I tłumaczy, co stoi za ideą wolnego wyboru lektur: „Dzieci muszą przede wszystkim zrozumieć, że literatura może opowiadać o ich życiu, że książki są blisko nich„.
Rozmawiam z dwoma ekspertkami, które pracowały przy projekcie.
– Czuję się wykorzystana, bo słyszę, że nasza praca nie ma znaczenia, a decyzje i tak są polityczne – mówi jedna z nich. – Za PiS-u przynajmniej było wiadomo, kto jest wrogiem – mówi.
Druga podkreśla, że nie chodziło o to, który tytuł jest ważniejszy. – Celem było, aby pozostawić nauczycielom jak najwięcej autonomii a uczniom dać sprawczość. Ścisłego kanonu lektur nie ma w krajach, na których edukacji chcielibyśmy się wzorować, jak np. Finlandia. Zdecydowaliśmy w końcu, żeby kilka kanonicznych tekstów i tylko z literatury polskiej zostawić. A to i tak nie wystarczyło – mówi rozgoryczona.
Nad nową podstawą programową do szkoły podstawowej pracuje powołany przez MEN zespół 200 ekspertów i praktyków, zebranych w 22 zespołach przedmiotowych. Za całość odpowiada ministerialny Instytut Badań Edukacyjnych. MEN reformą się chwali, na stronie ministerstwa jest dedykowana jej zakładka, z przesłaniem: „Wyniki międzynarodowych badań wskazują, że w ostatnich latach polska szkoła znalazła się w poważnym kryzysie, dlatego potrzebne są mądre i odpowiedzialne działania naprawcze„. Według MEN, dzięki tej reformie, „absolwenci polskich szkół będą przygotowani do życia w zmieniającym się świecie”. Finalne wersje 22 projektów przedmiotowych mają być opublikowane we wrześniu tego roku. […]
Cały tekst „Awantura o nową listę lektur. MEN wypiera się pracy własnych ekspertów” – TUTAJ
Źródło: www.onet.pl/informacje/newsweek/
*Zamieszczony 30 lipca na stronie IBE tekst, zatytułowany „Nowa podstawa programowa z języka polskiego: dzieci mają czytać chętniej” – TUTAJ
Nie w Warszawie, ani w Krakowie czy Gdańsku (nie wspominając o mojej Łodzi), a w Ostrowcu Świętokrzyskim, mieście liczącym niespełna 60 tys. mieszkańców, dostrzegli ten problem i od trzech lat realizują program wsparcia pedagogów i psychologów szkolnych oraz dyrektorów szkół. Oto obszerne fragmenty tego, zamieszczonego wczoraj na „Portalu dla Edukacji” tekstu, którego autorką jest Marta Dobrowolska-Wesołowska – zastępczyni dyrektora Centrum Rozwoju Lokalnego w Ostrowcu Świętokrzyskim, która od roku 2018 do początku 2025 była dyrektorką Publicznej Szkoły Podstawowej nr 5 im. Stefana Żeromskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim
Pedagodzy i dyrektorzy szkół też potrzebują wsparcia. Miejski program przeciera szlaki
Pedagodzy szkolni, psycholodzy i dyrektorzy wspierają uczniów z problemami, słuchają zaniepokojonych rodziców i pomagają nauczycielom odnaleźć się w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości edukacyjnej. Ale kto wspiera ich? Coraz częściej to właśnie oni stają się grupą zawodową narażoną na przemęczenie, chroniczny stres, osamotnienie w podejmowaniu codziennych decyzji, a w rezultacie na wypalenie zawodowe. W Ostrowcu Świętokrzyskim postawiono na systemowe rozwiązanie dla kadry szkół. […]
Psychologia pracy i edukacji od lat podkreśla, że długotrwały kontakt z cudzymi emocjami, bez możliwości odreagowania, prowadzi do wypaczenia obrazu własnej skuteczności i sensu działania. W zawodach opartych na pomaganiu kluczowe staje się wsparcie relacyjne, przestrzeń do rozmowy i refleksji nad własną rolą. Nie można pomagać skutecznie, nie mając przestrzeni, by samemu być usłyszanym i zaopiekowanym.
Christina Maslach, uznawana za jedną z najważniejszych badaczek wypalenia zawodowego, opisuje to zjawisko jako długotrwałą reakcję na stały stres emocjonalny i relacyjny, charakterystyczny dla zawodów skoncentrowanych właśnie na pracy z ludźmi. Dlatego tak ważne jest stworzenie bezpiecznej przestrzeni – nie tylko do superwizji, ale także do rozwoju, odreagowania i odbudowy emocjonalnej równowagi.
Właśnie na tych fundamentach opiera się innowacyjna inicjatywa realizowana przez gminę Ostrowiec Świętokrzyski we współpracy z Centrum Rozwoju Lokalnego – prawdopodobnie pierwsze w Polsce systemowe, samorządowe wsparcie dedykowane tym, którzy wspierają innych.
Już trzeci rok pedagodzy i psychologowie szkolni uczestniczą w regularnych grupach wsparcia o charakterze coachingowo-mentoringowym. W roku bieżącym dołączyli do nich dyrektorzy szkół – w pilotażowej serii warsztatów skupionych na ich roli jako liderów i opiekunów zespołów. Spotkania te mają charakter rozwojowy, ale też regeneracyjny – pozwalają nie tylko „przepracować” trudności, lecz także odnaleźć nowe perspektywy w pracy z ludźmi.
Pomysł stworzenia grup wsparcia dla kadry szkolnej zrodził się z obserwacji codzienności lokalnych szkół. Pracownicy Centrum Rozwoju Lokalnego, prowadząc działania edukacyjne i społeczne w regionie, usłyszeli od specjalistów edukacyjnych o trudnościach, takich jak samotność w decyzjach, brak przestrzeni na refleksję, przemęczenie, a nawet wypalenie zawodowe. Problemem nie był brak kompetencji, ale brak wsparcia. Zgodnie z badaniami Instytutu Badań Edukacyjnych (IBE), ponad 60 proc. specjalistów szkolnych wskazuje brak systemowego wsparcia emocjonalnego jako jedno z głównych źródeł stresu zawodowego. To dane, które coraz trudniej ignorować.
W odpowiedzi gmina Ostrowiec Świętokrzyski zdecydowała się zareagować systemowo. Tak powstała innowacyjna koncepcja regularnych warsztatów rozwojowych w formule coachingu i mentoringu – początkowo dla pedagogów i psychologów, z czasem rozszerzona o grupę dyrektorów.
Projekt wsparcia dla kadry szkolnej w Ostrowcu Świętokrzyskim realizowany jest w dwóch uzupełniających się ścieżkach: dla pedagogów i psychologów szkolnych (od 2022 r.) oraz dla dyrektorów szkół (od 2025 roku). Kluczowym założeniem jest praca w formacie grup wsparcia, opartych na coachingu, mentoringu oraz elementach superwizji.
W warsztatach wzięło dotychczas udział ponad 40 osób. W pierwszej edycji uczestniczyło 12 pedagogów i psychologów szkolnych, którzy przepracowali wspólnie 32 godziny zajęć. Rok później – w 2023 r. – grupa liczyła 10 osób i zrealizowała 28 godzin warsztatowych. W 2024 r. kontynuowano program w nieco poszerzonej formule: ta sama liczba uczestników wzięła udział w cyklu obejmującym już 36 godzin pracy. W 2025 r. grupa również liczy 10 osób, a planowany wymiar zajęć to 20 godzin, rozłożonych na pięć miesięcy. […]
Choć projekt w Ostrowcu Świętokrzyskim nie doczekał się jeszcze ewaluacji zewnętrznej, opinie uczestników są niezwykle spójne i wymowne. Pedagodzy i psychologowie podkreślają, że poczuli się zauważeni i zaopiekowani. Wielu mówi o „odzyskanym oddechu”, o „poczuciu, że nie są sami”.
Dyrektorzy szkół biorący udział w spotkaniach zauważają, jak bardzo potrzebna jest przestrzeń do rozmów o swojej roli jako liderów. – Nie sądziłem, że praca dyrektora może być tematem dla coachingu. A potem uświadomiłem sobie, jak bardzo tego potrzebuję – żeby nie tylko wymagać, ale też rozumieć siebie jako lidera – mówi dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 3, Mariusz Szczerbiński.
Tym bardziej istotne, że mówimy tu o inicjatywie w pełni finansowanej przez samorząd. Gmina nie czekała na centralne programy ani fundusze zewnętrzne – zareagowała na konkretne potrzeby swoich szkół. Program realizowany w Ostrowcu Świętokrzyskim został w całości sfinansowany ze środków Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Przeciwdziałania Narkomanii. W latach 2022–2025 Gmina przeznaczyła na jego realizację blisko 64 tys. zł, przekazanych Centrum Rozwoju Lokalnego.
Niewykluczone, że wzorem Ostrowca Świętokrzyskiego pójdą inne gminy. Jest na to miejsce i ogromna potrzeba – nie tylko w dużych miastach, ale przede wszystkim tam, gdzie dostęp do specjalistycznego wsparcia jest ograniczony.
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
Wczoraj (29 lipca 2025 r.) na stronie Najwyższej Izby Kontroli zamieszczono tekst, będący zapisem konferencji prasowej, gdzie poinformowano o wynikach kontroli doraźnej, której przedmiotem był system sprawdzania i oceniania egzaminów maturalnych w latach 2021-2024. Skontrolowano Centralną Komisję Egzaminacyjną w Warszawie i Okręgową Komisję Egzaminacyjną w Poznaniu. Oto obszerne fragmenty tego tekstu oraz linki do filmowej relacji z tej konferencji oraz link do pełnej wersji jej zapisu:
Oblany egzamin ze sprawdzania matur (zapis konferencji prasowej)
W latach 2021–2024 system sprawdzania i oceny egzaminów maturalnych nie działał tak, jak powinien, przez co oceny z tych egzaminów nie zawsze były obiektywne i sprawiedliwe. Co piąty egzaminator Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej (OKE) w Poznaniu popełniał błędy merytoryczne w ocenie prac maturalnych, a od 10% do 18% egzaminujących popełniało błędy techniczne. W OKE w Poznaniu 40% wniosków o weryfikację wyniku egzaminu maturalnego kończyło się jego podwyższeniem i koniecznością zmiany świadectwa dojrzałości. W całym kraju dotyczyło to 25% takich przypadków. Dla wielu maturzystów zaniżenie oceny mogło oznaczać straconą szansę na studia. Pomimo przygotowania organizacyjnego obu jednostek do realizacji ich zadań, podejmowane działania nie spowodowały wyeliminowania lub znacznego zminimalizowania występowania błędów w wynikach egzaminów. Zawiódł też system szkolenia egzaminatorów, który nie przygotował ich odpowiednio do prawidłowego sprawdzania i oceniania prac.
Delegatura NIK w Poznaniu przeprowadziła kontrolę doraźną dotyczącą systemu sprawdzania i oceniania egzaminów maturalnych w latach 2021-2024. Skontrolowano Centralną Komisję Egzaminacyjną w Warszawie i Okręgową Komisję Egzaminacyjną w Poznaniu, obejmującą zakresem działania obszar województw: zachodniopomorskiego, lubuskiego i wielkopolskiego. Poznańska OKE pod względem zasięgu terytorialnego obejmuje największy okręg w kraju i realizuje zadania dotyczące około 15% ogólnej liczby maturzystów.
NIK, analizując liczne doniesienia prasowe o błędach w ocenianiu prac maturalnych, interwencje Rzecznika Praw Obywatelskich, interpelacje poselskie i wpływające do Izby skargi, uznała za zasadne zbadanie tego problemu.
Brak właściwej identyfikacji ryzyka wystąpienia błędów
Dyrektor CKE w ramach nadzoru wprowadził co prawda procedury sprawdzania i oceniania egzaminów maturalnych, jednak przewidziane w nich działania nie były w pełni skuteczne. Z kolei w OKE w Poznaniu nie zapewniono skutecznych mechanizmów pozwalających na wyeliminowanie lub istotne zminimalizowanie skutków błędów popełnianych przez egzaminatorów. W efekcie, pomimo przygotowania organizacyjnego obu jednostek do realizacji ich zadań, nie doszło ani do poprawy jakości oceniania prac, ani do ograniczenia skali i zakresu tych błędów.
Należy zauważyć, że w CKE nie identyfikowano ryzyk w odniesieniu do nadzoru nad prawidłowością realizacji zadań z zakresu sprawdzania i oceniania egzaminów maturalnych przez OKE, ani do nadzoru nad realizacją zadań zapewniających porównywalność wyników egzaminów maturalnych. Natomiast w prowadzonym przez OKE w Poznaniu rejestrze ryzyk w każdym roku identyfikowane było ryzyko wystąpienia błędów merytorycznych lub technicznych popełnianych przez egzaminatorów w czasie sprawdzania i oceniania prac egzaminacyjnych. Poziom ryzyka określany był niezmiennie jako umiarkowany a przeciwdziałanie miało stanowić formę reakcji na ryzyko, jednak w praktyce podejmowane na tej podstawie działania nie ograniczały skutecznie skali i zakresu błędów w ocenianiu.
System szkolenia egzaminatorów do poprawki
System szkolenia egzaminatorów z zasad oceniania nie zapewniał ich wystarczającego przygotowania do prawidłowego sprawdzania i oceniania prac. Pomimo wprowadzonych procedur w latach 2021-2024 wzrastał odsetek egzaminatorów OKE w Poznaniu popełniających błędy merytoryczne przy ocenianiu zadań, ujawnione w wyniku weryfikacji na wniosek zdającego. […]
Podwójna weryfikacja oceny 10% prac
W latach 2021-2024, w ramach bieżącego monitorowania jakości oceniania, co dziesiąty arkusz egzaminacyjny był ponownie sprawdzany podczas pracy egzaminatorów (w przypadku stwierdzenia błędu zmieniano wynik egzaminu). Mimo że mechanizm pozwalał na zidentyfikowanie i skorygowanie znacznej liczby błędnych ocen jeszcze przed ogłoszeniem wyników, nie wpłynęło to na zmniejszenie skali nieprawidłowo ocenionych prac, ujawnionych dopiero wskutek weryfikacji na wniosek zdających.[…]
W latach 2021-2024 ponownemu sprawdzeniu przez egzaminatora-weryfikatora poddano nie więcej niż 10% wszystkich ocenionych wcześniej prac, co wynikało z procedur. Dodatkowo stosowano mechanizmy, które przy zachowaniu powyższego progu pozwalały na zwiększenie liczby prac poddanych przynajmniej częściowej weryfikacji poprzez wprowadzenie:
>trzech rodzajów weryfikacji (wstępnej, bieżącej oraz technicznej);
>możliwości sprawdzania przez egzaminatora-weryfikatora prac w całości bądź w zakresie wybranych zadań;
>możliwości weryfikowania przez ekspertów OKE liczby punktów przed terminem wydania zdającym dokumentów.
Przyjęty próg weryfikacji pozwalał wprawdzie na ujawnienie i skorygowanie, jeszcze przed ogłoszeniem wyników egzaminów, przynajmniej części błędów popełnianych przez egzaminatorów, jednak nie spowodował zmniejszenia skali i zakresu nieprawidłowych ocen.
W OKE w Poznaniu w wyniku weryfikacji co dziesiątej pracy ocenionej przez egzaminatora stwierdzono błędy w ocenie skutkujące koniecznością korekty wyniku egzaminu z biologii nawet w 54% sprawdzanych ponownie prac – z geografii w 27% a z chemii w 26%.
Nieskuteczna weryfikacja techniczna
W Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu liczba egzaminatorów, którzy popełnili błędy techniczne skutkujące nieprawidłową oceną prac w latach 2021-2024 wynosiła: 411, 391, 630 i 322, co stanowiło od 10% do 18% wszystkich egzaminatorów oceniających prace. Błędy zostały ujawnione i wyjaśnione podczas procesu skanowania kart (czyli po zakończeniu prac zespołu egzaminatorów, a przed ogłoszeniem wyników egzaminów) i polegały na niekompletności zaznaczeń liczby punktów za rozwiązanie poszczególnych zadań na karcie odpowiedzi. Niestety, nie wszystkie błędy techniczne popełnione przez egzaminatorów były identyfikowane na tym etapie. W przypadku, gdy egzaminator zaznaczył na karcie odpowiedzi liczbę punktów za rozwiązanie zadania niezgodną z liczbą punktów w arkuszu, błędy ujawniano dopiero w wyniku weryfikacji na wniosek zdającego. Skutkowało to koniecznością zmiany wyniku egzaminu i wymianą świadectwa.[…]
Matury ogólnopolskie – co czwarta praca nieprawidłowo oceniona
Kierownictwo MEN – stan na dzień 25 lipca 2023 roku
Na portalu „Strefa Edukacji” zamieszczono dzisiaj przed południem tekst Katarzyny Mazur, w którym zawarto informacje, jakie wczoraj przekazała ministra Barbara Nowacka w czwartkowej audycji „Bez uników” w Radiowej Trójce. Oto fragmenty tego tekstu:
Nowacka o składzie MEN. Zdradza, czy szykuje zmiany personalne w resorcie
W kuluarach mówi się o tym, że problemem skuteczności ministerstw jest nie to, kto stoi na ich czele, ale skład osobowy „zaplecza”. Koalicyjny układ sprawia, że szefowie resortów nie zawsze mogą swobodnie dobierać współpracowników. Barbara Nowacka odniosła się do tego i powiedziała, jakie ma plany odnośnie swojego resortu. […]
Zespół edukacji „już się zbudował”
Ministra edukacji przyznała, że nie przewiduje dużych roszad personalnych w swoim resorcie. W przypadku Ministerstwa Edukacji Narodowej – jak zapewniła – zespół już się ukształtował i działa sprawnie. – U mnie ten zespół się już zbudował. I mówiąc szczerze, nie przewiduję wielkich zmian – powiedziała. Podkreśliła, że kluczowe osoby w jej otoczeniu to ludzie sprawdzeni i lojalni. – Moją najbliższą współpracowniczką, zastępczynią, jest pani minister Katarzyna Lubnauer – zaznaczyła Nowacka – z którą pracuje mi się po prostu bardzo dobrze. Współpracujemy ze sobą już od dziesięciu lat na różnych płaszczyznach .
Dodała, że wysoko ceni również pozostałych wiceministrów. – Bardzo sobie cenię pozostałych moich zastępców. W szczególności panią ministrę Paulinę Piechnę-Więckiewicz, która jest też pełnomocniczką ds. zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży (tutaj ten komponent bezpieczeństwa), ale i z pozostałymi ta praca się układa – zaznaczyła.
Choć nie są planowane rewolucyjne zmiany w kierownictwie MEN, pewne korekty mogą się pojawić. Sama Nowacka określiła je jako „drobne”. Jej deklaracje wpisują się w przekaz, że edukacja ma być obszarem ciągłości i konsekwentnie realizowanej wizji, a nie politycznych przetasowań.
Cały tekst „Nowacka o składzie MEN. Zdradza, czy szykuje zmiany personalne w resorcie” – TUTAJ
Źródło: www. strefaedukacji.pl
x x x
Przeczytaj także tekst, zamieszczony na tym portalu 23 lipca, z którego dowiesz się jak recenzował dotychczasowy dorobek ministy Nowackiej i jakie snuł prognozy na temat ewentualnych zmian personalnych w kierownictwie resortu łódzki poseł Marcin Józefaciuk:
„Nowacka już coś rozpoczęła i potrafi słuchać. Największy problem jest w zapleczu resortu” – TUTAJ
Oto tekst, zamieszczony rzez kolegę Jarosława Pytlaka na jego blogu, w dniu ogłoszenia przez premiera składu zreorganizowanego rządu:
Win win Barbary Nowackiej
Muszę przyznać samokrytycznie, że moje prognozy w dziedzinie polityki nie grzeszą trafnością. Półtora roku temu byłem przekonany, że nowa władza odmieni oblicze polskiej edukacji, a teraz pozostało mi już tylko poczucie zawodu. Po kilku udanych ruchach na początku (podwyżka płac nauczycieli, wymiana kuratorów), obecnie mam wrażenie deja vu, tylko z odmiennym zwrotem ideologicznym. Owszem, jest więcej uśmiechu i padają piękne deklaracje, ale brakuje konkretnych działań, wychodzących naprzeciw największym bolączkom systemu. W zamian oferuje się nam reformę programową, po której – jeśli wierzyć ministrze Nowackiej – wszyscy: uczniowie, rodzice, nauczyciele, pokochają szkołę i będą szczęśliwi. Taki ma być skutek precyzyjnego zaprojektowania profilu absolwenta dla kolejnych etapów edukacji oraz wyposażenia nauczycieli w doskonałe podstawy programowe, metody nauczania i nowoczesne narzędzia pomiaru.
Niestety, ta wizja do mnie nie przemawia. Dużo jest w niej „czucia i wiary” czołowych reformatorów, luźno związanych z praktyką szkolną, za to mało konkretnych podstaw naukowych dla przygotowywanych nowinek. Na to nakłada się jeszcze brak nadziei na znaczące nakłady finansowe, a są one po prostu niezbędne, jeśli chce się wprowadzić zmiany na skalę systemową. W świetle tego optymistyczna narracja ministry jest po prostu kartką wyjętą z elementarza populizmu.
Na podstawie tych obserwacji z dużą dozą pewności prognozowałem dymisję Barbary Nowackiej. No i ponownie nie sprawdziło się. Teraz próbuję dojść do tego, dlaczego się pomyliłem. Jeden błąd dostrzegam w założeniu – ja po prostu cały czas myślę, że edukacja jest najważniejsza na świecie i musi stanowić „oczko w głowie” władzy państwowej. Nie musi i najwyższa pora, żebym to zrozumiał! Edukacja jest mało atrakcyjna dla polityków, (pozornie) nie przekłada się na gospodarcze wskaźniki, wymaga długiej perspektywy czasowej w planowaniu i wdrażaniu. Ma ogromną bezwładność, a przez swoją złożoność jest też niewdzięcznym obiektem do zarządzania. A że politycy każdą swoją aktywność traktują jako kolejny krok w karierze – z racji tych swoich cech stanowi marną trampolinę do bardziej prestiżowych funkcji.
Gdyby była jakaś szansa na zmianę kursu, powiązaną z niezbędnym dosypaniem grosza, być może Donald Tusk postawiłby na nową osobę. Że takiego zwrotu najwyraźniej nie przewidziano, pozostawienie ministry Nowackiej na stanowisku było rozwiązaniem oczywistym. Widzę to dopiero po fakcie, ale człowiek uczy się przez całe życie…
Mamy teraz dwa możliwe scenariusze. W pierwszym nowelizacja ustawy wprowadzająca reformę zostaje uchwalona w parlamencie (to można przyjąć za pewnik), a następnie uzyskuje podpis prezydenta. IBE realizuje dalej swoje zadanie i pomimo napiętego kalendarza reforma programowa rusza zgodnie z planem w roku 2026. Jej skutki objawią się w bezpiecznej politycznie perspektywie kilku lat, a nazwisko pani Nowackiej zostanie połączone z kolejną zmianą w edukacji, analogicznie jak stało się to w przypadku Anny Zalewskiej. Miejsce w historii zapewnione, o kontrowersjach z czasem wszyscy zapomną. Win.
W drugim scenariuszu prezydent wetuje rzeczoną ustawę, stawiając w ten sposób tamę szkodliwym zdaniem prawicy działaniom ministry. Zostajemy z nowymi podstawami programowymi jak Himilsbach z angielskim, ale… Barbara Nowacka może spokojnie podjąć narrację, że tylko obstrukcja ze strony prezydenta przeszkodziła jej w dokonaniu epokowej zmiany. Ponownie win.
Tak sobie tłumaczę przyczyny pozostawienia na stanowiskach dotychczasowego kierownictwa MEN. Politycy, jak widać, sobie poradzą. Osobiście zyskałem pewność, że żaden wybór polityczny nie rokuje nadania narodowej edukacji priorytetu, na który zasługuje. Tylko młodych, którzy są przyszłością narodu, trochę szkoda…
Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/w
Minister Edukacji Barbara Nowacka podpisała rozporządzenia zmieniające rozporządzenia w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego – w zakresie wychowania fizycznego, które będą obowiązywały od 1 września 2025 roku.
Nowa podstawa programowa wychowania fizycznego będzie dotyczyła uczniów w:
>szkole podstawowej (klasy I–III i IV – VIII);
>szkołach ponadpodstawowych (liceum ogólnokształcące, technikum, branżowa szkoła I stopnia, branżowa szkoła II stopnia);
>szkole policealnej.
Nowa podstawa programowa kształcenia ogólnego w zakresie wychowania fizycznego kładzie nacisk na rozwój podstawowych umiejętności ruchowych, które umożliwiają dzieciom i młodzieży podejmowanie różnorodnych form aktywności fizycznej przez całe życie. Opiera się na kształtowaniu kompetencji ruchowych, budowaniu motywacji do podejmowania aktywności fizycznej oraz promowaniu zdrowego stylu życia poprzez ruch i zabawę – nie ogranicza się jedynie do realizacji celów operacyjnych czy oceny wybranych elementów sprawności fizycznej.
Podstawa programowa wychowania fizycznego odwołuje się do następujących założeń:
–paradygmatu zdrowotnego i jakości życia, w tym planowania, monitorowania oraz oceny aktywności i sprawności fizycznej;
-edukacji włączającej oraz zasad sprawiedliwości społecznej, polegających na tworzeniu równych szans uczestnictwa w zajęciach dla wszystkich uczniów;
– edukacji w terenie, wzmacnianiu odporności psychofizycznej oraz kształtowaniu prozdrowotnych i proekologicznych postaw uczniów;
– edukacji dla zrównoważonego rozwoju, uwzględniającej działania na rzecz środowiska naturalnego i promującej formy aktywności fizycznej przyjaznej środowisku;
– paradygmatu cyfrowego i technologicznego, zakładającego świadome i bezpieczne wykorzystywanie nowoczesnych technologii wspierających rozwój fizyczny, zdrowotny i edukacyjny.
W przypadku klas I–III szkoły podstawowej podstawa programowa w zakresie wychowania fizycznego przewiduje również obowiązek przeprowadzenia w każdej klasie testów sprawnościowych (analogicznych jak dotychczas w przypadku uczniów klas IV–VIII szkół podstawowych).
Podstawa programowa kształcenia ogólnego w zakresie wychowania fizycznego dla klas IV–VIII oraz dla szkół ponadpodstawowych uwzględnia kompetencyjne podejście do opisu treści nauczania tj.:
1)wymagania ogólne są powiązane z precyzyjnie określonymi umiejętnościami;
2)wymagania szczegółowe w zakresie wiedzy i umiejętności są ściśle powiązanie z celami kształcenia (każdy dział tematyczny ma pytanie wiodące, a każde wymaganie szczegółowe jest powiązane z celem ogólnym i obejmuje wiedzę oraz praktyczne umiejętności);
3)korelacje międzyprzedmiotowe umożliwiają nauczycielom integrację i holistyczne podejście do treści nauczania.
Ponadto, w przypadku klas VII–VIII szkoły podstawowej podstawa programowa wychowania fizycznego obejmuje fakultatywny dział umożliwiający zapoznanie z ćwiczeniami, które są stosowane w trakcie rekrutacji do służb mundurowych i innych zawodów, w których wymagana jest wysoka sprawność fizyczna.
W szkołach ponadpodstawowych dział ten będzie obowiązkowy dla wszystkich uczniów.
Przed nowym rokiem szkolnym na Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej dostępny będzie Komentarz metodyczny dla nauczycieli wychowania fizycznego, przedstawiający cele i założenia nowej podstawy, a także ułatwi zrozumienie wprowadzonych zmian.
Linki do treści podpisanych rozporządzeń:
Dla szkoły podstawowej, branżowej I stopnia i szkoły policealne – TUTAJ
Dla liceum, technikum i branżowej szkoły II stopnia – na stronie RCL – TUTAJ
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/
Dzisiaj rano (22 lipca) na „Portalu dla Edukacji” zamieszczono informację o tym, że podczas wczorajszego posiedzenia Sejmowej Komisji Edukacji i Nauki większość jej członków zagłosowała za wprowadzeniem do Prawa Oświatowego poprawki, zezwalającej na to, aby w okresie od 1 września 2025 r. do 31 sierpnia 2027 r. możliwe było zatrudnianie w przedszkolach do prowadzenia wszystkich zajęć osób niebędących nauczycielami. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
Nauczyciele nie będą już potrzebni. Zmiany wejdą od 1 września
[…]
>Sejmowa Komisja Edukacji i Nauki przegłosowała projekt ustawy zakładający, że w przedszkolach, podczas wszystkich zajęć z dziećmi, będą mogły pracować osoby niebędące nauczycielami.
>Wprowadzono jednak ważną poprawkę. Regulacja będzie obowiązywała w ograniczonym czasie: od 1 września 2025 r. do 31 sierpnia 2027 r.
>Przepisy mają być odpowiedzią na braki kadrowe w przedszkolach. Są jednak krytykowane m.in. przez związki zawodowe*.
>Ich zdaniem jest w Polsce wystarczająca liczba osób posiadających odpowiednie kwalifikacje do pracy z dziećmi. Nie chcą pracować z powodu niskich wynagrodzeń.
Foto: www.facebook.com/
Zatroskani jakością pracy polskich przedszkoli posłowie podczas wczorajszych obrad Sejomwej Komisji Edukacji i Nauki
W poniedziałek na posiedzeniu Komisji Edukacji i Nauki przeprowadzono pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji Prawa oświatowego. Projekt należy do grupy projektów deregulacyjnych.
Zgodnie z projektem w uzasadnionych przypadkach za zgodą kuratora oświaty osoba niebędąca nauczycielem będzie mogła być zatrudniona w przedszkolu publicznym do prowadzenia wszystkich zajęć z dziećmi, nie tylko rozwijających zainteresowania. Przygotowanie takiej osoby będzie musiało być uznane przez dyrektora przedszkola za odpowiednie do prowadzenia danych zajęć. W uzasadnieniu do projektu podano, że proponowana zmiana dotyczy przedszkoli publicznych, ale będzie miała zastosowanie również do przedszkoli niepublicznych.
Obecnie możliwe jest zatrudnienie w przedszkolu osoby, która nie jest nauczycielem, wyłącznie do prowadzenia zajęć rozwijających zainteresowania dzieci, a nie do zajęć wychowania przedszkolnego, w trakcie których realizowana jest podstawa programowa. […]
– Samorządy zwracają uwagę na problem braku nauczycieli wychowania przedszkolnego. Proponujemy umożliwienie pracy w przedszkolach również osobom niebędącym nauczycielami, ale mającym odpowiednie kwalifikacje, tak, by zapewnić dzieciom nieprzerwany dostęp do edukacji – powiedziała na posiedzeniu komisji wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer. Dodała, że w nowelizacji przewidziano kilka bezpieczników. – Osoba niebędąca nauczycielem będzie musiała posiadać przygotowanie, które dyrektor uzna za odpowiednie. Zatrudnienie danej osoby będzie musiał zaakceptować kurator oświaty. Rozwiązanie będzie mogło być stosowane wyłącznie w uzasadnionych przypadkach – powiedziała.
Wyjaśniła, że chodzi m.in. o studentów czwartego lub piątego roku wychowania przedszkolnego czy o nauczycieli specjalistów, np. oligofrenopedagogów, czyli specjalistów zajmujących się edukacją i rewalidacją osób z niepełnosprawnością intelektualną. Zaznaczyła też, że problem z brakiem nauczycieli wychowania przedszkolnego jest punktowy, nie dotyczy całej Polski, lecz najczęściej albo dużych miast, albo miejsc, gdzie w bardzo szybkim tempie przybywa ludności. Według niej jest to też problem tymczasowy, związany z demografią. Przypomniała, że w 2017 r. nastąpił „jednorazowy, większy przyrost, jeśli chodzi o liczbę dzieci” – urodziło się 403 tys. dzieci. W kolejnych latach liczba narodzin zaczęła spadać: w 2018 r. urodziło się 388 tys. dzieci.[…]
Projekt skrytykowali posłowie PiS. Według Dariusza Piontkowskiego (PiS) pokazuje on, że „rząd nie ma czarodziejskiej różdżki„, którą może rozwiązywać problemy. Brakuje nauczycieli, ale nic państwo nie zrobili, by to zmienić – powiedział. Podkreślił, że czas edukacji przedszkolnej to bardzo ważny okres w rozwoju dzieci i dlatego na tym pierwszym etapie edukacji powinni pracować z dziećmi najlepsi specjaliści. […]
Krytycznie o projekcie wypowiedzieli się przedstawiciele nauczycielskich związków zawodowych: Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” i Związku Nauczycielstwa Polskiego, a także przedstawicielka Rzecznika Praw Dziecka.
Aleksandra Grzywińska z Biura RPD podkreśliła, że „w naszej ocenie nie jest zasadne dopuszczenie do prowadzenia zajęć w przedszkolu osób, które nie posiadają wymaganych kwalifikacji„. – Przewidziane aktualnie przepisami prawa kwalifikacje niezbędne do zajmowania stanowiska nauczyciela zapewniają, że do pracy z dziećmi w przedszkolu dopuszczone są tylko te osoby, które gwarantują odpowiedni poziom przygotowania merytorycznego oraz są w stanie zapewnić powierzonym dzieciom właściwą opiekę oraz bezpieczeństwo – powiedziała.
Głos zabrała też dr Zuzanna Jastrzębska-Krajewska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej.– Jestem autorką petycji, pod którą w dwa tygodnie mamy 40 tys. podpisów. Jesteśmy przeciwni tym zmianom, bo to nieprawda, że nie ma nauczycieli wychowania przedszkolnego w Polsce. Są, tylko masowo odchodzą z pracy lub nigdy nie trafiają do przedszkoli mimo ukończonych studiów. To nie jest przejściowy problem, to jest systemowy problem wynagrodzeń i statusu społecznego nauczyciela wychowania przedszkolnego – powiedziała.[…]
Do projektu złożono dwie poprawki i wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Wniosek o odrzucenie złożył poseł Piontkowski. Poparło go w głosowaniu 11 posłów, 20 było przeciw, czterech wstrzymało się od głosu. Tym samym komisja wniosek odrzuciła.
Pierwszą złożyła Krystyna Szumilas (KO). Zgodnie z nią przepisy o zatrudnianiu osób niebędących nauczycielami do prowadzenia wszystkich zajęć w przedszkolach będą obowiązywały tylko od 1 września 2025 r. do 31 sierpnia 2027 r. W przedłożeniu rządowym przepisy miały wejść w życie po 14 dniach od ogłoszenia i obowiązywać bezterminowo. Poprawka została przyjęta. Za jej przyjęciem było 21 posłów, 10 przeciw, 4 wstrzymało się od głosu.
Drugą poprawkę złożył poseł Józefaciuk. Zgodnie z nią w przedszkolach mogliby pracować nauczyciele innych specjalności niż wychowanie przedszkolne, a nie osoby niebędące nauczycielami. Ta poprawka została odrzucona.[…]
Cały tekst „Nauczyciele nie będą już potrzebni. Zmiany wejdą od 1 września” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
*Stanowiska nauczycielskich związków zawodowych:
Stanowisko ZNP: „Nauczyciele nie będą już potrzebni. Zmiany wejdą od 1 września” – TUTAJ
Na stronie SOiW NSZZ „Solidarność” – brak stanowiska związku w tej sprawie – ZOBACZ
Wczoraj portal „Strefa Edukacji” zamieścił wart odnotowania tekst Katarzyny Mazur, zatytułowany „Najlepsze i najgorsze szkoły. Nie dajmy się zwieść rankingom maturalnym”. W czasie, gdy w instytucjach oświatowych niewiele się dzieje warto wrócić do naprawdę ważnych tematów, które poprzednio nie miały szans na przebicie się. Oto wybrane (subiektywnie) fragmenty tego tekstu:
Przyjmują orłów i szczycą się wynikami matury. Rankingi szkół oparte o wyniki matury, w tym wyłanianie elitarnych liceów i wskazywanie najsłabszych szkół w rejonie, budzą zastrzeżenia natury etycznej. Łatwo przykleić łatkę, a wiadomo, że średni wynik, nie pokazuje ani pracy, ani zaniedbań, które za nią stoją. Wiele zależy przecież od tego, z jakimi umiejętnościami uczniowie przychodzą do danej placówki. Dlatego metoda edukacyjnej wartości dodanej (EWD) pomaga ułatwić ocenę rzeczywistego wkładu szkoły w rozwój ucznia – niezależnie od jego punktu startowego. […]
Czym właściwie jest EWD? Porównywanie szkół tylko po wynikach to za mało
EWD (edukacyjna wartość dodana) to narzędzie statystyczne, które umożliwia oszacowanie postępu uczniów na danym etapie edukacji. W odróżnieniu od prostego porównywania wyników egzaminacyjnych, EWD uwzględnia, jakie były wcześniejsze osiągnięcia uczniów. Innymi słowy – nie chodzi tylko o to, jaki wynik ktoś uzyskał na maturze, ale o to, jak duży krok zrobił między egzaminem ósmoklasisty a maturą.
Taka perspektywa pozwala trafniej odpowiedzieć na pytanie: jak szkoła wspiera uczniów w rozwoju, niezależnie od ich wyjściowego potencjału.
Średnie wyniki matur czy egzaminów ósmoklasisty bywają mylące. Wysoka średnia w jednej szkole może być efektem selekcji – przyjmowania uczniów z najlepszymi wynikami na wejściu. Inna szkoła, pracując z uczniami o niższych początkowych osiągnięciach, może osiągać niższe wyniki końcowe – mimo dobrze prowadzonego procesu dydaktycznego. EWD pozwala uwzględnić te różnice i rzetelniej ocenić skuteczność pracy szkoły. […]
Wskaźniki EWD są informacją zwrotną, nie oceną. Nie służą do porządkowania szkół w rankingi ani do rozliczania pojedynczych nauczycieli. Raczej – do refleksji nad tym, na ile szkoła wykorzystuje potencjał swoich uczniów.
Dla dyrektorów EWD może być narzędziem wspierającym planowanie rozwoju szkoły. Dla samorządów – źródłem danych do analiz lokalnych polityk edukacyjnych. Dla uczniów i rodziców – sposobem na bardziej świadomy wybór szkoły, oparty nie tylko na prestiżu czy średnich wynikach.
Jak sprawdzić wskaźnik EWD swojej szkoły?
Metoda edukacyjnej wartości dodanej (EWD) pozwala ocenić, czy uczniowie osiągnęli na egzaminie końcowym wyniki lepsze, czy gorsze, niż można było się spodziewać na podstawie ich wcześniejszych osiągnięć (np. z egzaminu ósmoklasisty). To narzędzie dostępne jest publicznie – każdy może z niego skorzystać w serwisie prowadzonym przez zespół badaczy przy Instytucie Badań Edukacyjnych.
W TYM MIEJSCU ZACZYNA SIĘ NAJBARDZIEJ DYSKUSYJNA CZĘŚĆ TEGO TEKSTU:
Na stronie znajdziesz*:
>wyszukiwarkę szkół – wystarczy wpisać nazwę miejscowości, typ szkoły i nazwę placówki,
>wyniki EWD dla liceów i techników, osobno dla wybranych przedmiotów (np. język polski, matematyka, język angielski),
>czytelny wykres, który pokazuje, czy szkoła „dodała wartość” – czyli przyczyniła się do postępu uczniów.
Po wybraniu szkoły zobaczysz wykres z dwiema osiami. Oś pozioma to średni wynik matury z danego przedmiotu, oś pionowa to wartość EWD – czyli czy uczniowie osiągnęli wynik lepszy (dodatnia wartość) czy gorszy (ujemna wartość), niż się spodziewano na podstawie wcześniejszych egzaminów.
Punkt szkoły pokazuje jej pozycję na tle innych. Możesz też pobrać szczegółowy raport w formacie PDF.
Dla dyrektora EWD może pomóc w analizie, które przedmioty wymagają wsparcia, a gdzie szkoła działa. […]
Źródło: www.strefaedukacji.pl
*Problem polega na tym, że po kliknięciu w link otwierający serwis prowadzonym przez zespół badaczy przy Instytucie Badań Edukacyjnych, ukazuje się tekst, który przede wszystkim informuje o sytuacji w okresie istnienia gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, czyli głównie wg stanu na 2020 rok. Wpisując dane konkretnej szkoły najczęściej otrzymujesz informację, ze brak danych. A jeżeli nawet wykresy ukaż się, to nie tak prosto zinterpretować nieprzygotowanemu do tego rodzicowi ukazujący się tam wykres, który ilustruje wskaźnik EWD dla konkretnej szkoły ponadpodstawowej. Zobaczcie sami
– TUTAJ.
Przykład:
Źródło: www.ewd.edu.pl/wskazniki/matura/wykres-szkoly/?id=80873
„Słowo się rzekło – kobyłka u płota” – jak głosi stare polskie przysłowie. A słowo padło w moim niedzielnym felietonie, w którym informowałem o mojej obecności drugiego dnia trwania „Dalton Camp” – podczas wystąpienia prof. Romana Lepperta:
„Mam nadzieję, że w nadchodzącym tygodniu uda mi się zamieścić kilka obszerniejszych informacji i reflaksji, wyniesionych z tego wykładu-opowieści Profesora…
Poniższy tekst nie jest szczegółową relacją z tego wystąpienia, a jedynie sygnalizuje główne wątki i problemy, które – także w formie pytań zadawanych siedzącym w kręgu uczestniczkom i (nielicznym) uczestnikom tego spotkania – w przekonaniu Profesora – pojawiają się przy każdej próbie odpowiedzi na tytułowe pytanie: „Co z tą szkołą”:
Foto: W. Kuzitowicz
Prof. Roman Leppert podczas swojego wystąpienia na „Dalton Camp”
Swoje wystąpienie prof. Leppert rozpoczął od informacji o książce Jarosława Pytlaka, zatytułowanej „Co się dzieje z polską szkołą”, która ukazała się w poniedziałek – 30 czerwca. Podał ją jako kolejny przykład trwającej od pewnego czasu dyskusji, w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie ”Co z tą szkołą”.
Zaraz potem zapytał „Co z tym przedszkolem? Wszyscy zadają pytania co z tą szkołą. Spróbujmy pomyśleć wspólnie dlaczego tak jest?” Gdy jedna ze słuchaczek odpowiedziała: „Bo przedszkole to czyste dobro”, Profesor natychmiast zareplikował: „Czy z tego można wyprowadzić wniosek, że szkoła jest przeciwieństwem, czyli czystym złem?”, co wzbudziło to powszechną salwę śmiechu.
W kolejnym etapie tego wystąpienia, którego forma nie miała nic wspólnego z klasycznym akademickim wykładem, a którą ja określam „esejem mówionym”, Profesor zastosował pewien sposób na pobudzenie wyobraźni słuchających, podobny do tego, jaki z powodzeniem stosował już podczas swoich zajęć ze studentami. A sposób ten polegał na postawieniu przed słuchającymi takiego zadania: „Powiedzcie o czymś, nie używając nazwy tego „czegoś” Na przykład: Powiedzcie o szkole, nie używając słowa „szkoła”. Jednak na użytek tego spotkania zaproponował, aby słuchający go proponowali metafory szkoły.
Oto jakie propozycje padły „z sali”: zoo, cyrk, małpi gaj, tor przeszkód, hałaśnica, termomix (urządzenie umożliwiające gotowanie kilku potraw jednocześnie, według z góry zaplanowanej procedury), ul – bo mamy królową matkę i pszczoły-robotnice.
Komentarzem Profesora była informacja, że zaskoczyły go te metafory, gdyż nie padły takie wcześniej znane – np. z książki „Dusza szkoły” której autorem jest angielski nauczyciel David Tuohy, jak metafora ogrodu, fabryki i orkiestry. I nie padła także popularna metafora więzienia.
Foto: Joanna Waszak
Nie podejmę się szczegółowego zrelacjonowania o czym mówił prof. Leppert podczas tego nietypowego spotkania, gdzie słuchający go nie siedzieli w rzędach, jak w sali wykładowej, a w kręgu. A było tam m. In. o obszarach życia i funkcjonowania człowieka, które są przedmiotem szkolnej edukacji. Pierwszym jest sfera „cielesna” człowieka (patrz – wychowanie fizyczne). Ale że człowiek, to nie tylko ciało, ale także jego umysł, dlatego w szkole toczy się proces kształcenia (patrz: nauczanie-uczenie się), na które składa się zdobywania wiedzy oraz umiejętności. Efektem kształcenia jest wykształcenie, czyli – jak to określił prof. Bogdan Nawroczyński –„to coś, co nam pozostaje, kiedy zapomnimy wszystko czego nas uczono”.
Ale człowiek to nie tylko ciało i umysł, ale także jego charakter, czyli „to coś” co nas określa, co czyni nasze zachowanie przewidywalnym. A to już obszar wychowania, czyli wyposażenia człowieka w zbiór norm, które jest on gotów przestrzegać, ale nie dlatego, ze grożą mu jakieś sankcje za ich nieprzestrzeganie, ale dlatego, ze uważa je za swoje „klu”. Tak jest z przestrzeganiem norm moralnych. I jest jeszcze czwarty proces, który odnosi się do człowieka, który można nazwać „uczestnictwem w kulturze”, do czego przygotowują przedmioty takie jak muzyka, plastyka, wycieczki do kin, teatrów na koncerty…
Kiedyś mówiono o czterech dziedzinach wychowania: o wychowaniu fizycznym, wychowaniu intelektualnym, wychowaniu moralnym i wychowaniu estetycznym. Współcześnie nazywamy to hominizacją, kształceniem, wychowaniem i inkulturacją.
Dalej było o tym, gdzie ów człowiek żyje, czyli o otaczającym go świecie i o tym jak ten świat się zmienia, jak zmieniają się instytucje, reguły ich funkcjonowania. I wreszcie o o aktualnej sytuacji w naszym systemie edukacyjnym, o występujących w tym systemie patologiach….
W ostatniej części tych rozważań prof. Leppert zastosował serię pięciu pytań, którą usłyszał na warsztacie, prowadzonym przez Anną Jurewicz podczas „Kompasu Edukacji – dwudniowego spotkania w bydgoskich Młynach Rothera, którego był pomyslodawcą i gospodarzem.
Oto tych pięć pytań:
– czego możemy robić w szkole mniej?
– czego możemy robić w szkole więcej?
– co możemy przestać robić w szkole?
– co możemy zacząć robić w szkole?
– co możemy robić w szkole inaczej?
Ale – jak stwierdził prof. Leppert- odpowiedzi, zwłaszcza na to ostatnie pytanie, padały podczas wszystkich warsztatów i spotkań „Dalton Camp”, za co należą się podziękowania jego organizatorom.
Włodzisław Kuzitowicz
x x x
8 lipca prof. Leppert na swoim fb-proflu zamieścił takie oto podsumowanie swojego pobytu na Dalton Camp – oto jego fragmenty i link do źródła:
[…] Za sprawą Organizatorów Dalton Camp, czyli Anna Sowińska i Robert Sowiński miałem najpierw okazję doświadczyć bycia reporterem przeprowadzającym wywiady z uczestni(cz)kami tego wydarzenia, w tym z wygłaszającymi wykłady i prowadzącymi warsztaty. Nie muszę wspominać, jaką frajdę mi to sprawiło.
Ostatnim punktem programu w sobotę było wspomniane akademickie zacisze. Rozpoczęło się nietypowo: wspólnym odśpiewaniem utworu Stare Dobre Małżeństwo „Bieszczadzkie Anioły”. Zastanawiałem się, jak po takim wstępie przejść do poszukiwania odpowiedzi na pytanie: Co z tą szkołą? Łącznikiem okazały się być daltońskie anioły.
Podczas spotkania zastanawialiśmy się wspólnie nad następującymi kwestiami:
– dlaczego nie pytamy: co z tym przedszkolem? (nie słychać w dyskursie publicznym takich głosów, o szkołę natomiast toczymy ciągły spór);
– jak za pomocą metafor można opisać szkołę, jej funkcjonowanie?
– czy edukacja w szkole jest możliwa?
W końcowej części skorzystałem z propozycji, którą usłyszałem na warsztacie prowadzonym przez Anna Jurewicz, żeby postawić pięć pytań:
– czego możemy robić w szkole mniej?
– czego możemy robić w szkole więcej?
– co możemy przestać robić w szkole?
– co możemy zacząć robić w szkole?
– co możemy robić w szkole inaczej?
Ten pytaniowy „pięciopak” wydaje mi się szczególnie interesujący w myśleniu o szkole, na pewno będę go wykorzystywał w celach dydaktycznych. Dalton Camp był tak pomyślany, żeby poszukiwać odpowiedzi szczególnie na to ostatnie pytanie.
Byłem co prawda w Łodzi tylko jeden dzień, doświadczyłem jednak wyjątkowości miejsca (o czym wyżej), atmosfery, jaka podczas wydarzenia panowała, spokoju, jaki towarzyszył uczestni(cz)kom, tego, że są ludzie, którym się chce, mimo wakacji, upału, lipca.
Źródło: www.facebook.com/roman.leppert/
Niezawodny „Portal dla Edukacji” zamieścił wczoraj obszerny tekst Kaliny Olejniczak, informujący szczegółowo o najnowszym projekcie ustawy o zmianie ustawy „Prawo Oświatowe”. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji tekstu:
Twardy reset praw i obowiązków. Nowe przepisy zmienią wszystko w szkołach
Z uwagi na hierarchiczną podległość ucznia w środowisku oświatowym możliwe jest naruszanie jego praw lub wolności – uważa Ministerstwo Edukacji Narodowej. MEN przedstawiło projekt nowelizacji Prawa oświatowego, która ma uporządkować prawa i obowiązki uczniowskie. Ale zmienią się też reguły dotyczące frekwencji w szkołach.
>Uczeń pełnoletni będzie mógł zażyczyć sobie nieinformowania rodziców o jego ocenach. Będzie miał prawo do posiadania przedmiotów osobistych, a szkoła nie będzie mogła ich zarekwirować. Zagwarantowana ma być wolność od dyskryminacji np. z uwagi na orientację seksualną.
>Projekt nowelizacji Prawa oświatowego i niektórych innych ustaw, która dotyczy praw i obowiązków uczniowskich ukazał się w Rządowym Centrum Legislacji. Teraz został skierowany do konsultacji międzyresortowych i publicznych.
>Planuje się, by ustawa weszła w życie z dniem 1 stycznia 2026 r. Wyjątkiem są jednak przepisy o Krajowym Rzeczniku Praw Uczniowskich, które mają wejść w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia projektowanej ustawy.
„Z uwagi na hierarchiczną podległość ucznia w środowisku oświatowym możliwe jest naruszanie jego praw lub wolności, nawet nieintencjonalne” – pisze MEN w uzasadnieniu do ustawy. […]
Ustawa ma uporządkować systemu praw i obowiązków uczniowskich przez zebranie ich w katalogi wraz z doszczegółowieniem niektórych z nich oraz określeniem ustawowego trybu karania uczniów, jak również utworzenie systemu ochrony praw uczniowskich […]
W dalszej części tekstu można przeczytać więcej informacji, zamieszczonych pod takimi śródtytułami:
>Krajowy, wojewódzki, gminny, powiatowy i szkolny – taka ma być hierarchia rzeczników praw ucznia […]
>Obligatoryjne powoływanie rad szkół lub placówek […]
>Uczeń ma mieć prawo do własnego stroju i złożenia skargi […]
>Zmiany w przepisach dotyczących oceniania uczniów w odniesieniu do uczniów pełnoletnich […]
>Zmiany w przepisach dotyczących frekwencji uczniów i usprawiedliwiania ich nieobecności […]
Cały tekst „Twardy reset praw i obowiązków. Nowe przepisy zmienią wszystko w szkołach” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
Projekt ustawy oraz uzasadnienie do niej na stronie Rządowego Centrum Legislacji – TUTAJ














